Dzień dobry. To mój pierwszy post na tym forum. Czytam już od dawna i zawsze Wasze rozważania/odpowiedzi były na tyle wyczerpujące, że wystarczyło je przejrzeć i wątpliwości znikały.
Tym razem jest inaczej. Pod wpływem lektury forum zdecydowałam się na zakup pióra lekkiego i dobrze leżącego w dłoni. Najpierw było to Kaweco Sport. Pisało mi się nim wyśmienicie, ale było troszkę za krótkie, nawet z zatkniętą skuwką, więc postanowiłam sprawić sobie coś droższego, a Kaweco podarowałam dziecku. Zdecydowałam się na pióro Pelikan Classic P205 stalówka F (zaznaczam, że nie jestem wielką fanką piór wiecznych i kwota, którą zapłaciłam za nie, przyprawiła mnie o zawrót głowy - 450 zł). Zależało mi na nabojach, a nie tłoczku (decyzja nie do końca przemyślana).
Piszę nim 3 miesiące i mam pewne uwagi. Stalówka drapie gładki papier np. taki, jak w zeszytach Oxford. Jeśli mam do czynienia z papierem gorszej jakości, bardziej chropowatym, jest wszystko w porządku, ale właśnie na gładkim, śliskim papierze, pióro nie sunie gładko, tylko drapie, wywołując ciarki.
Wydaje mi się też, że jest stosunkowo mokre oraz że naboje są w nim zamontowane dość luźno. Odnoszę wrażenie, że nabój zaraz wypadnie. Zdarzyło się, że atrament z naboju wylewał się do środka pióra. Wtedy też pióro jakby bardziej mokro pisało, a nabój wystarczył na dwa dni, chociaż wcale dużo nie piszę. Taka sytuacja z przeciekaniem naboju zdarzyła się dwa razy.
Czy takie usterki mogę naprawić sama czy raczej pióro nadaje się do reklamacji? Chciałam dokupić konwerter do niego, ale obawiam się, że też jego otwór będzie za luźny. Nie wiem, czy dobrze tłumaczę, bo jestem laikiem w sprawach piór. Nie wiem też, czy piszę w dobrym miejscu, ale akurat @nilfein wypowiedział się na temat tych piór, dlatego tutaj. Też mi się wydaje, że pióro za taką kasę (wiem, że to nie tak wiele dla kolekcjonerów, ale dla mnie za artykuł piśmienniczy to szaleństwo) nie powinno już wymagać ode mnie poprawek. Chyba że jestem w błędzie?