Skocz do zawartości

NocWalpurgii

Użytkownicy
  • Ilość treści

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O NocWalpurgii

  • Urodziny 30.12.1986

Profile Information

  • Płeć
    Female
  • Skąd jesteś?
    Puszczykowo/Poznań/Kraków
  • Zainteresowania
    Filozofia kontynentalna, taniec orientalny, proza modernizmu, historia psychologii.

Ostatnio na profilu byli

306 wyświetleń profilu

NocWalpurgii's Achievements

XXF

XXF (1/6)

  1. Witajcie nieocenieni! Zostałam ostatnio poproszona o pomoc w znalezieniu pióra dla kobiety które: - ma krótką, drobną stalówkę jak parker vector czy urban i pisze cienką kreską, która realnie, a nie tylko z nazwy jest ef lub f albo - ma stalówkę w stylu waterman carene (znów - ef do f), ale nie jest typowym męskim cygarkiem - najlepiej w metalowym korpusie. Szukałam wśród Sheafferów, ale nie udało mi się sprostać wymaganiom mojej kuzynki. Czy macie jakieś pomysły? Z góry dziękuję za podpowiedzi!
  2. Cóż począć, padłam ofiarą tego "zepsucia";) Co nie zmienia faktu, że zawsze wybiorę złotą stalówkę
  3. No dobrze, pociągnę jeszcze ten temat, bo mnie kusi. Mimo to mam nadzieję, że więcej historii się pojawi! Rozumiem trochę, o co ten żal do filozofów, którzy się sprzeniewierzają własnym słowom. Dla wielu filozofowanie jest ścieżką poszukiwania odpowiedzi i sensu, wytycznych, wsparcia, szczególnie jeśli zawodzą lub nie przekonują ich treści przekazane przez inne źródła wiedzy. W filozofii więcej jest pytań niż odpowiedzi, jednak nie przypadkiem obok metafizyki i estetyki trzecim potężnym jej filarem jest etyka. Gdy "pytamy" filozofa o wskazówki dobrego życia i pojmowania rzeczywistości, a następnie dowiadujemy się, z jaką hipokryzją traktuje on własne przesłanie, można się srogo rozczarować, jeśli zapytujemy o to szczerze.
  4. Dla mnie raczej ST, złoto zwyczajnie wydaje mi się bardziej "wulgarne", ale to zależy od stylistyki, czasem złoto lepiej się komponuje, w tym przypadku obie wersje są równie estetyczne.
  5. To też prawda. Często profesorowie nam przypominają, że wielkie umysły bywają bardzo małymi ludźmi. Heidegger był potężnym umysłem, lecz także życiowym tchórzem i oportunistą. Przy lekturze "Listu o humanizmie" prowadzący zajęcia wprost przyznał, że Heidegger, napotykając go, prawdopodobnie uznałby, że jest jakimś pod-pseudo-myślicielem, bo Słowianin filozofem być nie może. To indywidualny wybór, czy oddzielimy dzieło od twórcy, czy uznamy, że jego życie tak nas odrzuca etycznie, że pogardzimy jego pracą. On nie jest jedynym. Schopenhauer rozpisujący się o miłości do drugiego człowieka prywatnie był dusigroszem i nękał staruszki mieszkające w jego kamienicach. Nietzsche głoszący ludzką potęgę był lękliwy, skryty i nieprzystosowany do wymagań codziennego życia. Jeden tylko chyba Kant słynął jako żywy przykład stosowania imperatywu kategorycznego i drażniło go bardzo, gdy się ktoś do "uniwersalnych prawd moralnych" nie stosował. No, ale chyba już zrobiłam offtop, przepraszam, o filozofii mogę bez końca;)
  6. No właśnie wtedy do mnie bardzo dosłownie trafiło, co on miał na myśli:)
  7. Warto po niego sięgnąć, jeśli lubi się powolne, precyzyjne wnikanie w tekst. Język Heideggera jest bardzo męczący, dla cierpliwych, ale warto, odwdzięcza się, choć czasem można szału dostać, gdy się go rozszyfrowuje i tłumaczy na normalną zrozumiałą mowę On miał taką wizję, że sprzeniewierzyliśmy się znaczeniom słów i one nas zwodzą na manowce, dlatego konstruuje taki system znaczeń, że trzeba sobie przyswoić jego prywatny słownik. Pojawiają się kwiatki typu "bycie bycia prześwituje w nicowaniu" i choćby głową o mur walić...
  8. Fioletowy jest najlepszy:) A plamy atramentu to powód do dumy, obnośmy je z godnością!
  9. Tak też zrobiłam, dziękuję za radę Wybaczcie drodzy, powoli się rozkręcam i wyrabiam sobie nawyk zaglądania regularnie i odnajdywania postów, dziękuję wszystkim za miłe powitanie!
  10. Zachęcona przez jednego z doświadczonych i pomocnych użytkowników dorzucam pytanie - wiem, że ktoś stał się bardzo niedawno posiadaczem poszukiwanego przeze mnie Aikina. (Model Lady Dainty, Educator też wchodzi w grę). Droga osobo, jeśli to czytasz i takowego masz, zachęcam do kontaktu ze mną!
  11. To były moje pierwsze zajęcia z filozofii, na jakie chodziłam, zanim zdecydowałam się na studia filozoficzne. Temat: Heidegger. Pani dr wytłumaczyła barwnie i charyzmatycznie, dlaczego według Heideggera bycie świata odsłania nam się dopiero, kiedy rzeczy stawiają nam opór i przestają spełniać swoją funkcję, np. pióro przestaje pisać. Wtedy mamy się ponoć dowiedzieć, że świat jest nieporęczny, nieprzykrojony dla człowieka "rzuconego w świat" i w takich chwilach możemy odczuwać trwogę, przeczuwając "prawdę o pierwotnym rzuceniu". Przychodzi do egzaminu - pytanie z Heideggera. Bardzo jestem przejęta, piszę moim ukochanym utraconym AL.Co (będę o nim wspominać wszędzie, aż nie znajdę drugiego takiego, umieram z tęsknoty!). Robię to tak zawzięcie, z całym repertuarem ruchów, że wkrótce kończę upaprana atramentem (tak, majstrowałam przy hebelku), a tymczasem pióro odmawia posłuszeństwa. Wiercę się zdesperowana, ubrudzona i poszukująca innego narzędzia do pisania. Cały ambaras nie uchodzi uwadze egzaminującej. "Proszę pani, co się stało?" - pyta dość surowo i wiem, że muszę wybrnąć. I mówię pierwsze, co mogło mi przyjść do głowy, pokazując jej ręce czarne od atramentu: "doznałam prześwitu prawdy o pierwotnym rzuceniu i wrogości świata, więc chwilowo jestem w trwodze, ale proszę się mną nie zajmować, Heidegger mówi, że człowiek prędko tę prawdę od siebie odsuwa". Pani doktor powstrzymała śmiech, skończyło się piątką w indeksie
  12. Trudno powiedzieć... Z jednej strony niepowtarzalny urok piór vintage, stalówki, których próżno szukać we współczesnych piórach, no i wygląd, szczególnie tych z lat 20. czy 30, który bardziej mi odpowiada niż współczesne wzory. Starym piórem piszę ładniej, cierpliwiej, z szacunkiem i jakoś bardziej się przykładam Z drugiej - potrafią być niewdzięczne w codziennym użytku, płatać figle, no i do szybkich notatek niezbyt się nadają. Z wykładów zawsze wychodziłam upaprana, choć dumna. Zdarzyło mi się mieć starego, poczciwego Aikina, który spełniał wszystkie wymagania i sprawdzał się w każdych warunkach, ale mi przepadł. Teraz do codziennych wyzwań używam zwykłego Hemisphere, niekiedy Eversharpa z lat 70. ze stalówką EF, a pozostałe są odświętne, np. do pisania listów. Najpiękniejsze i najstarsze egzemplarze sprzedałam w dniach kryzysu, bo choć serce mi się ściskało, to rzeczywiście najsłabiej mi służyły, a jakoś nie potrafię mieć pióra, które leży i wygląda do kolekcji, musi pisać!
  13. Dziękuję za podpowiedź, będę ćwiczyła, on rzeczywiście trochę leje, jak widać u góry nawet bez dociśnięcia już coś daje extra od siebie. Mimo to bardzo go polubiłam, w tych niedoskonałościach jest urok (choć jedyne pióro doskonałe jakie miałam - zgubiłam! I będę go resztę życia szukać ) Nie wiem, czy leworęczność ma tu coś do rzeczy, ale pewnie trochę tak.
  14. Wow, Marcinie, dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, jestem pod wrażeniem. Tak, tłok jest sprawny, piórem bardzo dobrze się pisze, choć nie wiem, czy stalówka jest dobrze dopasowana, mam wrażenie, że czasem zapodaje za dużo atramentu i pisze bardzo mokro, a druga sprawa, że gdy ulegnę pokusie pisania nieco bardziej pod kątem lub zaflexowania, to przesuwa się nieznacznie i trzeba ją z powrotem docisnąć, a przy okazji się ubrudzić. Ale może to kwestia wieku i zużycia.
×
×
  • Utwórz nowe...