Skocz do zawartości

Podróbek kupowanie...


Wąsaty

Polecane posty

 

 

Może chce mieć namiastkę dobrobytu?

Podróba to namiastka dobrobytu?

 

 

640px-Paris_Tuileries_Garden_Facepalm_st

 

 

 

Wiem że to może niewielu obchodzi, ale widziałem reakcję na PSP zagranicznych gości na widok chwalenia się/pokazywania podróbek MB właśnie.

Uśmiech, odsunięcie dłonią piór i odwrócenie od rozmówcy w tym przypadku pewnego właściciela podróbek i dodanie słowa "scrounger".

Takie reakcje nie tylko za granicą. W Polsce całe szczęście również coraz częściej  :)

Edytowano przez iza
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 111
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Gość nilfein

Aha, czyli jak kupisz/zrobisz podróbkę czegokolwiek, czego producent jest daleko, to będzie fajnie. Natomiast jak kupisz/zrobisz podróbkę czegoś, co jest blisko (vide KWZI), to już będziesz miał świadomość, że to niefajne i tego nie zrobisz? No fantastyczny tok rozumowania… Moralność Kalego w pełnej krasie...

 

A teraz zderzenie z rzeczywistością, Kolego @wąsaty - nie trzeba być krezusem, żeby wejść w posiadanie czegoś prestiżowego. Ja za krezusa się nie uważam, raczej nie aspiruję, a MB 146 posiadam. I nie posunąłem się przy tym do finansowania branży podróbkowej - oryginał i do tego z papierami. Kosztowało mnie to trochę czasu (polowałem na okazję), ciut sprytu (nie mylić z cwaniactwem), odrobinę odwagi cywilnej (zamawiałem pióro tak naprawdę w ciemno, od nie znanej mi osoby) i szczęścia (przyjechało całe i zdrowe, choć wymaga trochę pracy). Pióro jest używane, ale nie mam z tym problemu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że kupiłem je za bodaj 1/4 ceny nowego. Jeden Pendoctor z PWF zaoferował się, że mi je odpicuje i już rozpoczął prace. Ja mogę poczekać - nigdzie mi się nie spieszy. Jak się chce, to można. I - nie, nie kupiłem MB żeby komukolwiek cokolwiek pękło. Czy to sąsiadowi, czy sąsiadce, czy nielubianemu koledze. Kupiłem pióro dla siebie, żeby się nim cieszyć i używać. Bo po to chyba są, nie?

 

Wybacz, ale wkurza mnie taka postawa, jak Twoja. Chwalisz się czymś, co w oczach większości Forumowiczów jest naganną postawą, a jak Ci się zwróci uwagę, to walisz focha, zaczynasz biadolić, jak to Ci źle, jak to mało zarabiasz, itp. itd. I co to niby ma być? Sankcjonowanie takich zabaw? To może by tak z góry ustanowić, że jak wpadniesz kiedyś na pomysł, żeby wejść w posiadanie Mercedesa S-Klasse, to sprzedawca ma Ci go opchnąć za przysłowiową złotówkę i jeszcze na paliwo dorzucić? No bo to przecież trochę pali, a Ty niespecjalnie z kasą stoisz, bo polskiego robotnika nie stać, a Merol mu się podoba… Serio, postawa pięciolatka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem coś od siebie dorzucić w dyskusji, ale @nilfein ostatnim postem trochę 'ukradł mi show', czyli niemal dokładnie to co i ja sam pomyślałem. Akurat styl dyskusji/komunikacji na naszym forum wydaje się, że kładzie nacisk na przyjemność, radość i całą pozytywną sferę z cieszenia się piórowym hobby bez względu na zasobność portfela. To właśnie na tym forum nigdy nie spotkałem się jakimś cieniem snobizmu ze strony osób trochę bardziej zasobnych, wręcz przeciwnie - wielu znaczących kolekcjonerów i pendoctorów to ludzie na prawdę przyjaźni i życzliwi. Mam taką swoją prywatną filozofię, że hobby piórowe kojarzy się ze sztuką słowa, kaligrafią, poezją, literaturą, filozofią, historią myśli ludzkiej, rozwojem ludzkości począwszy od egipskiego czy sumeryjskiego skryby, itd. Przyznam, że poczułem się dotknięty stwierdzeniem, że jestem tym frajerem który kupił oryginalnego Montblanca i "przepłacił" za takie g...ko, a przecież mógł okazać się cwańszy i kupić ordynarnego fake'a i jeszcze się nim ordynarnie pochwalić(!) Tym trudniej mi to pojąć, że nie raz na forum mieliśmy niezły fun przy piórze za parę groszy i nie ma żadnego powodu nikogo obrażać. To tak może parę słów z trochę może bardziej "refleksyjnego" punktu widzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, czasami mógłbyś sie zdziwić z tym działaniem :) Wiem, bo mam Chiński telefon za 180$ i właściciele innych, droższych są odrobinę zaskoczeni jakoscią i działaniem owego:)

Nikt, kto swiadomie kupuje podróbkę nie oczekuje, że będzie działał jak oryginał. Może chce mieć namiastkę dobrobytu? Może chce, aby sąsiadowi żółtko pękło? Czy ja będąc biedakiem, nie mam prawa do erzatzu? Nie mam prawa obcować z pięknymi rzeczami tylko dlatego, że jestem robolem? Jak te lemury z reklamy : A my co? Tylko banany i banany? Czy naprawdę piękne rzeczy mogą dotykać tylko bogacze? A robol to tylko chleb ze smalcem?

Twój argument jest inwalidą, istnieją ubodzy studenci bez stałych dochodów którzy piszą na co dzień Montblankami. To nie są znowu takie drogie przedmioty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój argument jest inwalidą, istnieją ubodzy studenci bez stałych dochodów którzy piszą na co dzień Montblankami. To nie są znowu takie drogie przedmioty.

 

No nie. MB są drogie, zwłaszcza jeśli kupuje się je w autoryzowanych sklepach.

Do pewnego stopnia rozumiem tok myślenia Kol. Wąsatego, ale nie mogę się z nim zgodzić.

Posiadanie przedmiotu, który uchodzi za prestiżowy (a przy tym kosztowny) stanowi odreagowanie frustracji wynikającej z niedostatecznych dochodów. W tym kontekście szczególne znaczenie ma wątek sąsiada z "pękniętą żyłką", bo to właśnie ta reakcja sąsiada (szwagra, kuzynki z Wąchocka itp) ma rekompensować zainteresowanemu negatywne odczucia związane z niedostatkiem pieniędzy i podnieść samoocenę, nie poprzez posiadanie "fałszywego brylantu" (bo w końcu mamy świadomość jego nieprawdziwości) tylko poprzez reakcję otoczenia, nieświadomego jego fałszywego blasku.

Niestety, w akceptacji takiego postępowania kryje się duże niebezpieczeństwo. Relatywizujemy bowiem w ten sposób ogólnie przyjęty system wartości, nakazujący bezwzględne uszanowanie własności prywatnej. Zasadniczym problemem bowiem nie jest w gruncie rzeczy to, że Ty nabywasz fałszywy diament tylko to, że producent tegoż naruszył czyjąś własność poprzez użycie zastrzeżonego znaku towarowego, a więc dokonał w gruncie rzeczy kradzieży. Jak już pisałem kilka postów temu, fałszerz ten nie kieruje się wcale szlachetnymi pobudkami i nie ma na celu wyrównywania różnic majątkowych pomiędzy bogatszymi a biedniejszymi, tylko nabija sobie kasę i tyle. A Ty, kupując świadomie podróbkę, pozwalasz mu kręcić ten interes dalej.

Uzasadniając takie postępowanie nierównościami pomiędzy posiadaczami dóbr a, jak to nazywasz, robotnikami (choć w gruncie rzeczy sprawa dotyczy nie tylko pracowników fizycznych) zbliżamy się do koncepcji leninowskich które, jak doskonale wiadomo, nie sprawdziły się w praktyce i spowodowały tylko wymianę jednych "wyzyskiwaczy" na innych. Ja również nie jestem zadowolony z dzikiego kapitalizmu, który kręci się w Polsce od 25 lat ale doskonale pamiętam poprzedni system i tzw. sprawiedliwość społeczną i wcale nie uważam, że wtedy było lepiej.

Ostatnio odkryłeś, jak napisałeś w innym wątku, urok Conwayów. Jest wiele pięknych, starych i nowych piór, które nie są tak drogie jak te nieszczęsne Montblanki i których zbieranie nie rozwali aż tak Twojego budżetu. Aby być koneserem sztuki nie trzeba koniecznie posiadać w swojej kolekcji Pisassa, szczególnie fałszywego. Można spróbować czerpać satysfakcję z samego faktu posiadania rzeczy do pewnego stopnia unikalnej i pięknej, jak Twój Dinkie, a nie z reakcji osób nie znających się na temacie, którym "gul skacze" wyłącznie na wiadomośc o cenie przedmiotu, skądinąd nieprawdziwej, bo z jego prawdziwej wartości kompletnie nie zdają sobie sprawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj obudziłem się w nowym świecie:) Po lekturze Waszych postów zrozumiałem jedno: musimy wszystkich, cały świat zarazić piórozą :) Oj, jak będzie pięknie :) A ja ze swojej strony zrobie co tylko będę mógł aby zmazać moje przewinienia.

Z płaczem zlikwidowałem polisę na życie i jutro z samego rana jadę po MB, bo inaczej zagryzą mnie wyrzuty sumienia, poważnie.

A jak nie uda mi się kupić, mieszkam wszakże na zadupiu i w sklepach tylko Parkery, no cóż drzew ci u mnie dostatek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak nie uda mi się kupić, mieszkam wszakże na zadupiu i w sklepach tylko Parkery, no cóż drzew ci u mnie dostatek...

 

Rozumiem, że planujesz wystrugać sobie z drewna Montblanka, może być fajny ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, czasami mógłbyś sie zdziwić z tym działaniem :) Wiem, bo mam Chiński telefon za 180$ i właściciele innych, droższych są odrobinę zaskoczeni jakoscią i działaniem owego:)

 

Do czego w tej rozmowie ten argument się odnosi? Ten Twój chiński telefon ma logo Apple, a może Samsung..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie mówił o kupowaniu w autoryzowanych sklepach.

Już przy budżecie rzędu 300zł można się spokojnie rozglądać za MB.

 

Ależ oczywiście :)

Tylko...

 

to jest Mercedes

 

kv6Gsnx.jpg

 

i to jest Mercedes

 

AjNrTq3.jpg

 

Ja akurat wolałbym mieć tego pierwszego, ale domyślam się, że kilka osób wolałoby, z różnych przyczyn, ten drugi model.

Podobnie z piórami. Przy odrobinie doświadczenia i szczęścia można kupić całkiem przyzwoitego, vintage'owego Montblanca nawet trochę poniżej 300 zł, ale jeśli musi to być co najmniej 146, to niestety cudów nie ma :bezradny:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście :)

Tylko...

 

to jest Mercedes

 

i to jest Mercedes

 

Ja akurat wolałbym mieć tego pierwszego, ale domyślam się, że kilka osób wolałoby, z różnych przyczyn, ten drugi model.

Podobnie z piórami. Przy odrobinie doświadczenia i szczęścia można kupić całkiem przyzwoitego, vintage'owego Montblanca nawet trochę poniżej 300 zł, ale jeśli musi to być co najmniej 146, to niestety cudów nie ma :bezradny:

Wybór podróbki to coś takiego:

1233313_10151817430706418_44149226_o.jpg

To nawet nie ma startu do beczki ;)

+ nie ma podróbek 146.

+ 146 można kupić za 700zł ^^

Edytowano przez Rittel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie myślałem o podróbce s-klasse, tylko o oryginalnym aucie z mniej oryginalnymi papierami.

Podróbki MB 146 kiedyś widziałem w sieci, podobnie jak podrabiane 149 z dojściem do konwertera przez odkręcaną końcówkę korpusu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oryginalne auto to oryginalne auto, oryginalne pióro to oryginalne pióro, podrobione auto nigdy nie będzie nawet stało jakością koło oryginalnego, tak samo z podrobionym piórem, które nie będzie nawet namiastką oryginału (nawet jeśli wygląda tak samo jest zrobione ze słabo jakościowo części, nie będzie tak samo pisało). Kupując podróbkę faktycznie można się chyba jedynie dowartościować (głupim sąsiadem, dla którego również posiadanie rzeczy materialnych stanowi piedestał - pod warunkiem, że się nie zorientuje, bo jeśli pióro (a właściwie jego cena) ma na nim zrobić wrażenie, to istnieje prawdopodobieństwo, że piórami też pisze). Nic ponadto z takiego chinola nie będzie ale i tak nie rozumiem, takiego sposobu dowartościowania.

 

Jakbym naprawdę nie miała pieniędzy na oryginał "tu i teraz", a miałabym na niego ciśnienie wolałabym po kilka złotych odkładać przez kilka lat - w końcu MB nie jest znowu takie drogie przecież, żeby nie szło na niego odłożyć (trochę ponad 3tys za 149, a 145 przecież jest jeszcze sporo tańsze) i miałabym oryginał, którym przyjemnie by mi się pisało i nie wstydziłabym się z nim wyjść na miasto ;) a gdybym musiała kupić jakieś tu i teraz, to już lepszym rozwiązaniem byłoby jakieś Jinhao za kilka złotych, przynajmniej wstydu by nie było noszenia w kieszeni podrobionego znaczka towarowego :)

Edytowano przez iza
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio spojrzałem na droższe piórowe zakupy z tej persektywy, że rok ma 365 dni. Wystarczy odłożyć złotówke dziennie, by zafundować sobie (pozostańmy przy hobby piórowym, ale to może byc cokolwiek) niezłe pióro. Dwa złote dziennie wrzucone do skarbonki dadzą porządny budżet a trzy pozwolą zaszaleć. Nie da się mieć wszystkiego, ale jakby policzyć, ile pieniędzy przepada na głupoty (żujki, gazety,batoniki itp, itd.), to można się złapać za głowę. Znam osoby, które narzakają na wieczny niedobór pieniedzy na przyjemności, wyjście do kina czy prezent, ale dziennie wydają na niezdrowe, słodzone soczki, batoniki i bułeczki 8-20 PLN. Upraszczając, że dni roboczych (w pracy kupuje się najwiecej pseudo-umilaczy, stoiska z przecioną prasą stoją przy peronach i kuszą) jest +/- 250 daje to rozsądną kwotę, za którą możnaby zafundować sobie fajną wycieczkę, kupić bliskiej osobie prezent, sprawić sobie przyjemność albo oddać na cele charytatywne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega Wąsaty swoimi wywodami potwierdza tylko stereotyp polskiego robotnika, typowego Janusza itd ;]

Pogratulować Koledze taktu i wyczucia :(

Uważam, że posługiwanie się takimi stereotypami jest rzeczą tyleż nieuzasadnioną, co niebezpieczną. Znam co najmniej kilku "Januszów" wykonujących zawody lekarza, prawnika, a nawet z tytułami profesorskimi nadanymi przez czcigodne uczelnie. Jak również znam co najmniej kilka osób o bardzo szerokich horyzontach myślowych, mających bardzo ciekawe pasje i dużą wiedzę pomimo braku formalnego wykształcenia uniwersyteckiego, a nawet bez matury.

Kolega Wąsaty połknął bakcyla i pewnie już nie zazna spokoju a to, aby docenił urok piór a nie tylko "ptasią kupę" na czubku skuwki to jedynie kwestia czasu :). Proponuję zakończyć ten wątek i nie brnąć w inwektywy.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Edytowano przez Markol
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wąsaty jest uczciwy sam wobec siebie, pisze co myśli. Natomiast Lepki i Kasia zachowują się skandalicznie. Ale pewnie i tak nie zajarzą dlaczego. To nie zajęcia z etyki, bym Wam to musiał tłumaczyć.

Podróbka, nasladownictwo, "inspiracja", jak to określił kolega Ender, to jedno licho, różnią się poziomem cwaniactwa. Japończycy naśladowali pióra europejskie/amarykańskie długo, nazwali je po swojemu, naśmiewano sie z nich. Po latach osiągnęli mistrzostwo w fachu, ręczne struganie na tokareczkach powiązanych sznurkami, słusznie nazwano mistrzostwem, nie zaś chałturą. Nadal jednak wzorowane są na starych wzorach europejskich. Nazwa inna? Japońska?

Problem dotyczy przedmiotów użytkowych, "dzieł sztuki" i innych, np. kina, teatru, literatury. "Wszystko już wymyslili Grecy", reszta to "popłuczyny". 

Pozdr. Ch.

p.s. przepraszam Lepkiego i Kasię za słowo "skandalicznie", musi jednak zostać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wąsaty jest uczciwy sam wobec siebie, pisze co myśli. Natomiast Lepki i Kasia zachowują się skandalicznie. Ale pewnie i tak nie zajarzą dlaczego. To nie zajęcia z etyki, bym Wam to musiał tłumaczyć.

Podróbka, nasladownictwo, "inspiracja", jak to określił kolega Ender, to jedno licho, różnią się poziomem cwaniactwa. Japończycy naśladowali pióra europejskie/amarykańskie długo, nazwali je po swojemu, naśmiewano sie z nich. Po latach osiągnęli mistrzostwo w fachu, ręczne struganie na tokareczkach powiązanych sznurkami, słusznie nazwano mistrzostwem, nie zaś chałturą. Nadal jednak wzorowane są na starych wzorach europejskich. Nazwa inna? Japońska?

Problem dotyczy przedmiotów użytkowych, "dzieł sztuki" i innych, np. kina, teatru, literatury. "Wszystko już wymyslili Grecy", reszta to "popłuczyny". 

Pozdr. Ch.

p.s. przepraszam Lepkiego i Kasię za słowo "skandalicznie", musi jednak zostać.

Nie poczułam się urażona.

Może faktycznie za daleko się posunęłam. Mnie oburza postawa Wąsatego i te teksty o pękającym żółtku sąsiada, żenada. Mogłam jednakowoż zachować sobie komentarz dla siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowałem dyskusję, bo ciekawie się rozwijała. Ot wymiana argumentów i własnych "widzimisiów", ale teksty o klasie robotniczej, januszach i związanych z nimi stereotypach to mocna przesada. Gdybyśmy nie my - robotnicy - to wykształciuchy pomarliby z głodu i zimna, mieszkając w szałasach. Zatem kiedy następnym razem strzeli komuś do głowy idiotyczny pomysł oceniania kogokolwiek przez pryzmat wykonywanego zawodu czy wykształcenia, niech się zastanowi, że ktoś musiał zasiać pole, opryskać, po kilku miesiącach skosić, sprzedać ziarno abyś mógł jeden z drugim kupić rano świeżą bułeczkę do kawy ze Starbucks'a. Ktoś musiał w pocie czoła, słońcu i upale od rana do nocy pracować przy budowie drogi, po której jedziesz wypasionym mercedesem. Ktoś wybudował Twój dom, w którym mieszkasz. I - co może być zaskoczeniem - to też są ludzie, ciężko pracujący (chyba nawet najciężej) za psie pieniądze. Tak samo czują, mówią, wyglądają.

 

To, że możemy nie zgadzać się z podejściem kolegi Wąsatego do spraw związanych z prawem patentowym czy ochroną znaku towarowego, nie daje nam prawa do nazywania go "januszem robotnikiem". 

Edytowano przez Andrew
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...