Gdy zobaczyłam, że KWZ przygotowali nowe Sheen Machine, to od razu się podjarałam i nie mogłam doczekać się, aż dotrze do mnie przesyłka. Agnieszka z Konradem zapewniali, że atrament ten ma nową, ulepszoną formułę, co jeszcze bardziej mnie zaintrygowało, choć muszę przyznać, że nie miałam jakiś wielkich problemów z Sheen Machine 1. W międzyczasie widziałam na grupach trochę negatywnych komentarzy, że połysk za mały, że strasznie przysycha w stalówce, że strasznie się rozmazuje, oczywiście narzekania głównie osób, które nawet go jeszcze nie widziały na żywo.
Przesyłka w końcu dotarła. Etykieta taka sama jak w poprzedniej wersji, tyko ze zmienionymi kolorami. Pierwsza trudność, jaką napotkałam, to jak wpisać nazwę atramentu do FPC. Czy nazwa to: „Sheen Machine 2: Sheen Day”, czy „Sheen Machine” to seria, a „Sheen Day” to nazwa 😂 Jeśli korzystacie z FPC, to dajcie znać, jak sobie poradziliście z tym problemem.
Nadszedł czas na zrobienie karteczki ze swatchem. Część z Was wie, że używam do tego Tomoe River i moje swatche są dosyć (bardzo) mokre. Muszę przyznać, że karteczka schła bardzo długo. W końcu się doczekałam i co? Zupełnie nie widać koloru! Sam połysk. Myślę sobie: no tak, zupełnie nie świeci. Z ciekawości rozcieńczyłam atrament 1:1 i zrobiłam nową karteczkę. Tu super widać kolor, ale połysk jest rzeczywiście niewielki.
Wlałam atrament do TWSBI ze stalówką M i używałam ponad dwa tygodnie. Po pierwsze pragnę zaznaczyć, iż jestem zachwycona przepływem atramentu. Niesamowicie przyjemnie się pisze, stalówka sunie jak po maśle. Muszę przyznać, że na zwyklejszych papierach rzeczywiście połysk jest mniejszy niż w pierwszej wersji Sheen Machine, ale dla mnie właściwie nie jest to wada, a zaleta. Widać chociaż kolor atramentu, który nie świeci po oczach, tylko delikatnie się błyska. Z przyschnięciem atramentu w stalówce miałam problem tylko raz, gdy zostawiłam pióro otwarte na jakieś 10 minut. Przy regularnym zamykaniu, albo odkładaniu tylko na chwilkę otwartego nie miałam takich problemów. Jeśli chodzi o największą jak dla mnie zmorę sheenujących atramentów, czyli rozmazywanie na kartce już po zaschnięciu, powiem tak: zależy to trochę od papieru. Na Rhodii (i innych podobnych śliskich papierach) rozmazuje się, jeśli potrzymamy palec trochę dłużej na kartce. Na bardziej chłonnych papierach jest zdecydowanie lepiej i nie zauważyłam, by Sheen Day jakoś specjalnie się mazał.
Powiem tak: ja atrament zdecydowanie polecam. Ale wszystkim kupującym radzę pamiętać, że mimo że jest naprawdę świetnie dopracowany, to nadal jest to atrament z sheenem, w którym pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć i mogą pojawić się lekkie problemy. Ale jak na tego typu atramenty, to ten ma naprawdę świetne właściwości 😊