Skocz do zawartości

Tankowanie przez stalówkę (i spływak) czy wyjmowanie konwertera?


shdart

Jak tankujesz pióro z konwerterem?  

132 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jak tankujesz pióro z konwerterem?

    • Zanurzając stalówkę/spływak w atramencie
    • Zanurzając sam konwerter w atramencie


Polecane posty

Mili,

ostatnio nachodzi mnie pytanie: w jaki sposób najlepiej tankować pióro z konwerterem/tłoczkiem?

 

Z jednej strony:

Lepiej stalówką, bo czyszczą się przepływy w piórze, no i to cały rytuał może niektórych cieszyć, ale jednak sporo czyszczenia, zarówno stalówki jak i żeberek spływaka, a czasem i sekcji.

Lepiej tłoczkiem, bo święty spokój, nic się nie chlapie, ale jednak może "wyrabiać się" ta szpilka, która przebija nabój, no i brak czyszczenia przepływów.

 

Z drugiej strony zaś ktoś jednak wymyślił naboje i są używane - czyli może jednak napełnianie tłoczkiem tak szkodliwe nie jest?

 

Jak to jest na prawdę?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Niektórzy producenci (np. Parker i Pelikan) dołączają do nowych piór instrukcję napełniania. Nie spotkałem się dotychczas z zaleceniem, aby wyjmować konwerter i napełniać go bezpośrednio z buteleczki. Nie jest to chyba zbrodnią, ale w przypadku konwerterów mocowanych na wcisk (a takich jest znacznie więcej niż wkręcanych) po pewnym czasie styk może się wytrzeć i powstanie nieszczelność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację - może się wytrzeć, tego właśnie się obawiam.

Choć gdyby nie korzystać z konwertera (a producent nie zamontował domyślnie tłoczka) to każda wymiana naboju również niesie za sobą takie samo ryzyko jak wyciąganie konwertera do tankowania.

No właśnie nie, bo nabój po zużyciu wyrzucasz, a konwertera używasz wiele razy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to się wydać dziwne, ale dla mnie mniej roboty jest przy tankowaniu przez stalówkę niż przez sam tłoczek. Szczególnie jeśli w buteleczce jest mniej niż więcej zawartości to nie wyobrażam sobie lawirować tam końcówką tłoczka i kręcić z drugiej strony, bo to wypadnie gdzieś w okolicach gwintu butelki z atramentem. Już widzę jaka jestem ubabrana. A ja piszę tylko na czarno....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 MBRafal --- dokładnie jak piszesz, przecież nabój to nie jednorazówka i można go użyć dziesiątki razy

 jak już czuję że nabój wchodzi na trzpień delikatnie za lużno, wówczas ląduje w koszu.

 Nie chcę być drobiazgowy, ale będę  :P  --- zanurzając stalówkę (sekcje) lub konwerter w atramencie w celu napełnienia pióra

 a następnie czyszczenie z nadmiaru -- to ile tracimy niepotrzebnie cennych kropelek atramentu  :cry: 

 inaczej ma się to z piórami z wbudowanymi tłokami itp.

 Napełnianie strzykawką, jest czyściejsze i bardziej oszczędniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 MBRafal --- dokładnie jak piszesz, przecież nabój to nie jednorazówka i można go użyć dziesiątki razy

 jak już czuję że nabój wchodzi na trzpień delikatnie za lużno, wówczas ląduje w koszu.

 Nie chcę być drobiazgowy, ale będę  :P  --- zanurzając stalówkę (sekcje) lub konwerter w atramencie w celu napełnienia pióra

 a następnie czyszczenie z nadmiaru -- to ile tracimy niepotrzebnie cennych kropelek atramentu  :cry:

 inaczej ma się to z piórami z wbudowanymi tłokami itp.

 Napełnianie strzykawką, jest czyściejsze i bardziej oszczędniejsze.

Dokładnie tak  :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne rzeczy opowiadacie. Jak można ubabrać się atramentem przy nabieraniu? Nie stosuję nabojów. Od wielu lat zawsze korzystam z kałamarzy / buteleczek / słoiczków i nigdy nie było z tym problemu. Wystarczy chusteczka do wytarcia i tyle.

Wyjmowanie konwertera w celu napełnienia atramentem wydaje się bez sensu. Konwerter to taki substytut piston fillera więc powinien siedzieć na swoim miejscu. Wyjmująć konwerter przed napełnieniem wpuszczamy na własne życzenie powietrze do układu podawania atramentu. Potem trzeba je i tak usuwać (?) albo jest obawa co do niezawodności pisania.

Podsumowując, zawsze przez stalówkę.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mam zamontowany konwerter to zawsze napełniam pióro przez zanurzenie stalówki - zaciągam atrament, wypuszczam i ponownie zaciągam - w ten sposób mam napełniony cały konwerter, a jednocześnie spływak jest poprawnie "zaatramentowany" ;)

Nadmiaru atramentu pozbywam się dotykając stalówką i spływakiem ścianek butelki - w ten sposób wszystko wraca do butelki. Przeważnie przecieram dodatkowo jeszcze chusteczką spływak i stalówkę - ale bardziej ze względów estetycznych :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Konwerter to taki substytut piston fillera więc powinien siedzieć na swoim miejscu. Wyjmująć konwerter przed napełnieniem wpuszczamy na własne życzenie powietrze do układu podawania atramentu. Potem trzeba je i tak usuwać (?) albo jest obawa co do niezawodności pisania.(...)

Nawet nie wiedziałem, że wpuszczam jakieś "złe powietrze" i że trzeba je usuwać :D

Faktycznie na pewno dostaje się powietrze do konwertera, bo całego bo brzegi nie napełniam, ale nigdy nie miałem problemów z pisaniem piórem w ten sposób zatankowanym. 

Metodę ze strzykawką i igłą stosuję już kilka lat - to w moim wykonaniu najczystsza metoda, a w pracy nie mam ochoty mieć niebieskich palców :)

Edytowano przez mirek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Wyjmująć konwerter przed napełnieniem wpuszczamy na własne życzenie powietrze do układu podawania atramentu. Potem trzeba je i tak usuwać (?) albo jest obawa co do niezawodności pisania.

Podsumowując, zawsze przez stalówkę.

Pozdrawiam

Ja od lat stosuję strzykawkę i igłę i nigdy nie zauważyłem problemów z "powietrzem w układzie", a moje pióra zawsze piszą niezawodnie i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.  :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co Wy wkładacie palce do kałamarzy?  :hmm1: Tam wkłada się stalówkę i ssssie. :P Upaćkane atramentem łapska miałem w podstawówce, ale wtedy pisało się śledziówkami lub krzyżówkami maczanymi w kałamarzu wpuszczonym w blat ławki. Ponadto dzieci wtedy miewały rożne 'fajne' pomysły, jak w "Rekreacjach Mikołajka"  :D. Pióro zawsze można było wytrzeć w papier, specjalną szmatkę (dodawano je do kałamarzy) lub w rękaw. 

Przypominam młodszym, że wtedy chodziło się w granatowych mundurkach. 

Strzykawki zacząłem używać dopiero teraz ze względu na nietypowe naboje.  Odłożona w pośpiechu strzykawka z atramentem też może sprawić dużo uciechy, a później kiepsko się goi. Prawa Murphiego są deterministyczne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze strzykawką, igłą i nabojem lub konwenterem, fajny pomysł.

 

Muszę zastosować, bo właśnie pierwszy raz stosując naciąganie atramentu przez zanurzenie stalówki, upierniczyłem się niebieskim atramentem po same łokcie    :lol:  :headsmack:

 

Wystarczy mieć czysty gwint w pojemniku z atramentem i nic się nie brudzi - ani palce, ani łokcie  ;)  :P

 A tak poważnie - ja z reguły staram się napełniać przez stalówkę ale w taki sposób że najpierw zaciągam atrament raz i potem spuszczam go z powrotem właśnie żeby przepłukać. Potem zaciągam drugi raz i gra gitara. No a jak się robi atramentu mało, to sam tłoczek napełniam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

(...)

 A tak poważnie - ja z reguły staram się napełniać przez stalówkę ale w taki sposób że najpierw zaciągam atrament raz i potem spuszczam go z powrotem właśnie żeby przepłukać. Potem zaciągam drugi raz i gra gitara. No a jak się robi atramentu mało, to sam tłoczek napełniam. 

I właśnie tak chyba nie należy robić. Zwróć uwagę, że o ile atrament w kałamarzu jest względnie bezpieczny (szczelnie zamknięty), o tyle samo pióro przechowujemy w różnych warunkach, a nawet pozostawiamy gdzieś np. w szufladzie na kilka tygodni. Może się wtedy w piórze (najczęściej jest to niewidoczna  przestrzeń pomiędzy spływakiem a stalówką) wyhodować pleśń. Napełniając/przepłukując pióro atramentem sposobem jak radzisz narażamy się na "zakażenie" atramentu zarodnikami pleśni.  Dlatego ogólna zasada jest taka, że pióro napełniamy atramentem wyłącznie w jednym kierunku - od kałamarza do pióra (konwertera). To co teraz podaję wyczytałem po prostu kiedyś na różnych forach.

 

Jeśli pióro napełnione atramentem przeleżało jakiś dłuższy czas, to właściwie należałoby je wypłukać do czysta wodą. W tym przypadku również napełniamy pióro jak podałem. Kiedyś @Nicpoń wspominał, że właśnie niewielka (mikroskopijna wręcz) domieszka wody - 'kranówy' zawierającej związki wapnia, może także żelaza (istotne, że są jakieś domieszki) najprawdopodobniej powodowała niestabilne zachowanie się atramentów żelazowo-galusowych  i wytrącanie osadu wskutek przepłukiwania pióra atramentem i wpuszczania 'kranówy' do kałamarza.

 

Dla bezpieczeństwa należałoby po prostu zwyczajowo napełniać pióro jak podałem, chociaż opisana teoria chyba upada w przypadku pióra z aerometrycznym systemem napełniania. ;)

Edytowano przez endoor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

endoor 

dzieki za takie informacje. Przyznam, ze nigdy nie zwracałem uwagi na taką możliwość, aby wpuścić do kałamarza niechcianego gościa, zwłaszcza takiego jak pleśń :blink:

 

To cenne informacje. W sumie to faktycznie lepiej nic nie kombinować i po prostu napełniać w jedną stronę. A że czasem się palce pobrudzą? co tam - taka uroda atramentu. Kto palców nie brudzi, niech pisze długopisem  ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się człowiek zastanowi to w sumie to nawet logiczne z tą pleśnią... Ja również dołączam do podziękowań Jareckiego, bo to cenna uwaga.  :)

 

I właśnie tak chyba nie należy robić. Zwróć uwagę, że o ile atrament w kałamarzu jest względnie bezpieczny (szczelnie zamknięty), o tyle samo pióro przechowujemy w różnych warunkach, a nawet pozostawiamy gdzieś np. w szufladzie na kilka tygodni. Może się wtedy w piórze (najczęściej jest to niewidoczna  przestrzeń pomiędzy spływakiem a stalówką) wyhodować pleśń. Napełniając/przepłukując pióro atramentem sposobem jak radzisz narażamy się na "zakażenie" atramentu zarodnikami pleśni.  Dlatego ogólna zasada jest taka, że pióro napełniamy atramentem wyłącznie w jednym kierunku - od kałamarza do pióra (konwertera). To co teraz podaję wyczytałem po prostu kiedyś na różnych forach.

 

Jeśli pióro napełnione atramentem przeleżało jakiś dłuższy czas, to właściwie należałoby je wypłukać do czysta wodą. W tym przypadku również napełniamy pióro jak podałem. Kiedyś @Nicpoń wspominał, że właśnie niewielka (mikroskopijna wręcz) domieszka wody - 'kranówy' zawierającej związki wapnia, może także żelaza (istotne, że są jakieś domieszki) najprawdopodobniej powodowała niestabilne zachowanie się atramentów żelazowo-galusowych  i wytrącanie osadu wskutek przepłukiwania pióra atramentem i wpuszczania 'kranówy' do kałamarza.

 

Dla bezpieczeństwa należałoby po prostu zwyczajowo napełniać pióro jak podałem, chociaż opisana teoria chyba upada w przypadku pióra z aerometrycznym systemem napełniania. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...