Skocz do zawartości

Vintage czy współczesne - ożywmy trochę forum


visvamitra

Polecane posty

Niewiele sie ostatnio dzieje na forum. Wciąż liczę na to, że sytuacja się zmieni i uda się je ożywić. Trochę smutno sie robi kiedy większość tematów to powtarzane po raz setny pytania o wybór pióra do x złotych.

 

Pogadajmy może o naszych piórowych wyborach. W weekend Dr jonathon Deans opublikował ciekawy tekst na ten temat.

 

Kiedy zaczynałem interesować się piórami wiecznymi, polowałem wyłacznie na starsze pióra. Z czasem, mniej więcej, po roku - półtora zmieniło mi się i zacząłem polować niemal wyłacznie na pióra produkowane współcześnie. I tak mi zostało.

 

Powodów jest kilka:

 

  • design: przeważnie bardziej odpowiada mi design piór współczesnych
  • materiały: lubię metalowe pióra i metalowe sekcje. Pomijając pióra typu Safety, których design zupełnie mi nie leży, niewiele jest piór vintage wykonanych z aluminium / tytanu / miedzi / innych metali
  • serwis: wiele współcześnie oferowanych piór objetych jest gwarancją. Co więcej konwerter / nabioje rzadko się psują a nawet jeśli, łatwiej je wymienić samodzielnie niż woreczek w wiekowym lever-fillerze.
  • ceny: nie są niskie, zgoda, ale jakość jest powtarzalna. Ciekawe pióra vintage w doskonałym stanie są drogie. Czasami absurdalnie drogie. Nie brak oczywiście absurdalnie drogich piór produkowanych współcześnie, ale nie brak też piór o rozsądbnej cenie.
  • nowość: mimo wszystko wole mieć w dłoni coś świeżego, co jedynie w małym stopniu uległo niszczycielskiej sile entropii
  • rozwój rynku: kupując pióra prosukowane wpółcześnie przyczyniam się do rozwoju / utrzymania rynku artykułów piśmienniczych. A nie jest to rynek łatwy.

Pióra wieczne kuszą stalówkami i nie zamykam sie na nie, ale jednak 85 % moich zakupów z ostatnich dwóch lat, to pióra współczesne.

 

A jak jest uwas?

Edytowano przez visvamitra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 57
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

@visvamitra... to może ja coś dodam...

Również kupuję prawie wyłącznie nowe pióra. Dlaczego? Z bardzo podobnych przyczyn, jak wspomniane wyżej  przez Ciebie.

Może dodam jeszcze, że najchętniej robię zakupy w sklepach stacjonarnych. Ważny jest dla mnie bezpośredni kontakt ze sprzedawcą, do którego mam zaufanie. Poza tym dzięki temu sklepy te w ogóle jeszcze istnieją, a wydaje mi się, że znikają systematycznie z rynku. Reklamacje czy naprawy / wymiany  gwarancyjne nie są wtedy dla mnie problemem. Nienawidzę odsyłania pióra kurierem kilka razy, aż trafię na poprawnie piszącą stalówkę. Bardzo możliwe, że nie jestem aż tak zainfekowany "piórofilią" i nie mam żyłki antykwariusza. Podziwiam jednak kolekcjonerów mających wiedzę na temat starych piór. 

I jeszcze jedno. Nie wiem czemu tak się dzieje, ale im więcej piór przechodzi przez moje ręce, tym mniej chcę ich mieć na własność... Jest tak wiele pięknych "okazów", wszystkich i tak nie kupię. Najbardziej cieszy mnie ostatnio pisanie alstarami. Może niedługo dojdę do pisania patykiem zamoczonym w atramencie. Tak zaczynałem jako dziecko... Może wracam do korzeni...

Edytowano przez kris
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również, pomimo, że posiadam kilka staruszków, które bardzo cenię preferuję pióra współczesne. Powód bardzo banalny są one większe, a takich wygodniej używa mi się na co dzień. Kiedyś lubiłem małe piórka, ale na stare lata wygodniej trzyma mi się duże - rozmiar optymalny to Pelikan M1000. Nie chodzi o okazałość, czy cenę pióra, ale właśnie o komfort trzymania. Stare pióra w takim rozmiarze raczej się nie trafiają. Kolejna sprawa to ceny piór "antycznych". Pamiętam czasy kiedy na warszawskim "kole" można było kupić pelikany czy MB za naprawdę rozsądne pieniądze. W tej chwili jest chyba coś jakby moda, ludzie zobaczyli że ten towar dobrze schodzi i ceny są moim zdaniem ciężkie do zaakceptowania. Nie piszę tu o czasach prehistorycznych, ale powiedzmy 10-15 lat wstecz. Płacąc powiedzmy 100 pln za starego MB, można było brać na klatę, że ma lekko zwichrowaną stalówkę, czy ślady zębów na skuwce, ale dziś gdy takie pióro kosztuje powiedzmy 300-400 pln już mi się to nie podoba. Zwłaszcza, że dokładając trochę można trafić ciekawe egzemplarze 3-4 letnie za 30% czy 40% ich "list price".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zaprzysięgłą zwolenniczką staruszków, a powód jest właściwie jeden: stalówki.

* Stalówki starych piór są często elastyczne i przyjemność, jaką czerpię z pisania takim piórem, nie da się porównać z przyjemnością używania ślicznego i nowego pióra współczesnego zakończonego gwoździem.

* Lubię stalówki złote. Cena współczesnego pióra ze złotą stalówką jest kolosalna w porównaniu z ceną pióra starego, chociaż jakby policzyć nieudane zakupy, bo kupowanie staroci (macie absolutną rację) wiąże się z większym ryzykiem, to pewnie wyjdzie na to samo...

Ostatnimi czasy obserwuję jednak ze zdumieniem, że moje zakupy zaczęły skręcać w stronę piór współczesnych. Najpierw kupiłam od kolegi z forum Le Granda, potem spodobał mi się Liliput pomacany na spotkaniu, no a teraz nie mogę oderwać się od Peruna... Jednym słowem: serce w rozterce :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aoirghe

No i widzisz, niby masz rację, ale.... Wiedziony miłością do tych fajnych starych stalówek zakupiło z rok temu tu na forum MB32. Stalówka super, gruba, różnicuje kreskę, tak jak miało być, ale cóż z tego skoro samo piórko to chudzina... Piszę nim od czasu do czasu w domu, ale jak próbowałem zapisać kilkanaście stron na spotkaniu to niestety komfort zerowy.... Może jestem specyficzny.

Cena współczesnego pióra ze złotą stalówką nie jest kosmiczna - chociaż oczywiście są i takie. Praktycznie masz duży wybór Choćby sailora gdzie ceny zaczynają się na poziomie 4XX złotych za nowe pióro, a jak trafi się używane, a to przecież nie jest znowu taka rzadkość to i za 250 pln można kupić 2-3 letnie pióro..... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale nie mają fleksa wpółczesne pióra. Widziałym tych jarych dziadków Aoirghe i rzeczywiście stalówki dawały czadu. Inna rzecz, że mnie akurat fleks jakoś wybitnie nie kręci i nie sprawdzam stanu konta na sam dźwięk tego słowa.

Edytowano przez visvamitra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak tylko staruszki - znaczy gerontofilia piórowa. Szlachetniejsze materiały, jakość wykonania niezrównana no i stalówki !

A dodatkowo - jak dla mnie- to możliwość lekkiego poprawienia wyglądu i parametrów pióra to wielka przyjemność.

Te rzeczy prostsze - polerowanie czy oddanie klipsa do pozłocenia - robię we własnym zakresie. Co trudniejsze - oddaje w ręce specjalistom ;-).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dzień dzisiejszy preferuję pióra współczesne. Być może z dwóch podstawowych powodów, po pierwsze nie miałam jeszcze sposobności pisać jakimś staruszkiem, a po drugie to obawiam się, że nie byłoby mnie stać na zakup leciwego pióra. Coż, chyba pozostaje mi poczekać aż mój ulubiony Sheaffer GC100 stanie się vintage. Albo Vector w zebrę, ma już 10lat.

Ile potrzeba wiosen, żeby być vintage? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, na pewno z przyjemnością oglądam czasem zdjęcia ładnie zachowanych starych piór, jednak nigdy nie zdecydowałem się na zakup takiego i wątpię, by miało się to w najbliższej przyszłości zmienić. Większość z wymienianych wyżej powodów się zgadza. Najważniejsze są chyba wspomniane w zalinkowanym artykule koszty transakcyjne, związane chociażby z koniecznością zdobycia szczegółowych informacji i podjęcia ryzyka zakupu pióra, które może mieć jakieś ukryte wady.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ostatnimi czasy przestałem kupować pióra, ale kupuje i zbieram różnie; i takie, i takie. Generalnie takie które mnie się podobają. musi mnie ująć, zainteresować swoim kształtem. Dziwne, ale stalówka, czy twarda, czy miękka, to raczej dla mnie nie ma aż takiego znaczenia - ma przede wszystkim nie drapać. Może być maśełkowa czy stawiać opórek lekki, ale ma pisać i ma to być dla mnie przyjemność a nie charówka czy stress popiórozowaty. Mam kilka ulubionych i staruszków i piór współczesnych, których używam na co dzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staruszki! I wcale niekoniecznie jakieś MARKI znane. Musi mi się podobać.

Kiedyś tylko nowe.

Teraz ten dreszcz emocji: wylicytuję czy mnie przelicytują....

Stare stalówki mają to coś, jak pisała aoirghe

Widzę w nich tylko jeden mankament: mam do nich taki sentyment, że zabieranie ich ze sobą do pracy jest trudne. Co będzie jak zgubię/upuszczę/inne zniszczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że kiedys marzyłem o Eversharpie. Wygrałem za rozsądne pieniądze i w dzien po otrzymaniu pióra zniszczyłem je przez nieuwagę. Wrzuciłem je luzem do plecaka, wracając z pracy zatłoczonym pociągiem oparłem sie o kaloryfer, usłyszałem chrupnięcie i juz wiedziałem, że dobrze nie jest. Nie myliłem się. Od tej pory w plecaku noszę luzem albo metalowe chińczyki albo Kaweco Al Sport :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczesne są "bezpieczne". Nowe, mają raczej bogatsze wzornictwo, choć pozornie materiały są takie same (plastyk, drewno, metal), ze względu na nasycenie stosunkowo małego rynku producenci prześcigają się w pomysłach by się wyróżnić i sprzedać kolejne 'takie samo' pióro różniące się odcieniem.

Pod tym względem dużo łatwiej się je kolekcjonuje - kwestia decyzji i pieniędzy.

Starsze pióra (powiedzmy <1960) mnie w pewnym sensie rozczarowały. Wzornictwo obraca się w dosyć stałych ramach i akurat od tej strony nie znajduję wśród nich wielkich achów i ochów. Szalenie spodobały mi się za to stare stalówki. Pisze się nimi jakoś inaczej, stanowią urozmaicenie, zwłaszcza te elastyczne (fleksy).

Najpierw miałem jedno pióro (haha) i byłem szczęśliwy.

Potem pokusiłem się na współczesne wzornictwo. GvFC Basic Carbon czy Lamy Safari są (stosunkowo) tanie, uważam je jednak za swego rodzaju ikony wzornictwa.

Do starszych piór nie podchodziłem ponieważ nie widziałem w nich tego czegoś, dopiero po pierwszym fleksie kupionym z ciekawości to się zmieniło.

Będe pewnie dalej kupował pióra współczesne, od czasu do czasu vintage, a z ciekawości może jakieś egzotyczne a interesujące systemy typu snorkel. To raczej zbieractwo niż kolekcjonowanie, bo kolekcja ma swój cel/zakres (wszystkie kolory modelu XYZ, każdy rocznik pióra GFD, wszystkie modele firmy JKO,...).

Po co? Cieszyć się z pięknych, choć zwykle masowych produktów. Podziwiać jako sztukę. Pisać nimi, chociaż podobnie jak zegarkowcy mówią "za mało rąk by nosić wszystkie zegarki", za mało rąk by pisać wszystkimi.

Ciekawostka do przemyślenia - jeżeli nasz przodek miał pewien przedmiot z którego codziennie korzystał (typu zegarek, pióro), to staje się on pamiątką rodzinną. Jeżeli po nas zostanie 50 piór, z któych żadne nie było takim codziennym, widzianym przez rodzinę i zapamiętanym jako "pióro taty/wujka/cioci/dziadka", to czy te 50 piór jest pamiątką rodzinną, lokatą kapitału, czy nieszkodliwym dziwactwem? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Najważniejsze są chyba wspomniane w zalinkowanym artykule koszty transakcyjne, związane chociażby z koniecznością zdobycia szczegółowych informacji i podjęcia ryzyka zakupu pióra, które może mieć jakieś ukryte wady.

 

Zupełnie się zgadzam. Kiedy przeliczam czas spędzony na szukanie informacji o jakimś starszym piórze i sprzedawcy na pieniądze, często wychodzi, że lepiej było kupić sprawdzone współczesne pióro. Plusem jest to, że po jakimś czasie, wraz z doświadczeniem wszystko staje się łatwiejsze i zajmuje mniej czasu.

 

Jeśli chodzi o wybór pomiędzy starszym i współczesnym piórem do codziennego użytku, to skłaniam się ku temu drugiemu z powodów wymienionych przez visvamitrę. Poza aspektem estetycznym nie jestem szczególnym zwolennikiem materiałów stosowanych w budowie piór z pierwszej połowy wieku, a bez fleksa też mogę się obyć. W tym momencie używam z ciekawości dwóch piór z lat trzydziestych; jednego ze celluloidu, a drugiego z utwardzanej gumy i mam mieszane uczucia odnośnie ich trwałości. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że wciąż zdarza mi się kupić coś starszego, ale dużo rzadziej niż kiedyś :)

 

Dzięki za link, visvamitra! Tak dawno nie było nowego artykułu, że przestałem sprawdzać czy J Deans opublikował coś nowego.

Edytowano przez birchtine
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako nowonawrócony nie mam doświadczenia z dylamatami: modern vs wintydż. Moja skromna "kolekcja" obejmuje same współczesne modele. Za to temat mnie zainteresował na tyle, żeby przynajmniej pooglądać stare pióra i wyrobić przynajmniej pobieżne zdanie.

 

Pomijając wszelkie dywagacje odnośnie jakości/trwałości/kosztów, przyjmując aspekt czysto estetyczny wizualnie i wzorniczo - skłaniam się na "raczej nie" dla vintage. Jakoś do mnie nie przemawiają. Ciężko to jednoznacznie określić, ale wydają się takie... grube i nieporęczne. Przekombinowane. Jak widzę takie pióro to od razu staje mi taki obraz: gruby kapitalista XIX w., z wielgachnym cygarem siedzi za dębowym stołem w stylu kolonialnym, frak, cylinder, bielona koszula, sumiaste wąsy i bokobrody i piórem wielkością dorównującą cygaru, mięsistą łapą podpisuje jakąś umowę handlową.

 

Ja mam dłonie duże, ale szczupłe, z długimi palcyma. Od dziecka mi mówili - dłonie złodzieja albo pianisty. Na szczęście obie przepowiednie się nie spełniły. Osobiście preferuję pisadła długie i smukłe, proste. Takie "cygara" jakoś do mnie nie trafiają. Za to intryguje mnie wiecznie wychwalany flex. Jak dotąd widziałem toto na zdjęciach, przy pewnej dozie samozaparcia można uznać mojego Sonneta za lekko flexującego (niby F, ale jak się dociśnie to i M wyjdzie).

 

Tak więc widzę jak się zachwycacie flexem, jakością stalówek i te pe. A że wychowano mnie na człowieka, który najpierw sprawdza i testuje rzeczy przed wydaniem werdyktu, to chyba poszukam sobie jakiegoś ładnego vintage'a przy okazji jakiegoś pchlego targu. Na chwilę obecną pióra współczesne. Ale może to ulec zmianie jak poobcuję z czymś naprawdę wiekowym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W momencie powrotu do pisania piórami, najstarszym w moim zbiorze był Parker Vector z 2000 roku. Właściwie jest pamiątką, spokojnie leży sobie w bezpiecznym miejscu. Przygodę, jak większość, rozpoczęłam od piór nowych/współczesnych. Lista tych, które wzbudzają szybsze bicie serca nieustannie się powiększa. Niestety zasobność portfela za tym nie nadąża. 

Kilka zakupów, ale takiej pełnej satysfakcji z żadnego nie miałam, poszukiwania pióra "idealnego", albo chociaż do ideału zbliżonego, trwają. (Pewnie się łudzę, że to tylko poszukiwania i jak coś znajdę, będę wreszcie zadowolona.... coś czuję, że to jest jak z gonieniem króliczka... ;))

 

Jednak powoli wgłębiam się również w świat piór vintegowych. Coraz bardziej kręcą mnie różne zielone pióra, ale oferta zielonych piór współczesnych nie jest za bogata (albo jest dla bogatszych?). 

Pierwsze upatrzone modele, głównie zielone, ale nie tylko, cierpliwe oczekiwanie na coś na targowisku na forum (tym, i sąsiednim) i bach, przytrafił się pierwszy vintage - Sheaffer Lifetime Triumph, zielony pasiak, który podobał mi się od jakiegoś czasu. Co prawda stalówka to igiełka XF, a ja gustuję w czymś pomiędzy F/M, niemniej bardzo polubiłam to pióro. Wszędzie ze sobą zabieram, dbając jednak o jego bezpieczeństwo. W dalszą podróż jednak wybieram Kaweco Sporta.

Mam już drugie vintegowe pióro, Eversharpa z flexem, nieco droższe, mieszane uczucia przy zakupie (bo drogie, bo planowałam jakieś włoskie itd..), ale od kiedy tylko zaczęłam pisać tą flexującą stalówką, przepadłam. Jest świetna. I do codziennego pisania najbardziej mi odpowiada, właśnie przez swoją elastyczność. Niechętnie sięgam teraz po coś współczesnego. Moimi ulubieńcami są dwa zieleńce, Sheaffer i Eversharp Doric. 

 

Generalnie muszę zakupić współczesne pióro o jak najbardziej elastycznej stalówce, bo takimi pisze mi się wyśmienicie. Może Namiki Falcon ze stalówką przerobioną na flexa...? Arkadiusz pokazał mi bardzo ciekawy filmik, z Falconem w roli głównej :) Albo coś co jest po prostu miękkie, nieco elastyczne, bo o współczesnych flexach w stylu Noodlersowych piór wiele złego już słyszałam. Może podpowiecie, na co zwrócić uwagę? 

Kolejny prawdziwy flex to będzie po prostu kolejny vintage.

 

Pióra vintagowe mają coś, czego nie mają pióra współczesne, historię w sobie ukrytą. Nie tylko o historię marki chodzi, ale też o każde pojedyncze pióro... Mam nieco romantyczną duszę, więc to pobudza mocno moją wyobraźnię. Ostatnio wpadło mi w oko pióro niejakiej Ady Bronson, pióro no name, ale pięknie zielone (zaskoczenie)  i ta sygnatura z nazwiskiem, teoretycznie zaniżająca wartość pióra... dla mnie wręcz odwrotnie, dodająca mu coś więcej... Kim była Ada, kiedy żyła, co robiła, w czym towarzyszyło jej to pióro? Takie pytania można sobie zadawać obcując z każdym starym przedmiotem, i to bardzo lubię. A Ada, jeśli to ta Ada, była aktorką... ;)

To przyjemność dodatkowa, poza tą czerpaną z wyglądu piór, czy z ich używania. Odpukać, na razie z vintegowych zakupów jestem zadowolona, ograniczam się do sprawdzonych źródeł. Mam mocne obawy przed zakupem czegoś od osoby nieznanej, bo wiem, z jakim ryzykiem się to wiąże. To mnie hamuje w szaleństwie polowań.

 

Reasumując, wpadam coraz głębiej w vintige'owe "pragnienia". Współczesne pióra też mi się podobają. Wszystko jeszcze przede mną... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie artykułu wspomnianego w pierwszym poście:

- dlaczego listy "najlepsze 5 piór dla początkujących" rekomendują jedynie współczesne pióra?

- dlaczego np. Parker 45 vintage dostępny dosyć tanio (także poza USA) nie cieszy się większą popularnością?

- sama cena to nie wszystko, są dodatkowe koszty,

- koszty transakcyjne (wysyłka, cło). Mogą powodować że pióro używane za 150zł nie będzie tańsze od nowego za 170zł, bo wysyłka kosztuje 25zł,

- koszty niebezpośrednie (czas na zgłębienie rynku vintage i pożądanych modeli). Zaporowe dla początkującego,

- koszty ryzyka (niepewność co do sprzedającego i do rzeczywistego stanu pióra). Jeśli sprzedający nie jest wiarygodny to możliwe że dopiero cena w wysokości <50% normalnej przeważy nad ryzykiem. Potencjalnie zaporowe dla początkującego,

- im ktoś bardziej doświadczony, tym niższe koszty: transakcyjne (znając rynek i sprzedawców może negocjować sporo lepsze ceny), niebezpośrednie (zna się na vintage, podejmie decyzję o kupnie okazyjnego pióra w 5 minut, a nie po tygodniu zdobywania informacji o nim) i ryzyka (zna typowe wady/usterki danego modelu pióra vintage, wie na co zwracać uwagę),

- jeśli ktoś nie obawia się ryzyka, jest w stanie kupić drożej i szybciej potencjalną okazję,

- co się zmieni?

- zaskakujące że rynek informacji nie jest w lepszym stanie. Najbardziej znani producenci piór są dosyć dobrze opisani pod kątem vintage przez hobbistów.

- kwestia pojawienia się sprzedawców specjalizujących się w piórach vintage, którzy mogliby zdobyć ten rynek na taką skalę jak Goulets.com amerykański rynek piór współczesnych.

- reputacja sprzedawców jest ostatnio bardziej znana i powszechna, zwłaszcza od kogo _nie_ kupować (fora amerykańskie).

- sprzedawcy vintage muszą poświęcać więcej czasu nowicjuszom, by w ten sposób zdobyć nowy rynek.

- tak czy siak zakup pióra vintage to kompletnie odmienny proces od zakupu pióra współczesnego.

- podsumowanie: przyszłość rynku piór vintage jest świetlana :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doświadczenie paru lat kupowania starych piór nauczyło mnie, że można ominąć ryzyko.Wystarczy kupować takie pióra u zaufanego dilera. Nigdy mnie nie zawiódł stiky na przykład. Nawet jeśli miałam jakieś zastrzeżenia, to bez problemu przyjmował zwrot. Ale z reguły pióra od niego były dopieszczone i piszą rewelacyjnie. (Uwaga! Nie pobieram prowizji od niego za reklamę, a wręcz działam wbrew własnemu interesowi, bo ewentualny zwiększony popyt może zwiększyć ceny... :D)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupuje pióra tylko współczesne i tylko w sklepach internetowych. Niestety zakupy internetowe mają jedną poważną wadę,  nie można pióra wypróbować. I tak w ubiegłym roku reklamowałem stalówkę do Watermana Experta, Pelikana M800 (2 razy i nadal nie pisał jak należy) i Sailora 1911. Oczywiście wszystkie reklamacje odbyły się bez problemowo, gdyż zakupy robiłem u uznanych sprzedawców.

Jednak było to bardzo irytujące, gdyż reklamacje przeciągały w czasie, reklamacja M800 trwała około 2 miesięcy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 ...............Jak widzę takie pióro to od razu staje mi taki obraz: gruby kapitalista XIX w., z wielgachnym cygarem siedzi za dębowym stołem w stylu kolonialnym, frak, cylinder, bielona koszula, sumiaste wąsy i bokobrody i piórem wielkością dorównującą cygaru, mięsistą łapą podpisuje jakąś umowę handlową............

 

Takiego?

a5164e341af9910f.jpg

zdrówka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...