Mate Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Witam, Tak sobie szukalem, ale niestety nie znalazlem - wiec prosze nie krzyczec jak juz bylo, naprawde szukalem . Kupilem ostatnio dwie buteleczki naprawde taniego atramentu Pelikana 4001 z ktorego jestem zadowolony i tak zaczalem sie zastanawiac dlaczego 50 ml takiego atramentu kosztuje kilkanascie PLN, a taki Iroshizuku 150 PLN? Odliczmy koszty sprowadzenia i nadal jest to 10x wiecej... Roznica miedzy Fiatem i Mercedesem jest widoczna... a tu? Co czyni niektore atramaty tak drogimi? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Jakość, koszty importu, marża producenta. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mate Posted October 22, 2014 Author Report Share Posted October 22, 2014 Jakosc to bardzo szerokie pojecie uzywane przez marketingowcow na calym swiecie (ktorzy Ci placa ;-)?) Koszty importu i reszte odlicz, bo takie sa w kazdym przypadku. Nadal jednak Iroshizuku kosztuje 10 x wiecej od poprawnego atramentu Pelikana. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
piter22 Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Iroshizuku jest marką japońską. Cło i Vat z Japonii są wyższe. Grupa odbiorców węższa, co trzeba wrzucać w koszt. Mniejsza ilość = wyższa cena. Wyższy koszt zatrudnienia japońskich pracowników, droższe barwniki lepszej jakości, dłużej opracowywana receptura... W końcu też marka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mate Posted October 22, 2014 Author Report Share Posted October 22, 2014 No i powoli dochodzimy do sedan sprawy. Clo i VAT jak pisalem pomijamy. Ksztaltowanie ceny to tez inna bajka. ... a teraz te barwniki... czy napewno sa lepszej jakosci czy to tylko swietna promocja na ktora dajemy sie "nabierac"? Design, odpowiednia promocja i wierzymy ze ten oto wspanialy japonski product jest wart 10 x wiecej... jak juz Szwjcaria wielokrotnie udowodnila ludzie lubia placic na "uczucie" posiadania czegos lepszego.... Swiss Quality... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 (edited) Jakość to nie pojęcie marketingowe, tylko obiektywne i subiektywne kryteria. Pomijam fakt, że Iroshizuku we flakonie jest 50ml, Pelikana (najczęściej kupowanego) 30 ml. Jakość opakowania i walory estetyczne też pewnie grają rolę. Poczytaj może testy atramentów, oceny użytkowników. Generalny przekaz z nich płynący jest taki, że Pelikan to przyzwoity atrament, a Iroshizuku to atrament zachwycający, czy to kolorem, czy to parametrami (przepływ, smarowanie, cieniowanie itd.)... Nie bronię ceny 150 zł, bo dla mnie jest zaporowa, choć pewnie wynika z kalkulacji biznesowej. Ja kupuję po 70 złotych i uważam, że to dobra cena za tę jakość. Piszesz bzdury o pomijalności cła i Vatu bo ani jedno ani drugie nie jest pomijalne przy zestawieniu importu wewnątrz Unii z importem z Japonii. Ps. Skoro jesteś zadowolony z Pelikanów, zostań przy nich. Przecież nikt Ci nie wmawia Iroshizuku. Edited October 22, 2014 by Guest Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
piter22 Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Business is business. Toyota jest droższa niż KIA, Montblanc kosztuje więcej niż Sailor... przykłady można mnożyć. Chociaż co do Iroshizuku - w Polsce jest po prostu skandalicznie drogi. W Japonii czy innych państwach (np. via Amazon) cena jest już bardziej przystępna, nie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
rbit9n Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 mnie bardziej pasują cechy fizykochemiczne iroshizuku niż pelikana 4001, ale tyle bym nie dał, wolę już kupić de atramentis. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Restoration Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 warto tez wspomniec o ladnej butelce w iroshizuku, moze to akurat malo wazne, ale jej cena pewnie jest wyzsza niz buteleczek pelikana. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmechu Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Nikt Ameryki nie odkryje - wartość towaru to tyle, ile jest skłonny dać klient. W przypadku "zwykłych" atramentów to pewnie cena komponentów, cena zmieszania, cena szklanej buteleczki, plus cła, podatki, zysk producenta (i pośredników) oraz drobne koszty wytworzenia (amortyzacja urządzeń, wkład intelektualny itp). Załóżmy iż koszt atramentu to 1zł, zysk firmy 2zł, pośrednicy 2zł, opłaty 1zł, wyjdzie 6zł. Wartości spod dużego palca :-) W przypadku "droższych" koszt atramentu to 1,50zł, opłaty handlowe 1zł, no powiedzmy że całość to 2zł. Ale do tego dochodzi elegancki kałamarz, zaprojektowany przez znanego artystę, ładnie zapakowany - 50zł. Dodając opłatę za markę i nazwę firmy 50zł już mamy 100zł z górką, i doliczamy jeszcze ze 20% dla pośredników. Identyczne jak markowe ciuchy czy buty - 99% to Made in China, robione w tych samych fabrykach. Lepszy materiał i lepsza kontrola jakości fortuny nie kosztuje, ale buty w cenie 50zł z logo Adidas stają się warte 399zł. Jesienna przecena na 199zł w dalszym ciągu to przebitka 4x. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest nilfein Posted October 22, 2014 Report Share Posted October 22, 2014 Pytanie trąci mi odwieczną dyskusją o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Atrament, podobnie jak perfumy, to kwestia indywidualna. Możesz kupić w supermarkecie 100 ml EDT Adidasa za 30 zł, albo Toma Forda Private Blend, tudzież inną niszę, za 1500 zł za tę samą pojemność. Co komu pasuje i na co kogo stać. Pytasz nas, czy Iroshizuku jest lepszy od Pelikana? Jest. Poczytaj recenzje obydwu. Nasi forumowi recenzenci są diablo wręcz drobiazgowi. Czy polska cena jest adekwatna do jakości? Nie jest, bo ten sam ink można kupić za mniej więcej połowę innymi kanałami, a sprzedający Iroshizuku na portalu aukcyjnym też do interesu raczej nie dokłada... Sam mam kilka Pelikanów 4001 i uważam je za poprawne, ale bez szału. Pióra nie zepsuje, niektóre kolory ma nawet fajne, ale czterech liter nie urywa. Iroshizuku ma szerszą paletę kolorów i fantastyczne właściwości. Mnie osobiście zniechęca do niego właśnie ograniczona dostępność i cena w PL. Poza tym, pomijamy jedną kwestię - ten sam atrament może się różnie zachowywać w różnych piórach. Zależy to o konstrukcji pióra i właściwości atramentu. Ja dotychczas nie natrafiłem na atrament uniwersalny, który pasowałby idealnie do wszystkich moich piór. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mac.kozinsky Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Kupilem ostatnio dwie buteleczki naprawde taniego atramentu Pelikana 4001 z ktorego jestem zadowolony i tak zaczalem sie zastanawiac dlaczego 50 ml takiego atramentu kosztuje kilkanascie PLN, a taki Iroshizuku 150 PLN? Odliczmy koszty sprowadzenia i nadal jest to 10x wiecej... Roznica miedzy Fiatem i Mercedesem jest widoczna... a tu? Co czyni niektore atramaty tak drogimi? Polityka sprzedaży producenta. Cena exportowa to co najmniej 166% ceny lokalnej japońskiej. Co najmniej bo 21 dolarów uwzględnione w wyliczeniu, to oficjalna cena detaliczna, a tam też pewnie są specjalne oferty i promocje oraz sprzedawcy z mniejszą marżą - Taizo (engeika) ma w tej chwili cenę 13,5 dolara w swoim sklepie bez opłat eBay-a a cena "na Europę" podana przez producenta to 35 dolarów, choć przyznam, że nie wiem czy za tyle kupuje polski dystrybutor. Do tego dochodzą opłaty przywozowe spoza UE, które powiększają cenę o kolejne powiedzmy ok. 30%. A jak mamy cenę wywindowaną na taki poziom to wchodzimy w obszar obrotu dobrami luksusowymi Porównując cenę japońską za 50 ml u Taizo z "polską" ceną 50 ml Pelikana mamy różnicę "zaledwie" o... na pewno mniej niż 100% (kurs wymiany) A to (cena ml w porównaniu do 4001) wcale nie jest rekordem w biznesie atramentowym. Różnicę moim zdaniem widać nie tylko we flakonu estetyce... a czy warto "przepłacać" to już każdy decyduje sam... No i niestety to "tanie" Iro jest w prefekturze Oita a to trochę daleko... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eltoro3 Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Mate przyrównałPelikana 4001 do Iroshizuku i myślę, że jeśli chodzi o cenę, to nie jest dobre porównanie. Ja bym porównał Pelikana 4001 do Pelikana Edelsteina. Cena tego drugiego też kilka razy przebija 4001 i czy tu według Was jest to adekwatne do jakości i palety barw? Przy pięknym zestawieniu Edelsteinów przez Visvamitrę część forumowiczów wraz z autorem zestawienia doszło do wniosku, że kolory nie powalają, a czy sama jakoś już tak, że trzeba za niego zapłacić 5 razy więcej? Pomijam oczywiście flakon, który jest cudowny i to pewnie on robi cenę, a nie sam ink. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nicpon Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Witam, Tak sobie szukalem, ale niestety nie znalazlem - wiec prosze nie krzyczec jak juz bylo, naprawde szukalem . Kupilem ostatnio dwie buteleczki naprawde taniego atramentu Pelikana 4001 z ktorego jestem zadowolony i tak zaczalem sie zastanawiac dlaczego 50 ml takiego atramentu kosztuje kilkanascie PLN, a taki Iroshizuku 150 PLN? Odliczmy koszty sprowadzenia i nadal jest to 10x wiecej... Roznica miedzy Fiatem i Mercedesem jest widoczna... a tu? Co czyni niektore atramaty tak drogimi? Co robi cenę : - surowce - koszty robocizny + prąd, woda itp. - sprzęt i jego amortyzacja - butelki i etykiety (butelka w przypadku Edelsteina i Iroshizuku to jedna z głównych pozycji jeżeli chodzi o koszty, w przypadku Pelikana to druk na szkle na pewno tani nie jest...) - nie jest to produkt masowy - cena R&D (jak ten skrót ładnie wygląda ) rozkłada się na stosunkowo małą ilość butelek, więc i koszty na butelkę są stosunkowo wysokie. - PODATKI Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
AquaMAN Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 (edited) Zgodzę się z przedmówcą, ale dodałbym jeszcze jedną rzecz, która może wpływać na cenę iroshizuku. Może barwnik tego atramentu jest pochodzenia organicznego i jest on robiony z jakiś glonów, tudzież z kałamarnic (?), które występują tylko w rejonie morza japońskiego i te gatunki zagrożone są wyginięciem. Surowca do produkcji jest mało, ponadto koszty połowy są wysokie i dlatego jest taka wysoka cena? Edited October 23, 2014 by WaterMAN Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest nilfein Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 @Mate - 70-80 zł, Kolego. To jest realna cena Iroshizuku. Za taką cenę kupowałem swoje, z prywatnego importu. Zakładam, że osoba, która go importowała miała też jakiś zysk na tym. Czy taka kwota to drogo, jak za ink z takimi właściwościami (przepływ, smarowanie, barwa)? Nie sądzę - za identyczne pieniądze kupisz od ręki GvFC (choć 75, a nie 50 ml). Ale GvFC (też marka premium) produkowany jest w UE, więc odpada cło i podatki (WDT). Nicpoń wyłożył z grubsza, co się składa na koszty. Ja bym to uzupełnił jeszcze o skalę produkcji - Pelikan robi MORZE atramentu. Nie tylko pod swoją marką (ale też np. Herlitz). Wszystko jest w identycznych kałamarzach (różni się tylko etykietką i korkiem), o identycznych właściwościach, etc. Mamy więc efekt dyskontu - dużo za niewiele No i pozycjonowanie marki - Edelstein nie pojawił się z próżności Pelikana, ani też z chęci zrobienia klientom dobrze, tylko po to, aby trafić w zamożniejszy target. Po prostu marketingowo wygląda to słabo: kupujesz pióro za 1,5-2 tys. zł (M800, M1000) i tankujesz to inkiem za 12 zł (co z tego, że dobrym)? To się nie klei, po prostu. Cena 150-170 zł za Iroshizuku w PL jest lekko z kosmosu i w żaden sposób nie usprawiedliwia kosztów importu, podatków itp. Ale to też trochę taka nasza, polska mentalność - jak na biznesie nie zarobię 300% w krótkim czasie, to słaby biznes... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
chomsky Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Atrament Camel- indyjski- produkowany poza UE, kosztuje 3 złote wraz z tłoczkiem, który sam potrafi być wyceniony na 12 zł. w niejednym sklepie. Transport, cła, buteleczki, etykiety, barwniki, praca ludzka i tłoczek. W sumie 3 zlote. Nie jest to taki strasznie kiepski arament. Pisałem gorszymi Sheafferami. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest nilfein Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 I tu jest jeszcze jeden aspekt wspomniany przez Szanownych Przedmówców, a mianowicie koszt roboczogodziny w takich Indiach Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
visvamitra Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 @Nilfein - z chęcią bym spojrzał na dane odsprzedażowe Iroshizuku ze sklepów w Polsce. Myślę, że te atramenty przy takim narzucie się nie sprzedają. Mogę się jednak oczywiście mylić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmechu Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Mistrz bierze retorę, otwiera zakurzony notes z tajemnymi zapiskami z XIV wieku, miesza składniki odmierzone średniowieczną wagą aptekarską, dosypuje szczyptę magii, miesza w alembiku, wyciąga piątą esencję, retryfikuje i jest! Jest 50ml pięknego inkaustu! Jakie roboczogodziny, prędzej robotogodziny. Nie sądzicie chyba, że ktoś robi atramenty na szeroką skalę ręcznie. Wlewają 100l wody, dosypują kilo składników i tyle z kosztów produkcji. No chyba że jest to woda, na którą Łaskawym Okiem spojrzał Mistrz- bo wtedy to tak, może kosztować 100zł/ml :-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nicpon Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Mistrz bierze retorę, otwiera zakurzony notes z tajemnymi zapiskami z XIV wieku, miesza składniki odmierzone średniowieczną wagą aptekarską, dosypuje szczyptę magii, miesza w alembiku, wyciąga piątą esencję, retryfikuje i jest! Jest 50ml pięknego inkaustu! Jakie roboczogodziny, prędzej robotogodziny. Nie sądzicie chyba, że ktoś robi atramenty na szeroką skalę ręcznie. Wlewają 100l wody, dosypują kilo składników i tyle z kosztów produkcji. No chyba że jest to woda, na którą Łaskawym Okiem spojrzał Mistrz- bo wtedy to tak, może kosztować 100zł/ml :-) Tez na to kiedyś patrzylem w ten sposób, zresztą można to pewnie nadal gdzieś znaleźć na forum tym lub poprzednim... Ale punkt widzenia rzeczywiście zależy od punktu siedzenia:P A osób na swiecie ktore atrament robią lub robiły ręcznie do niedawna jednak trochę jest - m.in. Noodlers, de Atramentis, do niedawna Organics Studio i Scribal Workshop, okazjonalnie pharmacist z FPN i jakiś student chemii z japonii. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akszugor Posted October 23, 2014 Report Share Posted October 23, 2014 Mate przyrównałPelikana 4001 do Iroshizuku i myślę, że jeśli chodzi o cenę, to nie jest dobre porównanie. Ja bym porównał Pelikana 4001 do Pelikana Edelsteina. Cena tego drugiego też kilka razy przebija 4001 i czy tu według Was jest to adekwatne do jakości i palety barw? Przy pięknym zestawieniu Edelsteinów przez Visvamitrę część forumowiczów wraz z autorem zestawienia doszło do wniosku, że kolory nie powalają, a czy sama jakoś już tak, że trzeba za niego zapłacić 5 razy więcej? Pomijam oczywiście flakon, który jest cudowny i to pewnie on robi cenę, a nie sam ink. Dla mnie paleta barw Iroshizuku, 4001 oraz Edelsteinów jest piękna, akceptowalna, zadawalająca. I jeśli miałbym porównać 4001 do Edelsteinów, a poźniej wybrać - wybrałbym Edelsteiny. A gdybym miał wybierać między tymi 3 - wybrałbym wszystkie Mnie np. nie powalają kolory L'Artisan Pastellier czy Organics Studio. To ogon w atramentowym peletonie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Romii Posted October 24, 2014 Report Share Posted October 24, 2014 Tyle kosztuje chęć posiadania tego a nie innego atramentu i równowaga między podażą a popytem. Dawno skończyły się czasy gdzie sprzedawano coś za cenę materiałów zużytych do produkcji + marża powiedzmy 20%. Teraz marża może wynosić 2000% albo więcej. Liczy się marketing i chęć posiadania wywołana przez marketing. Na to nakłada się używana technologia i doświadczenie producenta. Czy cena tafli szkła okiennego powinna odpowiadać wartości 5kg piasku + kilka gramów dodatków? Czy cena podstawowego modelu Montblanc 146 powinna wynosić 2kzł? Przecież to tylko trochę plastiku, gumy, złota - 30gram różnych materiałów. Cena wynika z podaży i popytu. Nie wspominam już o cenie egzemplarzy limitowanych - tutaj cena może być i 200kzł, dalej mamy te 30 gram - nawet najdroższe materiały tyle nie kosztują, ręczna praca przy pojedynczym egzemplarzu tyle nie kosztuje. Cena wynika tylko z tego, że są na świecie ludzie którzy chcą i mogą tyle zapłacić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
visvamitra Posted October 24, 2014 Report Share Posted October 24, 2014 Dla mnie paleta barw Iroshizuku, 4001 oraz Edelsteinów jest piękna, akceptowalna, zadawalająca. I jeśli miałbym porównać 4001 do Edelsteinów, a poźniej wybrać - wybrałbym Edelsteiny. A gdybym miał wybierać między tymi 3 - wybrałbym wszystkie Mnie np. nie powalają kolory L'Artisan Pastellier czy Organics Studio. To ogon w atramentowym peletonie. @Akszugor - jak zwykle się nie zgadzamy L'Artisan Pastellier produkuje ciekawe atramenty o wyjątkowych kolorach (zwłaszcza sepie przesunięte w stronę żółtego, pomarańczowego są czymś świeżym na rynku zdominowanym przez ciepłe brązy ociekające czerwienią). Organics Studio z kolei wyprodukowało sporo kolorów nudnych, ale też sporo arcyciekawych, zwłaszcza atramenty z serii Vintage Writing Fluids (Golden Twenties Orange, Blue Merle, Oscar Coppers). Z atramentów Edelsteina lubię Turmalin, Bursztyn, Awenturyn i Topaz. Naprawdę dobre właściwości ma Tanzanit, ale kolor nie do końca mi leży. Amber jest kapryśny i grymasi. Reszta to dla mnie nuda. Iroshizuku niewątpliwie mają dobre właściwości i w miarę ciekawe kolory. Ale tylko w miarę. Tak naprawdę zaproponowali mnóstwo generycznych kolorów a o ich popularności decyduje butelka, podbite nasycenie, dobre właściwości i marketing. Wyjątkowe kolory Iroshizuku to Ina-Ho, Yama-Budo i Syo-Ro. Do reszty łatwo znaleźć na rynku tańsze odpowiedniki, może o gorszych właściwościach, ale o zbliżonym / ciekawszym / równie ciekawym kolorze. W cenie jednej flaszki Iroshizuku (22-24 $) na Amazonie przy obecnym kursie dolara można mieć trzy Nicponie. Szczerze - część kolorów Konrada w niczym nie ustępuje Iroshizuku. Tyle, że mają brzydką butelkę i nie są tak egzotyczne / luksusowe / ciekawe jak Iro. W moim odczuciu najciekawszą linią na rynku są atramenty Graf Von Faber-Castell: na sześć atramentów, trzy są naprawdę wyczesane. To zadowalający odsetek atramentów wywołujących efekt WOW. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mate Posted October 24, 2014 Author Report Share Posted October 24, 2014 Oj widze, ze otworzylem puszke Pandory i niektorych emocje poniosly... zostane wiec przy moich Pelikanowych atramentach do czasu, az sie awizo nie pojawi w przyszlym tygodniu i nie otworze Iroshizuku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.