Dawno, dawno temu w odległych odmętach czasu urodził się chłopiec. Rodzice nazwali go Neo. Chłopiec dużo jadł i pił, więc szybko rósł. Wraz z rozrostem jego gabarytów rosło zapotrzebowanie na rozwój intelektualny. Kiedy ukończył 5 lat zainteresował się hodowlą kaktusów. Chcąc uwiecznić piękne kwiaty, w wieku 8 lat Neo pochłonęła druga pasja – fotografia. Kiedy wszystkie kaktusy były już na zdjęciach, Neo zwrócił uwagę na kobiety, bo to ładne zjawiska, choć bardzo zmienne. Kiedy Neo miał 11 lat zobaczył JĄ po raz pierwszy. Była piękna, miała włosy blond, około 130 cm wzrostu i tornister z myszką Miki. Na imię miała Ela. Niestety, wówczas brakowało mu śmiałości i odwagi aby nawiązać znajomość. Szansa poznania minęła. „Napiszę do Niej list ” – pomyślał Neo i tak zrobił. List składał się z kilku zdań napisanych długopisem. Literki listu były koślawe, brzydkie, bo długopis ślizgał się w ręce Neo. Efekt końcowy był estetycznie mizerny. Na wysłany list – obiekt westchnień – nie odpowiedział. Mijały dni, tygodnie, miesiące aż pewnego dnia na 12 urodziny Neo dostał od Rodziców wieczne pióro. Było czerwone ze stalówką w kolorze złotym i na naboje. Było piękne i pierwsze. Po uruchomieniu pióra Neo zauważył, że jego litery i słowa nagle się zmieniły. Nawet kartka ze szkolnego zeszytu nabrała wyjątkowego charakteru. Neo postanowił zaryzykować i napisać do Eli jeszcze jeden list, tym razem wiecznym piórem. Przygotował się starannie. Była więc zapachowa papeteria, nowy kolor atramentu. Za radą siostry pierwsza litera listu była duża, przerysowana z książki z bajkami. Była to litera „J” gdyż list zaczynał się zdaniem: „Jestem chłopakiem z sąsiedniego osiedla...” Mama Neo sprawdziła list pod kątem błędów – było dobrze – list został wysłany. Po tygodniu nadeszła odpowiedź. Ela odpisała własnoręcznie, ale przepraszała, że pisze długopisem, bo nie ma jeszcze pióra. Wyrażała zgodę na spotkanie po lekcjach. Do spotkania doszło i od tego dnia Ela i Neo często spotykali się po szkole. Razem hodowali kaktusy, razem dużo fotografowali, Neo nauczył się dla Eli grać na gitarze, a Ela z zazdrością patrzyła na czerwone wieczne pióro Neo. Co było dalej zapytacie. Dalej jak to w życiu. Neo kupił wieczne pióro Eli na urodziny, a ona wraz ze swoimi rodzicami przeprowadziła się do innego miasta i wyjechała. Długie lata pisali do siebie listy, zawsze piórami. Potem nagle kontakt się urwał. Niedawno - całkiem przypadkiem - Neo i Ela spotkali się. Każde z nich miało już swoje dzieci. Oboje jednak od razu przypomnieli sobie swoją przygodę z dzieciństwa i natychmiast razem poszli kupić swoim dzieciom wieczne pióra. Śmiechu i wspomnień - przy tym kupowaniu - było co nie miara. Dla takich chwil warto żyć, a wszystko zaczęło się od wiecznego pióra.... Oto moja prawdziwa historia. Witam Państwa jestem Adam, dla przyjaciół Neo.