Skocz do zawartości

Czy architekci powinni projektować pióra?


Alveryn

Polecane posty

Uważam, że temat jest mocno przesadzony - architekci też są różni i mają różne gusta. I tak - jestem architektem :) niemniej przecież nie wszyscy architekci projektują tak samo - dlatego jedy wybierają takiego architekta, a inni takiego. Po prostu dobierają projektanta wedle zgodności jego twórczości do ich preferencji. Kwestia tego czy się nam podoba czy nie - pewnie nie ta sama osoba zaprojektowała Visconti Biblia i MB 149 - jedno i drugie piórem wiecznym jest, a prezentują totalnie inne podejście do tzw. design'u ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, ale czy bycie "znanym amerykańskim architektem" gwarantuje posiadanie kompetencji w zakresie projektowania piór? Bo tak to zostało zasugerowane "między wierszami".

Odbieram to analogicznie do np. kolekcji ubrań zaprojektowanej przez światowej sławy rzeźbiarza.

Jak dla mnie, stylistycznie zbliżyli się do tego. Tylko że za ok. 4 razy wyższą cenę i bez złotej stalówki.

Gdyby nie klips, w ogóle by to nie wyglądało jak produkt Sheaffera.

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że lepiej, ale drożej. Kilka lat temu okazało się, że Sheaffer nie potrafi już skonstruować touchdowna (problemy z oringiem, trwałością gwintu i szczelnością), Parker zaliczył wpadkę z próbą nawiązania do P'51 (problemy z przepływem w "setce"), a pracownicy Watermana nie odróżniają korpusów od pióra wiecznego i kulkowego. Ale grunt, że się kręci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że lepiej, ale drożej. Kilka lat temu okazało się, że Sheaffer nie potrafi już skonstruować touchdowna (problemy z oringiem, trwałością gwintu i szczelnością), Parker zaliczył wpadkę z próbą nawiązania do P'51 (problemy z przepływem w "setce"), a pracownicy Watermana nie odróżniają korpusów od pióra wiecznego i kulkowego. Ale grunt, że się kręci.

Dokładnie Alv, ale to chyba dlatego, że do pracy przychodzi kolejne, nowe pokolenie, które już nie potrafi. A do tego nie ma pomysłu czy też przepisu na przyszłość.

Polskę również to czeka, patrząc na wyprodukowane masy 'uczniów'.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o to, żeby nowe pokolenie z marszu potrafiło. Trudno oczekiwać, żeby szkoła wszystkiego nauczyła. Podobno (nie sprawdzałem naocznie, tylko mi na studiach naopowiadali) japoński styl zarządzania korporacją zakłada, że szkoła nie uczy niczego poza... uczeniem się. Wiedzę specjalistyczną zdobywa się dopiero po zatrudnieniu.

Pracownik z kilkudziesięcioletnim stażem, zamiast "restrukturyzacji stanowiska", powinien dostać pod opiekę kilku żółtodziobów. Żeby mentorzyć, oceniać i wcześnie odsiewać chwasty. Można mu zmniejszyć tempo pracy, a i tak do emerytury (albo i dłużej) będzie dla firmy pożyteczny. To jedyny sposób, żeby wiedza i wypracowane przez lata podejście do roboty zostało w firmie. Zachód chyba nie dojrzał do tej koncepcji. Dlatego w Japonii przyjęły się "koła jakości" oparte na upowszechnianiu dobrych praktyk, za to my mamy kolejne wydania ISO 9000.

Jestem ostatnio pod silnym oddziaływaniem zjawiska pn. Nakaya - swoistej "przechowalni" dla emerytowanych pracowników Platinum z 40-letnim doświadczeniem w serwisowaniu piór. Siedzą sobie (podobno) po drugiej stronie ulicy i "rzeźbią" te lepsze, ręcznie robione modele, szlifują ziarna, malują maki-e, itp. W tym samym czasie Platinum rąbie taśmowo masówkę dla mniej zamożnych klientów. Wszystko zostaje w rodzinie.

Przy wysokiej rotacji kadr można zapomnieć o budowaniu "biznesu opartego na wiedzy". Zarządzanie wiedzą będzie zawsze na poziomie nowo założonego przedsiębiorstwa, niezależnie od stażu firmy na rynku. Intensywnie się uczymy, ale na krótką metę, a potem reset i znów lądujemy w podstawówce.

Oj, rozpisałem się nie całkiem na temat. redface

Edit: skoro już o zarządzaniu wiedzą mowa, warto spojrzeć na sytuację "globalnych fabryk" (zwłaszcza Chin). Gotowe rozwiązania techniczne przychodzą same, z zewnątrz, wraz ze zleceniodawcami. W prezencie. :) Wystarczy powielić, wprowadzić różnice/usprawnienia i można sprzedawać pod własną marką. Potrzebny przykład?

Edytowano przez Alveryn
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wybrzydzajcie.

Bardzo ładny ten nowy Sheaffer. Widać w nim dynamikę i energię przystającą do działań we współczesnych czasach.

Trochę rzeczywiście stylistycznie podpada pod Concord'a Watermana, który wtedy też szokował, a dziś prawie każdemu się podoba.

Brawa dla projektanta za odwagę i polot.

zdrówka

Edytowano przez konis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli współczesny Sheaffer to stylistycznie Waterman sprzed 40 lat... :D

Ano porównajmy.

b8be09af05d94eaa.jpg

689209340d09689b.jpg

Według mnie, pomimo, że jestem zagorzałym wielbicielem Watermanów, Sheaffer prezentuje się znacznie lepiej niż Concord.

Ma lepsze proporcje, linie obrysu są bardziej płynne.

zdrówka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...