Przeglądając dziś forum uznałam, że to dość niegrzeczne, wparować tak nagle bez powitania. Tak więc witam wszystkich bardzo serdecznie.
Moja przygoda z piórami zaczęła się bardzo niedawno, bo na początku grudnia. Wcześniej pisałam tylko długopisami, do tego zaciskając na nich kciuk i środkowy palec, a wskazujący trzymając na górze (nie wiem, czy jest sens wstawiać zdjęcie - po prostu pisałam bardzo źle). Któregoś razu znajomy poprosił mnie o pomoc w pisaniu. Po tym spotkaniu przegrzebałam internety w poszukiwaniu interesujących krojów. Wybrałam Copperplate'a i ruszyłam do sklepu po prostą obsadkę i 4 różne stalówki. Zaczęłam od pionowych kresek stawianych na Oxfordowskim papierze zielonym tuszem Koh-i-noor. Po 10 dniach kreskowałam pod kątem, a 21 grudnia kreśliłam pierwsze litery z pomocą skośnej obsadki i mojego kochanego Gillotta 303. Zaczęłam rozglądać się za piórem wiecznym, bo długopis nie leżał mi juz w dłoni.
I tak właśnie znalazłam się tutaj. Dziś jestem właścicielką Watermana Hemisphere i Pilota MR, obu ze stalówką F, i poszukiwaczką pióra lekko felxującego, na które godzę sie przeznaczyć majątek. Wciąż poszukuję atramentu w kolorze moich oczu (niezwykle romantyczna ze mnie dusza) do pisania listów do narzeczonego, przebywającego w jednostce. Jeśli znacie jakieś przyjemne turkusy - polecajcie.