Nie chcę mnożyć tematów, więc "podepnę się" pod ten - stary, lecz wciąż aktualny - temat. Może nie dostanę tytułu złotej łopaty.
Chciałam mianowicie zapytać, czy jest jakaś znacząca różnica w jakości (trwałość korpusu, ewentualnych gumek, gwintów, mechanizmów "wciągania" atramentu, odporność na noszenie w plecaku (w etui, no ale jednak noszenie), solidność wykonania) obu w/w piór? Chcę kupić jedno z nich Mamie na okrągłe urodziny. Pisania będzie sporo, na różnych papierach, lecz nacisk Mama ma raczej delikatny. No i ma naprawdę drobne ręce... Nie wiem, czy iść tu w pojemność Pelikanów, czy w watermanowski konwerter (nie wiem, na ile on będzie Mamie wystarczył, ale pojemność ma chyba mniejszą niż Pelikany).
Wybór jest raczej pomiędzy Pel. M300 lub M400 a WM Charlestonem, z tyłu majaczy również jakiś inny tłoczkowiec, np Stipula. Coś, co przetrwa spacer od samochodu do gabinetu i z powrotem, będzie miało klasyczny wygląd (z tego powodu odrzucam TWSBI) i wygodną sekcję. Chyba że macie coś innego do zaproponowania, będę wdzięczna. Czas na razie nie goni, chcę podjąć tę decyzję na spokojnie, w końcu będzie to prezent dla jednej z ważniejszych osób w moim życiu.
Zależy mi na kupieniu pióra nowego, z gwarancją i ewentualnie łatwą dostępnością części zamiennych.
Z góry dzięki!