Skocz do zawartości

Przerwa w pisaniu piórem


piórnikk

Polecane posty

A u mnie wygląda to tak, że moje pióro na czas kanikuły letniej spokojnie spoczywa w szufladzie. Ważne żeby nie było wystawione na słoneczne promienie. Najdłużej leżakowało trzy tygodnie. Po czym pisało od razu. Ale zdradzę tu pewną tajemnicę, która leży w bardzo prostej, wręcz pierwotnej konstrukcji tego instrumentu. Jest to najprawdziwszy "zakraplacz" robiony przez dziesiątki lat tak samo, albo prawie tak samo. Już we wstępniaku pisałem, że to indyjski patent "Click". Zalany po "uszy" atramentem jeszcze bardziej indyjskim - Camel. Nie chcę tu uprawiać jakiegoś bałwochwalstwa, ale uwierzcie mi na słowo, to pióro nigdy mnie nie zawiodło. Jest tak proste w konstrukcji jak tylko to sobie można wyobrazić. Korpus ma z bakelitu (niepoprawnie tu i tam zwanym ebonitem), sekcja to celuloid, spływak zrobiony z kruchego ebonitu i stalówka, no właśnie tego do końca nie rozgryzłem; złoto-srebrna, nie reaguje nawet na magnes neodymowy. Nie podejrzewam, że jest ze złota, ale w takim razie z czego? Skuwka to również celuloid, klips - mosiądz. Jak wspomniałem to pióro jest nieprawdopodobnie proste, daleko mu do karkołomnych konstrukcji spływaka Lamy, czy też całej mechaniki precyzyjnej TWSBI. Ale w swojej prostocie jest po prostu niesamowicie niezawodne. Po zatankowaniu prawie 3 ml Camela indyjskiego i przesmarowaniu wazeliną techniczną gwintu (chociaż dawniej tego nie robiłem) - pióro startuje od razu. I nie ma znaczenia, czy zostawię je bez skuwki na 5 minut czy godzinę. Dłużej nie sprawdzałem. Pisze od razu. Kreska cienka i lekko soczysta jak w dobrze ustawionej europejskiej F-ce. Za to "soczystość" jak wspomniałem "lekka" utrzymuje się od momentu zatankowania do kompletnego wypisania atramentu. I daleko tu do krechy Lamy Safari F, gdzie atrament podawany jest bardzo rozrzutnie. Zdaję sobie sprawę, że tu na forum jest wiele opisów piór, które z definicji są bardzo piękne i zapewne mnóstwo pieniędzy kosztowały. I pewnie warte są tych pieniędzy. Niemniej moje pióro wzorowane na przyborach, których używał sam Mahatma Ghandi, jest dla mnie wyznacznikiem niezawodności i komfortu pisania. Stalówka gładka, odpowiednio uformowane ziarno świetnie współpracuje z pokaźnym spływakiem, który bardziej przypomina spławik, ale tak właśnie ma wyglądać. Jest to po prostu kawał ociosanego ebonitu, z wyżłobionymi dwoma kanałami ściekowymi i kilkoma topornymi nacięciami napowietrzającymi. To wszystko. Reszta polegała na odpowiednim zestrojeniu stalówki ze spływakiem, robiłem to dawno, dawno temu. I robi się to raz na całe życie pióra. Tu nie trzeba nic zmieniać. Zresztą co można poprawiać w tak prostej konstrukcji? Jest jednak coś czego nie lubi żaden "eyedropper" tfu nie lubię tego słówka - wolę zakraplacz, chodzi o nasłonecznienie i mocne oziębienie. Wtedy trzeba się liczyć z kroplą atramentu na stalówce. Po prostu w piórach gdzie nie ma wyrafinowanego systemu podawania atramentu, np. jakiegoś tłoczka, gumki - istnieje zawsze takie ryzyko. Ale pióro to pochodzi z Indii, a tam trudno o cień i chłodek, tym samym należy je przechowywać zawsze w futerale. Poniżej zamieszczam kilka fotek i życzę wszystkim takiego pióra, bo naprawdę warto.

03_ebonit.jpg

04_ebonit.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, pod wrażeniem postu jestem @Franek, mam trzy razy droższego Himalaya i wykorzystuję w nim orygialny konwerter, ale zawsze pióro trochę mi uleje atramentu, a próbowałem już kilkunastu. Może spróbuję je jako zakraplacz, to się uspokoi.

Czy Twój też ma ten okropny napis "wyzłocony" na korpusie, bo to właśnie mnie zniechęciło do zakupu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hindusi mają swoją specyfikę. Następny "producent", który za lat 20-30 pokaże możliwości w produkcji piór. Mam ochotę na zakraplacz, ale jedyny jaki mi się spodobał to był chiński Lecai, którego za dużo nie wyprodukowali i czekam aż pokażą coś w podobnym klimacie. Następca jest chwalony, ale nie lubię cygarowatych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Topaz napisał:

No, pod wrażeniem postu jestem @Franek, mam trzy razy droższego Himalaya i wykorzystuję w nim orygialny konwerter, ale zawsze pióro trochę mi uleje atramentu, a próbowałem już kilkunastu. Może spróbuję je jako zakraplacz, to się uspokoi.

Czy Twój też ma ten okropny napis "wyzłocony" na korpusie, bo to właśnie mnie zniechęciło do zakupu.

Nie mam złota w napisie, jest tylko na korpusie wytłoczony napis CLICK, ale powiem, że trzeba się wpatrzyć żeby go dojrzeć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze z ostatniej chwili, żeby opis był pełny, zamieszczam fotkę paliwa, na którym ten antyk pracuje. Może to też być tak, że się od początku ze sobą dogadali i współpracują grzecznie, bo są z jednego kraju ;)

camel.jpgKupuję ten inkaust od dawna, tanie to jak barszcz, coś koło 3 zł za 60 ml. A właściwości tego atramentu, jakby się czas zatrzymał. Tzn. kolor ciemno niebieski. I konsystencja z powinowactwem w kierunku wody z kranu. Krycie atramentu jak należy, bez przebarwień. W razie czego mogę dać próbki pisma, no i najważniejsze - nie zapycha pióra, nie tworzy osadów. Ma też pewien mankament podobnie jak większość kotów na świecie - domyślcie się o co chodzi :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, odi napisał:

Mam ochotę na zakraplacz, ale jedyny jaki mi się spodobał to był chiński Lecai, którego za dużo nie wyprodukowali i czekam aż pokażą coś w podobnym klimacie. Następca jest chwalony, ale nie lubię cygarowatych.

Nie wiedziałam, że Lecai już nie da się kupić. Dobrze, że mam swoje, bardzo je lubię. Nie wiedziałam też, że Moonman M2 ma być jego następcą, jakoś wcześniej w aukcjach na e-bayu nie było takiej informacji... Mnie osobiście od Moonmana najbardziej podobają się Wancai Mini. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, alrun napisał:

Nie wiedziałam, że Lecai już nie da się kupić. Dobrze, że mam swoje, bardzo je lubię. Nie wiedziałam też, że Moonman M2 ma być jego następcą, jakoś wcześniej w aukcjach na e-bayu nie było takiej informacji... Mnie osobiście od Moonmana najbardziej podobają się Wancai Mini. 

Ja niestety się za długo zastanawiałem :) Ale prędzej czy później coś pokażą w podobnych klimatach. Reszta informacji to powszechna wiedza, znaleziona w podlinkowanym już kiedyś źródle "ciekawostek" ze wschodu  https://frankunderwater.com/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...