Niektóre to się rozpadają nawet tuż po sprzedaży. Pamiętam, jak nasza nauczycielka opowiadała nam, jak kupiła kiedyś książkę w znanej księgarni (nazwę pominę, żeby nie poniżać), otwiera ją, patrzy, a tam z 10 kartek wypadło. Tak po prostu.
Niestety fakt jest też taki, że kiedyś książki były po prostu drogie. Ten uczeń, który dostał książkę pokazaną przez Kleksa musiał skakać z radości, więc to może nie tyle efekt olewczości współczesnych producentów, ale chęci jak największej minimalizacji kosztów, żeby dotrzeć do jak największego grona odbiorców. Gdyby książka miała taką wartość, jak 100 lat temu, to co z tego, że byłaby majstersztykiem, skoro nikt by jej nie kupił.
Niestety, czasy się zmieniają, a razem z nimi nasz system wartości.