Skocz do zawartości

zmija

Użytkownicy
  • Ilość treści

    277
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez zmija

  1. Cześć @Syrius. Tak, to to samo pióro. Przyznam, że już wczoraj przewertowałem Twoje posty na temat uszczelniania Na razie jednak pióro jest w fazie obserwacji i nic nie będzie robione, dokąd nie będzie wyraźnej potrzeby. Dziś rano zaskoczyło mnie startem od pierwszego dotknięcia, wiec może... Takie naiwne oczekiwania W razie czego rozważam jednak inne rozwiązanie problemu szczelności skuwki. To jest foto tego pacjenta: Elementy wewnątrz są połączone czymś w rodzaju nita. Plan jest taki, żeby usunąć to nitowanie, rozłożyć skuwkę na części, uszczelnić w obrębie wewnętrznych elementów, nawiercić otwór + gwint i skręcić śrubą. Ale może cała zabawa nie będzie potrzebna, zobaczymy, na razie niech trochę popracuje i pokaże swoje mocne i słabe strony. Co do samego pióra, na moją niechęć do Sonnetów zapracowały Frontiery, a Sonnet na oko to taki Frontier "na wypasie". Na Frontiera przeszedłem z Vectora, który jednak konstrukcyjnie był (w moim odczuciu) solidniejszy. Frontier z plastikowym, gnącym się gwintem i tą gumowaną powłoką sprawiał gorsze wrażenie. No i latająca skuwka w Frontier to standard, a Vector ma nadal sztywną, chociaż już 30 lat na karku. Sonnet faktycznie tutaj jest zrobiony jak trzeba. Nie jest gwoździem, ładnie się ugina, chociaż różnicuje jedynie odrobinę (ciekawe nacięcie stalówki, które nie dochodzi do otworu oddechowego, widać na tych zdjęciach, zapewne ogranicza różnicowanie). Na razie nie mam nic do zarzucenia. Jedyne co, dla mnie mógłby być grubszy o 2 mm ale wiadomo, nie każde pióro jest projektowane pod łapacza kur. Co do parkerowskiego premium... córka pokazała mi jak to premium wygląda po pół roku szkolnej służby. Na przykładzie IM czerwonego. Wykończenie w stanie mocno sfatygowanym. Dlatego zastanawiam się jak będzie wyglądać z czasem ta skuwka Sonneta. Czy ten piękny pattern nie zbierze wszystkich możliwych rys i zmatowień. Podsumowując: na starcie nie jest źle, a na ile dobrze, to dowiem się w najbliższych tygodniach.
  2. @Segul - dla mnie osobiście ten Serenity za bardzo trąci fioletem. Często z tym atramentem robiłem taką akcję, że odkręcałem korek i flakonik tak sobie stał 2 tygodnie (może nawet dłużej) i potem atrament był ciemniejszy i w moim odczuciu ciekawszy. A tak prosto z pudełka prawdziwy granat to dla mnie Diamine Oxford Blue, lub nieco bardziej żywy KWZ Błękit #5. Tylko KWZ raczej do piór szczelnych i z bardzo dobrym przepływem. A zdjęcia to chyba zawsze mniej czy bardziej przekłamują, a nawet gdyby wiernie oddawały kolor, to w innym piórze, na innym papierze i tak wyjdzie trochę inaczej. Trzeba szukać i testować Hm, jak patrzę teraz na tę kartkę, to jest dosyć fajny kolor, jednak zdecydowanie jaśniejszy, dużo mniej nasycony niż na zdjęciu. Ciekawiej wygląda jak pióro podaje dużo atramentu.
  3. Nie, w ogóle taki nie jest. Tak wyszedł na zdjęciu po autokorekcie. Dla mnie on fajnie wygląda w piórach, które podsychają. Np. w Herb 330 po tygodniu od tankowania wygląda cudnie.
  4. No i nadszedł ten dzień. Chwila, której unikałem przez 20 lat... Co z tego wyniknie?
  5. M200 Brown Marbled EF - bo ptaśków nigdy za wiele
  6. No tak. Podkradłem to zdanie z kontrowersyjną "stałą" z https://pl.wikipedia.org/wiki/Współczynnik_sprężystości Trzeba zmienić z: "Współczynnik sprężystości – stała określająca wielkość odkształcenia w odpowiedzi na siły działające na ciała sprężyste." na: "Współczynnik sprężystości – skalarna wartość liczbowa określająca wielkość odkształcenia w odpowiedzi na siły działające na ciała sprężyste."
  7. A gdyby obie porównywane stalówki miały identyczne wymiary i kształt, to dopiero wtedy można powiedzieć, że ta "bardziej miękka" ma też większą sprężystość. * Sorry za pisanie posta jednego pod drugim i w dodatku cytowanie samego siebie, ale czas na edycję upłynął, a dodanie tego zdania wydaje mi się istotne.
  8. @tom_ek - jako miękką określasz w tym przykładzie stalówkę, która pod wpływem takiej samej siły odkształca się bardziej (albo raczej wymaga mniejszej siły do uzyskania określonego odkształcenia) i to jest ok. W skrajnych przypadkach siła, której bezpiecznie użyjesz na stalówce (w tym rozumieniu) twardej, spowoduje trwałe odkształcenie stalówki "miękkiej", czyli wyjdzie poza granice jej sprężystości.
  9. Jest coś takiego, jak współczynnik sprężystości, czyli stała określająca wielkość odkształcenia w odpowiedzi na siły działające na ciała sprężyste. Z tego by wynikało, że sprężystość jest taka sama, gdy są spełnione 3 - w wersji uproszczonej - warunki: te same wymiary ciała, taka sama siła, takie samo odkształcenie. Oczywiście ciała muszą powrócić do pierwotnego kształtu. W wersji nieuproszczonej musi też być taka sama temperatura, zapewne takie samo ciśnienie i pewnie jeszcze jakieś warunki się znajdą (np. wpływ pola magnetycznego / elektromagnetycznego itd...). Ze stalówek, które wymieniłem wcześniej, każdą da się otworzyć tak, żeby powstała kreska 1.5 mm i każda powróci do pierwotnego kształtu. Jednak ilość potrzebnej siły w każdym przypadku jest inna, w niektórych za duża, żeby stosować tę sztuczkę podczas pisania. Większą sprężystość mają te, które pod wpływem takiej samej siły odkształcą się bardziej.
  10. Z mojego przykładu (porównania kilku stalówek) wynika jedynie, że sprężystość maleje wraz ze wzrostem grubości blaszki. Tak i dlatego trudno się odnieść do wpływu materiału, ponieważ porównuję kompletnie różne stalówki. Lubię wintydżowe 14c i jest to wrażenie zbudowane głównie przez podstarzałe Pelikany 140, 400 i podobne, gdzie stalówka nie jest przesadnie fleksująca, ale pozwala na różnicowanie linii nie wymagając przy tym nadmiernej kontroli, zbędnej w codziennym, szybkim pisaniu. Gdyby dzisiaj rynek oferował coś w stylu vintage semiflex a'la stare Pelikany, pewnie wszyscy byliby zadowoleni. Dla mnie to swego rodzaju złoty środek.
  11. Oczywiście. Miałem na myśli, że porównując dwie stalówki o identycznej geometrii, ale ze znacząco różnych stopów, różnica powinna być odczuwalna. Oczywiście nie w gładkości pisania, a w sprężystości. Czy któraś z nich byłaby wymiernie lepsza? Co kto lubi... Z mojego piórnika, wybrane pozycje w kolejności od najbardziej fleksującej do najsztywniejszej: [stalówka] - [materiał] - [grubość blaszki między ziarnem a otworem] 1. Brause 66EF- stal - 0,18 mm 2. Brause No. 76 - stal - 0,23 mm 3. Waterman's Ideal 52 - Au 14c - 0,35 mm 4. Pelikan 140 - Au 14c - 0,40 mm 5. Pelikan M1000 - Au 18c - 0,40 mm 6. Pelikan M200 - stal - 0,34 mm 7. MB 149 - Au 14c - 0,50 mm 8. Duofold Cent. - 18c - 0,47 mm 9. Aurora Optima - 14c - 0,50 mm Od pozycji 7 zmuszanie stalówki do ugięcia praktycznie nie ma sensu. To tak wygląda, jakby największy wpływ na flex miała grubość blaszki, z której wykonana jest stalówka. W przypadku np. 66EF trzeba się wręcz postarać, żeby uzyskać najcieńszą linię, tzn. trzeba ją w obie strony kontrolować.
  12. @Klerk - ta taniocha to dla mnie esencja pisania piórem
  13. Różnica byłaby odczuwalna (głównie w sprężystości) gdyby porównać dwie identyczne stalówki, tylko z innego stopu. W zależności od preferencji jednym bardziej pasowałby stop A, drugim B, a trzecim bez różnicy. Mnie osobiście najbardziej odpowiadają stare stalówki 14k (585). Dlaczego? Nie wiem
  14. Różnica jest głównie w głowie piszącego
  15. @tom_ek - nie mam jakiejś wielkiej kolekcji. Głównie właśnie niebieskie i granaty. I do tego jeszcze z 10 malutkich Herbinków i Pilotów (takich po 10 - 15 ml) gdzieś mam pochowane i to wszystko. Niekoniecznie. Kolorki są fajne na krótką metę. W codziennym pisaniu szybko zaczynają męczyć. A taki granat jest jak woda do picia, zawsze smakuje wyśmienicie A czemu Oxford Blue kapryśny? Nie sprawiał mi nigdy problemów.
  16. Wiosenne ptactwo zlatuje. Pelikan i dwa Piloty. No i zrobił się festiwal niebieskich:
  17. Obstawiam niekompatybilny lub uszkodzony (szyjka pęknięta albo "wyrobiona") nabój / konwerter. @dominikm - mogę spytać ile kosztowało Cię to pióro?
  18. @Klerk - ostrzegaj proszę, tu mogą dzieci zaglądać Swoją drogą szkoda, że nie wybrałeś do tego czerwonego pióra i np. "Writer's Blood". Chirurgia po całości
  19. Dorzucę 3 grosze. Oczywiście czysto subiektywnie. Nie wydaje mi się rozsądne liczyć na obiektywizm w temacie polegającym na tym, że sto piór zasilanych stoma atramentami daje dziesięć tysięcy kombinacji... Niby prosta sprawa, w nieszczelnym piórze z atramentu odparowuje woda i zwiększa się udział barwnika w stosunku do wody, atrament gęstnieje i pióra o słabszym przepływie mają problem. Gdyby gęstniał "sam z siebie", to już w butelce byłby kłopot. Jest pewnie jeszcze szansa, że jakiś składnik atramentu reaguje z tlenem i zmienia się gęstość, nie wiem na ile realna. Zjawisko jest mniej zauważalne w przypadku atramentów z małą ilością barwnika, ale te nie mają tak intensywnych i ciekawych barw, są blade i "takie se". W drugą stronę atrament wodnisty może posikiwać w piórze o bardzo bogatym przepływie, a świetnie sprawdzi się przy przepływie umiarkowanym czy słabym. Atramenty są przeróżne, nie wszystkie nadają się do wszystkiego. Zdarzało mi się dodawać wodę demineralizowaną do atramentu, jak również zostawiać otwartą buteleczkę na 2 tygodnie żeby zgęstniał (a tak szczerze, to żeby zrobił się ciemniejszy). Jak się człowiek uprze, to prawie wszystkim da się pisać Najmniej kłopotów będzie z kombinacją atramentów o średnich właściwościach z piórami o średnim przepływie. A skrajne przypadki wiadomo, robią niespodzianki. Kiedyś robiłem takie doświadczenie, na talerzyk po kropelce różnych atramentów i czekam aż wyschną. Jedne zostawiały tylko plamkę, a inne kulkę z barwnika. Np. moje ulubione KWZ wszystkie zostawiają kulkę To niby może i źle, bo gęste i mogą zapychać..., ale są "jakieś", pisanie nimi sprawia przyjemność, więc mogę raz w miesiącu przepłukać pióro i dalej mieć frajdę, zamiast pisać nudnym bladym. Z piór, które mam, Pelikany (M200, M800, M1000), Duofold, Aurora Optima - piszą dosłownie wszystkim i jeszcze nie trafiłem na atrament z którym by się nie dogadały. Pozostałe pióra różnie, przy czym niestety chińskie są najbardziej markotne, chociaż niektóre mają dość bogaty przepływ. Nie ukrywam, też bardzo je lubię i w dobrych piórach nigdy nie miałem problemów. Przede wszystkim są "jakieś". Tak, zawsze sprawa indywidualna i to jedyna obiektywna rzecz w tym temacie. Standardowy Pelikan 4001 Royal Blue dla jednych będzie pisał znakomicie, dla drugich będzie przepiękny, dla trzecich zbyt wodnisty, a dla czwartych dziwnie blady. I to samo można powiedzieć o każdym innym atramencie, kwestia gustu i oczekiwań. Jak atrament nie podejdzie, to nie pozostaje nic innego, jak umyć pióro i szukać dalej
  20. No i ładnie się prezentuje na tym filmie.
  21. Dokładnie. A dzisiejsi sprzedawcy (w znaczeniu producenci) w "normalnych" cenach nie oferują nic, co zbliża się do rasowych fleksów. Ale bez obaw, cały czas na rynku jest masa epokowych fleksów. Tylko trzeba z pewnego źródła, albo oglądać, testować przed zakupem. Jak się przygarnie stuletnie pióro w dobrym stanie i będzie o nie dbać, serwisować, to kolejne 100 lat może służyć. Różnica między dzisiejszym fleksem a vintage jest jak między nogą a protezą. Da się chodzić, ale to nie to. Ktoś pisał w innym wątku (chyba @Klerk), że stalówka musi łatwo się otwierać i sprawnie zamykać (wracać do stanu wyjściowego). I tu jest pies pogrzebany. Współczesne naśladowniki potrzebują dużo siły do otwarcia, a powrót to już masakra, ślamazarny i trudny do przewidzenia albo wręcz natychmiastowy. Tę "dużą siłę" bardzo trudno jest kontrolować. No i spływaki, to nie to, praktycznie na każdym filmiku z prezentacją współczesnego fleksa widać piękny railroading Chyba nie tak to powinno wyglądać.
  22. Tak czułem @Dmitrij, że należysz do tych nielicznych, którzy wiedzą co z takim piórem zrobić. Większość jednak (w tym też ja) nie potrafi wykorzystać potencjału fleksa. W sumie to nawet literki A nie potrafię prosto nabazgrać, więc co dopiero fleksem. Takie pióra przydają się w grudniu, jak dzień krótki, pogoda podła i generalnie nie wiadomo co po pracy robić, a ma się w perspektywie kilka godzin nudów. Wtedy można ćwiczyć jedną formę 3 godziny i jakoś leci
  23. Fleksy są przereklamowane. Może nie tyle same fleksy, co cała histeria z nimi związana. Ludzie narzekają, że ich nie ma, a jak już jakiegoś upolują, to w 99,9% przypadków używają go jak każdego innego, "zwykłego" pióra. Owszem można, nawet trzeba, jednak często w takim przypadku lepiej sprawdziłby się stub. @Dmitrij - nie chcę absolutnie zniechęcać Cię do fleksów, skoro rysujesz, to chyba wynika to w wyraźnej potrzeby i jest jak najbardziej uzasadnione. Jednak pościg za fleksem dla samego faktu posiadania... Po sobie wiem, że to nie jest magiczna stalówka, która zrobi wszystko sama. To są długie godziny ćwiczenia, żeby na końcu i tak machnąć coś na szybko byle jak. Zabawa dla cierpliwych i upartych
  24. Cześć @Syrius. Tu już w grę wchodzi filozofia danej firmy. Można mieć świetny projekt i zniweczyć go na etapie produkcji, albo kiepski projekt wyprodukować wręcz żałośnie. Widać to po niektórych piórach, gdzie użytkownik czuje, że obcowanie z nimi to zwyczajnie strata czasu i tortura. Niestety zdarza się też, że topowe pióra, świetnie zaprojektowane (gdzie żaden element nie jest z przypadku), pięknie wykonane, cierpią przez brak należytej kontroli jakości (np. stalówki w wyższych seriach współczesnych Pelikanów). Czasem dosłownie odrobina decyduje o tym, czy coś jest słabe, przeciętne, czy dobre. Problem w tym, że na te "odrobiny" producent musiałby poświęcić czas, więc zamiata temat pod dywan, jeżeli ogólne statystyki wypadają optymistycznie. W tym wszystkim miło jest obserwować fakt, że niektórzy producenci przy nawet niewielkim budżecie próbują wycisnąć z pióra ile tylko się da. FCA może nie jest przykładem z tej kategorii, bo jednak trudno 300 PLN nazwać niewielkim budżetem gdy mówimy o czymś, co ma służyć "tylko do pisania" i co inni potrafią naśladować za ułamek ceny. Jednak w porównaniu z kolegami ze swojej "kategorii wagowej" zdaje się wyróżniać na plus. Pod warunkiem, że komuś nie przeszkadza nieco udziwniony kształt, który oczywiście ma wpływ na ergonomię. Dla mnie to po prostu rozsądnie zaprojektowane i uczciwie wykonane pióro, które dostało w pakiecie porcję pewnych przypraw, przez co nie wszystkim zasmakuje, ale poradzi sobie, bo ma się czym bronić.
  25. @Syrius ciekawy temat ruszasz. Też nic mi w Ambition nie pasuje. W ogóle nie podchodzi pod wzór moich ulubionych piór (jakby miało grubszy korpus, ogólnie było nieco grubsze...). Ale jest w nim coś przyciągającego i czasami muszę popisać właśnie FC Ambition Chyba żeby przypomnieć sobie jak powinno pisać "podstawowe" pióro. A pisze to wyśmienicie. Mając w podobnej cenie do wyboru Parker Urban, IM Premium, jakieś Watermany czy inne Lamy... Ech, FC to inna jakość i czuć to wyraźnie od pierwszego kontaktu.
×
×
  • Utwórz nowe...