Skocz do zawartości

Dexter

Użytkownicy
  • Ilość treści

    129
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dexter

  1. Nie trzeba konserwować okładki. Jest zrobiona ze skóry bydlęcej i to jej najdelikatniejszej części - z podbrzusza. Tam nie są widoczne ślady włosia. Okładka jest impregnowana olejem norkowym. Możesz więc używać raz na jakiś czas tego specyfiku, lub lanoliny. Nie polecam wosków czy past.
  2. Okładki notatników ZLYC nie są wykonane ze skóry lecz z dwoiny. Czyli dostajemy odciętą i sprasowaną mizdrę, bez lica. W miejscu lica jest laminat (udający lico). Dodatkowo mizdra podklejona jest materiałem, by się nie sypała. Niestety podklejenie puści dość szybko. Zatem czy wybór produktu z uwzględnieniem ceny w tym przypadku jest sensowny? TN ma być notatnikiem długo służącym, umożliwiającym wymianę wkładów a całość ma być wytrzymała. Nie spodziewajmy się, że kupimy mercedesa w cenie malucha.
  3. Gumki już są. Tu na zdjęciach jeszcze nie montowałem. do pudła wchodzą dwa rzędy piór. Każdy jest trzymany przez dwie gumki. Gumki są zaczepiane na bokach skrzyni od wewnątrz. Łatwo można je odpiąć do prezentacji piór, albo założyć do transportu.
  4. Profile wybrałem w Obi. Mają ogromny asortyment. Filc w sklepie dla plastyków. Ale można znaleźć w necie. Nie polecam tego z Empiku. Wszystko kleiłem klejem do drewna - wikolem. Do przyklejenia filcu także użyłem wikolu, ale trochę rozwodnionego. Tak, by łatwo nanosił się pędzlem. Nie plami materiału, nawet jak przesiąknie woda z klejem na drugą stronę, to gdy wyschnie nie pozostaje ślad.
  5. Często na giełdach staroci można dostać całkiem fajne skrzynki, kasety, które po małej renowacji i dostosowaniu, świetnie posłużą do przechowywania piór. Walizeczkę otrzymałem w Katowicach od Marcina. Serdecznie za nią dziękuję. Przeznaczenie walizeczki to transport farb, palety malarskiej, pędzli i innych niezbędnych do malowania eksponatów. Świadczą o tym łezki do mocowania palety i dystansery. Brakuje reszty wkładu, czyli palety i rynienek na tubki farby oraz pędzle. Walizeczka, kiedyś, dawno temu, była kasetką, zamykaną na dwa haczyki oraz zamek ukryty w środku kasetki. Ktoś, kiedyś, w późniejszych latach dodał do niej rączkę transportową i wymienił zamek. Stary, mosiężny, zamienił na zamek stosowany w walizkach podróżnych. Skrzyneczka, gdy ją otrzymałem, była zeschnięta oraz popękana. Drewno pokrywające klapy pękło i rozeszło się. Szpary miejscami miały do 1/2 cm szerokości. Elementy metalowe (mosiężne), były pokryte grubą warstwą śniedzi i zabrudzeń. Odstające deseczki, po oczyszczeniu powierzchni łączenia, przykleiłem klejem stolarskim do drewna. Łączenia zakleiłem taśmą papierową i założyłem zaciski na 24 godziny. Po 24 godzinach usunąłem nadmiar zaschniętego kleju z brzegów łączenia drewna i zacząłem szpachlować pęknięcia. Zmieniłem także sposób zamykania. Dziury po starym zamku zaszpachlowałem. Skrzynka otrzymała dwie warstwy wosku w kolorze kasztanowym. Wosk nakładałem na początku bawełnianą ściereczką, by zabarwił równomiernie całą powierzchnię. Druga warstwa nakładana stalową watą (000). Dzięki temu zbieramy wyschnięty wosk z wcześniejszej warstwy, który odłożył się w nadmiarze, a nowa warstwa kładziona jest równo. Po nałożeniu każdej warstwy, czekamy około 3 godziny i polerujemy powierzchnię miękką szczotką. Następnie nakładamy kolejną warstwę. Zazwyczaj 2 warstwy wystarczą. Tu jednak nie użyłem żadnego barwnika do drewna przed woskowaniem i to wymusza nałożenie trzeciej warstwy wosku. Tu, już gotowa powierzchnia. Widać, jak wosk różnie zabawia słoje drewna. Wypolerowana skrzynka ma miły, ale nie ostry połysk. Tym razem zrezygnowałem z gotowych, plastikowych wyprasek a użyłem drewnianych profili. Po docięciu wkleiłem je a na nie nakleiłem 2 mm zielony filc. Oto i gotowa skrzyneczka. Pomieści tylko około 80 piór, ale chyba dorobię jej jeszcze wkładkę. Drewniane profile doskonale się sprawdziły jako przedziałki.
  6. Ciekawy temat. Tworzysz teorię, piszesz to co tworzysz, następnie czytasz i bierzesz to za pewnik, chociaż opierasz się na "podobno" czy "prawdopodobnie". Nie wykazujesz chęci na samodzielne poszukanie czegokolwiek w sieci, nawet odnośnie historii działań wojennych. Efektem tego jest błądzenie i wyciąganie fałszywych wniosków. Każdy kierunek wskazany przez innych użytkowników, odbierasz jako osobisty atak. Chyba dalsza dyskusja nie ma większego sensu.
  7. Przy tak szeroko zakrojonych działaniach militarnych przeciw Anglii, musiało mieć to wpływ na zasoby i produkcję, zwłaszcza od strony agresora, co jest zauważalne i namacalne w produkcji piór niemieckich. Sztandarowy przykład - Pelikan. Sam epizod kampanii lotniczej w bitwie o wyspę, nie miał raczej znaczniejszego wpływu na produkcję, niż całość działań wojennych Wielkiej Brytanii. Ta rozpoczęła wydatki na zbrojeniówkę i przestawiła się na produkcję wojenną w chwili wysłania korpusu ekspedycyjnego do Europy kontynentalnej. Straty w sprzęcie i ludziach po ewakuacji w Dunkierce już przełożyły się na ekonomię. Od chwili gdy Niemcy zajmowali nowe tereny w Europie oraz rozpoczynały się walki w koloniach korony, rozpoczęły się wszelkie możliwe problemy zarówno z materiałami, surowcami a także i samym transportem. Sama produkcja dla wojska jest obecna przecież i współcześnie. Vide - firmy Surplus, Alfa czy Helikon. Nie znaczy to jednak, że cała produkcja jest przestawiona na dostawy dla wojska. Odnośnie Watermana brak jest jakichkolwiek sensownych i popartych dowodami faktów z okresu wojny. Możliwe, że gdzieś, ktoś coś posiada ale nie można do tego dotrzeć. Moim zdaniem to, że firma nie produkowała nic nowego w tym okresie a opierała się na istniejących już wcześniej modelach, może być spowodowane problemami finansowymi. Skoro kilka firm produkujących podobny asortyment w tym samym okresie odnosi znaczne sukcesy i rozwija produkcję podstawową (chodzi o pióra) równocześnie realizując zamówienia dla przemysłu zbrojeniowego (nie związane z piórami) i opanowuje większość segmentu na rynku, to druga firma jest z niego wypierana. Zwłaszcza, że pióra stanowiły tylko ułamek dochodów uzyskiwanych przez największych producentów. Większość przychodów pochodziła ze sprzedaży wkładów do ołówków oraz atramentu. Przykładowo atrament Parkera Quink przez długi okres sprzedaży był kluczem do utrzymania rentowności tej firmy, przynosząc zysk około 400 milionów USD. Początkowe problemy finansowe mogły się pogłębiać. Spadła konkurencyjność wyrobów Watermana bo nie pojawiały się nowe modele i koło się zamyka. Odpowiedzią może być np. raport finansowy Watermana albo rocznik statystyczny obrazujący stan zatrudnienia w fabryce. Można także wspomagać się ogłoszeniami z gazet, gdzie różne składy i sklepy oferowały wieczne pióra różnych producentów. Warto poszperać i poszukać. Może coś ciekawego wyjdzie na światło dzienne.
  8. Czemu Waterman ma dziurę w produkcji przez tak wiele lat? Trudno powiedzieć. Cytowanie wypowiedzi w stylu "bo przestawili się na produkcję dla wojska" zasłyszanych znikąd, nie jest rozwiązaniem zagadki. W czasie WWII każda firma robiła coś dla wojska. Wykorzystywano nie oferowany asortyment, ale wyłącznie maszyny. Na tokarkach i obrabiarkach które do tej pory robiły korpusy do piór, można było produkować zapalniki, iglice do pistoletów i inne drobne elementy. Zakłady pończosznicze szyły spadochrony itp. Możliwym jest, że część urządzeń fabryki Watermana wykonywało mniejsze lub większe prace dla zbrojeniówki. Były to chyba bardzo małe zamówienia i na pewno nie dotyczyły artykułów piśmienniczych. Firmy i zakłady, które wspomagały przemysł zbrojeniowy, chwaliły się tym faktem szeroko. Przykład? Sheaffer. Nawet w ostatniej publikacji na 100 lecie firmy, możemy zobaczyć pamiątkowe statuetki związane z produkcją dla armii. Właściwie to Waterman nie miał zastoju w sprzedaży i produkcji piór. Produkowali to, co do tej pory zostało wymyślone, zaprojektowane i co było wcześniej na taśmach produkcyjnych. Zauważalne jest to, że nie powstawało nic nowego. Przyczyna może być jedna – brak funduszy na opłacenie nowego projektu. Gdyby firma posiadała duże kontrakty dla wojska, wyszła by z tego zwycięsko z dużym dopływem gotówki. W sumie słowo kontrakt jest tu nadużywane. To była raczej produkcja wymuszona. Każda z firm miała obowiązek produkowania określonej ilości części. Podejście do sprawy produkcji różnych dóbr opierając się na sztywnych datach też nie jest do końca trafione. Nie ma znaczenia to, gdzie się toczą działania wojenne w sensie terenu. Kryzys i obostrzenia związane z tymi działaniami dotykają większości państw na całym świecie. To jest zestaw naczyń połączonych. Jeśli jedno nie działa, nie działa całość. Tak działa rynek i ekonomia. Nie rozumiem, co ma wspólnego sama bitwa o Wielką Brytanię (rozumiem że dosłownie chodzi o kampanię lotniczą od lipca do października 1940 roku) z produkcją piór. Jeszcze kilka zdań odnośnie stanów magazynowych. Przechowywanie sporej ilości wyrobu generuje koszty dla każdej fabryki, firmy czy zakładu. Raczej jest mało prawdopodobne, by Waterman składował takie ilości piór, by można było wprowadzać je na rynek przez kilka czy kilkanaście lat, zakładając że przez ten czas nic nie produkował. Wydaje mi się, że to była produkcja ciągła, oparta o istniejące modele.
  9. Jeśli tylko ćwiczysz, to zwykły papier do drukarki czy ksero będzie odpowiedni. Jeśli jednak szukasz czegoś dobrego, to papier Clairefontaine będzie odpowiedni. Praktycznie każdy. Nie zwracaj uwagi na gramaturę. I tak piszesz z jednej strony kartki. Gramatura to jedynie jeden z bardzo wielu wyznaczników jakości papieru a w sumie nijak się ma do kaligrafowania. Najważniejsze są takie parametry jak np. spoistość powierzchni, gładkość, przeźrocze, dwustronność czy zanieczyszczenie. Chociaż tak jak napisałem wcześniej, dwustronność nie będzie Ciebie interesowała. Na pozostałe właściwości mają wpływ zarówno jakość użytych włókien celulozy, to z czego je zrobiono oraz wypełniacze. Jakość papieru to spory temat do dyskusji. Jeśli zakupisz arkusze Clairefontaine czy Tomoe River, będziesz zadowolona. Zobacz, co poleca Ewa Landowska na swojej stronie
  10. Yennefer, widziałem że szukasz wkładów 1,18. Dałem dwa opakowania takowych Kasi dla Ciebie. Przy okazji spotkania na FPD. Mam jeszcze kilka opakowań i nawet chyba różnych kolorów. Muszę poszukać.
  11. Otóż to, we wprawnej dłoni nawet Justus zrobi coś co wydaje się mało możliwe. Widziałem co potrafi napisać Justusem Ewa. Nawet Pani z firmy Pilot była zadziwiona.
  12. Soft fles, semi flex, prawie flex. Nazwy są różne. Różne jest także podejście do tematu. W tym się nie upieram. Jednak swoje własne zdanie mam. Wedle tego flex jest jeden. Tak jak wyżej opisałem. Reszta to tylko odpowiednio mocny docisk w trakcie pisania, byle skrzydełka stalówki rozjechały się i dały grubszą linię. To potrafi każda stalówka. Sztuka polega na tym, by właśnie linia powstająca między skrzydełkami, nie rozdzieliła się na dwie osobne kreski. To jak dany użytkownik będzie definiował walory danej stalówki to już jest jego sprawa.
  13. Jest, pominąłem, bo musiał bym wypisać wszystkie firmy produkujące pióra przed 30 rokiem Sooory Waterman też.
  14. Nie wyjaśniłem czemu zaprzestano produkcji piór z elastyczną stalówką, bo tekst o tym nie traktował. Prawdę mówiąc teorii jest dość sporo. Od tej, która mówi o pojawieniu się druków samokopiujących i potrzeby używania twardych piór (co jest bzdurą, bo równo ze stalówkami elastycznymi produkowano albo specjalne do takich druków albo szklane), przez teorię o szybkości pisania i notowania, co poniekąd jest prawdą. Rzeczywiście, to wystarczy popatrzeć na kroje pisma jakich uczono np. w okresie międzywojennym a tuż po zakończeniu drugiej wojny. Zmienił się i styl pisania i narzędzia. Potem już poszło z górki. Pióra z elastyczną stalówką, to pióra mokre, raczej przestały być przydatne przy pojawiających się nagminnie druczkach gotowych do wypełnienia. Poza tym, pojawił się długopis. Zaczynami pisać szybciej, mniej starannie. Litery tracą swoją wcześniejszą formę i wyrafinowany kształt. Dodatkowo postępująca mechanizacja produkcji ułatwia powielanie jednego formatu produktu. Ręcznie pasowana elastyczna stalówka odchodzi zatem w cień historii pozostawiona jedynie kaligrafii. Obecnie żadna z firm nie produkuje stalówek elastycznych w takim rozumieniu jak znamy np. stare stalówki Sheaffera, Wahla, Swana czy Conklina. Jest to zwyczajnie mało opłacalne i mało praktyczne jeśli bierzemy pod uwagę przeciętnego odbiorcę produktu. W tym także i pokazywany wyżej Justus. Przy odpowiednim nacisku na pióro oczywistym jest, że nawet najbardziej oporna stalówka da różnorodność grubości kreski. Nie można jednak mówić, że jest to stalówka "z flexem". To normalna reakcja materiału (złota, stali) na nacisk. Dobra stalówka elastyczna powinna mieć rozpiętość od XF do BB bez gubienia jednolitości linii na całej jej długości.
  15. Na najbliższe warsztaty do Ewy do Katowic wybieram się, ale nie będę uczestniczył w zajęciach. Zutka, zapisałem Cię tak jak chciałaś i na chwilę obecną, jesteś z jedną jeszcze koleżanką w grupie.
  16. Ta płyta będzie zawierała także poza zdjęciami z imprezy, 1513 plików PDF z katalogami i różną efemerą piórową. Będzie co przeglądać w zimowe wieczory.
  17. Witam wszystkich pozytywnie zakręconych na punkcie wiecznych piór. Miło jest Was poznać zarówno tu, w wirtualnym miejscu, jak i na żywo. Mam nadzieję, że wiele razy podzielimy razem naszą pasję.
×
×
  • Utwórz nowe...