Skocz do zawartości

Iwan Iwanowicz

Użytkownicy
  • Ilość treści

    141
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Iwan Iwanowicz

  1. Czołem. Sprawiłem sobie pióro Eversharp Skyline. Niestety pióro początkowo w ogóle nie chciało się napełnić. Po intensywnym "wymęczeniu" trochę zaciągnęło, ale wciąż niewiele. Na logikę, może być to chyba tylko kwestia zużytego pęcherza, choć ten wygląda nieźle. Jakieś inne pomysły, co może pisadłu dolegać? I czy nowe pęcherze można dostać w Polsce?
  2. Ja również spodziewałem się koloru cieplejszego. Te wydaje się być podobny do ciemnozielonego ze stałej oferty.
  3. Podoba mi się. Wydaje się być zbliżony do brązowo-różowego od KWZ. Dzięki za recenzję.
  4. Na stalówkę raczej tylko siła. Choć patrząc na te położone żeberka - też bez przesady. Wydaje mi się, że na smród może pomóc tylko czas. Przynajmniej posiadacze Noodlersów i ebonitowych hindusów tak twierdzą. W międzyczasie sugeruję tankować np. jakieś KWZ o miłym, waniliowym zapachu. Mój 323 też śmierdzi i może to skojarzenie z dentystą jest trafne. Ale zapach nie jest zbyt silny, na dobrą sprawę czuć go tylko gdy pióro dokładnie obwąchać.
  5. Też uważam, że kupowanie piór poniżej pewnej kwoty to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Jak wszedłem na to forum i naczytałem się tylu wspaniałych rzeczy o najtańszych chińczykach, też popróbowałem i każdy okazał się porażką. Przełomem było Jinhao 992, ono wprawdzie rozpada się w rękach, ale zasuwa po kartce aż miło. Za udane produkty ChRL uważam też Wing Sunga 601 (choć i tu mam pewne zastrzeżenia) i, za bardzo udane, Pen BBS 323. Ale to już jest ta wyższa półka.
  6. Szkoda z tym Abernato. Wchodziło się do skansenu z końca internetu, ale zaopatrzenie mieli ciekawe. Również chciałem się pobawić czymś od De Atramentis, to już ostatni moment. @Ziemniaczek, jesteś pewien z tymi zniżkami dla forumowiczów? Wracając jednak do tematu KZG... Ja mam dwa typy. Umber od Toucan i Earl Grey od Diamine. Ten pierwszy, choć nie jest może kolorem szczególnie wyjątkowym, podobał mi się. A do tego dochodziło uczucie, że piszę czymś egzotycznym, o czym na razie, z racji zdrowego rozsądku, będę mógł sobie tylko pomarzyć. Earl Grey z kolei na początku wcale mnie nie zachwycił. Ale jak ostatnio przeglądałem notatki akurat nim sporządzone, pomyślałem sobie, że strasznie chętnie bym sobie znowu nim popisał. Przy następnej wizycie w F-Penie na pewno wyjdę zaopatrzony we flaszkę. W ogóle, dzięki Earl Greyowi zauważyłem, że zaczęły mnie mocno kręcić szarości. Bardzo podobał mi się też kolor Emmy, ale już jej odporność - nie. Zna ktoś może jakiś jak najbardziej zbliżony, ale jednak klasyczny atrament?
  7. Nie miałem nigdy w ręku ABC, ale stalówka jest standardowa Lamy, ja je lubię. Pisałem nawet tą "A", przeznaczoną dla początkujących. Ponoć jest wyszlifowana tak, by miała większą tolerancję na pochylanie. Może i tak, ale w sumie jakiejś szczególnej różnicy nie poczułem, może wydawała się ciut gładsza. A może to kwestia egzemplarza. Kakuno natomiast posiadam, korzystam w miarę regularnie i jest to pióro godne polecenia. Na wskroś japońskie. Pozbawione czegokolwiek, co czyniłoby je ciekawym (no, przepraszam, jest buzia na stalówce), ale wykonane tak, że będzie robić robotę przez lata. No i choć wygląda, jak wspomniałem, niezbyt ciekawie, to bardziej "dorośle", niż ABC. Gdybym był pierwszakiem, chyba wolałbym takie.
  8. Ja również dziękuję za, rzeczywiście, 13 tygodni wspólnej, sympatycznej pracy. Pokłony dla tow. @visvamitra za zorganizowanie takiego przedsięwzięcia. Przez ten czas bardzo poszerzyłem moje atramentowe horyzonty.
  9. O, będę chyba pierwszym po Vivsamitrze, który zamieści swój test. Uprzedzę nawet Ziemniaczka. Leaves of Green to atrament, którego wprost nie mogłem się doczekać. Organics Studio jest na naszym rynku marką egzotyczną, a kolor podobał mi się. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy pewnego razu szukając czegoś w szufladzie zauważyłem jakieś niepokojące rzeczy, które działy się w pipecie z Organicsem. Otworzyłem ją czym prędzej i moim oczom ukazał się glut, dokładnie taki, jak na zdjęciach, które zamieścił w temacie o KZG @Ziemniaczek. To co płynne przelałem czym prędzej do probówki. Glut jednak wytworzył się i tam. A w naboju w piórze potem szlam. Tak że tego... Atrament został przeze mnie już wpisany na czarną listę. Oczywiście, glut raczej nie powstał sam z siebie, a na wskutek zakażenia. Ale pióro nie jest produktem sterylnym. Po sekcji spływają krew, pot i łzy. I inkaust ma być na to odporny. Po tych okropieństwach czas przejść do meritum. Leaves of Green przepływa słabo, przy szybszych pociągnięciach stalówka przerywa. Ale wiedząc co się w nim rodzi, nie ma się co dziwić. Nie przebija i nie strzępi, wysycha w zadowalającym tempie, suchy tekst nie smuży. Pióro odłożone bez skuwki zasycha bardzo szybko, ale to też może być spowodowane zepsuciem trunku. Kolor bardzo przypadł mi do gustu - to mroczna, spokojna zieleń, która delikatnie, acz zauważalnie cieniuje. Papier ksero. Siermiężny notatnik. Kalendarz. Przypadkowy zeszyt. Zeszyt Herlitz. Zeszyt Oxford.
  10. Niby moje klimaty, ale nie... taki wydaje się być bez wyrazu. Super test.
  11. Nie lubię wprawdzie pomarańczowego, ale ten wydaje się być bardzo ładnym. Ciekawe byłoby zestawienie z Autumn Oak.
  12. Tak, dla mnie od właśnie też jest zbyt pomarańczowy, a do tego mało wyrazisty. Przy Autumn Oak w jakiejś mokrej stalówce, jak ze zdjęć @Kleksa, wygląda jak popłuczyny.
  13. W minionym tygodniu pisaliśmy atramentami w nabojach. Na widok pudełeczka z Cognac Brownem bardzo się ucieszyłem - pamiętam, że chodził za mną ten inkaust. Czy spełnił jednak moje oczekiwania? Wbiłem nabój do Kaweco Sport ze stalką M i trochę się rozczarowałem. Cognac tak jakby chciał, ale jakoś nie mógł. Przepływ jest w porządku. Może nie da takiego poślizgu jak choćby testowany podczas KZG Solferino, ale nadąża. Wysycha szybko, nie strzępi i nie przebija, suchy tekst nie smuży, pióro bez problemu można zostawić na kilka minut bez skuwki i wystartuje od przyłożenia. Producent określił ten kolor jako koniakowy. Powiedzmy. Lubię stonowane kolory, ale ten jest mdławy. Mnie do siebie nie przekonał. To jest dobry, atrament, ale ja uważam, że produkt klasy premium powinien być więcej, niż dobry. Powinien być doskonały, dopracowany w każdym szczególe. Kolor - kwestia gustu, ale Cognac Brown ustępuje swoimi właściwościami Moss Green i Hazellnut Brown, z którymi miałem przyjemność. Podsumowując, myślę że jeśli Cognac Brown Ci się spodobał, warto poszukać jakiejś alternatyw w niższej cenie. Papier ksero. Siermiężny notatnik. Zeszyt marki zeszyt. Zeszyt Herlitz. Kalendarz. Oxford.
  14. Niby tylko niebieski, ale w moim odczuciu ładny. Pisałbym od czasu do czasu.
  15. Taki smaczek. Jak byłem w albańskiej Krui na tamtejszym bazarze przeglądałem i pióra wieczne. Znalazłem chińczyka a'la Parker 51, który miał zatkniętą... skuwkę od polskiego Zenita. Sam zakupiłem tam 3 fabrycznie nowe Centropeny, co ciekawe uzbrojone w stalówki radzieckie z Jarosławia. A zbiorek Zenitów imponujący, również czekam na opis.
  16. Pora napisać kilka spóźnionych słów o Eclat de Saphire J. Herbina. Nie jestem w żadnym wypadku atramentowym wyjadaczem, dopiero poznaję ten świat, ale na tę pulę atramentów, które przetestowałem, to chyba właśnie wyroby tego francuskiego producenta uważam za najlepsze. Kolory - kwestia gustu, ale naprawdę nie miałem jeszcze się do czego przyczepić, jeśli chodzi o właściwości. Tak było również i w tym przypadku. Eclat de Saphire naładowany do Parkera 25 spływał wartko i świetnie nawilżał ziarno. Co widać chyba na którejś kartce, pióru zdarzyło się zakrztusić, ręczę jednak, że to jego wina, bo w tym egzemplarzu 25 po prostu tak bywa. Wysycha szybko, minimalnie strzępi na słabej jakości papierach. Suchy tekst nie smuży. Pisadło można odstawić na kilka minut bez skuwki i wystartuje od strzała. Kolor to natomiast typowy, szkolny wręcz, klasyczny niebieski. Ani nie jest zbyt nasycony, ani spektakularnie nie cieniuje. Ja w ogóle bardzo rzadko sięgam po niebieskie, a jak już to na pewno nie takie. Saphira nie widziałbym u siebie w szufladzie, ale z czystym sumieniem mogę go polecić. To świetny atrament. Papier ksero. Siermiężny notatnik. Kalendarz. Przypadkowy zeszyt. Zeszyt Herlitz. Oxford.
  17. Przepraszam za opóźnienie, ale jak już pisałem, byłem na wyjeździe i nie miałem dostępu do świata internetu. Wieczorem postaram się nadrobić Herbina. Przejdźmy jednak do Emmy. Długo była ze mną w piórze (Kaweco Sport zakraplacz ze stalką M), miała nawet okazję zademonstrować swoje możliwości na pocztówkach. Cóż więc mogę o niej powiedzieć? Zacznijmy od tego, że jest to ponoć atrament odporny na wszystko, na co zazwyczaj atramenty nie mogą być odporne. Zawsze podchodziłem z dystansem do tego typu substancji. Z jakiegoś powodu standardowe, bezpieczne dla piór wiecznych inkausty po prostu posiadają pewne wady i już. Zresztą do tego tematu jeszcze powrócę, ale wymoczyłem kartkę zapisaną Emmą i rzeczywiście - jak ktoś lubi np. czytać notatki, kiedy pada rzęsisty deszcz, albo kiedy się kąpie, to to jest atrament dla niego. Co do właściwości... przepływ oceniam jako bardzo dobry (do czasu - o tym za chwilę), ziarno smarowane znakomicie, wysycha nieźle, oczywiście nie smuży ani trochę, na słabszej jakości papierach strzępi i prześwituje. Używałem zakraplacza, a ten ma czasem w zwyczaju sobie podciekać. Tak było i tym razem. Po jednym takim razie stalówka pokryła się grubą warstwą bardzo trudnego do usunięcia osadu. Musiałem się sporo namęczyć, by pióro udrożnić, a czyszczenie generalne, po rozebraniu wszystkiego, moczeniu i skrobaniu, jak tak patrzę, pewnie jeszcze potrwa. Nie miałbym odwagi nalać tego atramentu do jakiegoś bardziej wartościowego pióra. Kolor Emmy to ciekawa, spokojna zieleń. Myślę, że ciężko znaleźć na rynku jakiś jej odpowiednik (a może ktoś ma pomysł?). Mnie osobiście podoba się bardzo. Nie zmienia to jednak faktu, że wszelkim atramentom projektowanym do wysyłania pocztówek w okresie apokalipsy, w tym Emmie, mówimy nie. To znaczy ja mówię. Przepraszam Wasze oczy, ręka mi drżała jak gdybym wykonywał pierwszą operację na otwartym sercu. Papier ksero. Notatnik o siermiężnym papierze. Kalendarz. Przypadkowy zeszyt. Zeszyt Herlitz. Zeszyt Oxford.
  18. Powiesz coś więcej o tym oznaczaniu przepływu spływaka? O które numery chodzi? Ja mam przy sobie dwie Lamy, obie z fabrycznymi stalówkami M, jedna ma na spływaku widoczny numerek 7, a druga 10. Różnice w spływakach byłyby raczej dosyć dziwne, jeśli producent oferuje tak łatwo wymienne stalówki i wręcz szczyci się taką możliwością.
  19. Na wstępie pragnę uprzedzić, że od 13 do 23 będę, można powiedzieć, oflajn. Powstałe wtedy zaległości w testach atramentów nadrobię najszybciej, jak tylko mogę. Przejdźmy teraz do atramentu. W minionym tygodniu pisaliśmy Burgunderem Standardgrapha. Inkausty tego producenta są tanie i mają często ciekawe kolory, już kilka razy się do jakiegoś przymierzałem, ale tak wyszło, że Burgunder był jednak tym pierwszym. Czy zrobił renomę marce? Atramentem zalałem Jinhao 992. Przepływ określam jako dobry, błogostanu może nikt tutaj nie osiągnie, ale Burgunder nadążał z nawilżaniem ziarna. Wysycha szybko, suchy tekst nie smuży. Pióro pozostawione na kilka minut bez skuwki startuje od razu. Na słabszych papierach możne wystąpić prześwitywanie, delikatne strzępienie, czy punktowe przebijanie. Kolor to taki spokojny bord. Nie jest mocno nasycony, cieniuje delikatnie. Mnie nie porwał, ale też nie odrzucił, a po następne pozycje Standardgrapha chętnie sięgnę. Atrament nie kosztuje dużo, a właściwości ma dobre, więc w sumie sprawa jest prosta. Podoba Ci się? Kup. Papier ksero. Ależ mi się rozjechały linijki! Siermiężny notatnik. Przypadkowy zeszyt. Zeszyt Herlitz. Kalendarz. Oxford.
  20. Mnie udało się pojawić na Penszole aż dwa razy. Było świetnie, spotkałem kilka znajomych twarzy, pogadałem, pooglądałem, wielu rzeczy się dowiedziałem. A, no i skoro już rozpoczął się ten wątek konsumpcyjny, to i ja się pochwalę swoimi zakupkami.
×
×
  • Utwórz nowe...