Skocz do zawartości

Nicpon

Użytkownicy
  • Ilość treści

    1156
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nicpon

  1. Nie wiem - odpowiem Ci za jakiś czas Po odtłuszczeniu stalówki (to jak na zdjęciu powyżej) mniej się błyszczała niż taka świeżo polerowana, ale to mógł być po prostu efekt wosku z pasty. Jak stalówke wezmę do domu to zrobię jakieś ładne zdjęcie w piórze. Wypolerowana stalówka się nie brudzi- atrament nie rozlał się po powierzchni stalówki. Wystarczyło dotknąć ścianki kalamarza żeby cały atrament z wierzchu stalówki ściekł do butelki.
  2. Polerowanie tych tytanowych stalówek nie dawało mi spokoju i dzisiaj spróbowałem jeszcze raz. Tylko że z wykorzystaniem zwykłej pasty piłkarskiej do lakieru i tarczy filcowej na dremelku. I się pięknie spolerowało- nie wiem może tamta pasta do nierdzewki była zbyt delikatna? Zdjęcie stalówki Po lewej po polerowaniu, po prawej taka sama nie polerowana.
  3. Cześć, Wczoraj próbowałem odpisać w tym temacie, ale niestety internet mi na chwilę zgasł i post przepadł :( W skrócie, mam teraz kilka stalówek tytanowych. Dwie w rozmiarze #6 i cztery lub pięć w rozmiarze #5. Trzy z nich są z logo Bocka, ale tak naprawdę wszystkie najprawdopodobniej są robione przez Bocka. Z dużą dozą prawdpodobieństwa stalówki Bocka są robione ze stopu Ti-6Al-4V - dlatego że jest ogólnie dostępny, relatywnie tani oraz daje się z niego robić taśmy które mogą być wykorzystywane do maszyn produkujących stalówki. To nadal jest ok 90% "tytanu w tytanie". Stopy tytanu są bardziej odporne na korozje od większości stopów stali kwasoodpornych. Te zabarwienia, które czasami trudno usunąc z powierzchni to efekt mikroporowatowości powierzchni metalu - jest to pozostałość po obróbce cieplnej. Tytan i jego stopy bardzo trudno jest spolerować mechanicznie, podobno się da poprzez elektropolerowanie. W każdym razie ja próbowałem sobie spolerować jedną stalówkę przy pomocy dremelka z tarczą filcową i pasty polerskiej do stali nierdzewnej i efekt był żaden. Stalówki tytanowe nie czyszczą się tak ładnie jak z nierdzewki lub złota bo powierzchnia jest nie równa. Na pewno dwie moje stalówki #5 miały dłuższy kontakt z kilkoma atramentami żelazowo galusowymi (Niebiesko-czarny galusowy, Niebieski galusowy #3 i Galusowy zielony #3, to na pewno) i nie ma na nich pozostałości. Ja pióra przy zmianie atramentu przeważnie rozbieram - wyjmuje stalówkę i spływak oddzielnie. Stalówki wrzucam do wody z płynem do mycia naczyń, płuczę czystą wodą, przecieram ściereczką z mikrofibry lub czyściwem celulozowym i ponownie płuczę czystą wodą. Stalówki tytanowe od Bocka to nie flexy, ale stalówki sprężyste - w czasie pisania widać pewną wariację linii. Ale nie jest to flex. I zgadza się, bardzo łatwo je przegiąć. Większość stopów tytanu pod wpływem naprężeń robi się coraz sztywniejsza, jeżli będziesz systematycznie zbyt mocno cisnął stalówkę, to pewnego dnia skrzydełka nie wrócą do siebie. Ale da się je dogiąć z powrotem do poprzedniego stanu, stalówka zrobi się po tym trochę sztywniejsza, ale może mi się tylko tak wydaje. Stalówki od Bocka #6 są bardziej wrażliwe na przegięcie od #5. Ja stalówkę #6 miałem prostosowaną do tej pory trzy razy, z czego raz trzeba było dodatkowo delikatnie podszlifować ziarno, bo skrzydełka nie wróciły do idealnej pozycji, pozostałe dwa razy wystarczyło ją wyjąć i delikatnie dogiąć do poprzedniego stanu. W każdym razie przestałem zabierać pióra z tytanowymi stalówkami na PenShowy... Pisałem kiedyś również włoskimi stalówkami tytanowymi (nie wiem dokładnie którego producenta) i wrażenia były dużo gorsze od Bockowskich, nawet w czasie normalnego pisania stalówka systematycznie rozchylała skrzydełka i co jakiś czas trzeba było ją naprostowywać. W czasie normalnego pisania stalówki z tytanu nie sa chyba bardziej narażone na odginanie się od stalówke stalowych lub złotych, ale pozorna miękkość może zachęcać do niepotrzebnego zwiększania nacisku w czasie pisania. W miarę pisania, tymi stalówkami wrażenia się zmieniają - stają się bardziej gładkie i lepiej suną po papierze. Ja miałem te stalówki w piórach TWSBI i #6 od początku była bardzo maślana i mokra, ale #5 potrzebowały kilku tankowań żeby się dobrze ułożyć. Także podsumowywując trwałe zabarwienie stalówki tytanowej jest mało prawdopoodbne, w razie opornych śladów odrobina Ludwika w połączeniu ze szmatką załatwia sprawę.
  4. Cześć, Nie bój się rozebrać sekcji - jedynie trzeba to zrobić z wyczuciem. Najlepiej trzymając przez jakąś tkaninę lub kawałek gumy. Potem delikatnie wszystko wsadzić z powrotem, trzeba to zrobić z odrobiną wyczucia i nie panikować jeżeli za pierwszym razem nie wyjdzie Co do zdjęć - to pokazałeś chyba górę stalówki - ciężko na tej podstawie powiedzieć co może drapać Po drugie to to jakiś w miarę nowszy aparat który nie wymaga wysokiej próżni? Po drugie to chyba nie było mostka przewodzącego pomiędzy stalówką i podstawą bo trochę jakby ładunek ci się gromadził
  5. Drodzy Forumowicze! Na wstępie, chcielibyśmy Wam podziękować za liczne głosy uznania naszej pracy, jakie mamy okazję czytać od czasu do czasu na forum. Bardzo nam to pomaga i bardzo motywuje do dalszego działania. Bardzo nam miło, że tak wielu z Was wymieniło naszą manufakturę jako preferowaną do zamówienia atramentu forumowego. Dostaliśmy już od administracji forum oficjalne zapytanie w tej sprawie, ale chcielibyśmy tutaj, bezpośrednio z Wami podzielić się naszymi przemyśleniami w tym temacie. Długo nie zabieraliśmy głosu w tym temacie, gdyż podjęcie decyzji nie było łatwe, potrzebowaliśmy trochę czasu, by na spokojnie się nad tym zastanowić. Zdajemy sobie sprawę, że nasza decyzja wielu z Was zaskoczy i rozczaruje, ale niestety, nie podejmiemy się zadania, jakim jest stworzenie dla Was atramentu forumowego. Pierwsze głosowanie i wątek ze zgłaszaniem propozycji pokazał jak bardzo rozbieżne są Wasze zdania na ten temat, każdy marzy o innym kolorze i nie widzieliśmy w tym głosowaniu zdecydowanego faworyta, stąd zniechęcenie, że i tak nie zadowolimy wszystkich, ani nawet większości z Was. W głosowaniach zabrakło też naszym zdaniem możliwości wyboru opcji "wszystko mi jedno jaki kolor", która pokazała by też skalę, ilu osobom zależy na konkretnym kolorze, a ilu na tym, by mieć po prostu atrament forumowy niezależnie od producenta i koloru. Przede wszystkim kolor, który wygrał jest dla nas niestety nierealny do zrobienia. "Kolor lasu. Wysokie nasycenie, atrament z drobinkami, cieniujący, zmieniający kolor z brązowego na zielony i odwrotnie (mieniący się pod światło, trochę jak tęcza, tylko kolory lasu - brąz, czerń, zieleń mchu, żółć promienistego słońca). Zupełnie inna butelka - wiem marzenie, ale może..." Mamy tutaj 5 cech: 1. kolor zielony z domieszką brązu 2. atrament z drobinkami 3. cieniowanie zielono-brązowe 4. mienienie się pod światło. 5. inna butelka Nie wiemy na co de facto zagłosowaliście - czy na atrament, który spełnia wszystkie te 5 cech, czy wystarczy 1-sza cecha (bo to głównie pozostałe cechy są nierealne, a tym bardziej ich połączenie), czy wystarczy kompilacja dowolnych dwóch cech z wymienionych pięciu. Dotychczas nie eksperymentowaliśmy z drobinkami w atramencie - opracowanie takiej receptury to żmudna i czasochłonna praca. Podobnie jest z mienieniem się - nie ma substancji "połysk w proszku". Obecność połysku jest mocno zależna od koloru atramentu, łatwo go wywołać w atramencie niebieskim, niebiesko-czarnym i czarnym, ale stworzenie atramentu zielonego lub brązowego z połyskiem jest o wiele bardziej skomplikowane. Cieniowanie zielono-brązowe to już w ogóle abstrakcja - jeśli kiedykolwiek byśmy taki atrament opracowali, będzie na tyle unikalny, że będzie musiał być dostępny dla wszystkich naszych odbiorców. Inna butelka - to chyba akurat najprostsza z tych cech, bo łatwo można kupić na allegro niewielką ilość buteleczek 30 ml ala-pelikanowych - ale tu na pewno nie bylibyśmy w stanie zrobić dodatkowego kartonowego opakowania. Jeśli zaś weźmiemy za temat rozważań atrament tylko z pierwszą cechą - w kolorze zielonym z domieszką brązu, jeszcze bardziej zmaleje grono zadowolonych osób i prawdę mówiąc, nie widzimy w tym dużego sensu. Mamy regularną ofertę 65 kolorów, to jest naprawdę sporo, z której każdy jest w stanie znaleźć interesujący kolor. Kolor zielony z domieszką brązu - to w naszej palecie zielonozłoty - jest to zielony atrament, z domieszką żółtego (promienie słońca) i brązu właśnie. Robienie "na siłę" nowego koloru, który tylko trochę różni się od tego, który jest w ofercie, tylko po to, by go Wam sprzedać jako limitowany, jest niewdzięczne. A jeśli mielibyśmy już robić kolor, którego naprawdę nie mamy w ofercie, nie trochę inny, tylko zupełnie inny, to już wolelibyśmy, aby był dostępny dla wszystkich naszych odbiorców, bo praca włożona w opracowanie zupełnie nowego koloru jest niestety niewspółmierna do zysku ze sprzedaży kilkudziesięciu butelek w standardowej cenie. Druga sprawa, to ogólna idea atramentów specjalnych i limitowanych, których trochę już zrobiliśmy i z którymi mówiąc krótko - kończymy, bo zrozumieliśmy ich złożoną problematykę. Mamy jeszcze kilka zobowiązań, na które zgodziliśmy się przed rokiem i nie chcemy przyjmować nowych, bo mamy co do ogólnej idei bardzo mieszane uczucia. Przede wszystkim przygnębiają nas mocno wiadomości od osób, którym podoba się jakiś nasz atrament limitowany i nie mogą go mieć. W momencie kiedy nasza marka dopiero się rozwija, chcielibyśmy trafić do szerokiego grona odbiorców, nie chcemy od razu tego grona ograniczać. Na limitki mogą pozwolić sobie duże marki z wieloletnią tradycją, które są świetnie znane na piórowo-atramentowych rynkach i w ten sposób zwiększają sprzedaż swoich produktów. Patrząc globalnie - każdy nasz regularny atrament może być uznawany za limitowany skalą, w jakiej jest przygotowywany. Nigdy nie trafimy do takiej ilości sklepów jak Pelikan czy Lamy, bo nigdy nie będziemy fabryką, a manufakturą, edycje limitowane powyższych marek to prawdopodobnie kilka razy więcej niż wszystko co my do tej pory wyprodukowaliśmy. Spytacie nas - no ale przecież już tyle atramentów specjalnych zrobiliście, to czemu nie zrobicie jeszcze chociaż tego jednego, niech już i będzie bez tych drobinek i specjalnych cech. W minionych latach zgadzaliśmy się na propozycje stworzenia atramentu specjalnego, by lepiej zaistnieć na jakimś rynku lub chcieliśmy też pomóc piórowej społeczności promować organizowane non profit wydarzenia - tak jak w przypadku pen shows w Polsce, Toronto czy Chicago. Obecnie, odmówiliśmy już kilku inicjatywom powstania specjalnego atramentu, więc chcemy zachować konsekwencję i nie wracać do podjętych już decyzji. Mamy nadzieję, że zrozumiecie nasze argumenty i nie będziecie mieć nam za złe. pozdrawiamy Konrad i Agnieszka
  6. Ze smarem silikonowym nie należy przesadzać - zwłaszcza jeżeli w konsystencji bliżej mu do oleju niż do smaru. Prawdę mówiąc to już zdążyłem zapomnieć że kiedyś miałem jakieś problemy z tym piórem. Generalnie to polecam wymyć to pióro z dużą ilością detergentu - TWSBI jako smaru używa czegoś czemu zdecydowanie bliżej do oleju silikonowego niż do smaru. Oleje silikonowe bardzo łatwo pełzają po powierzchni wielu materiałów - nakładasz kroplę w jedno miejsce, a po jakimś czasie cały element jest ładnie pokryty cieniutką warstewką. To co możę być problemem, to że z czasem może on dojść do miejsc w których go wcale nie chcemy - czyli na przykład w tym wypadku do kanału łączącego spływak ze zbiornikiem na atrament. Tutaj takie zdjęcie na szybko, nie chcę rozbierać pióra bo już mam w miarę czysto w domu Sekcja (A) jest połączona w miejscu (B) kanałem, jeżeli do tego kanału podpełznie trochę oleju silikonowego lub innego syfku to atrament będzie miał problem z dostaniem się na spływak. W części (C) nie pracuje tłok, więc teoretycznie nie powinien się tam zbierać olej/smar, ale w przypadku stosowania smaru od TWSBI po jakimś czasie widać że pomiędzy tymi zębami zaczyna się zbierać trochę oleju. Czyszczenie ułatwia to że część (A) odkręca się od korpusu - najlepiej do odkręcania złapać za metalowy pierścień, prawy gwint. Od stosunkowo dawna do smarowania miejsca gdzie pracuje tłok stosuje smar silikonowy CX-80, jest on zdecydowanie bardziej lepki (bardzo podobna konsystencja do towotu) od smaru silikonowego TWSBI. Największym plusem jest to że się nie wyciera po kilku tankowaniach i nie pełznie po tworzywie - co zresztą widać na zdjęciu tam gdzie pracuje tłok i jest smar atrament kiepsko zwilża wnętrze korpusu i zbiera się w postaci kropli(D). Tam gdzie smaru nie ma (C) atrament tworzy w miarę jednorodny film na wewnętrznej powierzchni korpusu. To do czego z kolej używam smaru TWSBI i innych olej silikonowych to smarowanie samego mechanizmu tłoka - śruby. Wystarczy punktowo kropelka, kilka ruchów i olej jest już rozprowadzony po całym mechanizmie. W moim odczuciu poprawia płynność pracy tłoka.
  7. @Corsair Produkty addycji epichlorohydryny do np. bisfenolu A to jak najbardziej żywica, ale już produkt jej usieciowania przy pomocy aminy lub bezwodnika maleinowego itp. w sensie chemicznym żywicą już nie jest, tylko duromerem, ewentualnie stosowane jest również "usieciowania żywica epoksydowa", aby wskazać z jakiej żywicy został wytworzony dany element. Średnia masa molowa żywicy epoksydowej nie przekracza 400 g/mol (przy takiej średniej masie osiąga się najlepsze usieciowanie), niektóre żywice mają średnią masę molową do ok. 700-1000 g/mol, ale to są żywice do już specyficznych zastosowań. Natomiast żywica usieciowania ma masę molową rzędu 10^22 g/mol - cały usieciowany element pod względem chemicznym to tak naprawdę jedna wielka makrocząsteczka. @Mcarto Większość piór i ich elementów otrzymuje się metodą wtrysku, to inna technika niż odlew. Każde tworzywo sztuczne przy odrobinie samozaparcia można wykorzystać jako klej (lepiszcz). Żywica nie musi zawierać cząstek stałych.
  8. Nie znam się, to się wypowiem Żywica nie jest ściśle zdefiniowanym określeniem, a ramy stosowania tego określenia są dosyć szerokie. Żywice pochodzenia naturalnego nie mają zastosowania w produkcji piór wiecznych, co najwyżej mogą zastosowane jako lakier do np. piór drewnianych, a i to po pewnym przetworzeniu. Powodem jest to że nawet jeżeli da się je usieciować to nie mają one dobrych właściwości mechanicznych (wyjątkiem jest np. gutaperka) W przypadku produktów syntetycznych żywicami przyjęło się określać substancje małocząsteczkowe, o niskiej temperaturze topnienia, w temperaturze pokojowej są to kruche ciała stałe lub ciecze o wysokiej lepkości. Czyli żywicą jest np. nienasycona żywica poliestrowa, żywica epoksydowa - ale uwaga, po usieciowaniu to już nie jest żywica, tylko duromer (ale w użyciu korzysta się np. z określenia usieciowania żywica poliestrowa)!!! Żywicą może być też na przykład mieszanina wysokich kwasów tłuszczowych i/lub ich estrów, małocząsteczkowy polietylen. W przemyśle żywicą się na określa również półprodukt w produkcji poliestrów, poliamidów itp. wytwarzanych na drodze polimeryzacji stopniowej (polikondensacji). Jak widać z powyższego powyższego żywice to raczej kiepski materiał na pióro (przynajmniej przed usieciowaniem - no ale po to już nie jest żywica). Skąd więc się wzięło to że tak wielu producentów używa do opisywania materiału z których wykonano pióro jako "resin" lub wręcz "precious resin"? Po prostu resin, lub po polsku żywica kojarzy się lepiej niż plastik, jako coś lepszego, droższego. Także marketingowcy wykorzystują "resin" to jako lepiej brzmiący synonim słowa plastik. Materiał z którego zrobione takie pióro nie ma nic wspólnego z duromerami lub duroplastami, i w większości oznacza PMMA, czyli popularny pleksiglas. W większości przypadków pióro wykonane z PMMA w wersji transparentnej będzie się rysować o wiele łatwiej niż to barwione - do barwionego można dodać wypełniaczy które zwiększą twardości oraz poprawią odporność na ścieralność takiego tworzywa. W przypadku transparentnego materiału nie można zastosować takich dodatków, bo po prostu materiał przestanie być przezroczysty. A po drugie, prozaicznie, na tworzywie transparentnym dużo łatwiej zaobserwować wszelkie ryski niż na nieprzezroczystym. Nie widziałem i prawdopodobnie długo jeszcze nie zobaczę pióra które byłoby wykonane z jakiejś usieciowanej żywicy, a które byłoby zrobione inaczej niż poprzez obróbkę skrawaniem. Także jak gdzieś zobaczycie że pióro jest wykonane z "resin"/żywicy - to na 95% jest zrobione z PMMA. Pozdrawiam PS. Ja odczuwam różnicę pomiędzy stalówkami stalowymi, a złotymi. Kiedyś w to nie wierzyłem, ale teraz to po prostu czuję. Jestem ciekaw na ile na inne postrzeganie stalówek wykonanych ze stali i stopów złota ma różnica w zwilżalności obu materiałów przez atrament. W moim odczuciu złote/tytanowe są dużo fajniejsze niż stalowe.
  9. Korzystając z chwili wolnego powiem że mnie ten temat trochę zainteresował. Mozliwe jest że był to atrament oparty na Błękicie Pruskim. Tzn on stanowił wodoodporną bazę tego atramentu. A kolor był dopelniany do ciemnoniebieskiego przez fiolet/fuksja. A nie przez czarny barwnik. Było to rozwiązanie stosunkowo tanie, a przy tym atrakcyjnie wizualnie. Bo 100 lat temu ten błękit pruski był o wiele bardziej niebieski. Ewentualnie to mogła być pewna swobodną wariacja atramentu zelazowo-galusowego. Dodatek soli kobaltu, chromu lub glinu powoduje powstanie związków o innych kolorach. Zamiast kwasu galusowego lub taniny z galusowek, można wykorzystywać taniny z różnych innych roślin, lub na przykład ekstrakt z drzewa kampeszowego - każdy wytworca miał swój pomysł jak robić atrament i go realizowal. Atrament robiony z wykorzystaniem ekstraktu z drzewa kampeszowego i soli chromu dawał ciemnoniebieski kolor. Pozdrawiam
  10. To ja tak wpadnę z nienacka Stalówka M z mojego Platinum 3776 była cieńsza od większości stalówek F w innych moich piórach
  11. Na ostatnim i przedostatnim zdjęciu wyraźnie widać oznaczenia na stalówce 750 i 18K. Carene widziałem jedynie na spotkaniach, ale na pewno nie jest to tania chińska podróbka, może być co najwyżej droga;) Chińczycy nieźle opanowali robienie ładnych wykończeń pióra, tak że zamknięte prezentuje się naprawdę dobrze. Sam widziałem podróbkę MB, która póki się nie zdjęło skuwki wyglądała o niebo lepiej od oryginału. Ale nadal nie zwracają aż tak dużej uwagi na detale w środku pióra. A w tym przypadku, zwłaszcza na zdjęciu numer 4 można zobaczyć sporą dbałość o ostateczne wykończeniu pióra.
  12. Ja kiedyś jako smar wykorzystywałem ten smar cx-80 (z linku visvamitry). Potem miałem kilka gram oleju silikonowego (taki maszynowy), potem kupiłem sobie przy jakiejś okazji trochę oleju silikonowego (nazwijmy go normalnym, nie wysoko lepkim). I mam kilka przemyśleń na ten temat. Główną zaletą oleju silikonowego jest to ze pełznie po różnych powierzchniach - kropelka zaaplikowana na mechanizm tłoka dosyć szybko rozejdzie się po całym mechanizmie i zapewni dobre smarowanie. W przypadku smaru silikonowego należy go dobrze rozprowadzić i potem mieć nadzieję że dalej ruchy mechanizmu rozprowadza go dalej równomiernie tam gdzie my nie daliśmy rady. Ale wada jest to ze o ile początkowo olej silikonowy dobrze smaruje sam tłok, o tyle wiele atramentów jest w stanie go wymyc z tłoka i po jakimś czasie tłok się robi "suchy" i zaczyna gorzej chodzić, przy smarze albo lepkim oleju silikonowym, tego problemu nie miałem. Tak w skrócie to smar silikonowy cx-80 dobrze sprawdza się przy smarowaniu tłoka i mechanizmu. A olej silikonowy lekki dobrze przy smarowaniu mechanizmu, ale źle przy smarowaniu tłoka.
  13. Woda, detergenty, rozpuszczalniki itp to ok. Ale z silnymi zasadami i kwasami, środkami do czyszczenia toalet i innymi silnie utleniajacymi materiałami to bym się jednak nie rozpędzal
  14. Po prostu Nicponka loguje się na nie swoich przeglądarkach na swoje konta a potem są tego efekty jak człowiek chciałby raz na jakiś czas coś zaspamować na forum
  15. Jeżeli mam zamontowany konwerter to zawsze napełniam pióro przez zanurzenie stalówki - zaciągam atrament, wypuszczam i ponownie zaciągam - w ten sposób mam napełniony cały konwerter, a jednocześnie spływak jest poprawnie "zaatramentowany" Nadmiaru atramentu pozbywam się dotykając stalówką i spływakiem ścianek butelki - w ten sposób wszystko wraca do butelki. Przeważnie przecieram dodatkowo jeszcze chusteczką spływak i stalówkę - ale bardziej ze względów estetycznych
  16. Pomimo tego że mam bardzo bogatą kolekcję różnych rozpuszczalników, wodorotlenków, 25% roztwór amoniaku itp i kilka innych mniej lub bardziej egzotycznych specyfików to jednak do czyszczenia piór zawsze stosuje ludwik + myjka ultradźwiękowa, w bardzo rzadkich przypadkach kiedy wiem że ludwikiem coś będzie długo schodzić to mam przygotowanych roztwór kilku bardziej agresywnych surfaktantów w odpowiednich buforach. Są to wszystko łagodne środki nie odbiegające znacząco od tego z czym pióra mają styczność na co dzień. W czasie mycia pióra należy wziąć pod uwagę że nie wiadomo co dokładnie jest w tworzywie poza samym polimerem - masę gotowego tworzywa sztucznego od 5 do 70% stanowią rozmaitego rodzaju dodatki, napełniacze, modyfikatory udarności, kompatybilizatory itp. Stosując jakiś rozpuszczalnik, który co prawda nie rozpuszcza tworzywa sztucznego, ale za to na przykład rozpuszcza plastyfikator, wymywamy go z tworzywa i prowadzimy do pogorszenia jego właściwości mechanicznych - co może skutkować pojawieniem się na przykład "samoistnych" pęknięć itp. Przemywanie roztworami zasad również może prowadzić do łatwego wymycia dodatków do tworzyw sztucznych, kwas octowy ma negatywny wpływ na elementy z kauczuku naturalnego itd.
  17. +1 Normą stało się że atramenty Turkusowe, wcale nie mają koloru turkusu.... Ale dostrzegam że kolorek całkiem przyjemny
  18. Jak będziesz grzeczna to może ci dam popisać niektórymi moimi piórami Ewentualnie zamontuje ci te stalówki w obsadce
  19. To stalówki były i nie ma Więcej nie oddam Bo zabawa jest przednia Muszę pokombinować żeby zainstalować te stalówki, w piórach które mają mniejszą tendencję do wysychania niż chińczyki Do takiej stricte ozdobnej kaligrafii stalówki w piórach raczej się nie nadają (albo ja może jestem za mało zdolny - obsadki do stalówek jakoś się tak po prostu inaczej trzyma). Ale do takiego ładnego szybkiego pisania z flexem już jak najbardziej na razie wypisałem 4 konwertery - używałem atramentu żelazowo galusowego - także przy takiej ilości jaka jest podawana przez tą stalówkę, to miejscami całość wychodziła praktycznie czarna i jedynie w niektórych miejscach przebijał pierwotny kolor. Jutro popróbuję z jakimś jasnym i żywym atramentem w stylu miodowego albo pomarańczowego, może galusowa mandarynka? Pozdrawiam
  20. około 10 sztuk to nówki, nie śmigane, jedynie pokryte patynką ze względu na wiek, przed świętami postaram się to jakoś zebrać i posegregować
  21. To trochę eksperyment, stalówki są fajne do zabawy. Ale czy to będzie dłuższa relacja to w tym momencie trudno mi powiedzieć - na razie wystarczą mi pewnie 2 stalówki, jak okaże się że regularnie nimi piszę i je zużywam, to wtedy nie widzę problemu w zakupie kolejnego kompletu A na razie lepiej chyba rozprowadzić te kilka stalówek wśród forumowiczów niż je bez potrzeby kisić w szufladzie tak jak dziesiątki innych piór z nadzieją że może kiedyś z nich jeszcze skorzystam Ostatnio sprzątałem w szufladzie i znalazłem zapas indyjskich piór i reformów - który zrobiłem sobie mnie więcej na całe życie (z 30 piór jak nie lepiej), a z którego nie korzystam i o którym zapomniałem z dwa lata temu Także zamierzam uczyć się na błędach i postaram się nie gromadzić rzeczy z których nie korzystam
  22. No to witam, wczoraj przyszły do mnie te stalówki i miałem okazję się nimi trochę pobawić https://drive.google.com/folderview?id=0B-POeq2hiEhJTm5od29tLVNjQ2M&usp=sharing Pierwsze mazanie za mną - pierwsze wrażenie to takie ze atrament po prostu jest pożerany - 2 strony A4 to prawie cały konwerter. Przepraszam za jakość zdjęć, ale zrobiłem je dosłownie na minutę przed wyjście do pracy i nie zauważyłem że są trochę nie ostre ;/ Atrament jest podawany ok, jedynie przy bardzo szybkich eskach po jakimś czasie widać że linia się trochę przerywa, ale w czasie normalnego pisania nie powinno być z tym problemów. Stalówka zaraz po zamontowaniu w piórze trochę drapała - ostatecznie na stalówce nie ma ładnie zaprofilowanego ziarna to nie ma się co znowu super dziwić Ja tutaj pisałem na papierze offsetowym 90g (podziękowania dla Pigola ), ale ponieważ stalówka jest stosunkowo ostra to polecałbym papier satynowany, trochę bardziej "twardy" w stylu Oxforda albo Clairefontaine o wysokiej gramaturze. Co do samej transplantacji to była ona bezproblemowa, jedynie na początku, ponieważ tankowałem poprzez zanurzenie stalówki wraz ze spływakiem w atramencie, na spływaku było trochę za dużo atramentu, którego dostatecznie dobrze nie wytarłem - stąd drobne problemy z kleksikami. Jakby coś to ja tych stalówek trochę teraz mam za sztukę wyszło około 6 złotych, jak coś to PM
  23. Ja bym na twoim miejscu testował pióra w takiej kolejności : Platinum Preppy, Pilot 78g, Lamy Safar/Al-Star. Platinum jest lekkie, tanie i przyjemne - da ci mniej więcej wrażenie jak się pisze piórami Pilot 78G jest bardzo fajny, ale jest zakręcany i może dla ciebie być trochę za mały Lamy Safari - ma sekcję, która wymusza trochę poprawny chwyt Do Lamy możesz w miarę łatwo kupić stalówki na zmianę do Platinum i Pilota i wielu innych piór bardzo trudno kupić nowe stalówki. Jeżeli zakładasz że nie będziesz w stanie utrzymywać piór w bezpieczeństwie, to polecam ci jeszcze raczej trzymać tanich piór w stylu Preppy lub takich do których można kupić stalówki takie jak Lamy. Popisz sobie takimi piórami z pół roku i zobacz ja ci się nimi pisze, w międzyczasie kup jakieś piórko pośrednie w kształcie i cenie które cię zainteresuje na przykład wyglądem lub kształtem, dopiero potem wybieraj sobie pióra z zakresu 300+. W ten sposób unikniesz niepotrzebnego rozczarowania. Pióra wieczne są z natury bardziej personalne niż długopisy, człowiek powinien się do nich trochę przywiązywać. Pióro które się nie poniewiera, spokojnie będzie ci służyć wiele lat. Jeżeli chodzi o atramenty: - to większość atramentów nie jest wodoodporna. - atramenty które da się usuwać "zmazywaczami" przeważnie mają sporą tendencję do blaknięcia z czasem, nawet jeżeli były przechowywane w dobrych warunkach - atramenty których nie da się usunąć "zmazywaczami", przeważnie same z siebie nie blakną. - normalne atramenty nie mają jakiś super tendencji do blaknięcia, ale unikał bym atramentów, niebieskich oraz niebiesko-czarnych Watermana i Parkera - mają straszną tendencję do blaknięcia ;/ EDIT: Po około 3 latach w zamkniętym zeszycie z Camelem jest wszystko w porządku, ale ja do niego musiałem dolewać gliceryny, bo był strasznie suchy ;/
  24. Raczej stalówka B Parkera nie będzie znacznie grubsza od innych producentów. W tańszych modelach Parkera jest bardzo niewielka różnica pomiędzy stalówkami F, M. Dopiero wyższe i droższe modele mają to jakoś rzeczywiście rozgraniczone. Miałem na samym początku kilka Parkerów i miałem przypadek że stalówka F była grubsza od M, w tym samym modelu. 1. Mam subiektywne wrażenie, po obcowaniu z różnymi stalówkami że maślaność będzie rosła w następującym szeregu => Lamy, Kaweco, Faber-Castell. Ale mało piór bije pod względem grubości i gładkości pisania #3776 ze stalówką C 2. Nie mam pomysłów w tym zakresie, może coś Sheaffera?
  25. Różni producenci stosują oznaczenia grubości według własnego uznania. I tak na przykład "F" Parkera jest w przypadku wielu jego piór porównywalna z "M" innych producentów. Z kolei stalówki "M" producentów japońskich to odpowiedniki "F" producentów zachodnich. Stalówki B różnych producentów będą miały różne grubości. Czyli z porównywarką wszystko jest ok, i robi dokładnie to co powinna, to znaczy porównuje szerokości linii stalówek różnych producentów
×
×
  • Utwórz nowe...