Pojawiłem się na tegorocznym warszawskim Hubie. Ależ to było wspaniałe spotkanie! Wprawdzie nie mogłem nikomu zaimponować wiedzą, ani unikalnymi piórami, w towarzystwie byłem zupełnie nowy, ale spotkałem się z życzliwym przyjęciem. Sporo piór pomacałem, jedne mnie zachwyciły, inne rozczarowały. Na pewno rozwiało się wiele wątpliwości, ale i pojawiło równie dużo nowych rozterek. Bardzo ucieszyła mnie także możliwość wypróbowania nowych atramentów. Na następny raz wiem już, że nie mogę zapomnieć notesu, muszę zaopatrzyć się w szklaną maczankę do testowania inkaustów na miejscu, wziąć puste pióro, coby sobie czegoś fajnego zaciągnąć... aha, i muszę się jeszcze nauczyć wymawiać nazw atramentów po francusku. W każdym razie już nie mogę się doczekać!