Skocz do zawartości

Alla Polacca

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Profile Information

  • Płeć
    Male
  • Skąd jesteś?
    Görlitz (Zgorzelec).

Alla Polacca's Achievements

XXF

XXF (1/6)

  1. Czuję się zobowiązany przestrzec wszystkich przed Guriatti. Rzecz ma się tak, że pióro mi się rozpadło w rękach. Najpierw gwint od zakrętki się starł, więc muszę naklejać nań taśmę klejącą, aby w ogóle się trzymał. Potem zaczęły się problemy z zamykaniem skuwki, jednak nadal się, cudem, trzyma. W międzyczasie odpadł cały lakier. Przedwczoraj, podczas zmiany naboju, kieł się wziął i złamał, przez co z pióra leje się jak z kranu. Porażka na 102, kompletny szajs, badziewie i strata pieniędzy, żadna budżetówka, bo pióro nie przetrzymało nawet miesiąca w takim stanie, w jakim powinno (może przez to, że dzień w dzień go używam; nie zmienia to faktu, że solidność jest obca tej firmie). Normalnie, gdybym miał takie pióro, byłbym nim rzucał po ścianach i miotał ze strychu, miażdżył, palił, ciął -- utylizował. Ale jedyną częścią, dla której dalej trzymam ten złom, jest stalówka. 4, pisała strasznie grubo, ale po odpowiednim starciu zaokrąglonej końcówki, o zgrozo, ujednolicającej kreskę (co jest przecież zbrodnią przeciw ludzkości) spisywała się na medal. Przedtem dane mi było, lub też raczej: skazany byłem na pisanie Parkerem, którego osobiście nienawidzę. Stalówka twarda jak cegła i za cholerę nie dało się tego przycisnąć, żeby pogrubić kreskę, która i tak była obrzydliwie gruba, mimo, że kupiłem stalówkę cienką. Istny koszmar. Wiele razy byłem skazany na pisanie plastykowymi "piórami chińskimi" za 4 złote, którymi po odpowiednim oporządzeniu też bardzo przyjemnie się pisze (do czasu, gdy się, oczywiście, nie "przeterminują"). Tak więc ja, desperat, nie mogę ot tak, o, rzucić Guriatti w glebę, mimo, że już wiele razy prawie to zrobiłem, bo jest to pierwsze pióro, którego kreska mnie zadowala. Pomijam fakt, że raz nie chce pisać, a chwilę potem trzeba poczekać, aż pół naboju raczy się wylać niemalże ciurkiem; cokolwiek bym nie zrobił, zawsze, naprawdę zawsze, kiedy nim piszę, mam rękę całą czarną. Ostatnie dwa dni to istny koszmar, bo żeby doprowadzić pióro do stanu używalności po jego odłożeniu muszę napełnić jedną chusteczkę atramentem, czego i tak nie uda mi się zrobić nie brudząc się przy tym. I ja, miłośnik rękopiśmiennictwa i piór alioqui, zwracam się do was, ekspertów, o wskazanie egzemplarza, którym będę mógł świat podbić, a przynajmniej będę się czuł zdolnym do tego. Póki co poszukam innego pióra, by przenieść stalówkę, która jest najprawdopodobniej niewymiarowa (jest strasznie duża) i nie uda mi się tego zrobić, ale nie chcę się znów skazywać na nędzne zastępstwa piór, a piórkiem nie chcę pisać, bo też ma niewymiarowe wejście i każdą stalówkę muszę odpowiednio zagiąć, ściąć, zetrzeć et caetera; długopisem napiszę jedno słowo i mnie ręka rozboli. Pióro wieczne mieć -- to mus. Sytuację moją w miarę poprawnie i zgodnie z prawdą wam opisałem, tak więc proszę was o podanie pomocnej dłoni i wsparcie; bez odpowiedniego pióra nie zdzierżę i miło by było, gdyby było to pióro na dłuższy (bardzo dłuższy) czas.
×
×
  • Utwórz nowe...