Skocz do zawartości

Cosa

Użytkownicy
  • Ilość treści

    46
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Cosa

  1. W ciągu kilku ostatnich tygodni pojawiła się odrobina wolnego czasu, który to nadmiar czasu umożliwił porządki na półkach i w szufladach. Porządkowanie moich narzędzi piśmienniczych, zbieranie owych narzędzi ze wszystkich miejsc pracy spowodowała u mnie pewne przemyślenia dotyczące moich wyborów piór i mojej drogi tutaj.

    Nie do końca wiedząc, gdzie te przemyślenia umieścić postanowiłem zrobić to w tym wątku, bo w sumie chodzi o to jak ja postrzegałem i wybierałem pióra na przestrzeni czasu.

    Nie mogę nie zacząć od początku – dzieści parę lat temu zostałem w szkole zmuszony do nauki pisania piórem. Gdybym do szkoły poszedł teraz rozpoznano by u mnie z miejsca dysgrafię, dysinterpunkcję i kilka jeszcze pewnie dysów. Wtedy po prostu nie chciałem nauczyć się ładnie pisać. Ale wszyscy się zawzięli więc siedziałem i drapałem tym piórem po zeszycie z papierem bliższym toaletowego niż zeszytowego. Dodatkowo dostępne w Polsce Ludowej wtedy pióra nie pomagały mi nauczyć się z nich korzystać. Nic dziwnego, że kiedy mogłem porzuciłem pióro na rzecz długopisu.

    Do piór wróciłem w czasach licealnych, ale charakteru pisma jaki wypracowałem długopisami pozbyć się już łatwo nie było. Zaczynałem delikatnie i niestety budżetowo – Jotter, Vector, eksperymenty z piórami szkolnymi tamtych czasów, niektóre udane, niektóre nie. Pamiętam pierwsze Safari od Lamy – to było coś. Pióra niestety w porównaniu do długopisów były drogie i biorąc pod uwagę te które były dla mnie dostępne – jakościowo mnie nie zadowalały.

    Tyle wstępu – teraz będzie o wyborach i zmianach wyborów warunkowanych zmianami świata.

    Do piór wróciłem na koniec studiów, a na poważnie na początku pracy. Zapomniałem o moich Parkerach, pierwszymi poważniejszymi piórami było ponownie Lamy (pierwsze Safari gdzieś zgubiłem) – ale tym razem Al-Star oraz Waterman Hemisphere. Watermana bałem się gdzieś posiać więc pisałem Al-Starem. Był to okres analogowy pracy w moim zawodzie – większość dokumentacji wypisywało się ręcznie, toteż pióra zaczęły mi się powoli mnożyć. A ponieważ miałem tenedencję do pozostawiania i szukania ich – powoli zacząłem iść w ilość – kupowałem różne tanie pióra po marketach i sklepach papierniczych i używałem ich do zepsucia/zgubienia. Wyszedłem również z założenia że w każdym miejscu gdzie pracuję tam zostawię jedno tanie pióro i jakieś naboje – generalnie naboje były ok bo zawsze na szybko można było rozwiązać problem braku atramentu.

    Przez ten czas przez moje ręce przewinęła się spora ilość „marketowych” piór – niektóre padły szybko, niektóre przeżyły dłużej – ich ilość spowodowała, że każde nie było tak przeciążone. Kilka z piór z tego czasu przeżyło do dziś i leży w pudełku piór zbyt dobrych, żeby je wyrzucić a zbyt złych, żeby ich używać.

    Etap marketowy trwał może z rok i szybko przerodził się w etap chiński – przyjaciele z za wielkiego muru sprzedawali różne rzeczy, które ja musiałem kupić i sprawdzić – niektóre się rozpadały od patrzenia (vide Jinhao 992 w pełnych kolorach, demonstratory okazały się być dużo trwalsze)

    Chińskie pióra zastąpiły pióra marketowe, choć kilkanaście z nich okazało się być dużo lepszymi niż sądziłem (generalnie większość wing sungów, niektóre starsze hero, Lanbitou, moonmany). Złapałem się też, że tanie chińskie pióra przestają być tanie. A przynajmniej te które zacząłem kupować. Zacząłem też zmieniać ilość w jakość- zamiast 3 piór po 50 – jedno za 150 😊 No i oczywiście poza wyjątkowymi sytuacjami przestałem używać nabojów.

    Co więcej coraz częściej przechodziłem z dokumentacji papierowej na elektroniczną – coraz mniej potrzebowałem więc tanich piór roboczych (no tu się trochę pojęcie taniego zmieniło jak wspomniałem). I tu pojawiło się kilka starszych piór do podpisów – jakiś Waterman, jakiś Parker, trochę nowszych – jakiś Sheaffer 300 czy Prelude, oraz oczywiście Pelikany.

    I tu pewna dygresja – nigdy nie traktowałem piór jako dzieł sztuki do kolekcjonowania ani też do podziwiania – miały być okresowo używane. Żal mi więc było wydawać krocie na narzędzia – więc postawiłem sobie maksymalną kwotę, w której się starałem trzymać. Pelikany więc nie były to M1000 ani nawet M400 tylko zwykłe M200, oraz aktualnie ukochane stare M140.

    Przez to kilkanaście lat zgromadziłem jakieś 3 pudełka piór, nabojów, konwerterów. 40% to niewiele warte i różnie nadające się do pisania wynalazki – niektórych nawet córce nie dawałem, żeby się nie zniechęcała.

    Drugie 30% to tańsze (takie do 80 zł powiedzmy) ale przyzwoite pióra, w których są takie perły codziennego użytku jak Platinum Preppy, Plaisir czy Prefounte (po 2-4 sztuki), Kaweco Sporty i Perkeo, Piloty 78g i ich chińskie klony od WingSunga (w tym z tłokiem), czy właśnie lepsze chińczyki w stylu WingSunga 698 itp.

    Reszta to pióra nieco tylko bardziej markowe – ale bez żadnego szaleństwa - droższego niż 500 złociszy to chyba nie mam. Tu różne Watermany, Lamy (Safari, Al-Stary, Visty), Kaweco (Al-Sport, Student), wymienione Sheaffery, jakieś starsze Parkery, Pelikany (200 i 140), TWSBI, coś z Japonii też się znajdzie. Może do tej trzódki dołączy coś w najbliższym czasie – aktualnie jest kilka droższych (tak z 2 razy) piór w planach – może jakaś Japonia, może jakiś Pelikanek (ale starszy bardziej niż nowy), może Lamy 2000. Mimo że teoretycznie stać mnie już bardziej, nadal opieram się wydawaniu większej gotówki na pióra. Chyba muszę poczekać do starszego wieku (a już siwizna wchodzi pomału) 😉

    Przez te lata stalówki jakich potrzebowałem mi się zmieniły – w piórach codziennych na cieńsze (EFki i Fki) w piórach wyjściowych i „podpisowych” na Btki i umiarkowane stuby/italiki. Niestety więcej z czasem i postępem komputeryzacji pracy podpisuję niż piszę co powoduje, że mniej piór potrzebuję na co dzień. Więc więcej leży zakonserwowanych niż jest używanych w miesiącu. I coraz rzadziej je zmieniam. Co powoduje moją frustrację i odrobinę niechęci do nowych zakupów (bo po co, i tak mam dużo a nowym będę pisał trochę i trafią do pudełka)

    Nawet zrobiłem sobie przerwę od piór i po prostu nimi pisałem nic przez rok nie kupując (wcześniej było niełatwo, ale od marca 2020 już było łatwiej). Odwyk się nie udał

    Dlatego wracam ponownie, bez piór żyć nie umiem, bez czytania o piórach żyć nie umiem, bez kupowania piór żyć chyba też nie umiem. Nic tak nie uspokaja po ciężkim dniu jak mozolne czyszczenie jednego pióra i wybieranie, którym atramentem zalać kolejne. W sumie nawet w pracy wiedzą, że jak idę po strzykawkę i igłę to bynajmniej nie po to, aby ją komuś wbić tylko żeby napełnić konwerter atramentem albo przepłukać nabój i napełnić go ponownie. I wiedzą też co które jest moje, jeśli je gdzieś zostawię. Bo o ile kilka osób używa piór w pracy (jam to nie chwaląc się sprawił, cytując Zagłobę) to moja słabość do piór przezroczystych jest ogólnie znana i wiadomo, gdzie szukać właściciela. Dlatego też poza stalówkami pióra japońskie przed innymi – bo tam nawet dobre czytaj nieco droższe są demonstratorami, a w pozostałych markach to co najwyżej Pelikan M205 w zasięgu cenowym i możliwościach zakupu jest.  

    Witam ponownie. I jak na spotkaniach osób uzależnionych się mówi - nazywam się Marcin i jestem pióroholikiem. Nowego pióra nie kupiłem od tygodnia😁

  2. 40 minut temu, Rittel napisał:

    Jeśli koniecznie chcesz Parkera, to poszukaj jakiegoś starszego, który przeżył już przynajmniej 30 lat - czyli z czasów, kiedy robili przybory piśmiennicze a nie kasztany kupowane "na prezent" do szuflady. Z współczesnych Parkerów nie wiązałbym się na dłużej z niczym, poza może Duofoldem albo reedycją 51.

    I tu popieram - zdarzyło mi się jakiś czas temu prezentowe czy promocyjne Parkery otrzymać i czym prędzej je pogonić dalej. Jedyne jakie zachowałem to dwa starsze jeszcze od owych czyli 45 i Rialto. Oba z sentymentu oraz dlatego że nie są takie złe. Ale oba mają więcej niż 25 lat i są praktycznie nieużywane. 
    Dodam tylko ze jak ostatnio (tak z 5 lat temu) padło hasło „pióro na prezent dla kierownictwa” to po burzliwej dyskusji zgłosiłem wotum separatum do planowego zakupu. Niby prezent miał być symboliczny ale serce mi się kroiło ze nie dość ze pójdzie do szuflady to jeszcze zrobi złe wrażenie na kimś kto piórem nie pisze na codzień.  I na szczęście postawiłem na swoim - ale dlatego ze dołożyłem kilkadziesiąt złociszy i kupiłem coś innego niż planowano.

  3. Pelikany z serii M200 mają zdecydowanie uniwersalny charakter. A już szczególnie M205 w czerni. 
    Nie wszyscy i nie wszędzie znajdują czarno-złote pióro jako szczyt elegancji. A czarno-srebrne bardziej uniwersalne się wydaje.
    Dla innych Lamy 2000 będzie dziwacznym wynalazkiem z tworzywa, a stalówka to jak w jakimś tanim Chińczyku (oba określenia  wzięte z życia - zasłyszane u pewnego użytkownika piór który pisał… a nie powiem czym)

    Tak ogólnie to mam wrażenie, że im mniejsza pióroza obdarowywanego tym łatwiej o dobór pióra. Szczególnie przy średnim budżecie jak tu - co by się od Watermana czy Sheaffera w tej kwocie wzięło powinno solidnie wyglądać oraz pisać co normalnego człowieka zadowoli.

    Z drugiej strony piórozy jest gorzej. Chyba ze prezent kupowałby mi ktoś podobnie na tym tle poszkodowany - wiedzący że w tej cenie szukałbym w Japonii jakiegoś tańszego Sailora czy Pilota albo brałbym jakiegoś amerykańca na przykład ze stubem, albo TWSBI jakieś, albo jakieś Kaweco albo…… kolejnego starego Pelikana 140 czy jakiegoś innego „wintydża”

  4. 14 godzin temu, Tyci napisał:

     Tak ogólnie stalówki EF wydają się nieco "drapiące" (nie mam EF w Pelikanie, ale japońskie są właśnie takie).

    Nie przesadzajmy znów - zwykłe Platinumowe EF (Plaisir, Prefounte, a nawet Preppy) - czyli najtańsza z możliwych stalówek w najtańszych piórach japońskich niespecjalnie drapią - na żadne nie narzekam. Córka która została zarażona piórozą też preferuje japońskie Fki i EFki - i też w tanich piórach problemu nie ma. Skoro w piórach za 30-50 złotych nie ma problemu co mówić o droższych od Pilota, Sailora czy Platinum. Nie suną może po papierze jak po teflonie ale na pewno nie drapią.

    Pelikany lubię - i mam kilka ale wszystkie do F, o problemach z EFkami coś gdzieś słyszałem - i szczerze powiedziawszy skoro winszują sobie za EFki więcej to chyba powinni nie robić problemów. Tym bardziej że EF pelikana jest o 100% grubsze od EF z Preppy (0,4 vs. 0,2 mm)

  5. 1 godzinę temu, Cogito napisał:

    Witam szanowne grono! (A także wszelkie jabłka, gruszki i inne mniej lub bardziej egzotyczne owoce)
    Jestem nowy zarówno na forum, jak i w świecie piór wiecznych, mam więc cichą nadzieję, że pomożecie mi, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem. 
    Otóż chciałbym zaopatrzyć się w pióro, które przy sprzyjających wiatrach spędzi ze mną całe życie. To chyba dość ambitne przedsięwzięcie ze względu na delikatność piór. I nie wiem czy w ogóle możliwe. Co mi jednak szkodzi szukać? 
    Od dłuższego czasu przeszukuję internet jak i to forum, ale informacji jest po prostu za dużo...
    Poszukuję pióra dość trwałego. Smukłego, prostego, eleganckiego. Wszelkiego typu "cygara" niestety odpadają. Bez złotych ozdobników. Stalówka najlepiej F, choć M też rozważę. I ważne dla mnie, aby była "Klasyczna" (W sensie nie taka "ścięta" jak np. w Parker Vector, czy Parker 51) No i oczywiście musi mieć tłoczek.
    Kilka ładnych piór poglądowych: 
    -Parker Sonnet Niebieska/Czarna Laka Premium
    -Parker IM Essential czarny mat
    -https://sklep.muji.com.pl/materialy-pismiennicze/18674-pioro-aluminium-4547315136865.html
    -Parker IM Midnight Astral (Jedyne pióro z ozdobnikami, które szalenie mi się podoba. Choć boję się, że będzie dość "grube". No i Parker wydaje się ostatnio dość kiepskim wyborem, o czym niżej)
    -Pelikan Jazz (wizualnie jest całkiem ładne)

    Ktoś może powiedzieć, że sporo tu Parkerów. Fakt. Przez lata bardzo wiele dobrego słyszałem o Parkerze, dlatego to do nich udałem się w pierwszej kolejności na poszukiwania. Jednak im więcej czytam tym bardziej mam wrażenie, że jest strasznie przereklamowany (Niestety, bo pióra ma piękne). Podobno po "transformacji" w 2016 Parker nieco odzyskał, ale mam wrażenie, że spora część osób dalej podchodzi do niego jak pies do jeża. Czy rzeczywiście nie jest wart swojej ceny?
    Ktoś może w ostatnim czasie zaopatrywał się lub pisał nowszymi Parkerami? (Zwłaszcza interesują mnie wrażenia IM Midnight Astral)
    Oczywiście nie tylko tę markę biorę pod uwagę!
    Pokornie proszę o pomoc...
     

    Jeśli chodzi o Pelikana Jazz - pisało znakomicie jak na pióro w tej cenie... ale

    Pióro leżące w szufladzie i używane 2 razy w tygodniu po 2-3 godziny po 3 miesiącach ma poprzecieraną sekcję z chromu i wychodzi metal z którego jest odlew (jak na obrazku), druga sprawa to farba na piórze - wygląda ono jakby je jakimś rozpuszczalnikiem myć - całe w pęcherzykach i złazi. Co ciekawe skuwka jest nienaruszona, tylko "pióro właściwe" wygląda jakby jakiś armageddon przeżyło.

    I mimo ogromnej miłości do niego - bo i metalowe i jakoś wyglądało i dobrze pisało niestety poszło do szuflady. Bo wstyd przy ludziach wyciągać i się tłumaczyć dlaczego taka bieda w narodzie że takim ogryzkiem piszę. Więc zamiast metalowym Jazzem piszę plastikowym Preppy, a podpisuję jakimś chińskim Hero 856 za kilkanaście złociszy od przyjaciół zza wielkiego muru. Jedno genialnie pisze kreską EF, drugie wygląda na nieco droższe niż jest, o dziwo nie zasycha i ma ładną mokrą M-kę. Oba razem nieznacznie droższe od wymienionego Jazza.

    A w plecaku oczywiście 5 napełnionych ładnych piór w etui tylko jak zawsze nie chce mi się wyciągać.

    20210928_114027.jpg

  6. Dnia 8.12.2019 o 23:04, Dagmara02 napisał:

    A perkeo jak się sprawuje?

    1000 pytań do.. 😵

    Nadspodziewanie dobrze. Duże ale dość lekkie. Nieco doskwiera brak klipsa i w sumie nie wiem czy od Sporta pasuje bo nie próbowałem.

    IMHO przewyższa jakością, wyglądem i stalówką sporo piór ze swojej kategorii cenowej. Jak nie znajdę kupię drugie a może i trzecie od razu 😁 

  7. 2 godziny temu, eileen1x napisał:

    Stalówka EF pisze gładko, jest dosyć mokra i nie drapie. Pióro jest w porządku i nic mu nie brakuje poza napisem Kaweco :)

    Mam a nawet od jakiegoś czasu używam w pracy bo gdzieś posiałem Perkeo. Stalówka nader gładka choć feedback pozytywny. Niestety po paru dniach nieróbstwa ma kłopoty ze startem i w sumie nie mam pojęcia czemu. 
    Ma jedna wadę a może i zaletę - większe od Sporta i całkiem ciężkie. Ale upadki znosi dobrze 😁

  8. 3 godziny temu, Wieczny wagarowicz napisał:

    Umówmy się, że nazwa Hugo Boss jednak do czegoś zobowiązuje...

    Miałem je w ręku. Znalazłem w sklepie przecenione na 32€. Jest fajne, ciężkie... Biję się z myślami, bo po pierwsze jest tak skonstruowane, że nie da się skuwki założyć na pióro (co mi nie do końca odpowiada), a poza tym trochę w tym sklepie leżało i jest nieco obluzowana zakrętka. W sumie dałoby się to naprawić, ale kilka dni temu zamówiłem podobne pióro, więc nie wiem, czy jest sens dublować wzornictwo...

    Hc91a767f7dc5405ca34cd6ea74a0514cZ.thumb.jpg.9e001e9552abee3eb7b2e75fff234080.jpg

    Niby marka zobowiązuje, ale niekiedy marki przez duże M stawiają na design bardziej niż na użyteczność a w sumie pióro ma pisać, no i niekiedy wyglądać.

    To drugie z czarną stalówką już ładniejsze. 

  9. 1 godzinę temu, Wieczny wagarowicz napisał:

    Jako pióro-cegłę mogę Ci polecić Hugo Boss z linii Tylogy. Jest to naprawdę pancerne pisadło i - co warte podkreślenia - przecudne w swej urodzie. Tyle, że ma dwie wady: jest dość ciężkie (co nie każdemu odpowiada) i trochę kosztuje (129 €). 

    Hugo_Boss_Trilogy_Black_vulpen.jpg

    Pióro nawet ładne. 😁 Jakby wsadzili coś ładnego oksydowanego na czarno w miejsce stalówki to byłoby bardzo ładne. Pytanie jak to działa - bo w to ze adekwatnie do piór w tej cenie to śmiem twierdzić ze wątpię 😉

  10. 22 godziny temu, tom_ek napisał:

    Bierz parallela. Fakt, brzydki, ale jak to pisze. Może Ci służyć nie tylko jako zakreślacz, ale i do zabaw kaligragicznych. No i zdecydowanie szerszy niż proponowane stuby. Z tych ostatnich maksymalna szerokość to chyba 1.9 mm.

    Na pióro cegłę polecam zaś Platinum Preppy 0.3, można z niego łatwo zrobić eyedropper więc i pojemność będzie duża. Nadruki da się z niego zmyć.

    W sumie Preppy zakreślacz też jest wiec można komplet stworzyć. 😀

     

  11. 12 godzin temu, kamdz napisał:

    Pióro-zakreślacz. No i tu najwięcej pytań. Bo gdzieś kiedyś czytałem, że można kupić jakiegoś (jakiego?) Jinhao i do niego (jaką?) ładnie fleksującą stalówkę. I połączyć je razem. No i taka opcja by mi najbardziej odpowiadała, bo byłby zakreślacz idealny, że zmienną grubością :) Ale jestem też otwarty na inne propozycje.


    Bez pomocy zza wielkiego muru będzie ciężko.

    Dedykowana wersja to albo pelikan duo (drogo). Albo kaweco (trochę taniej)

    Ja zrobiłem tak:
    http://s.aliexpress.com/FF3ERF7N

    plus to

    http://s.aliexpress.com/auQZFZZr

    można też tak
    http://s.aliexpress.com/r2amEFZz

     

  12. 12 godzin temu, Daniel84 napisał:

    Te HERBy się dobrze spisują?

    Nie wiem jak u MariuszZ to wygląda - u mnie jest tak:

    Kiedyś zakupiłem 5 sztuk. Za jakieś grosze w markecie. Żadne nie nadawało się do użytku. Jednocześnie kupiłem jakieś zabawkowo małe pióro pod marką tego marketu - gdyby nie rozmiary i to ze tworzywo pęka od patrzenia byłoby ok. 
    Potem, bo nostalgia do czasów szkolnych nadal męczyła kupiłem jakieś Hero z Ali i było zdecydowanie lepiej. A dwa herby poświeciły życie aby uratować jednego starego Watermana (bo za pierwszym razem przeszczep się nie przyjął)  😉 

    Po paru latach od powrotu do piór powiem jedno. Życie jest za krótkie aby męczyć się z Herb’ami kiedy za niewiele więcej można pisać przyzwoitym piórem chińskim - nawet za ta samą cenę. A jak się wyda z 20-40 peelenów to normalnie klękajcie narody....

    Co mi przypomina że muszę poszukać co nowego nasi bracia zza wielkiego muru wypuścili 😁

  13. Dnia 15.12.2017 o 14:23, p71 napisał:

    To ja przepłaciłem – dałem całe 2,5$ :) Piórko przyszło w zeszłym tygodniu. Pisze fajnie, mokrą „europejską” F-ką. Z naklejką prawie się udało – został mało widoczny ślad po kleju w postaci jaśniejszego prostokąta na lakierze. Pewnie bym tego pióra używał częściej, ale niestety, mój egzemplarz nieco przecieka na pierścieniu, który kończy sekcję (od strony stalówki) – przeciek nie jest duży, ale brudzi palce.  Może z czasem zaklei się atramentem i będzie dobrze... albo może uda mi się to rozebrać i zakleić jakoś...

    Tez tak miałem. O ile pamietam po silniejszym dokręceniu problem ustąpił.

  14. 13 godzin temu, szalasnikov napisał:

    I jak z tym Lanbitou? Dobre to? Warto brać?

    Ma wiele wspólnego z wingsungiem 3008. Ten sam spływak, podobne wykonanie tłoka. Stalówka wymaga chyba jeszcze odrobiny czasu - w wingsungu produkowała genialną ultra-mokrą kreskę F od początku, tu jest trochę bardziej sucho choć nadal w granicach akceptowalnych. Na pewno jest większe, bardziej masywne. Wykonanie jest ok, zakręcana skuwką + uszczelka na korpusie powinny dać szczelność. Pojemność chyba większa niż w wingsungu - nabiera duuuzo atramentu.

    Jedna rzecz nieco mi nie pasuje - sekcja jest krótka w stosunku do korpusu i wyprofilowana jak w Lamy. Efekt nie jest dla mnie najwygodniejszy, choć dziś już pisało mi się nim znośnie. Generalnie niezłe pioro, choć dla mnie wykonane nieco tylko gorzej niż wingsungi. Za to większe 😀

     

  15. Ja oscyluję aktualnie od 5-7. Choć dzis jest 9 ;-) 

    Dwa razy Jinhao 992 wypełnione odpowiednio: J. Herbin rouge caroubier i vert pre

    Pelikany: m200 z Watermanem Serenity Blue, m200 z Edelsteinem Topaz i m140 z J. Herbin Eclat de Saphir

    Yiren 358 wypełniony Hero blue

    Jakis niemiecki oldtimer wypełniony Hero black

    Wingsung 3008 z podmieniona stalówką na EF wypełniony jakimś szkolnym niebieskim

    i dziś dodany Lanbitou 3059 wypełniony Pelikanem Royal blue

    Napelnione są jeszcze ale nie spakowane do piórnika:

    Baoer 388 - Rohrer & Klinger Scabiosa

    Lamy Al-Star - Lamy Charged Green

     

     

  16. Mam od tygodnia. Luzów brak. Co więcej kiedy naciągamy atrament, na końcu pokrętło robi (po niewielkim oporze) „ klik” i jest zablokowane przed przypadkowym odkręceniem i wypływem atramentu. Na dzień dobry z atramentem Hero robiło piękną rzekę koloru na papierze. Zamieniłem atrament na Pelikana 4001 niebieskiego - piękny acz przesadnie mokry ślad podobnie jak wyżej. Wreszcie zamieniłem stalówkę na „ chińskie Lamy” EF.

    Teraz to jest rewelacja. Cienko i mokro zarazem.

  17. Dnia 14.11.2017 o 00:05, Cosa napisał:

    Do mnie dotarła F. Pierwsze wrażenia:  Duże skubane jest. I dużo wypija podczas tankowania.

    Drugie wrażenie - wiem czemu tyle pije - wylewa nie mniej. Właściwie to chyba bardziej mokre nie mogłoby być ;-) Właśnie je opróżniłem z pierwszego atramentu i kombinuję czym teraz zalać po wyczyszczeniu. 

     

    Podmieniłem mu stalówkę na EF (takie chińskie niby Lamy) i jest lepiej w codziennym użytku - nie trzeba już czekać aż rzeka atramentu zaschnie a kreska pozostała podobnie nasycona i nieco tylko cieńsza.

     

  18. Dnia 11.11.2017 o 22:42, TopikSH napisał:

    Te Wing Sungi 3008, mają jedną wadę, naklejki na skuwce. Mi udało się oderwać razem z farbą i mam egzemplarz (też niebieski) z trochę jaśniejszym prostokątem:) 

    Z ciekawostek to nie ma prawie różnicy między stalówkami F i EF w tym piórze.

    Do mnie dotarła F. Pierwsze wrażenia:  Duże skubane jest. I dużo wypija podczas tankowania.

    Drugie wrażenie - wiem czemu tyle pije - wylewa nie mniej. Właściwie to chyba bardziej mokre nie mogłoby być ;-) Właśnie je opróżniłem z pierwszego atramentu i kombinuję czym teraz zalać po wyczyszczeniu. 

     

  19. W ostatnim czasie spędzając odrobinę czasu w domu i zajmując się czynnościami wybitnie stresującymi jak wbijanie do głowy podręcznika odstresowywalem się przy pomocy AliExpress i Ebay’a oraz rzecz jasna Forum.

    Ale do rzeczy - w poszukiwaniu WingSunga 698 znalazłem inne modele tej w moim mniemaniu szlachetnej chińskiej marki 😉 Kilka zamówiłem, kilka przyszło.

    Oto jeden z nich: WingSung 3003

    Kolor - przezroczysty, z zakończeniami w kolorze - mnie w drodze losowania przypadł zielony.

    Stalowka - jak w imienniku o nr. 659 w rozmiarze EF.  Dokładnie taka sama zarówno w wyglądzie jak i w działaniu. Czyli zdecydowanie bliższa japońskiemu EF niż europejskiemu - na pewno cieńsza niż w Lamy. Skrobania brak, start perfekcyjny, opór pomijalny. Nuda.

    Splywak przezroczysty. Muszę pamiętać o nieużywaniu trwalszych atramentów - tworzywo lubi się zabarwić.

    Wyglad - tworzywo jak innych Chińczykach. Nieco lepiej niż Jinhao 992 który pęka od patrzenia na niego ale tylko nieco.

    W skuwce jakieś dodatkowe plastiki które maja uszczelnić I zmniejszyć wysychanie - zobaczymy jak to się sprawdzi. Mocowanie - na wcisk. Nawet się trzyma, pytanie jak długo.

    Napełnianie - niby konwerter. Ale zamocowany na stałe. I inny niż zwykle, ładniejszy, z lepszego tworzywa. Działa bez zarzutu - atrament zasysa do końca.

    Generalnie - żadne cudo. Tyle ze za 7 zł. Za płynnie i cienko piszącą stalówkę EF w piórze które nie odrzuca wyglądem czy wykonaniem. Które jest tym do czego je stworzono - nie dziełem sztuki wzorniczej, nie arcydziełem myśli technicznej, po prostu piórem. Nie gorszym od 659. Ale jakieś 5x tańszym. 

    20171108_182828.jpg

    20171108_182918.jpg

    20171108_193849.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...