Witam serdecznie wszystkich Czytelników. Zapraszam do zapoznania się z recenzją pióra, fabrycznie nowego, Lamy 2000 w wersji metalowej. Jest to pierwsze pióro, które znacznie uszczupliło mój portfel (a raczej uszczupliło moje konto bankowe). Jest droższe od pióra w wersji wykonanej z szczotkowanego plastiku (plastiku o specyficznej nazwie, mniejsza o to, jakiej). Ważne jest to, że metal jest znacznie bardziej trwały niż tworzywo, ale po kolei.
Pióro zapakowane jest w pudełeczko, dość skromne. W środku wkładka trzymająca pióro miejscu, przypomina mi dywanik samochodowy, ewentualnie jakiś sweter z lat dziewięćdziesiątych. Z zewnątrz może i nowoczesne, ale w środku nie bardzo. Jednak nie pudełkiem człowiek żyje! W pudełeczku książeczka, której ja przy zakupie nie dostałam. Pióro posiada dwuletnią gwarancję.
Trochę danych technicznych. Pióro posiada stalówkę z 14 karatowego złota, powlekaną platyną i ręcznie polerowaną, w moim modelu jest zainstalowany rozmiar "F". Jednakowoż pióro można nabyć ze stalówką w rozmiarze "EF", "M", "B", "OB", "BB" i "OBB".
Korpus, sekcja i pokrętło tłoczka są wykonane ze stali nierdzewnej, szczotkowanej w sposób taki, iż uzyskana powierzchnia metalu jest bardzo delikatna i matowa.
Pisadło wyposażone jest w tłoczkowy system napełniania (piston filler for Lamy T51, T52). W piórze pomieścimy około 1.2 mililitra atramentu, czyli całkiem sporo.
Ptaszor jest dość ciężki, bo waży aż 54 gramy, sama jego skuwka waży 20 gram (w związku z tym pióro bez skuwki waży około 34 gram). Dla porównania, wersja lżejsza waży zaledwie 25 gram, skuwka to 10 gram (pióro bez skuwki waży, zatem 15 gram). Długość zamkniętego pióra to 138 milimetrów, otwartego bez skuwki 124 milimetry, ze skuwką 151 milimetrów. Średnica ciałka w najszerszym miejscu wynosi 13 milimetrów, skuwki bez klipu 14 milimetrów, zaś z klipem 16 milimetrów.
Teraz coś lżejszego do czytania... Coś o wyglądzie. Projektantem, który stworzył wzór Lamy 2000 jest Gred A. Müller. Nie da się ukryć, że zaszalał. Skoro wzór zachował się od moich narodzin, a jego śmierci po dziś dzień, to na swój sposób musi być wzór "fajny". W 1991 roku projektant zmarł, a jego praca wciąż żyje i ma się dobrze.
Jedni będą za to kochać ten model, inni nienawidzić, gdyż pióro należy do tych, co to przypominają cygaro. Pióro jest niezwykle obłe (tak obłe, że chyba bardziej już pióro obłe być nie może). Skuwka jest prosta bez żadnych tam udziwnień. Po prostu skuwka i klips niezwykle prosty (kanciastość bije po oczach). W tym modelu nie uświadczymy napisu na klipsie, za to znajdziemy go na skuwce tuż za klipsem (mnie osobiście to rozwiązanie znacznie bardziej podoba się niż w modelu z tworzywa). Skuwka jak już wspominałam jest dość ciężka, więc zakładanie jej na koniec pióra utrudnić może niektórym pracę. Wewnątrz skuwki są blaszki, które utrzymują ją na końcu pióra, działa to na tyle sprawnie, że skuwka nie spada nam z pióra podczas wymachiwania nim (tak niektórzy machają piórem jak jednocześnie coś tam rozmyślają w przerwie od pisania). Klips jest błyszczący w porównaniu do matowego charakteru skuwki. Pióro się rysuje, ale nie tak, że razi to po oczach.
Zostawmy już w spokoju ten biedny klips i przejdźmy do "ciałka". Oczywiście chodzi mi o sekcję, korpus i pokrętło tłoczka. Całość jest tak ciekawie skonstruowana, że opis to będzie zmaganie się z granicami języka. Całość skonstruowana jest tak, aby linie rozdzielające sekcję od korpusu, a korpus od pokrętła tłoczka były niedostrzegalne. Wygląda to dość imponująco, biorąc pod uwagę fakt, że efekt należy do jednych z trudniejszych do uzyskania. Jedyne, co wybija się nad gładź to uszka, które trzymają naszą skuwkę na piórze, gdy jest ono zamknięte (podkreślam, że owe uszka, takie kółeczko... Dość często wypada przy czyszczeniu pióra, więc nietrudno o zgubienie tego ważnego elementu, który pozwala zamknąć nam pióro).
Stalówka moim zdaniem prezentuje się pięknie, leciutko schowana, spoziera swoim blaskiem na światło zewnętrzne spod ciężkiej zbroi, która masywnie chroni jej serce. Stalówka jest po prostu piękna, bez napisów (napisy znaleźć można rozbierając pióro w tej części, co jest dość proste). Jeżeli chodzi o napisy to mamy oznaczenie złota i rozmiar stalówki. Rozbiórkę pióra bardzo fajnie przeprowadził użytkownik rbit9n w temacie niżej.
Http://www.piorawieczneforum.pl/index.php?/topic/5687-anatomia-pi%C3%B3r-montblanc-22-parker-51-lamy-2000/
Pióro ponad to lśni w dość specyficzny sposób. Mamy tu styczność z całą paletą odcieni szarości po jej skrajne wręcz wartości. Od głębokiej połyskującej czerni, po platynowy blond, jeszcze jak dołożymy do tego promienie słoneczne, to można by uzyskać płomienny, platynowy blond.
Wrócę jeszcze do stalówki. Stalówka jest chroniona ciężkim metalowym objęciem, które jest niemal spiłowane tak, aby razem ze spływakiem (spływak jest wyjątkowo płaski i mało widoczny) tworzyć równą linię. W tym spiłowanym miejscu mamy zrobiony otwór powietrzny (ewentualnie dziurę po prostu), który bardzo ułatwia zasysanie atramentu. Warto, więc pamiętać, aby dziurka ta znajdowała się pod lustrem atramentu. Dzięki temu zabiegowi zaciągniemy do pióra naprawdę dużą ilość atramentu (to na studiach bardzo ułatwia życie! No ludzie, kto jak nie studenci będzie znał najlepiej maratony biegu piórem po papierze?).
A teraz to, co w tym wszystkim najważniejsze. Emocje podczas pisania! Otóż emocje są! Początkowo myślałam, że przy tym jakże zimnym z początku (cieplutkim potem) materiale, mojej palce znajdą się na stalówce, gdyż po prostu się zsuną. Tak się jednak nie stało, moje palce trzymają się tam, gdzie trzymać się powinny. Uszka mnie osobiście nie przeszkadzają, chociaż mogą znaleźć się osoby, którym uszka (elementy trzymające skuwkę) będą przeszkadzały.
Pióro nie skrobie w ogóle. Różni się od innych tym, że wydaje z siebie specyficzny dźwięk podczas pisania. Przypomina mi ten dźwięk sunące łyżwy po lodzie. Z racji tego, że pióro w swym wyglądzie jest oziębłe i surowe, dźwięk ten pasuje do niego idealnie. Pióro wygląda na oziębłe, początkowo jest oziębłe dla dłoni i brzmi ozięble. Całość tworzy obraz trochę surowy i mroczny, ale cały w tym urok!
Stalówka należy do miękkich, czyli w moim rozumieniu takich, co to się poddając naciskowi kreślą grubszą linię i dają więcej atramentu. Sunąc po kartce niczym po lodzie, kruszy jego twardość linią lekko mokrą (niczym rozgrzane łyżwy topiące lekko lód, gdzie nie gdzie go krusząc).
Osobiście polecam ten model wszystkim użytkownikom, którzy lubią ciężkie, surowe pióra. Uważam, że model w metalu jest bardziej interesującym (ze względu na trwałość). Sądzę, że pióro warte jest swojej wysokiej ceny. Wykonane jest solidnie z dobrych materiałów. Zapewnia tym samym niezapomniane emocje podczas pisania, napełniania i konserwacji pióra. Początkowo byłam pełna obaw, gdyż pióro do tanich nie należy, a może wystraszyć swym oziębłym wizerunkiem. Można jednak je pokochać, może ono się stać piórem ulubionym. W końcu stało się takim w moim przypadku, nikt go przecież nie chciał i było takie biedne w tym sklepie... Serdecznie polecam i dziękuję każdemu za lekturę mojej recenzji.