Skocz do zawartości

Parker Sonnet – pióro wieczne, które brzydko pachnie


szalonakrowa

Polecane posty

Parker Sonnet – recenzja i opinie (no photo review)

Parker Sonnet to nie jest pióro wieczne. To coś więcej. To prawdziwy przyjaciel na dobre i na złe.

Parker Sonnet! Bardzo Cię lubię…

Pierwszego Sonneta kupiłam jeszcze w czasach pierwszej młodości, gdy dookoła jeździły Polonezy i Nissany Sunny, a w sklepach dawno zakończył się postpeerelowski szał zakupowy. Proste i oczywiste – Sonnet przyjechał z Ameryki. Nie będę ukrywała, że to była miłość od pierwszego zjeżenia włosów na głowie. Zjeżyły się bo nowy Sonnet ukazał się mym oczom z potworną, nieusuwalną rysą na korpusie.

Ja piszę a on pisze

Parker Sonnet w metalowej wersji i z cieniusim pierścieniem (jeszcze seria MK1) wyglądał jak cud techniki i dobro luksusowe. Stalówka miała być eFką, ale pisała jak Be (Bold). I bardzo dobrze. Problemem był dobór papieru, bo jeżeli chciało się coś napisać drobnym maczkiem, trzeba było szukać kartek o wysokiej gramaturze. W przeciwnym wypadku wychodził jedynie niezgrabny twór a’la szlaczek pierwszoklasisty. Ja pisałam swoje, a Sonnet swoje.

Parker Sonnet – mistrz stylu, ale z dziurami

Sonnet to pióro o niewyświechtanej stylistyce, daleki od Montblanc, Sailora i Pelikana. Ładny francuski produkt zachowujący spójną stylistykę i ewoluujący w liczne wariacje wykończeń. To co mnie wkurza kryje się na szczycie skuwki – czarna zaślepka w kształcie dysku, która nie wypełnia całości dostępnego miejsca. Kto to wymyślił? Dziurawe pióro.

Koszty eksploatacji

Mój Sonnet zużywa jeden tłoczek na 4 strony A4. To dużo, więc do oszczędnych nie należy. Do tego naprawiany był już dwa razy (przeciekający tłoczek i odklejenie się obsadki).

Przyjaciół poznaje się w biedzie

To co najbardziej cenię w Sonnecie można określić jednym słowem: niezawodność. To pióro, jeżeli należycie się o nie dba, może stać się prawdziwym przyjacielem, na którym zawsze można polegać.

PS. Wstydzę się, ale napiszę. Mój Sonnet brzydko pachnie. Nie wiem czego to kwestia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może spróbuj ten zapach opisać :D Póki co będę te pióra omijać (na wszelki wypadek:))

Zapach przypomina smród dwutygodniowej mokrej szmaty od podłogi. Takiej niewyciśniętej z wody. Najgorsze jest to, że przenosi się na ręce i potem trzeba je mocno myć.

Nie jest to rzecz miła, a lubię mojego Parkera Sonneta.

Edytowano przez szalonakrowa
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...