I właśnie tak chyba nie należy robić. Zwróć uwagę, że o ile atrament w kałamarzu jest względnie bezpieczny (szczelnie zamknięty), o tyle samo pióro przechowujemy w różnych warunkach, a nawet pozostawiamy gdzieś np. w szufladzie na kilka tygodni. Może się wtedy w piórze (najczęściej jest to niewidoczna przestrzeń pomiędzy spływakiem a stalówką) wyhodować pleśń. Napełniając/przepłukując pióro atramentem sposobem jak radzisz narażamy się na "zakażenie" atramentu zarodnikami pleśni. Dlatego ogólna zasada jest taka, że pióro napełniamy atramentem wyłącznie w jednym kierunku - od kałamarza do pióra (konwertera). To co teraz podaję wyczytałem po prostu kiedyś na różnych forach.
Jeśli pióro napełnione atramentem przeleżało jakiś dłuższy czas, to właściwie należałoby je wypłukać do czysta wodą. W tym przypadku również napełniamy pióro jak podałem. Kiedyś @Nicpoń wspominał, że właśnie niewielka (mikroskopijna wręcz) domieszka wody - 'kranówy' zawierającej związki wapnia, może także żelaza (istotne, że są jakieś domieszki) najprawdopodobniej powodowała niestabilne zachowanie się atramentów żelazowo-galusowych i wytrącanie osadu wskutek przepłukiwania pióra atramentem i wpuszczania 'kranówy' do kałamarza.
Dla bezpieczeństwa należałoby po prostu zwyczajowo napełniać pióro jak podałem, chociaż opisana teoria chyba upada w przypadku pióra z aerometrycznym systemem napełniania.