Skocz do zawartości

Gama Popular - ebonit prosto z Indii


zmechu

Polecane posty

Historia jakich wiele – hmmm, trzecia środa tygodnia, za równo 28^2-1*(1/(0,01+0,3)) mam urodziny a nie dalej jak dwa dni temu minęło ćwierć miesiąca od pełni, hmmm, taką okazję trzeba to uczcić, hmmm, jakiego piórka jeszcze nie mam?

Wyszło na to że indyjskiego. Poszperałem i opinie są takie sobie, ale wiadomo że człowiek sam się chce przekonać. Zaciekawiły mnie pióra ebonitowe, skojarzyło się to z eksperymentami fizycznymi i zjawiskiem elektrostatycznym. Koniec końców stwierdziłem że można samemu poeksperymentować zobaczyć co z tego wyjdzie. Padło na Gama Popular z ASAPens. Klik i chwilę potem mam. Ze względu na wewnętrzne rozdarcie pozwolę sobie dojść do głosu schizofrenii.

P1280091.JPG

Gdyby na Gama Popular patrzeć jak na warte milion dolarów...

... to można wpaść w zachwyt! Producent robi pióra na indywidualne zamówienie, można na etapie konfigurowania wybrać sobie jeden z kolorów pióra. Wybrałem marmurkowy ciemnobrązowo-czarny i powiem jedno: to rzeczywiście wygląda jak milion dolarów. Po prostu rewelacyjnie, aż się chce na pióro patrzeć i podziwiać. O ile wierzyć pióra robione ręcznie. Przed wysyłką można zażyczyć sobie sprawdzenie pióra przez testera albo wprost przeciwnie – otrzymać nie dotykanie przez nikogo :-). Bardzo mile łechcą ego komunikaty od producenta „Właśnie rozpoczęliśmy pracę nad produkcję pióra, potrwa ona tydzień”, czyli nie wzięli gotowca z półki tylko robią specjalnie na moje zamówienie. Cygarowaty, klasyczny kształt, zakręcana skuwka, średnio mocny klips. Logo producenta wygrawerowane na korpusie – na ciemnym wzorze mało widoczne, ale fachowe oko z pewnością zauważy dyskretną elegancję i nienachalną reklamę. Co więcej, logo bardzo przyjemnie jest wyczuwalne pod palcami, aż się chce miziać po korpusie. Dopiero po zrobieniu zdjęć z zoomem i po powiększeniu na ekranie zobaczyłem drobne rysy od obróbki mechanicznej materiału - z tym tylko że gołym okiem nie ma szans tego zauważyć, a po drugie - nie ma to jak trzymać w ręku coś zrobione przez człowieka a nie zaprogramowaną maszynę w tysiącach sztuk...

P1280095.JPG

P1280107.JPG

P1280087.JPG

Firmowa stalówka sygnowana logiem producenta, szału wyglądem nie robi. Rozmiar „indyjskie F”, ale mi to bardziej wygląda na M, i to z bardziej tych mokrych. Wersja stalowa, ale skoro to kosztowało milion, to na pewno tylko tak niepozornie wygląda i jest to z pewnością czyste złoto paterowane platyną i pokryte jeszcze irydem albo innym metalem wykradzionym mieszkańcom Jowisza. Stalówka pisze mięciutko, żadnego drapania nawet na jakimś pożółkłym papierze reklamowym o wręcz ujemnej kategorii jakości. Bardzo przyjemna!

P1280099.JPG

P1280103.JPG

Pióro w wersji eyedropper, można wlać pół litra atramentu a nadmiar powietrza w zbiorniku wystarczy do przeżycia pod wodą dwa tygodnie. Całej rodzinie. Producent dodatkowo dołączył firmowy zbiorniczek dla ułatwienia tankowania pióra coby nie bawić się strzykawkami ani tym podobnymi narzędziami dla pospólstwa.

Metalowe obręcze na skuwce są delikatnie luźne i można je obracać. Siedzisz spokojny, przed tobą przesłuchiwany, a ty patrzysz mu w oczy, nic nie mówisz, trzymasz w ręku pióro i kręcisz obręczą na skuwce i tylko na niego patrzysz. Po minucie każdy przyzna się do zabójstwa JFK a po kolejnej będzie się zaklinał że to on osobiście podpalił w 356 pne. Świątynię Artemidy.

P1280073.JPG

Pióro leciutkie, i mimo dość znaczących rozmiarów nie powinno męczyć przy pisaniu. Jest mało popularne, więc z pewnością przyciąga wzrok, zarówno kształtem jak i wyglądem. Pojemność pozwala zapomnieć o tankowaniu na dłuższy czas, stalówka niesłychanie przyjemna. Jakość wykonania na najwyższym poziomie – uszczelnienie na jakimś smarze, który dzięki drobnozwojowemu gwintowi w środku nie pozwala wyciekać atramentowi. Kurcze, to się sprawdza! Żadnych uszczelek, żadnych wycieków! A połączenia korpus-sekcja nie widać nawet na mikroskopie atomowym. Po skręceniu ze skuwką wszystko świetnie pasuje, żadnych ruchów na boki, gibania ani luzów. Solidna inżynierska robota, bez dwóch zdań. Czy wspomniałem że do pióra dołączany jest elegancki woreczek?

Jako że Gama Popular nie jest jednak miliona dolarów...

... to pierwszy kontakt jest dołujący. Dołujący jest kontakt z suportem, bo zapytałem czy zamiast eyedroppera mogliby mi jednak w miarę możliwości zrobić na konwerter. Nie odpisali, smutne, ale pewnie są zawaleni pracą. Pióro doszło szybko i drugi zonk. Pióro po prostu ŚMIERDZI. I przebija to wszystko, nawet najtańszą chińszczyznę. Coś porównywalnego z jakimiś odpadami chemicznymi i starymi gumofilcami. I to nie byle jakie odpady - albo uboczne produkty oczyszczalni ścieków, albo to co zostało z kosmity złapanego w ’47 w Strefie 51. Albo jedno i drugie, tego po prostu nie idzie zdzierżyć. Dopiero na drugi dzień przemogłem się i napełniłem pióro. Czyli nalałem Hero Blue, wkręciłem sekcję i... nic. Walczyłem ze dwie godziny, zmieniając nacisk stalówki, trzymając pióro stalówką do dołu i do góry. Prawo, lewo. Nic. Położyłem na biurku, nazajutrz byłem przekonany że będzie śmigało, a tu nic. Sprawdziłem i w zamówieniu i zaznaczyłem „proszę o sprawdzenie przed wysyłką”, więc ki czort?! Po dwóch dniach w desperacji mail do suportu, że pióro śmierdzi, że nie pisze, frank szwajcarski drożeje i w ogóle jak żyć. Odpowiedzi brak. Pióro nie pisze. Za oknem jesień, deszcz i depresja. Znalazłem ich stronę na facebooku i tam poprosiłem o zajrzenie do skrzynki. Pomogło, choć na moje rozwinięte zapytanie z podwójnymi dopełnieniami i standardowymi formułkami biznesowymi otrzymałem odpowiedź „Odpisane”. Trochę skromnie, ale może tak w Indiach się klientom odpowiada. Znalazłem odpowiedź w skrzynce a tam: a) śmierdzi, ale tak ma być, B) załączamy naszą tajną instrukcję napełniania, panbędziezadowolony. Na śmierdzenie proponowali posypanie talkiem i wytarcie ściereczką a powinno być lepiej. A najlepiej odczekać i samo przejdzie. I to prawda, po kilku dniach został delikatny smrodek, po tygodniu zapaszek a po kolejnym tygodniu delikatnie pióro pachnie neutralnie, może z delikatną nutką tajemniczości. Co jednak nie zmienia faktu, iż byłoby miło gdyby w takim stanie otrzymać to od producenta, bo kupując fabrycznie nowe np. na prezent szefowi można liczyć na równe szybkie wypowiedzenie.

asa.jpg

I z napełnieniem problem się rozwiązał. Wystarczyło nalać atramentu, wkręcić prawie do końca sekcję i obrócić stalówką do dołu. Korpus się uszczelni i uwaga: dokręcić go w tej pozycji do końca. Resztki powietrza w wyniku zmiany objętości wnętrza korpusu wepchną pod ciśnieniem atrament do stalówki i voila! Pisze! No i jak już ruszyło to od tej pory pisze bez żadnych problemów. Ufff...

P1280104.JPG

Ze względu na pierwsze nieprzyjemne wrażenie szukałem wad pióra. Pióro zakraplaczowe, ale korpus jest nieprzeźroczysty i nie ma najmniejszej możliwości kontroli ilości atramentu. I albo odkręcanie i zaglądanie do środka, albo mierzenie ubytku wagi albo czekanie aż się skończy. Albo potrzęsienie i nasłuchiwanie czy coś w środku jeszcze chlupie. Skuwka odkręcana, ale aby wyjąć pióro trzeba zrobić prawie trzy i pół obrotu. Tak, gwint jest drobny i nie ma szans na szybkie otwarcie pióra. Trzeba kręcić, kręcić i kręcić i po godzinie jesteśmy już bliżej  połowy :-). W praktyce również niekiedy trudno jest trafić gwintem w gwint przy zamykaniu i trzeba jeszcze więcej pokręcić aż zaskoczy. W moim wypadku klips był krzywo (niesymetrycznie względem osi pióra) i musiałem nim poobracać zanim osiągnęło właściwe położenie. Liczyłem też że pióro będzie cięższe. Mam też pewne osobiste zastrzeżenie co do designu spływaka. Moim zdaniem jest nieco za duży i patrząc z boku wygląda wręcz monstrualnie. No i czy te pierścienie rzeczywiście mają się ruszać?

P1280082.JPG

Wydaje mi się że wady można traktować jako najzwyczajniejsze malkontenctwo. Można narzekać na drobny gwint i brak podglądu, ale to pióro jest ręcznie robione i z transportem kosztuje <$25, nawet na opłaty celne się nie załapie. Firma oferuje płatność PayPal, więc procedury reklamacyjne są uproszczone. Gdybym miał wystawić obiektywną ocenę w skali 1-6 dałbym 0/6 w dniu dostawy i 5-/6 po nauczeniu się obsługi. Nie zasycha i po ponad dwóch tygodniach startuje od strzału. Po trzech miesiącach od zakupu używam go częściej niż mojego ulubionego Baoera 051, a to naprawdę coś.

Plusy:

  • rewelacyjny wygląd

  • świetny materiał

  • bardzo dobre wykonanie

  • bardzo dobre parametry użytkowe – nie skrzypi, nie zasycha, praktyczna stalówka

  • jakość/cena

  • unikatowość

Minusy:

  • mocno nieprzyjemny zapach na początku i przez dłuższy później czas

  • stalówka świetna, ale bez efektu „wow!”. W ślepym teście nie odróżniłbym od lepszych Baoerów czy Jinhao
  • klips mógłby być bardziej miękki
  • brak podglądu ilości atramentu

  • miejscami widać efekty ręcznej roboty.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wyczerpującą, świetnie napisaną recenzję. Przeczytałem "od deski do deski" z przyjemnością.

Z indyjskich piór miałem tylko Wality Airmail. Kiedy je kupowałem nie miałem bladego pojęcia co to jest - piston filler, zakręcane = biere.

Smród był od początku, obecnie pióro leży nieużywane od 3 lat i śmierdzi chyba coraz gorzej. Wtedy na indyjskiej jakości się zawiodłem, ale może nie warto ich zupełnie skreślać... Takie przemyślenia swoją recenzją spowodowałeś :)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm...Kupiłem Gama Popular (zielono czarny marmurek) kilka lat temu i nie śmierdziało, owszem pachniało ebonitem - ale uważam ten zapach za przyjemny, ;) kojarzy mi się ze starociami. W moim brzeg skuwki jest zakończony pojedynczym pierścieniem, który się nie rusza -  dokładnie jak na obrazku: http://fountainpenrevolution.com/wpimages/wp21e110d7_06.png Stalówka - dwukolorowa IPG. Dlaczego mi się podoba? Lubię go za wyważony kształt, archaiczność, rzemieślniczą unikatowość i marmurkowy ebonit ze swoim zapachem :) szczególnie po potarciu ręką... Jeśli chodzi o smród, to dostałem jako gratis drugie pióro zakraplaczowe - plastikowe, i to to dopiero śmierdziało - wymiocinami :( ! Podsumowując - ebonit ma swój charakterystyczny zapach, który nigdy nie zniknie - jest to część jego uroku ;)  Nie wiem tylko, dlaczego Twoje pachniało tak mocno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@grzeg Mój ebonit śmierdział, i to tak że naprawdę odrzucało. Teraz jest tak jak piszesz, pachnie inaczej niż wszystkie i na swój sposób tajemniczo. Ale mam wrażenie, że pod wpływem wilgoci (zamoczenie, przepłukanie wodą) zapach się nasila.

@Daniel84 - to ewidentnie materiał pióra, smar w środku albo jest neutralny, albo ebonit go zagłusza :-)

@Fiamat: patrząc na cenę, najtańszy Fosfor to trzykrotność Gamy, tyle bym chyba nie zaryzykował z zakupem w ciemno :-) No i w Gamie podoba mi się klasyczna cygarowatość, Fosfory idą w inny design...

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kiedyś namierzałem się  na indyjskie hendmejdy z ebonitu. Fakt, że kwestia zapachu trochę odstrasza, ale jak pióro przyjedzie to wyląduje na miesiąc w garażu na kwarantannie. Potem powąchamy i zdecydujemy o dalszym leżakowaniu.

Na razie ląduje na liście kolejkowej do zakupu.

Dzięki za recenzję  +1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ebonit, zdaje się, powstaje przez wulkanizację naturalnego kauczuku, za pomocą siarki. Czyli zaiste piekielna to mieszanka i chyba dlatego tak śmierdzi. Lubię ten zapach, jednakowoż bez przesady. Też musiałoby poleżeć. Wygląda za to super, no i przyjemnie mieć coś zrobionego ręcznie, przez rzemieślnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...