Skocz do zawartości

Fleksujący Namiki Falcon , czyli pióro nie dla początkujących, oraz inne wrażenia.


Polecane posty

(wrażenia, nie recenzja)

 

Może powinienem był wziąć sobie powyższą sentecję do serca, a jeszcze lepiej do rozumu, ale doszedłem do niej później, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że sygnały ostrzegawcze docierały wcześniej. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i słowa dotrzymał. Falcon, nie bez powodu tak nazwany; spójrzcie co za dziób!), zagnieździł się w obszarze mojego mózgu odpowiedzialnym za powstawanie półracjonalnych pragnień dzięki klipowi na YouTube. Zlatka poddana Spencerian customization czyli z powiększonym fleksem wabiła mnie jako rysownika i adepta kaligrafii. Po kilku miesiącach kwarantanny, utwierdziłem swoje zauroczenie w jego niezłomności, zamówilem i w końcu miałem pioro w ręku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przede mną nie droga gładka i wesoła, lecz schody.

 

Namiki-Falcon.jpg

 

Adaptacja zlatki, czyli jej uelastycznienie polega przede wszystkim na przeszlifowaniu jej tak, aby stała się cieńsza (i ostrzejsza, zdaje się). Falcon, który  z przydziału ma średniego fleksa, po takim zabiegu odjeżdża na całego. Nie ma jednak nic za darmo; trzeba liczyć się z dwiema niedogodnościami. O pierwszej teraz, o drugiej za chwilę. Zmniejszenie grubości złotej blaszki wprawdzie pozwala skrzydełkom rozsunąć się szeroko, ale sprawia, że stalówka staje się co nieco krucha. Z dociskaniem jej do papieru lepiej nie przesadzać, bo może pęknąć. Z tegoż to powodu nie mam śmiałości przekonać się empirycznie jak szeroką kreskę pioro potrafi postawić.

 

Odłożyłem na bok załączony nabój i zatankowałem konwerter ulubionym Blue Sky od Karandasza. Pioro pisało w każdej pozycji: bokami, do góry nogami, po Bożemu; płaski grzbiet malował pieknie i mokro niczym pędzel obiecując duzżo radości. Falcon pisal w każdej pozycji, jeno nie wtedy, kiedy był dociskany. Coś tam się zaczynało, ale bardzo wkrótce szeroka kreska przekształcała się w tory kolejowe.

 

Zmieniłem atrament. Nie pomogło. Zmieniłem na inny, potem na jeszcze inny. Bez skutku. Przyjrzałem się dokładnie stalowce i spływakowi. Wpadło mi do glowy, że system nie zostal zaprojektowany do współpracy z przerobioną stalówką. Taka gruba krecha chleje atrament jak krakowski smok Wisłę, poza tym podczas fleksowania zlatka niebezpiecznie daleko odchyla się od spływaka. Jakim sposobem atrament ma płynąć! Po konsultacjach ze znanym ekspertem, panem Googlem, okazało się, że mogę mieć rację. Zewsząd dobiegały narzekania użytkowników i to nie tylko na wersję przerobioną. Podobno rozkapryszone pióro miało grzecznieć nabąblowane atramentem Pilota. Nie posiadałem takowego; kilka flaszeczek było w drodze, ale równie dobrze mogły właśnie przeplywać Morze Południowochińskie. Miałem jednak znaleziony w pudełku nabój, nieopisany, ale powinien byc dedykowany. Na wszelki wypadek rozebralem pioro do rosłu i wyczyściłem dokładnie.

 

Falcon%200.jpg

 

Teraz pióro pisało lepiej, ale wciąż bez szaleństw. Jeszcze raz wypatroszyłem ptaszysko i przyjrzalem się spływakowi. Kanalik iegnący grzbietem był wąski jak naczynie włosowate. Takie cherlactwo miało nadążyć z napojeniem stalówki? Zabrałem się za prace melioracyjne, czyli poszerzanie kanału. Potym zabiegu polepszyło sie o jeden poziom.

 

Tymczasem skończył się atrament we wkładzie. Postanowiłem sie męczyć się dalej i poczekać na zamówione iroshizuku. Jakiś czas później dostałem przesyłkę z kilkoma innymi atramentami. Testowałem je wstępnie maczanką z flkesującą stalówką. Balzak od MB współpracował pięknie, cieniował znakomicie, świetnie płynął. Sprawiał wrażenie — niech to nie zabrzmi cudacznie — staroświeckiego. Taki niedzisiejszy mógłby dogadać się z fleksem Falcona. I coś w tym było. Pioro z Balzakiem zachowywało się o niebo lepiej. Może też się rozpisało, diabli wiedzą co z tymi piorami się dzieje. Tory kolejowe pojawiały się rzadziej.

 

Atrament toi jedna sprawa, druga sprawa to papier. Czytałem narzekania, i to na tym forum, że Falcon drapie. Ma drapać. To nie jakaś tam gladziutka stalówka z irydową kulą na dziobie. To nie dla mięczaków, nie do pośpiesznych notatek. Zlatka choć mięciutka jak piorko, ostra jest jak igła. Przy każdym nacisnięciu stalówki, w papier wbijają się dwa ostrza. Wspólczesne, delikatne papiery nie sa stworzone do takiego traktowania. Nie bez powodu papier ongiś, za naszych dziadów był gruby i twardy. Miał wytrzymać atak stalówki i szybko wchłaniać atrament. Komfort pisania Falconem, tak samo zreszta jak fleksującą maczanką poprawia się znacznie w przypadku papieru przeznaczonego do kreślenia czy malowania. Gladkie powierzchnie takie, jak bristol czy papier akwarelowy typu „hot pressed”, najlepiej bawełniane, są najlepsze. Tam sobie miekkie i ostre stalówki skrobia do woli bez żadnej szkody. I tak nie sa one przeznaczone do szybkiego pisania. Kiedy Palmer tworzyl swoją metodę szybkiego pisania, musiał calkowicie odrzucić fleksa i ozdobne zawijasy. Palmera najlepiej uprawia się twardym, współczesnym piórem z cienka kreską.

 

Tymczasem dotarł iroshizuku w kilku barwach. Wybrałem yama-guri. Balzak wydaję sie jednak lepszy.

 

Poniżej esyfloresy i skala szerokości kreski. Ten najszersze rysowane grzbietem. Grzbietem pióro podaje atrament sprawnie i mokro. Sama przyjemność. Falcon & yam-aguri na papierze Arches hot pressed, 300 g/m2

 

Falcon%202.jpg

 

Troche kaligrafii. Wybaczcie, nie jestem ekspertem i w copperplate raczkuję. Falcon potrafi rysować bardzo cienko. Wysokość pisma: duże litery 15 mm, małe 5 mm.

 

Falcon%201.jpg

 

Jak już zacząłem testować, to postanowiłem porównać z paroma innymi piórami. Poniżej doskonała obsadka skośna Hourglass, stalówka Gillott 128, Salix. Jak widać Falcon nie ustepuje w rozpiętości grubości linii profesjonalnej maczance. Jest jednak pewna róznica, krawędzie liter w przypadku skośnej obsadki sa równe. Stalowka Falcona rozchwiewa brzegi. Nie jest to wina stalówki lecz sposobu trzymania piora. Nie bez powodu wymyślono skośne obsadki do copperplate, stalówki w nich prowadzone są rownolegle do kierunku linii. Piora prostego nie daje sie tak trzymać, skrzydłka stalówki posuwają się pod kątem do linii i podczas nacisku jedno z nich ma do pokonania dłuższą drogę. Prowadzi to do drgań. Stąd strzępiaste brzegi.

 

Gillott%20128%201.jpg

Gillott%20128%202.jpg

 

A co z innymi wiecznymi piorami, które dotąd uważalem za fleksy? Swan Mabi Todd Jackdaw z lat trzydziestych (atrament Salix). Dotychczas miałem je za niezlego fleksa. Jak widać zaczyna niezbyt cienko i kończy niezbyt grubo. A to z powodu dość sporego irydu. Gladkość opisania kosztem fleksowania.

 

swan%201.jpg

 

Nie pisalem dotychczas wiele tym piórem. Teraz mialłem okazję przyjrzeć mu sie dokładniej. Jackdow to rodzaj fleksa, ale tak naprawde jest stalówka jest typu italic. Miękkie italiki występowały dość często. Trochę jakby Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Popatrzcie sami. Nadaje się do codziennego, szybkiego pisania, szczególnie jeśli pismo oparte jest na italice.

 

swan%202.jpg

 

Conway Stewart 475, lata trzydzieste, z American Blue od Private Reserve. Jeszcze cieniej.

 

CS%20475.jpg

 

Kaweco Dia 802G z Shocking Blue. I jeszcze cieniej. Dość twardo.

 

Dia%20802G.jpg

 

A co z Noodlersami? Oto Ahab z Turkusem Nicponia (świetny atrament, Nicponiu!). Uuuu...

 

Ahab%201.jpg

 

Na floresach jeszcze jak cie mogę, ale trzeba naprawdę przycisnąć. Z takim przycioskiem nie udaję się pisać dłużej.

 

Ahab%202.jpg

 

I jeszcze test rysowania Falconem. Ten szkic szybki, ok. 5 min. Używany fleks i grzbiet.

 

Falcon%20sketch.jpg

 

Tutaj jedynie grzbiet. Szybko, poniżej minuty. Szkicowanie przyjemne i mam nadzieje na oiwazniejsze rysunki. Falcon daje te mozliwości.

 

Falcon%20sketch%202.jpg

 

Podsumowanie? Takie samo jak tytuł, Falcon Namiki z fleksem nie jest dla początkująch. Dlatego się męczyłem i zmagałem. Pióro wymaga opanowania techniki i wprawy. Zlatka jest niewiarygodnie miękka i trzeba nauczyć sie nią posługiwać. Potrafi przerywać i przed każdym nowym użyciem trzeba podać nieco atramentu z konwertera na stalówkę. To zreszta widać na wspomnianym klipie. Do poważnej kaligrafii wolę maczankę, jako wygodne lecz jako mobilne pióro do ćwiczeń copperplate (i podobnych) Falcon nadaje sie jak najbardziej. Ma swoje fochy, ale czym wiekszej nabywam wprawy tym lepiej mi się nim pisze.

 

Ćwiczę ostatnio Spencera. To nie jest kaligrafia, to jest pisanie, choć niezbyt szybkie. Falcon dobrze sie w tym znajduje. Tylko ta miękkość zlatki, trzeba uważać.

 

Próba a la Spencer. Wysokość liter 3 mm. Wróciłem do Balzaka. Jest lepszy. Przy tego rodzaju rytmicznym i całkiem raźnym pisaniu „drobniejszych” liter Falcon sprawia się bez zarzutu. Widocznie duże, kaligraficzne litery wymagają od niego wysiłku i czasami nie nadąża z podawanie atramentu.  Zdecydowanie ten Balzak lepszy od iroshizuku.

 

Falcon%20spencer.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 88
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Świetne spisane wrażenia. Dzięki.

 

Kiedyś chorowałem na Falcona i prawie go kupiłem. Na szczęście moja fascynacja tym piórem zbiegła się w czasie ze spotkaniem forumowiczów  w siedzibie firmy PWC - dystrybutora marki Pilot na Polskę. Po tym jak zobaczyłem to pióro na żywo i potrzymałem je w dłoni, porzuciłem myśl o jego nabyciu. To nie jest wynalazek dla mnie i na żywo nie jest tak ładne, jak na zdjęciach :)

 

@Tsyrawe - tak mi przeszło przez myśl, ze może - jeśli byś zechciał - mógłbyś wrzucić do działu z recenzjami atramentów swoje szkice? Uwielbiam takie obrazki, ale mnie brak talentu plastycznego. W mojej ocenie udany szkic może powiedzieć o atramencie tyle samo, co gęsto zapisana strona :)

Edytowano przez visvamitra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślę o tym  B)

 

A co do wyglądu pióra, na fotkach wygląda na ciężkie i solidne. W rzeczywistości jest lekkie i niezbyt duże — mówie o wersji z żywicy. Metalowego nie miałem przyjemności.

Edytowano przez tsyrawe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rewelacyjne porównanie flexów w różnych piórach. Jeśli chodzi o obsadki i stalówki, to w sklepie kaligraf nie znalazłam takiej, jak Twoja. Czy może być jakaś inna Gillota, by uzyskać taki efekt? (Moje doświadczenia z trzema stalówkami, które niedawno nabyłam były tragiczne: jedna nie nabiera atramentu, który by wystarczył choćby na jedną literę, druga wylewa cały atrament ledwie ją przytknąć do papieru, a trzecią utopiłam w kałamarzu, bo mi zleciała z obsadki...) Help!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aoirghe, nie musi być Hourglass, może inna skośna. Każda skośna jest lepsza niż prosta. Ja używam jeszcze Speedballa. Jest dużo fleksujących stalówek. Sam pewnie mam ich ponad 20 rodzajów. Dobrze oddtłuść stalówkę przed użyciem. Nowe potrzebuja trochę czasu na przyzwyczajenie się do atramentu. Normalnie jedno zamoczenie starcza na cała linijkę drobniejszego pisma lbb dwa "Falcony". Nie zniechęcaj się. Maczanka jest świetnym pisadłem.

 

Ender, nie miałem nigdy w ręku normalnego Falcona.

Edytowano przez tsyrawe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

UPDATE, UPDATE.

DOKŁADKA, DOKŁADKA.

 

Wiecie, że Pilot Namiki Falcon to już tylko PIlot Falcon? Jednocześnie ze zmianą nazwy firma wprowadzila nową opcję zlatki: Soft. I tak np. Soft Extra-Fine to dziarsko fleksująca igiełka.

 

Natomiast ja wczoraj jeszcze raz dobrałem sie mojemu sokołowi do dzioba, a konkretnie do spływaka i długo rzeźbiłem powiększająć spływy. Po złożeniu zalałem kon-peki i komfort pisania jest naprawdę komfortem. Atrament spływa jak należy.

 

Niechaj wam też spływa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UPDATE, UPDATE.

DOKŁADKA, DOKŁADKA.

 

Wiecie, że Pilot Namiki Falcon to już tylko PIlot Falcon? Jednocześnie ze zmianą nazwy firma wprowadzila nową opcję zlatki: Soft. I tak np. Soft Extra-Fine to dziarsko fleksująca igiełka.

 

Natomiast ja wczoraj jeszcze raz dobrałem sie mojemu sokołowi do dzioba, a konkretnie do spływaka i długo rzeźbiłem powiększająć spływy. Po złożeniu zalałem kon-peki i komfort pisania jest naprawdę komfortem. Atrament spływa jak należy.

 

Niechaj wam też spływa!

jak ja wam kurcze zazdroszczę tej odwagi! (a może - umiejętności raczej). ty sobie rzeźbisz w spływaku, a ja nie mam smiałości wyjąc stalówki ze staruszka Watermana co wczoraj przybył, żeby ją ładnie ułożyć na spływaku :(

nawiasem, tez ma małego fleksa, nieoczekiwanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pióra to raczej proste konstrukcje w porównaniu do np. migawki przedwojennego aparatu fotograficznego  ;).Nie bój się. Co zostało złożone przez człowieka, może zostać rozłożone przez czlowieka (i czasami zepsute) :D

 

Potrzebny mi niewielki, ale nieoporny fleks. Wdrożyłem już nawet stosowny plan w tym celu...

Edytowano przez tsyrawe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pióra to raczej proste konstrukcje w porównaniu do np. migawki przedwojennego aparatu fotograficznego  ;).Nie bój się. Co zostało złożone przez człowieka, może zostać rozłożone przez czlowieka (i czasami zepsute) :D

 

Potrzebny mi niewielki, ale nieoporny fleks. Wdrożyłem już nawet stosowny plan w tym celu...

Dziękuję za zachętę i dodanie otuchy ;) poszło!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tsyrawe - tak mi przeszło przez myśl, ze może - jeśli byś zechciał - mógłbyś wrzucić do działu z recenzjami atramentów swoje szkice? Uwielbiam takie obrazki, ale mnie brak talentu plastycznego. W mojej ocenie udany szkic może powiedzieć o atramencie tyle samo, co gęsto zapisana strona :)

 

Podpisuję się pod tym, a zwłaszcza te samym grzbietem są imponujące :)

 

Dzięki za wrażenia i poświęcony czas.

U mnie pożądliwość na fleksy jakoś ostatnio przycichła, ale myślę, że to cisza przed burzą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zasadniczo przedwojenne aparaty w 90% miały migawki centralne, także tego.

I masz na myśli, że jest ona prostsza w budowie niż mechanizm przysłony? Bo tego nie podejrzewam ale chyba się pogubiłem w wywodzie. Sam migawki centralnej nie psułem ale jawi mi się jako połączenie mechanizmu przesłony ze sterowaniem czasem więc tak w sumie jakby przysłona++.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pióra to raczej proste konstrukcje w porównaniu do np. migawki przedwojennego aparatu fotograficznego  ;).Nie bój się. Co zostało złożone przez człowieka, może zostać rozłożone przez czlowieka (i czasami zepsute) :D

 

Potrzebny mi niewielki, ale nieoporny fleks. Wdrożyłem już nawet stosowny plan w tym celu...

 

 

co tam migawka!? wystarczy spróbować rozłożyć i złożyć siedmiolistkową przysłonę.

 

 

No chyba, że chodziło o migawkę centralną.

 

 

zasadniczo przedwojenne aparaty w 90% miały migawki centralne, także tego.

 

 

I masz na myśli, że jest ona prostsza w budowie niż mechanizm przysłony? Bo tego nie podejrzewam ale chyba się pogubiłem w wywodzie. Sam migawki centralnej nie psułem ale jawi mi się jako połączenie mechanizmu przesłony ze sterowaniem czasem więc tak w sumie jakby przysłona++.

 

w telegraficznym skrócie:

 

1. Ewaryst napisał, że pióro w porównaniu z migawką (domyślnie centralną) to pikuś.

2. ja natomiast napisałem, że nie trzeba migawki (centralnej), wystarczy przysłona irysowa siedmiolistkowa.

3. zauważasz, że mogło chodzić, o migawkę centralną.

4. ja przyznaję, że migawki centralne były montowane w 90% przedwojennych aparatów. ale oczywiście, jest to ewidentna nieprawda. zapomniałem o tym, że od 1925 r. seryjnie jest produkowana leica z migawką szczelinową, o przebiegu poziomym, a od 1932 r. contax z migawką szczelinową, o przebiegu pionowym.

5. pogubiłeś się w wywodzie.

6. tłumaczę się ze skrótu myślowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...