Lamy 2000- na pewno jest dobrze wyważone, można trzymać wysoko (zapięcia skuwki nie przeszkadzają). Stalówki mokre, a przez to linia grubsza od spodziewanej w danym rozmiarze. Nie każdemu przypasuje specyficzny szlif z dość wąskim "sweet spotem" (nie znam polskiego odpowiednika terminu). Z tym piórem nie miałem żadnego problemu z wysychaniem ani przepływem atramentu- brało wszystko jak leci.
Pilot Capless- wygodny, mimo klipsa, stalówki bardzo przyjemne (polecam F- cienka jak igła a jednocześnie gładka jak dobre emki). Dzięki otwieraniu guzikiem sprawdzi się lepiej w częstych, krótkich notatkach, gdzie każdorazowe zdejmowanie skuwki byłoby żmudne. Zapas atramentu jest maleńki (co w pewnym stopniu wynagradza znikome zużycie przy cienkich stalówkach).
Rozejrzyj się jeszcze za Pilotami Custom Herritage (74 i 92)- miałem 92 (wprawdzie ze zmodyfikowaną stalówką) i pisało się całkiem nieźle. Sprzedałem, bo przy moim użytkowaniu demonstrator szybko by się porysował i zeszmacił.
Platinum 1911? Nie miałem, ale może Ci przypasować.
Byłbym zapomniał- jeśli bierzesz też pod uwagę starocie to rozejrzyj się za Sheafferami ze stalówką typu Conical/Triumph albo Inlaid- np modele z serii Imperial lub Targa. Unikaj tylko tych z systemem touchdown (wtym snorkeli)- nic do niego nie mam, ale wymaga serwisowania (wymiana uszczelki tłoka) i zaciąga mało atramentu. Mam Imperiala i jakiegoś starego vacuuma z conicalem- oba wyposażone w stalówki tęgości F- bardzo cienka, precyzyjna linia, gładkie- żadnego skrobania. Zabytkowy model hojniej polewa atramentem. Nie wiem, jak się sprawują współczesne Legacy.