Skocz do zawartości

Wieczny wagarowicz

Użytkownicy
  • Ilość treści

    361
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Wieczny wagarowicz

  1. Skucha. Nie C-330, a C-220 f. Spała. Ale już ją obudziłem, choć za oknem deszcze ze śniegiem (chwilami).
  2. Pożyjom - uwidim. @Kleksie, żebyś nie dziamgotał: znów inne pióro do zdjęć. A tak w ogóle to poznajesz tło zdjęć?
  3. Butelka - od Diamine. Atrament - Sherwood Green. Też od Diamine. Nawet nazwa ta sama co oryginału. Ale inna nazwa, inna naklejka, inne pudełko. No i cena też inna. Wyższa. Niby o 1,20 funta - ale jednak. Flag Fountain Pen Ink. A firma, która rozprowadza wieczne pióra i tenże atrament, reklamuje się jako 'British Pens'. Czy nie dostrzegacie pewnej analogii? Więcej zdjęć, szczegółów i testów - TUTAJ.
  4. Marcinie, rozumiem że atramentów mało, a chętnych dużo. Zapisywałem się - jeśli dobrze pamiętam - na więcej niż jedną butelkę, ale wezmę tylko jedną: mnie jedna z edycji zimowej w kolekcji wystarczy, a niech i inni się nacieszą. Przy okazji wezmę te czeskie (czy tam słowackie) atramenty, może coś jeszcze dobiorę ze 'standardów', więc paczka do mnie nie będzie szła załadowana do połowy. No i nic.
  5. Lista kolejkowa to chyba już od 2 miesięcy istnieje...
  6. Flaszencje watermana jednakowoż na boku stawiasz. A Ostrygi - na rogu. Śmieszniej tak jest, choć nie wiem czy stabilniej...
  7. Dziś będzie ostro: 3 ostrygi i czerwone chilli... Powiem tak: pewnie nie ja jeden jestem miłośnikiem południowokoreańskich atramentów: Colorverse, Color Traveler czy 3 Oysters są klasą samą w sobie i pisze się nimi naprawdę znakomicie. Kto miał je w piórze - ten wie. Ciekawostką tej linii produkcyjnej (bo w innych tego nie ma) jest ścięte dno, pozwalające postawić butelkę 'na kant' po to, by wybrać atrament do ostatniej kropli. Więcej zdjęć, opis i test są TUTAJ.
  8. Niestety, tego się obawiam. Dlatego wspominałem o wyjeździe i wzięciu pióra w rękę. Ostatecznie, jak nie kupię tego pióra, to świat się nie skończy...
  9. Aż tak bardzo drogie toto nie jest: od 100 do 150 €. Na razie się czaję na to pióro, bo albo nie jest 'proste' - tylko ma obłości (a tego nie lubię), a jak jest proste - to skuwki nie da się na tył założyć. Najbliżej mi do tego trzeciego (ma magnetyczną końcówkę pióra), ale najbardziej by mi pasowało skrzyżowanie drugiego i trzeciego. W sumie - jak sądzę - facet jest elastyczny i może mi zrobić takie pióro jakie chcę, ale musiałbym pewnie do niego pojechać i dopasować do ręki. A to 350 km w jedną stronę, aż pod granicę z Northern Ireland. Więc trochę mi się nie chce... A tu jeszcze coś o bagiennym dębie:
  10. No co, gęsi jakoweś oskubać miałem, żeby używać atramentu? Oczywiście, że mam ileś tam piór, ale zamiast za piórami, wolę oglądać się za dziewczynami. No bo co w moim wieku mi jeszcze zostało? Chociaż jest jedno pióro, na które napaliłem się jak Arab na kurs pilotażu. I będę je miał. Cała obudowa wykonana jest z irlandzkiego dębu wydobytego z bagna. 5 tysięcy lat... Starsze od egipskich piramid! Co tam piramidy! Od Stonehenge! Co tam Stonehenge! Od irlandzkiego Newgrange, które jest starsze i od piramid, i od Stonehenge. Ale nie od obudowy pióra!
  11. Ten atrament mam - bo mam. Ale gdybym miał go kupić nie do kolekcji, a po to, żeby nim pisać - to chyba niekoniecznie. Ani kolor atrakcyjny, ani butelka ładna, a i nazwa też jakaś taka... No bo kto wymyślił, żeby atrament nazywać Dollar? Acha... Wyrób pochodzi z... Pakistanu. Więcej szczegółów, zdjęć i test - TUTAJ
  12. Tego postu - pod żadnym pozorem - proszę nie czytać przed godziną 12! Wytłumaczenie jest bardzo proste: prawdziwy gentleman nigdy nie pija przed południem, a - jak mniemam - wiecznymi piórami piszą wyłącznie gentlemani (nawet jeśli są kobietami). Atrament zaś nosi nazwę 'Time for whisky' - czyli czas na whisky. Nie przed południem mości panowie! Nie przed południem! Tu mała dygresja: otóż w angielskim pisze się 'whisky' - ale nie wszędzie: u nas akurat jedyną poprawną formą jest 'whiskey'. A że pochodzi też od nas - więc będę tej ostatniej formy używał. Słowo 'whisky' wywodzi się - tak nawiasem mówiąc - z języka irlandzkiego, od 'uisce beatha' (czytaj: iszka baha), oznaczającego 'wodę życia'. Ale wróćmy do atramentu. Jeśli powiem że jest piękny - to nie będzie cała prawda. Bo jest naprawdę przepiękny: brązowo-żółto-pomarańczowy. Zapakowany także przepięknie, a w pudełku jest nie tylko 30 ml szklana butelka, ale także malutka buteleczka na próbkę i kroplomierz. Jakość - także znakomita. Ale to chyba wspólna cecha atramentów koreańskich. W każdym razie - ja jestem jego gorącym fanem. Więcej zdjęć i opis - TUTAJ.
  13. Dziś będzie wytwornie, elegancko i arystokratycznie. Duke (książę) - to czarno-niebieski chiński atrament. Ale daleko mu do pojęcia 'chińszczyzny': ekskluzywna, dopracowana butelka, ciekawy i niebanalny kolor sprawiają, że warto na tym atramencie zawiesić oko. Ten atrament widywałem przeważnie w zestawach z piórem w dość eleganckich opakowaniach - co oczywiście przekładało się na cenę. Ale - jak widać - można spotkać także sam atrament 'luzem'. Więcej szczegółów i zdjęć jest TUTAJ.
  14. To po diabła się żeniłeś? Teraz masz szlaban na wszystko: i na zdjęcia, i na rysunki. Co gorsza: szlaban masz po wsze czasy. A tu wiosna idzie... Trzeba będzie niedługo Mamiye wybudzać z zimowego snu...
  15. Jeśli pająk wszedł do skrzynki z bananami - to nie na statku, tylko na plantacji. To dość logiczne. Jeśli pająk połazi sobie po paczce, której jesteś adresatem - to co z tego? Nie ma jak się dostać do środka. To tez dość logiczne. O ile wiem, to przesyłki pocztowe podróżują samolotami. W lukach. Na wysokości 11 tys m (bo taka jest wysokość przelotowa), jest minus kilkadziesiąt stopni. Naprawdę, niewiele żywych istot może to wytrzymać. A już na pewno nie zmiennocieplne pająki. Teraz o wirusach. Zanim paczka dotrze do Ciebie - to ma ją w rękach kilkadziesiąt osób. Akurat wirus uparł się, żeby zainfekować Ciebie, a nie innych... Ciekawe, ciekawe... A teraz będzie serio, @moogoom. Naprawdę nie interesuje mnie w co wierzysz i jaki jest Twój światopogląd. Ale nie wygłaszaj swoich pseudonaukowych poglądów publicznie - bo one nijak się mają do rzeczywistości. @TopikSH w nie nie uwierzy, wzruszy ramionami i uśmiechnie się bo wie, że wirusy nie przetrwają podróży w paczce. Ja też. Ale inni uwierzą i będą na prawo i lewo rozpowiadać, że przecież w internecie czytali, że można się zarazić poprzez paczkę z Chin. Tak właśnie wykreowano płaską Ziemię. Odrobiny powagi i rozsądku...
  16. Ogarnij się chłopie... W którym momencie? W sklepie? Na poczcie? Czy w samolocie? A może w urzędzie celnym, podczas prześwietlania paczek? No właśnie... weź... Bo jeszcze moment i zaczniesz nas przekonywać, że Ziemia jest płaska.
  17. całość tutaj: https://bezprawnik.pl/paczka-z-chin-a-wirus/
  18. Naprawdę sądzisz, że wirus wytrzyma miesięczną podróż z Chin?
  19. Pierwsze skojarzenie, jakie miałem z tym atramentem - to była Różowa Pantera. No bo jest taki różowo - żarówiasty... Thornston's Luxury Goods. Z tym 'luxury' to jednak lekka przesada. Na The Fountain Pen Network śmieją się, że zawartość buteleczek stanowi woda po płukaniu zbiorników, w których wcześniej robiono... Sheaffera Skrip. W końcu to ta sama fabryka... W ocenie użytkowników forum kolory Thornston's są niestabilne, cechy atramentów także: raz się trafi znakomity atrament, innym razem - też znakomity - ale trochę inaczej. Ponoć najstabilniejszy jest... brązowy (kiedyś go pokażę - bo mam na półce). A dziś różowiutki marker... Więcej zdjęć i szczegóły - TUTAJ.
  20. @TopikSH, ostryg nie muszę sprowadzać zza oceanu; są u nas powszechnie dostępne. Porcja (6 sztuk) w restauracji kosztuje tyle, ile paczka fajek. Tyle, że nie specjalnie w nich gustuję... Co innego 3 Oysters...
  21. Ten robin przyleciał trochę poza moją wiedzą. Bo tak naprawdę - celowałem w puffina. Ale znajoma, która się trochę bawi w kaligrafię, dostała ode mnie stosowną książkę i w ramach rewanżu chciała mi niespodziankę zrobić...
×
×
  • Utwórz nowe...