Mam słabość do Sonnetów z ich starszymi, bardziej finezyjnymi wykończeniami. Gdyby nie ograniczenia natury materialnej oraz resztki zdrowego rozsądku, mogłabym je kupować na ilość.
Na zdjęciu dzisiejsza zdobycz. Stosunkowo wczesny egzemplarz, zrobiony po staremu, bez śladów łączenia formy na sekcji, ze złotą stalówką i "tym lepszym" konwerterem deluxe. Kompletny NOS, z plakietką na klipsie, rocznik 2002. Tylko etui się przybłąkało od jakiegoś Ellipse, ale możliwe, że to w sklepie pomylili (w środku był jeszcze nabój i dowód zakupu z 2004 roku ).