Ziemniaczek Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Najpierw to ja Refill Pady chciałbym... Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 2, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 (edytowany) A dziękuję. Niestety otwiera się toto z trudem, ale pojedyńczych kartek nie da się inaczej. Ja tak samo zszywam książki, które mają klejony grzbiet i pojedyńcze kartki (swoją drogą jest to strasznie dziadowska metoda) i które się po prostu po jakimś czasie rozlatują. W książkach sprawdza się to znacznie lepiej, bo nie musisz ich przecież otwierać idealnie na płasko. Pokleiłem sobie w ten sposób wszystkie "Tomki" z dawnego Wydawnictwa Śląsk (Myślę, że akurat Ty Wąsaty, wiesz kto to Tomek Wilmowski) i niektóre "Tygryski". Te drugie były szyte właśnie w ten sposób, tylko że drutem (zwykle dwoma zszywkami). W niektórych drut zardzewiał, więc tego... Musiałem go powyrzucać i zszyć nicią. Ziemniaczek, no kupić można. Przynajmniej u mnie. W Polsce za to łatwiej chyba dostać już zszyte notatniki. Ja generalnie chciałem pokazać, jako ciekawostkę, sposób na trwałe zebranie luźnych pojedyńczych kartek do kupy. Czasami nie da się inaczej, ale bywa też, że takie "bawienie się" może okazać się zupełnie nieopłacalne. Edytowano Październik 2, 2017 przez Kleks Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wąsaty Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Tak, razem z nim i jego przyjaciółmi zwiedziłem prawie cały świat A najbardziej podobała mi się końcówka, kiedy wracali z Australii i Tomek mył w morskiej wodzie kawał gliny Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 2, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Taaa... Tak zwane szczęśliwe zakończenie i chwila nerwów, gdy Tomek chciał już tą "glinę" wyrzucić za burtę. Moja ulubiona część, którą czytam chyba najczęściej, to Tajemnicza wyprawa Tomka. Scena, jak Bosman Nowicki upił Pawłowa, na statku zawsze wywołuje u mnie wesoły rechot. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wąsaty Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 aha, to jak po Syberii "podróżowali" To akurat nie do końca było tylko fascynujące, bo trafić w łapy ochrany... strach nawet myśleć. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 2, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 No tak. A dziś zarzucają Szklarskiemu różne rzeczy, że kolaborant, że za komuny też współpracował, wypisują różne głupoty, a przecież to był naprawdę wielki patriota. On tak chętnie pisał o tych zesłaniach, o caracie, o Syberii, bo przecież jego ojciec musiał uciekać do Ameryki, właśnie przed caratem, jako aktywny bojowiec PPSu. Sam Szklarski zresztą urodził się w Chicago. Nie musiał wracać, a wrócił. Walczył w AK i w Powstaniu Warszawskim. A po wojnie zaraz go wsadzili do więzienia. Chyba z zazdrości, bo mało którego pisarza w powojennej Polsce czyta się z równie zapartym tchem. Do dziś! Dlatego ja wciąż czytam "Tomki". Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Iwan Iwanowicz Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 "Tomki"... to były pierwsze poważne książki, po które sięgnąłem w życiu. A zeszycik zapowiada się bardzo zgrabnie. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 2, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Czyli kolejna osoba, której się podobają i "Tomki" i mój zeszycik... Cieszę się przeogromnie. Jutro postaram się go dokończyć. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dyzia Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Jestem pod wrażeniem :)))) Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
alrun Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 Wyszło ciekawie, chociaż ja nie lubię takich grubaśnych zeszytów, to pomysł można wykorzystać również do czegoś cieńszego. Tak się zastanawiam, czy gdyby zamiast papieru użyć jakiegoś względnie grubego materiału na grzbiet, to czy zeszyt nie otwierałby się trochę łatwiej? Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
-Mateusz- Napisano Październik 2, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 2, 2017 @KleksKleks super poradnik, czekam na koniec. A co do Tomków, to i ja dużą część przeczytałem z zapartym tchem Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ziemniaczek Napisano Październik 3, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 3, 2017 Alrun - może tekturę? Ja bardzo ją lubię na,,plecach" kołonotatników i nie tylko. Po prostu uwielbiam notowanie na kolanie. Tektura ≠ karton od butów Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 3, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 3, 2017 Bardzo dziękuję wszystkim za uznanie. Alrun, niekoniecznie grubego. Postaram się to (w miarę mojej bardzo skromnej wiedzy na ten temat) wyjaśnić. Najpierw zeszyt po wyjęciu ze ścisków. Jak widać, czerwony papier ładnie się "wprasował" w nitkę i ścieg jest teraz względnie zabezpieczony przed popruciem się. Niestety, po otworzeniu widać, że właśnie szycie nie pozwala otworzyć zeszytu całkiem na płasko. Po prostu ta część, pomiędzy ściegiem, a brzegiem kartek, pełni jakby rolę grzbietu. Tak grubego, jak duża jest odległość szycia od brzegu. Jest to około 3 - 4 mm. Można by skrócić do 1 - 2 mm, ale przy tym formacie, przy silnym otwieraniu, całość mogła by się rozlecieć (przedrzeć w tym miejscu). Niestety, w przypadku pojedyńczych kartek, nie ma innego sposobu szycia. Co innego, gdy szyjemy całe arkusze (W uproszczeniu można to opisać tak, że składamy większe kartki na pół, po kilka i szyjemy w zagięciu), czyli tak, jak powinno być. Wtedy szycie jest na samym brzegu i nic już nie ogranicza otworzenia. No... Prawie nic. Tym czymś jest właśnie sztywność grzbietu, która im mniejsza, tym lepiej. Trzeba jednak pójść na kompromis pomiędzy jego elastycznością, a trwałością książki (zeszytu). Szycie przecież trzeba czymś przykryć, zabezpieczyć. Poniżej szyty zeszyt Oxforda, Możesz Alrun zauważyć, że grzbiet przy otworzeniu poddaje się. Jest lekko wygięty. Gdyby tam była tekturka, nie poddałby się tak łatwo. W tym sposobie szycia, który ja stosuję (do pojedyńczych kartek), nie ma znaczenia, co tam przykleisz, bo rolę grzbietu pełni sam papier między ściegiem, a brzegiem. Tak też robi się pełne oprawy książek. Niektórzy jednak decydują się w ogóle nie przykrywać szycia, niczym. Nawet papierem. Wystarczy tylko pociągnąć warstwą kleju... I zobaczcie, jak się wtedy ładnie otwiera. Niestety, wielu wydawców, zwłaszcza dawniej, decydowało się na rozwiązanie najtańsze. Tu książeczka cienka (Alrun, zastanawiałaś się właśnie, jak by się to sprawdziło w rzeczach cieńszych), tylko że nikt się nie bawił w szycie jak najbliżej brzegu. Dwie metalowe zszywki, łup, łup, zrobione. W niektórych książeczkach to jest centymetr od brzegu! A przy tej grubości, mogłoby być ze dwa milimetry. Jedną z moich ulubionych książek, właśnie po dziadowsku sklejoną z pojedyńczych kartek, właśnie tak zszyłem (była tak "zaczytana", że wszystkie kartki w zasadzie leżały luźno w okładce. Mógłbym je równie dobrze nosić w pudełku) i tym razem ścieg jest w odległości 2 mm od brzegu. Jak widać, nie wygląda to najgorzej. Podkreślam jednak i myślę że taki wniosek można wysnuć ze wszystkiego, co tu pokazałem, że ten sposób stanowczo lepiej nadaje się do książek. No cóż... Następny zeszyt (jak tylko skończę ten) spróbuję zszyć tak blisko brzegu, jak się tylko da. Zobaczymy co z tego wyjdzie Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
alrun Napisano Październik 3, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 3, 2017 A jakby do zszycia użyć czegoś rozciągliwego, na przykład żyłki elastycznej? Może wtedy rozciągałaby się trochę tam gdzie nie ma kleju (między kartkami) i zeszyt otwierałby się minimalnie bardziej. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 3, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 3, 2017 Właśnie problem jest w tym, że to nie może być rozciągliwe. Nici, szczególnie do szycia książek, nie mogą być rozciągliwe, bo wtedy to by się nie trzymało kupy. Efekt by był wtedy podobny do kołonotatnika, gdzie właśnie dziurki (czyli jakby "szycie") są wprawdzie oddalone od brzegu, ale że mogą się przesuwać swobodnie po spirali (odpowiednik rozciągliwej nici), to możesz otworzyć prawie na równo. W historii introligatorswa wielu próbowało obejść ten problem, to znaczy uzyskać taki sposób złączenia luźnych pojedyńczych kartek, żeby można było równocześnie łatwo otwierać i jak dotąd, nie wymyślono nic lepszego, ponad klejenie grzbietu, ewentualnie narzynanie sklejonego grzbietu w poprzek, piłką, na głębokość około 1,5 mm i wklepywanie w te rowki sznurka, na klej. Takie klejenie nie jest jednak wystarczająco mocne, nie mówiąc już o tym, że w narzynanie i wklejanie sznurków, w masowej produkcji się nikt nie bawi. Pewnymi rozwiązaniami jest użycie samego kleju, ale odpowiednio mocnego. Niestety, ten jak jest mocny, to mało elastyczny. Jak elastyczny, to znów słaby i przy mocniejszym otwieraniu wypadają kartki. Tak na marginesie, spójrz jak wygląda otwarty kalendarz Hobonishi (zdjęcie pożyczyłem ze strony Pióromaniaka). Wszyscy się nim zachwycają, że tak ładnie się otwiera, ale on nie jest klejony z pojedyńczych kartek, tylko ma normalne arkusze, złożone na pół i przeszyte w zagięciu. To powoduje, że miejsce zgięcia przy otwieraniu jest dokładnie w miejscu szycia. A że całe szycie jest przykryte tylko cieniutką warstwą papieru, wygina się jak chce (to widać na zdjęciu) Ja jeszcze spróbuję (tak jak obiecałem) przeszyć jeden zeszyt, tak gdzieś ze dwa milimetry od brzegu i zobaczymy, czy coś się poprawi. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kuk Napisano Październik 4, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 4, 2017 @Kleks - Jestem pod wrażeniem. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
odi Napisano Październik 4, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 4, 2017 Niektóre książki sam bym z ochotą tak potraktował, ale z szyciem jest sporo pracy. Zeszytów i notesów już właściwie tylko nieliczni zszywają... to jeszcze pół biedy, ale najgorsze, że teraz nawet książki przy takich cenach robione są tylko na klej. Czasami jestem zmuszony kupować w twardych oprawach tylko, dlatego że są szyte. A w lżejszych okładkach to już nawet tego nie spotkasz, czasami widzę świetnie zredagowaną graficznie książkę, ale często oprawioną aż smutno się robi. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
alrun Napisano Październik 4, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 4, 2017 6 minut temu, odi napisał: książki przy takich cenach robione są tylko na klej To prawda. Książki z roku na rok są coraz droższe, a niektóre naprawdę rozpadają się po jednym przeczytaniu. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
odi Napisano Październik 5, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 11 godzin temu, alrun napisał: To prawda. Książki z roku na rok są coraz droższe, a niektóre naprawdę rozpadają się po jednym przeczytaniu. Lepiej już było Przy zmniejszających się nakładach nie widzę żadnych optymistycznych perspektyw. Polska to nie Francja czy Czechy. Choć na pewno tzw. mali wydawcy od czasu do czasu uraczą nas dobrze wydaną książką, ale ekonomia robi swoje. Duży, który może, dobrze wydawać nie chce a mały, który chce dobrze wydawać, z powodów ekonomicznych nie może. Ale za lat kilkadziesiąt przyjdą ebooki i zjedzą wszystko a określenie biblioteki przemianuje się w muzeum Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 5, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 Z tym ostatnim zdaniem nie do końca się zgodzę. Myślę, że w wielu punktach, nie tylko w czytelnictwie, historia zatacza koło. Ja uważam, że książka się odrodzi, ale będzie dostępna tylko dla pewnej wąskiej grupy pasjonatów. Co do twojej prognozy... Nie będzie ebooków. Po prostu ludzie nie będą czytać. Niczego. Nic nie będzie. Kononowicz... Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Tales Napisano Październik 5, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 Zgadzam się z Kleksem. Ludzie nie czytają książek nie dlatego, że są nieporęczne lub drogie, tylko dlatego, że po prostu im się nie chce. Mają inne rzeczy do roboty i to, czy ta książka będzie w wersji papierowej, czy elektronicznej nie zmieni ich upodobań Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 5, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 (edytowany) Edytowano Październik 5, 2017 przez Kleks Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aventador13 Napisano Październik 5, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 Moim zdaniem ludzie nie czytają książek nie dlatego że im się nie chce. Wydaje mi się, że problem leży w tym, że książki powszechnie uważa się za nudne - taka postawa wynika z faktu że w szkole każe się uczniom czytać książki, które mają po kilkaset lat i nie są ani ciekawe, ani napisane w przystępny sposób i, wychodząc ze szkoły wydaje im się że wszystkie książki takie są, dlatego nigdy nie czytają z własnej woli. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kleks Napisano Październik 5, 2017 Autor Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 (edytowany) No to właśnie Ministerstwo Edukacji miało pole do popisu, ustalając listę lektur obowiązkowych dla szkół. Jeśli o mnie chodzi, to uważam że powinno się na nią wprowadzić większość tzw "kryminałów", ewentualnie Bunsha, Łysiaka i może Tyrmanda... O, takie rzeczy! Zresztą... Jak ktoś lubi czytać, to sam znajdzie coś dla siebie. Jak nie lubi, to go nie zmusisz. W ogóle, to uważam, że miłości do książek mogą nauczyć tylko rodzice, nie szkoła. Edytowano Październik 5, 2017 przez Kleks Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
odi Napisano Październik 5, 2017 Zgłoś Share Napisano Październik 5, 2017 3 godziny temu, Kleks napisał: a uważam, że książka się odrodzi, ale będzie dostępna tylko dla pewnej wąskiej grupy pasjonatów A to nie jest już tak teraz? Nawet biorąc te nieszczęsne raporty statystyczne z BN wychodzi, że zaledwie ~10% ludzi zajrzało do więcej niż kilku książek w roku To ja myślałem, że tylko ja mam jakieś pesymistyczne patrzenie w tym zakresie, a tu widzę Panowie, że można bardziej zgłębić i tak już czarne scenariusze. 2 godziny temu, Aventador13 napisał: mają po kilkaset lat i nie są ani ciekawe No jak dla mnie to jest dobra rekomendacja, na tym też polega literatura, żeby spotkać się, zmierzyć z dawnymi kodami kulturowymi, kodami, które tworzą dzisiejszą teraźniejszość. Wszystko jest kwestią prezentacji. Być może to kwestia, że mało znam żyjących pisarzy fikcji, których książki zostały mi na dłużej w pamięci. 2 godziny temu, Kleks napisał: W ogóle, to uważam, że miłości do książek mogą nauczyć tylko rodzice, nie szkoła. Na pewno pomocni są tacy rodzice, ale życie pisze różne scenariusze i u mnie w rodzinie książki żadnej nie było a literaturą zdemoralizował mnie jeden dobry nauczyciel. U nas coś niedobrego się dzieje, bo chociażby w tych krajach przytoczonych przeze mnie, nakłady poczytnych i niesztampowych książek są przyzwoite, choćby taki Houellebecq potrafi te 400k ludzi zając lekturą a u nas przy 40k wydawca pęka z dumy, że ma bestsellera. Może się kiedyś doczekamy programu "Biblioteka w każdej miejscowości", orliki i aquaparki są, ale w "magazyny książek" vel biblioteki to jakoś nie chcemy inwestować. Cytuj Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Polecane posty
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.