Skocz do zawartości

Safety pen


aoirghe

Polecane posty

Do mojego piórnika dołączył właśnie śliczny, włoski safety pen. Mój pierwszy. A z nim kupa problemów.

Po pierwsze - nie wiedziałam, jak to to się napełnia. Z wcześniejszych doświadczeń z zakraplaczami wnioskowałam, że należy odkręcić korpus od stalówki, tyle że nic się nie chciało odkręcić. Po konsultacji ze sprzedawcą (miał chłop pewnie ze mnie ubaw) dowiedziałam się, że należy schować stalówkę i wlewać w dziób. Tak się ucieszyłam, że już wiem, że dopiero później przyszło mi do głowy pytanie: skoro wleje się atrament w dziób, to jakim cudem nie wyleje się on potem z tego dzioba do skuwki? Postanowiłam odłożyć ten problem na potem i zrobiłam tak, jak mnie poinstruowano. Wlałam jedną pipetkę, na próbę. Odkręciłam stalówkę. O dziwo nie była nawet zbytnio umorusana. Przystąpiłam do pisania. I tu pojawił się następny problem. Pióro pisze wspaniale, tyle że co kilka słów stawia potężnego kleksa. Zbyt wolno piszę, czy co? - pomyślałam przyśpieszając i po jakimś czasie problem jakby znikł. Pióro nie kleksiło. Co więcej, po schowaniu stalówki nic mu się z dzioba nie wylewa.

Zastanawiam się, czy sytuacja została opanowana? To znaczy, czy należy wlewać mniej atramentu? Czy może pióro jest nieszczelne, albo ma zbyt obfity spływ? Proszę o wszelkie porady bardziej doświadczonych forumowiczów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję zakupu.

 

Dodam, że pióra safety tak do końca safety nie były. Pamiętajmy jednak jakie to lata, więc jak na czas powstania i próby poszukiwań najlepszego rozwiązania, były raczej bezpieczne.

 

Cały bajer polega, jak napisałaś, aby wlać kapkę prosto w mordkę, a potem wysunąć stalówkę i pisać.

 

Pióro nie powinno jendak kleksić.

 

Konstrukcja wygląda tak:  w środku jest sztyca zakończona stalówką, która jest przebita małym trzpieniem poruszającym się po "negatywie" śruby archimedesa. Kręcąc pokrętłem, trzpień jedzie po wyżłobieniu, aż trafia na opór (koniec) - i to jest maksymalne wysunięcie stalówki. Ten punkt powinien być idealnie spasowany z końcówką korpusu, tak aby całość była szczelna.

Wiele lat kręcenia wyrabia ścieżkę, a zatem pióra te przestają być szczelne.

 

Osobną sprawą jest uszczelka korkowa (w większości sejfciaków) znajdująca się w środku pokrętła. Tutaj też lubi pokleić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak bajdełej, ktoś przyznał się do tego pióra? Coś więcej powiesz?

W sensie, kto wyprodukował?

Ma nazwę na klipsie: Fendograph, wygooglałam, że to firma niemiecka z początku wieku, która w latach 30. stworzyła filię w Mediolanie i tam produkowano te ozdobne safciaki. Dzięki za wyjaśnienia. Wygląda na to, że za dużo lałam mu tego atramentu.

 

A jakieś zdjęcie nabytku wrzucisz?

Wrzucę, gdy tylko uda mi się zdjęcie zrobić (wersja trudniejsza), ewentualnie męża przymusić, by zrobił :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę, jaki ten świat jest mały :D

Opanowałam trudności, tzn. moją niewiedzę na tyle, że mogę używać z przyjemnością :) Moje kłopoty wynikały, jak wiesz z naszej korespondencji, z faktu, że nie wiedziałam, którym otworem piórko napoić. A potem, gdy już wiedziałam, to poiłam zbyt obficie. Teraz daję niecałą pipetkę i jest już wszystko dobrze. Dziękuję, namiki, bo pióro jest przepiękne, a do tego sprawne.

Zdjęcia, specjalnie dla Luxa ;), niebawem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...