Skocz do zawartości

Waterman Cherlston vs Pelikan M400


Polecane posty

  • Odpowiedzi 61
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze....preferuję pióra z zakręcaną skuwką i w przeważającej większości, pióra jakie posiadam, takową skuwkę mają.....co nie znaczy, że piór na tzw. "zaklik", nie lubię i nie używam, wszak byłaby to nieprawda. 

Edytowano przez Trevor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Stalówkowy Potworek napisał:

Ja poluję na swoją pierwszą "zakręcankę" i trochę przeraża mnie perspektywa pierwszych dni przed tym, jak mi odkręcanie wejdzie w krew. :D :D

To może kup u Chińczyka Jinhao 992 za 6zł - będziesz mieć do testów na zakręcanie i odkręcanie. Jak zniszczysz pióro przed wyrobieniem nawyku odkręcania to strata wielka nie będzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, firewall napisał:

To może kup u Chińczyka Jinhao 992 za 6zł - będziesz mieć do testów na zakręcanie i odkręcanie. Jak zniszczysz pióro przed wyrobieniem nawyku odkręcania to strata wielka nie będzie.

Odradzam. Szczerze, to chyba trzeba bardzo mocno bujać w obłokach, żeby nie pamiętać o tym, że ma się zakręcane pióro - zdarzyło mi się to ze dwa razy? Nie sądzę, żeby miało to urastać do rangi problemu - inna sprawa to czy ktoś lubi zakręcane czy nie. Ja, osobiście, bardzo lubię zakręcane. Mam Pelikana, Sailory - super, jak muszę zabrać pióro w jakieś "nie piórowe" miejsce to najtańsze Safari i nie ma problemu. 

Uważam, że to nie potrzebny wydatek oddalający od prawdziwych piór. Szczerze mówiąc jinhao to takie słomki jednorazówki... i jeszcze nie dolecą od 'majfrenda' a już mają pęknięte co nieco. No ale inna sprawa, że trzeba przejść przez te wszystkie "taniości", żeby stwierdzić co jest dobre a co nie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, linuxp napisał:

No ale inna sprawa, że trzeba przejść przez te wszystkie "taniości", żeby stwierdzić co jest dobre a co nie. 

Czasami przez taniości można przejść teoretycznie. ;)

Ja sobie na razie chcę upatrzeć (i za jakiś czas - kupić) piórko-ideał_dla_mnie, a jakąś taniość mieć pod ręką bardziej do zabaw w psuja, niż do pisania.

Edytowano przez Stalówkowy Potworek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, linuxp napisał:

Odradzam. Szczerze, to chyba trzeba bardzo mocno bujać w obłokach, żeby nie pamiętać o tym, że ma się zakręcane pióro - zdarzyło mi się to ze dwa razy? Nie sądzę, żeby miało to urastać do rangi problemu - inna sprawa to czy ktoś lubi zakręcane czy nie. Ja, osobiście, bardzo lubię zakręcane. Mam Pelikana, Sailory - super, jak muszę zabrać pióro w jakieś "nie piórowe" miejsce to najtańsze Safari i nie ma problemu. 

Uważam, że to nie potrzebny wydatek oddalający od prawdziwych piór. Szczerze mówiąc jinhao to takie słomki jednorazówki... i jeszcze nie dolecą od 'majfrenda' a już mają pęknięte co nieco. No ale inna sprawa, że trzeba przejść przez te wszystkie "taniości", żeby stwierdzić co jest dobre a co nie. 

Dokładnie. Polecam w 100%. Potem człowiek kupi kilka Jinhao czy Baoer i wyda ponad 100 zł. A za tyle to można mieć porządne a tanie Kaweco Sport czy Lamy Safari lub Pilot MR. I to są dobre taniości do zabierania na zewnątrz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Kolektor napisał:

Potem człowiek kupi kilka Jinhao czy Baoer i wyda ponad 100 zł.

No właśnie, a to już krok wstecz na drodze do wymarzonego piórka. Inna rzecz jeśli ktoś - vide ja - ma niecny plan, który chce potestować na taniościach. ;)

A tak to chyba warto od razu celować wysoko.

Edytowano przez Stalówkowy Potworek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj piszący na forum nie ograniczają się do jednego pióra, więc jaki problem pobawić się chińczykami za grosiki?

Osobiście czekam teraz na chińską wariację Al-stara. Jakoś 7 złociszy z przesyłką nie jest problemem by sprawdzić sobie jaka jest różnica między oryginałem a kopią.

Mam już garść chińczyków dla zabawy i dla brania je w miejsca gdzie mogę je z roztargnienia zostawić i zapomnieć. A, że u nas obyczaj zostawienia "cudzesa" do czasu zorientowania się właściciela, że gdzieś zapodział pióro niezbyt przyjął się, to nie biorę cenniejszych piór na pozadomowe tournée. Dodatkowo takie tanie piórka pozwalają na posiadanie do natychmiastowej dyspozycji sporą paletę kolorów pod ręką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.07.2020 o 16:28, Kolektor napisał:

Kilkanie kiedyś się wyrobi i skuwka będzie spadać z pióra, a zakręcane nadal będzie sprawne.

Patrząc na kilka moich "lam" z lat 60- i 70-tych ubiegłego wieku (plus paru innych w tym pelikana), to bym tak z tym "wyrabianiem się" nie przesadzał ;) Wszystko zależy od mechanizmu nasadzania skuwki. Nawet najprostsze po tak długim okresie są niezawodne.

Edytowano przez heyahero
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, firewall napisał:

Zazwyczaj piszący na forum nie ograniczają się do jednego pióra, więc jaki problem pobawić się chińczykami za grosiki?

Osobiście czekam teraz na chińską wariację Al-stara. Jakoś 7 złociszy z przesyłką nie jest problemem by sprawdzić sobie jaka jest różnica między oryginałem a kopią.

Mam już garść chińczyków dla zabawy i dla brania je w miejsca gdzie mogę je z roztargnienia zostawić i zapomnieć. A, że u nas obyczaj zostawienia "cudzesa" do czasu zorientowania się właściciela, że gdzieś zapodział pióro niezbyt przyjął się, to nie biorę cenniejszych piór na pozadomowe tournée. Dodatkowo takie tanie piórka pozwalają na posiadanie do natychmiastowej dyspozycji sporą paletę kolorów pod ręką.

Nie no, ok - co kto lubi. Pisze z własnego doświadczenia ;) Jedt tutaj tylko pewna pułapka? A mianowicie, skoro takie tanie to można sobie kupić więcej ;) a wtedy rzeczywiście mamy dużo piór ale koszty rosną jak za jedno porządniejsze. 
Druga sprawa to iloma piórami piszesz na raz? Otóż to. Kupujesz żeby sprawdzić jaka grubość stalówki jest ok? A później się okazuje, że EF od Pelikana pisze jak M od Sailora... 

Ale jak na początku wspomniałem - to są moje przemyślenia - tez na początku nakupowalem się piór - ale później źle się z tym czułem - pojawiała się jakaś piórkowa schizofrenia? (A jakbym to napisał tym czy tym). Ja pióro traktuje jako przyrząd do pisania - dwa czy trzy w zupełności wystarczają. Ale to już każdy musi w swoim zakresie ustalić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @linuxp, że każdy musi sobie ustalić, do czego i jak często używa pióra.

Jako szczęśliwa właścicielka kilku tańszych (oraz dwóch nielubianych prezentów) piór - takich, których zostawienie gdzieś lub upadek na uczelnianą podłogę nie spowoduje wyrwy w sercu i portfelu - postanowiłam ostatnio poszukać sobie "galówki" do mojej kolekcji. Wiem dokładnie, do czego będzie to pióro i zdaję sobie sprawę z tego, że będę je traktować inaczej (delikatniej?) niż mego wołka roboczego, którym notuję. A już na pewno nie będę takiej "galówki" nigdzie nosić w torbie ze szminką, grzebykiem i kluczami do domu. ;)

Chyba głównym czynnikiem w wyborze piór i ewentualnego powiększania kolekcji jest kwestia podejścia. Jest typ łowcy-zbieracza, który stale powiększa swoje zasoby piórowe; jest też typ - powiedzmy - wiernego kilku wybranym modelom użytkownika.

Osobiście w sprawie zakupu rzeczy "luksusowszych" zaliczam się raczej do typów "kupić raz, nawet drogo, a dobrze". Dla mnie liczy się dobry wybór, nie ilość.

Wszystko, co napisałam powyżej, jest jedynie moją subiektywną paplaniną.

Zazdroszczę ludziom, którzy umieją wybierać co miesiąc nowe pióro i czuć się z tym dobrze.

 

Edytowano przez Stalówkowy Potworek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Stalówkowy Potworek napisał:

Osobiście w sprawie zakupu rzeczy "luksusowszych" zaliczam się raczej do typów "kupić raz, nawet drogo, a dobrze". Dla mnie liczy się dobry wybór, nie ilość.

Tu nie jest tak prosto jak się wydaje. Przez moje ręce przewinęło się trochę piór, a przez lata jako daily-drivera używałem głupiego Lamy AL-star, którego kupiłem na samym początku "piórozy". Dopiero od niedawna o palmę pierwszeństwa konkuruje z nim Montblanc Classique (145, Chopin - jak zwał tak zwał)  - którego swoją drogą uważam za najnudniejsze pióro na świecie.

Z kolei najprzyjemniej piszące pióro w mojej kolekcji kupiłem trochę przypadkiem, niezbyt drogo, i nie wiedząc czego się spodziewać (ale zainspirowała mnie to jego kupienia rozmowa z jednym z administratorów tego forum ;)). Tu sam dobry wybór nie pomoże - liczy się też zwykłe szczęście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie to pióro Rittel? Te najprzyjemniejsze. 

Moja pióroza z kolei objawia się kolekcjonowaniem piór, które mi wpadły w oko. Takie miłostki od pierwszego wejrzenia. Tylko tu pojawia się dysonans. Bo pióra, które mi się podobają są piórami często dużymi. Czyli niewygodne dla mnie. Ale czuję, że bym coś stracił, jakbym miał tylko wygodne pióra. Wszkaże samochody wyścigowe też są niepraktyczne albo kabriolety czy motory.

 

Myślę, że większość musi przejść etap z tańszymi piórami. Takie zamiłowanie do piór często jest schematyczne. Dlatego sądzę, że tańsze pióra to po prostu etap piórozy.

Sam nie miałbym oporu biorąc do pracy drogie pióro, gdyby nie to, że za bardzo przyciągają uwagę.

Edytowano przez Kolektor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Rittel napisał:

Tu nie jest tak prosto jak się wydaje. Przez moje ręce przewinęło się trochę piór, a przez lata jako daily-drivera używałem głupiego Lamy AL-star, którego kupiłem na samym początku "piórozy". Dopiero od niedawna o palmę pierwszeństwa konkuruje z nim Montblanc Classique (145, Chopin - jak zwał tak zwał)  - którego swoją drogą uważam za najnudniejsze pióro na świecie.

Z kolei najprzyjemniej piszące pióro w mojej kolekcji kupiłem trochę przypadkiem, niezbyt drogo, i nie wiedząc czego się spodziewać (ale zainspirowała mnie to jego kupienia rozmowa z jednym z administratorów tego forum ;)). Tu sam dobry wybór nie pomoże - liczy się też zwykłe szczęście.

A jakie to pióro o którym piszesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo trafnie to ująłeś Rittel .....nie zawsze drogo i luksusowo - znaczy dobrze. Potwierdzają to również moje własne doświadczenia (wspomniałem o tym w podlinkowanym poście powyżej) od dłuższego czasu, w moim codziennym użyciu są tanie pióra typu TWSBI, Kaweco czy nawet Jinhao... piszą bardzo dobrze i nie sprawiają problemów, natomiast Pelikany, czy MB leżą nieco zapomniane w szufladzie. 

1 godzinę temu, Stalówkowy Potworek napisał:

A już na pewno nie będę takiej "galówki" nigdzie nosić w torbie ze szminką, grzebykiem i kluczami do domu.

Drobna sugestia, otóż nie polecam noszenia pióra/piór  "luzem" w torebce z kluczami, plecaku czy kieszeni.... nie ma tu znaczenia, czy pióro kosztowało dwa tysiące czy dwadzieścia $.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Rittel napisał:

Tu sam dobry wybór nie pomoże - liczy się też zwykłe szczęście.

No tak, zapomniałam o tym czynniku, bez którego ani rusz.  Bo faktycznie, do pióra trzeba mieć szczęście.

Nie upieram się też przy wysokiej cenie, czy marce...  Nie twierdzę też, że drogo = dobrze.

Na danym etapie swego rozwoju szukam "tego jedynego pióra", którego wyjęcie w pudełka będzie mi dawało radość i pozytywną energię. Na razie nie mogę wybierać na zasadzie dotyku sekcji czy gładkości stalówki, gdyż nie mam możliwości chodzenia do piórowych sklepów, a więc przy tym wstępnym odsiewie popełniam błąd "wzrokokupstwa", zaś Jinhao czy TWSBI jakoś mnie nie przekonują, nie czuję do nich... czy ja wiem?.... chemii. 

Nie wykluczone, że jak już wreszcie pójdę na piórowe zakupy to wezmę do ręki pióro "za pinć złoty", zakocham się w nim, przyniosę do domu i to ono stanie się "galówką". Właściwie - byłby to fajny zwrot akcji, jednak muszę na niego poczekać. Trudno mi kupować pióra w ciemno, po prostu. :)

@Trevor, dziękuję za sugestię; noszenie pióra razem z grzebykiem miało być metaforą. Może niezbyt udaną.

@Kolektor, pióroza to pióroza, a wybór pióra na konkretną, osobistą okazję niekoniecznie musi być preludium do kolekcji piór. ;)

 

Edytowano przez Stalówkowy Potworek
Literówki
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdecydowanie obstaję przy stanowisku (czujecie ten oficjalny ton?:D), że przygodę z piórami należy rozpoczynać tanio, ale z prawdziwymi piórami, a więc w zasadzie pozostają tylko "chińczyki".  Za 50,-zł można sobie sprawić kilka (~~7szt.) piór,  posprawdzać jak piszą, bezkarnie zobaczyć jak są zbudowane i działają, bezkarnie... bo pióro zawsze da się rozebrać, ale niekoniecznie złożyć;). Ale, jak to mówią - "róbta co chceta",  jak ktoś nie widzi różnicy między 50,-zł    a  500,-  1500,-  a nawet 5000,-zł (a znam takich), to czemu nie? Wszystko dla ludzi, kto bogatemu zabroni?

A'propos  różnic,  ja też nie zauważyłem wyraźnej różnicy:o,  w zasadzie żadnej różnicy..., mając w ręku pióro za 5000,-   (Montegrappa - Nazionale Flex Caramel) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Klerk napisał:

Ale, jak to mówią - "róbta co chceta",  jak ktoś nie widzi różnicy między 50,-zł    a  500,-  1500,-  a nawet 5000,-zł (a znam takich), to czemu nie? 

Różnica jest zasadnicza - w liczbie zer. :D

Edit: Ja swoją przygodę zaczęłam "wg schematu" - najtańszym BIC'em (tak, mają pióra) i jestem zadowolona, ale chciałoby się czegoś "solidniejszego".

 

Edytowano przez Stalówkowy Potworek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swoją "dorosłą" przygodę z piórami zaczęłam z piórem, które wtedy kosztowało nieco ponad 100 zł. Z perspektywy piór za kilka tysięcy- to taniocha. Z perspektywy ówczesnego budżetu studenckiego- luksus.

Jestem typem sroki, kupuję pióra, które w traki czy inny sposób mi się spodobały, dlatego w moich skromnych zasobach jest Cross Botanica i Wanderlust. Podoba mi się jeden "chinol" za 60 zł, ale... W perspektywie 2 miesięcy chciałabym kupić Monteverde Prima, więc szkoda mi kasy na zachciankę. Jednocześnie, mimo tego bycia sroką, nie lubię, jak coś leży i się kurzy, dlatego rotuję pióra, których używam. Kiedy wypiszę atrament w tym, czym piszę obecnie, pójdzie na płukanie i suszenie, a jego miejsce w piórniku zajmie coś innego.

Jedyny zakup, którego naprawdę żałuję, to Lamy Safari. Nie wiem, co mną kierowało, ale nie podoba mi się w ogóle. Kanciaste i plastikowe, trochę takie szkolne, Nawet ten prosty kształt stalówki mi się nie podoba (tzn. do całej estetyki pióra pasuje, ale ja wolę takie z zaokrąglonymi bokami). Wiem, że ma ono wielu swoich fanów, ale nigdy nie dołączę do ich grona. W tym przedziale cenowym o wiele lepiej prezentuje się (według mnie) Kaweco Sport.

Nigdy nie miałam w dłoni pióra droższego niż 400 zł, że nie wspomnę o takich za 1000 czy więcej ;) Może i dobrze, jeszcze by mi się spodobały 😆 Ale czekam na Jinhao za grosze, żeby przetestować na nim atrament brokatowy, bo szkoda mi na to droższych piór.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...