Niby problem typu pióro dla ucznia... Ale nie możemy znaleźć tego odpowiedniego. A może coś robimy źle?
Córka pisze piórem wiecznym od połowy pierwszej klasy. Pierwsze podejście: Herlitz MyPen. Ciężko powiedzieć, czy dobrze jej się pisało, ale zeszyty (oraz piórnik, piórnik, ręce itp.) całe w kleksach, do tego pisała bardzo grubo, litery zlewały się tak, że nie dało się odczytać. Na początku pisała bardzo szeroko, więc grubość nie przeszkadzała, ale z wylewaniem nie wytrzymałam. Drugie pióro, od początku czwartej klasy, to Pelikano Junior. W sumie zachowuje się poprawnie, ale też pisze dość grubo, mokro, a córka zaczęła pisać coraz gęściej i rozmazuje ręką (jest praworęczna). Pióro również całe w atramencie, do tego (pewnie przy upadku) pękła skuwka (zdjęcia).
Nie liczę, że kolejny zakup rozwiąże wszystkie problemy, córka nie jest "manualna" i ma charakter pisma po tacie, i pewnie przyciska jeszcze zbyt mocno, ale mimo to - i mimo osaczenia przez koleżanki piszące zdrapywalnymi cienkopisami - polubiła pisanie atramentem, za co jestem z niej dumna, i chciałabym jej ułatwić zadanie. Zastanawiam się nad cieńszą/suchszą stalówką (żeby atrament szybciej zasychał?) i piórem z metalową skuwką, bo nie mam złudzeń, że spadnie jeszcze nie raz, ale ponoć pisanie metalowym = cięższym piórem może męczyć (?). W piątej klasie (i później) będą już pisać sporo. Musi być kompatybilne ze zmazywalnym atramentem, najlepiej na naboje uniwersalne, bo tłoczka w szkole nie napełni. Budżet: do 300 zł.
Moje typy:
1. Pilot Kakuno - plastik
2. Lamy Safari - plastik i naboje niestandardowe
3. Parker Jotter lub Urban - może już wyrosła z piór typowo dla dzieci?
Na koniec spostrzeżenie / przestroga dla rodziców: równie ważny jak pióro jest papier w zeszycie... Kupowany na ostatnią chwilę zeszyt w hipermarkecie to porażka, atrament się rozlewa, przebija, robią się dziury... no koszmar i stres dla dziecka. Patrzcie na gramaturę i gładkość papieru.