Na imię mam Jacek, a swoją przygodę z piórami zacząłem dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, gdzie w każdej ławce szkolnej był otwór z kałamarzem. Pisało się stalówką w obsadce i dopiero w połowie drugiej klasy pozwolono nam pisać wiecznym piórem, taki eksperyment edukacyjny. Było to "Chińskie" pióro, ciemnoczerwone z zakraplaczem i strzałką, i cienką osłoniętą stalówką. Podobne jest dzisiejsze Hero 616 i kilka innych. Eksperyment trwał krótko, bo nagle pojawiły się pierwsze długopisy i zaczął się szał, zwłaszcza że z metalowych wkładów można było robić świetne rakiety na paliwo stałe.
Do piór wiecznych wróciłem kilka lat temu. Mam już spory zestaw piór, ale są to w większości raczej tanie modele: Jin hao, Hero, OASO, Waterman Graduate, zestaw piór Plumix itd. Najkosztowniejszy był Conklin Duragraph z kilkoma stalówkami do podmianek (jego flex to pomyłka). Moje podejście jest takie, że jako początkujący uczę się i odkrywam. Uczenie się usuwania różnych usterek, to też zabawa. Jeżeli zacznę coś kombinować i zepsuję pióro, to lepiej, gdy było za 15 złotych niż za 1500. Gdy kierując się wyglądem lub pierwszym wrażeniem kupię pióro, które mi nie pasuje, to też lepiej, żeby w szufladzie leżało coś taniego. Albo je oddam bez żalu.
Na przykład początkowo, kierując się sentymentem, wybierałem pióra podobne do mojego szkolnego. Szybko jednak przekonałem się, że są one dla mnie za cienkie. Minimalna średnica korpusu dla moich łap to 11-12 mm. Jinhao 911, hero 616, czy Parker 51 dla mnie są niewygodne. Może być hero 7032 lub jinhao x450, ale wygodniejsze jest Conklin Duragraph albo nawet Huashi. Podobają mi się pióra Sailor, ale ponieważ jestem "tani kupiec", to pierwszy będzie chyba Sailor Procolor 500 a nie 1911S.
Może ktoś zapytać, dlaczego używam piór OASO zamiast oryginalnych Lamy. Otóż ich jakość jest bardzo przyzwoita, a w blistrze za 30 zł dostaję pióro z dwoma stalówkami i tłoczkiem (i jeszcze 5 nabojów, ale te oddaję). Obchodzę się z nimi dosyć niedbale, noszę w plecaku, używam w polu przy radiu, także w warsztacie, w laboratorium itp. Na wypadek skończenia się atramentu w jednym piórze mam drugie napełnione. Czasem i trzecie pióro z innym kolorem atramentu. Trzy pióra w cenie jednego...
Od kilku lat zaglądam dosyć często na to forum. Jakoś nie miałem potrzeby zadawania pytań, gdyż na ogół okazywało się, że już ktoś udzielił na nie odpowiedzi tutaj na PWF, lub w kilku innych miejscach na świecie. Ale tym razem jest to pytanie o gusta i osobiste preferencje. Nie wiem, czy powinienem zakładać nowy temat, więc pytam tutaj.
Otóż przez cały ten czas używam bardzo mizernej gamy atramentów. Po pierwsze Hero Blue-Black #62, nie zmywa się tak łatwo, więc idealny w teren i do labu. Jest bardzo podobny pod wieloma względami do zawartości moich szkolnych kałamarzy - były one produktem fabryki jak i nieskończonej inwencji uczniów zasilających je wszystkim, co się dało. Również używam Hero Blue #61 i Hero Black #64 oraz ciemnoniebieski Quink Parkera. Bardziej kolorowe to były tylko Pelikany 4001.
Chciałbym zmienić ten żałosny stan, wzbogacając swoją gamę atramentów, ale w materii brak mi doświadczenia, a rozmaitość jest wielka. Proszę więc o radę. Wiem, że można teraz kupić próbki atramentów na f-pen i zamierzam to zrobić, ale prosiłbym o sugestię, od jakiego zestawu zacząć. Nie mogą to być atramenty wyglądające dobrze wyłącznie na specjalnym papierze jedynego producenta na świecie. Raczej coś, co zapewni dobry efekt w codziennym pisaniu. Najczęściej używam różnych zeszytów lub bloków biurowych InterDruk (moim zdaniem są lepsze niż Oxford, przynajmniej A4). Może odpowiedni będzie KWZink, ale jakie wybrać kolory? Proszę o sugestie, nie więcej niż 12 kolorów (samych zielonych jest ze 4).
Pozdrawiam
Jacek
ps. I jeszcze pytanie o limity kilobajtów na zdjęcia, jak to działa na tym forum?