gdzies wyczytałem, że takich "prezydenckich" piór było około 3000 szt., zapłacono za nie 300 tys.zł co daje średnio 100 zł za sztukę a więc ok. 1/3 ceny detalicznej. Lekko dziwi mnie, że ludzie pozbywają się takich pamiątek ale rozumiem też, że są różne sytuacje życiowe. Napis wykonany tampodrukiem nie rokuje długiego żywota. Według mojej oceny cena detaliczna x2 to max. co można zapłacić za takie pióro o ile jeszcze historia z nim związana jest ciekawa np. nominacja generalska czy inne ważne zdażenie :-)