Cześć, jestem tu nowa i jestem laikiem, choć pióra towarzyszą mi od kilku lat.
Mniej-więcej od czwartej klasy podstawówki piszę piórem, pióra zawsze mnie pociągały, miały to coś. najpierw dostałam jakieś randomowe kulkowe, potem, od szóstej klasy podstawówki pisałam "chińskim piórem za 3 zł" - na 90% Hero, model -nie mam pojęcia - miałam takich kilka, często "coś" się z nimi działo - nawet teraz mam jedno w domu, ale po ostatnim napełnieniu nie chce pisać.... chyba muszę spróbować je wypłukać.
Na studiach przestałam pisać piórem - wróciłam do długopisów, które były szybkie i wygodne. Wygodne - bo jestem leworęczna i męczące jest zacieranie tekstu i próba domycia ręki z atramentu. Wtedy też do robienia szybkich (i czytelnych) notatek lepsze były żółte długopisy Bic.
Ale - tak jak mówiłam - pióra mnie pociągały - jako prezent dla promotora z okazji mojej obrony kupiłam mu jakiegoś Schaeffera (wtedy wciąż nie przywiązywałam wagi do modeli)
Potem - już długo po studiach - obiecałam sobie że po zdanym egzaminie kupię sobie pióro na pamiątkę, do "prezesowskich" podpisów. Istotne było, żeby było fioletowe.
I tak trafił do mnie Schaeffer Taranis. Od znajomych z pracy - z tej samej okazji dostałam Watermana Hemisphere'a, którego traktuję jak pióro codzienne. Teraz czekam jeszcze na Jinhao 159 - oczywiście fioletowe
Przepadłam też w świecie kaligrafii i z zapałem uczę się Copperpalte'a i Spenceriana.
Tu trafiłam poprzez recenzję Jinhao 159 i przyznam wprost, że wątek o atramentach dla leworęcznych też już "połknęłam"
PS. mam też wspaniałego męża i synka