Zacznę od tego, że jest to moja pierwsza recenzja pióra wiecznego. Proszę o wyrozumiałość.
Zacznę od krótkiego wstępu.
Pióra zacząłem kolekcjonować przypadkiem. Zaczęło sie od tego, że znalazłem na ulicy Watermana. Nie do końca podobała mi się złota stalówka, ale okazało się, że piórem pisze sie o wiele przyjemniej niż długopisem albo cienkopisem. Ponieważ pióro to swoje w życiu przeszło a klips ledwie trzymał się nadpękniętego korpusu stwierdziłem, że warto by kupić drugie pióro. Wybór padł również na Watermana, model Perspective. Zakup okazał się chybiony – być może trafił mi się po prostu felerny egzemplarz?
Wkrótce potem w prezencie od teścia otrzymałem Watermana Experta. Jest to pióro solidne, którym pisuję do dzisiaj. Sytuacja wygladała tak: miałem trzy pióra, trzy Watermany. Niby wystarczy. Niby.
Być może wystarczyłoby, gdybym nie zaczął czytać o piórach wiecznych. Czytając recenzje, oglądając zdjęcia piór szybko podjąłem decyzję o zakupie Pelikana a później Sheaffera (burgundowy quasi imperial z 1970 r – moje ulubione pióro). Następnie odkryłem chińskie pióra wieczne, zabrałem ich całkiem pokaźną kolekcję. Okazało się, że tanie pióra mogą doskonale pisać i przyzwoicie wyglądać (pod wzgledem komfortu pisania Dolce Vita Naranja wyprzedza wszystkie Watermany, bardzo lubię Baoera 100, jak również Hero 007).
Obecnie staram się podchodzić ostrożnie do kolejnych zakupów, nie działać impulsywnie J
Nie zawsze się to udaje.
Tak było w tym przypadku. Przeglądając strony internetowe poswiecone piórom natrafiłem na zdjęcie tego oto cuda:
Nazwa firmy – Tenny – nie mówiła mi nic. Udało mi się znaleźć recenzje tego pióra na amerykańskim forum o piórach wiecznych. Recenzje były bardzo pochlebne. Bardzo dobrze oceniono jakość użytych materiałów, wykończenie, radość z pisania. Trochę zmartwiła mnie cena – w dwóch sklepach internetowych pióro “chodziło” po 80 $, ale udało mi się znaleźć je na wyprzedaży. Z kosztami wysyłki za pióro zapłaciłem 55 $ (uśredniam cenę, zamówiłem kilka modeli piór Tenny).
Czekając na przesyłkę zastanawiałem się czy nie bedę zawiedziony. Kiedy otworzyłem paczkę wiedziałem, że podjąłem właściwą decyzję.
Pióro jest kolorowe, stosunkowo duże. Niemniej bardzo dobrze układa sie w dłoni. Szybko napełniłem je atrametem (Diamine Matador) i poddałem testom. Moja praca wiąże się z dużą liczbą spotkań, w czasie których sporządzam notatki. Okres testowy trwał dwa tygodnie, pióro było w użytku przez około cztery godziny dziennie. Spisało sie doskonale. Oceny parametrów ponizej:
Wygląd i design: 9/10
Tak jak wspomniałem pióro jest dość duże. Mierzy 14 cm w skuwce. Skuwka jest zakręcana. Wystarczą trzy obroty by wyswobodzić stalówkę. Średnica skówki wynosi około 1,3 cm. Pióro wygląda bardzo solidnie, celuloidowy (akrylowy?) materiał jest przyjemny w dotyku. Tym co mnie zachwyciło są jednak kolory: przyjemne dla oka, żywe, słoneczno-jesienne, lekko opalizujące.
Jakość / konstrukcja : 9/10
Używam pióra od dwóch tygodni, trudno mi przewidzieć jak bedzie zachowywało sie po roku, niemniej na ten moment nie mam się do czego przyczepić. Elementy pióra są dobrze spasowane, pióro pisze bez przerw, od razu po przyłozeniu do papieru (a zdarza się, że sporządzam notatki na papierach podłej jakości).
Waga / wymiary: 9/10
Pióro jest dość duże (mój Sheaffer quasi - Imperial to przy nim mikrus) ale doskonale leży w dłoni. Po dwóch godzinach ciągłego pisania nie czułem dyskomfortu ani mrowienia w rękach.
Stalówka: 10/10
Jestem fanem F-ek. Pióro dostepne było ze stalówką Iridium Point Germany w rozmiarze M. Stalówka ta jest rewelacyjna, pisze bardzo miękko, bez przerywania. Nie straszny jej papier niskiej jakości.
System napełniania: 9/10
Tłoczek. Wszystko gra.
Podsumowanie
Jestem bardzo zadowolony z nowego nabytku – pióro jest bezawaryjne, doskonale leży w dłoni. No i, przede wszystkim, jest w kolorach, które rozświetlaja ponure dni.
Z czystym sumieniem polecam