Kochani (jeśli tak można zwracać się do obcych ludzi), od pewnego czasu podglądam Wasze forum, śledzę Wasze zakupy, to czym się zachwycacie i co Was odrzuca. Nie jest to grzeczne z mojej strony. Koniec z tym! Mam na imię Monika jestem gruuubo po 18stce :-). Pierwsze piór,o które pamiętam było jakieś bardzo toporne, przerywało, zasychało – koszmar, ale już wtedy coś mi się w nich zaczęło podobać (lata 80te). Potem były długo niezrealizowane marzenia o chińskim piórze HERO (czytam, że obecnie „moda” na HERO wraca J). Kolejne jakieś Zenithy, aż w końcu w ogólniaku pierwszy Parker VECTOR – bordowy. Służył mi dosyć długo, aż coś w nim „pękło” i się posypał – zaczął przeciekać. Potem był kolejny VECTOR czarny (mam go do dziś – ok. 20 lat) i metalowy parkier jotter. 2 ostatnie ostanio wyczyściłam i piszą jak dawniej.
Od kilku miesięcy czuję jakiś „swąd” w duszy. Odnowiło się jak zobaczyłam piękne pióro u koleżanki na konferencji – stwierdziałm, że bardzo chcę wiedzeć o nich więcej.
Po kilku miesiącach staram się – na razie niskobudżetowo:
✒️ Kupiełam Shaeffera VFM, borowy mat.
✒️ 5 egzemplarzy różnych egzemplarzy BAOER i Jinhao na Ali - różne stalówi - piszą super jak na "cacka" za 2-4$ z wysyłką
✒️ a po wakacjach jestem bogatsza o TWSBI spod Akropolu i 3 wspaniałe atramenty, kosztowało mnie to 4h jazdy komunikacją miejską od miejsca zakwaterowania, ale Wy chyba rozumiecie to najlepiej 🙄…
Co tu dużo gadać rzuciałam palenie 4 lata temu, a to wygląda na kolejny nałóg, ale jaki 😏…
Pozdrawiam serdecznie z Polski Wschodniej wszystkich pióromaniaków i pióromaniaczki…🙋♀️