Skocz do zawartości

Co to jest eyedropper?


Gość

Polecane posty

Zastanawia mnie co to jest eyedropper? Często przewija się w różnych tematach stąd to pytanie... Przepraszam, że pytam o bzdety, ale kiedyś i od kogoś muszę się tego dowiedzieć? Nic nie wyjaśnia mi tłumaczenie z angielskiego wychodzi mi, że to krople do oczu?

Edytowano przez Gość
E
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee... Po przeczytaniu twojego pytania zerknąłem w kalendarz, czy aby dziś nie pierwszego Kwietnia, ale nie. Mamy początek Maja. Po prostu pomyślałem, że se jaja robisz :D

Przecież nawet z samej lektury forum (sam mówisz, że często jest o tym) da się to wywnioskować! Ja też kiedyś nie wiedziałem, co to jest eyedropper i po prostu wpisałem w pierwszej z brzegu wyszukiwarce - pióro eyedropper. No i dowiedziałem się, że po polsku to się nazywa zakraplacz. Nie krople do oczu, ale ZAKRAPLACZ. Nie możesz tego pamiętać, ale kiedyś do zapuszczania kropli (do oczu też) używało się zakraplacza, czyli takiej szklanej rurki z dzióbkiem, na końcu (z tyłu) której była mała gumowa gruszka. Ściskało się tą gumkę, wkładało "szkło" do płynu (kropel do oczu, albo innego lekarstwa) i puszczało. I wówczas rurka się napełniała, a później można było (delikatnie ściskając) precyzyjnie wkroplić lekarstwo (na przykład do oka). Stąd, pióro, które nie ma konwertera, naboju, ani żadnego innego zbiorniczka. a napełnia się go, wlewając atrament bezpośrednio do korpusu, nazwano właśnie zakraplaczem, czyli eyedropperem.

Nie pogniewaj się Yamahal, ale to nie jest tak jak wyjaśniłeś :roflmho:

Pióro typu eyedrropper nie musi być wcale transparentne. To właśnie chodzi o wypełnianie CAŁEGO korpusu płynem.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Pozwolę sobie odgrzać temat eyedropperów / zakraplaczy trochę z innej strony, od technicznej. Może nie będę się tu kreować na specjalistę w temacie eyedropperów, ale moje doświadczenia z tymi piórami w pewnym sensie upoważniają mnie do napisania tych kilku zdań. Zacznę może od początku. Nie ukrywam, że co jakiś czas bywałem w Delhi (handlowałem z Hindusami), a ponieważ jak większość z Was też jetem fanem piór wiecznych, no może "piórozy" jeszcze nie dostałem, ale jestem na dobrej drodze zacząłem stopniowo poznawać ich rynek piór. Szczególnie interesowały mnie wyroby ręczne i tak stopniowo trafiłem na pióra zwane "eyedroppery". Ponieważ mechanizm funkcjonowania tych piór jest w zasadzie znany, nie będę tu pisał mądrości na ich temat, bo jaki jest koń każdy widzi. Pióra proste w budowie, brak w nich konwerterów, gumek, tłoczków i innych mechanizmów umożliwiających dystrybucję atramentu. Sprawa jest pozornie prosta, bierzesz kałamarz, jakiś lejek, jak nie masz to strzykawkę i wlewasz do korpusu atrament. Wcześniej Hindus uszczelnia gwint jakimiś smarowidłami, tego nie udało mi się określić i voilà! Ale tu dopiero zaczyna się początek przygody z tymi piórami. Dokonałem bowiem pewnego odkrycia, może nie naukowego ;) ale praktycznego i przydatnego dla wszystkich europejskich użytkowników tych piór. Dodam, że moje spostrzeżenie dotyczy w pewnym sensie również piór określonych mianem "Piston", czyli tłokowców, które atrament zasysają wprost do korpusu. Nie mylić z tłokiem wewnątrz korpusu. Ale do rzeczy. Ponieważ jak wspomniałem zacząłem kupować u nich te pióra "eyedroppery" szczególnie firmy Ranga pana Kandana, którego poznałem osobiście, zainteresował mnie fakt, że tam na miejscu pióra zachowywały się (bo z nudów z racji moich wielodniowych pobytów w Delhi) bardzo poprawnie. Pisały średnio mokro, porównując do popularnego Parkera Urbana, dawały kreskę lekko soczystą. Piszę tu o ebonitowych Rangach. Wystawiam to nawet na targowisku co jakiś czas te pióra... Ale znowu odbiegam od tematu... Natomiast po przywiezieniu do Polski pióra zaczynały grymasić. Niby ten sam atrament, ten sam papier. Ale pióro ma chimery. Zazwyczaj pisze 5 - 10 min. "normalnie", a później obserwuje się wokół spływaka łezkę atramentu i stalówka nie dając rady "obsłużyć" takiej ilości inkaustu zaczyna ronić łzy. Bardzo mnie to zastanawiało, jak to możliwe. Miałem różne teorie na ten temat. I w końcu odkryłem co jest grane. Mianowicie w upalne lato tego roku, kiedy trudno było o chłodne miejsce w pomieszczeniu wziąłem eyedroppera i pisałem, pisałem. Łzy się nie pojawiły. Powtórzyłem to następnego dnia. To samo. Pióro jakby się naprawiło. Okazało się, że wszystkiemu winne są różnice temperatur. Eyedroppery jakie by nie były i "Pistony" też nie za bardzo kochają się z gwałtownymi różnicami temperatur. W Indiach temperatury, nie trzeba tu nikogo oświecać o wiele przewyższają te w Europie, chociaż ostatnio bywa różnie :) i tam eyedroppery sprawdzają się znakomicie. U nas przy temp. zewnętrznej, powiedzmy pokojowej + 20 st. C, pióro po starcie otrzymuje dodatkową porcję temperatury z dłoni człowieka i efekt "płakania" następuje w ciągu kilku minut. Zależy od korpusu. Ebonit, wytrzymuje własnie ok. 10 min. Celuloid (Noodler's) jeszcze mniej. I mamy teraz zjawisko fizyczne polegające na tym, że różnica temperatur między 20 c st., a temp. dłoni człowieka ok. 37 st. (dłonie u człowieka są cieplejsze niż reszta organizmu, chociaż tu też są wyjątki) powoduje rozszerzanie się poduszki powietrznej, która zawsze jest w korpusie nad poziomem atramentu. W efekcie atrament zostaje wypchnięty na zewnątrz i mamy "płakanie pióra". Dlatego Ranga na rynek europejski robi również pióra z tłoczkiem i na naboje. Mimo wszystko mam duży sentyment do eyedropperów, to ciekawe pióra i mają to coś... Przepraszam za być może przydługie opowiadanie, ale może to kogoś z Was zaciekawi, a tych których zanudziłem na śmierć bardzo przepraszam,

Edytowano przez Gość
.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest na to rada ale trzeba eksperymentować. Trzeba wstawić, hm jak to nazwać, niech będzie ogranicznik przepływu. Na FOP był kiedyś poradnik jak to zrobić. Pisząc ogólnie, trzeba wstawić w szczelinę spływaka(patrząc od tej prosto uciętej strony) bardzo cieniutki kawałek plastiku. Chłopaki wycinali taki języczek z opakowań po płytach CD i wciskali w szczelinę spływaka, w ten sposób ogranicza się to co tak fajnie opisałeś. Nie będę teoretyzował, nie robiłem tego, słyszałem że w taki sposób pozbywają się problemu chlapania czy "parskania" atramentem przez te pióra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Michał76 napisał:

Jest na to rada ale trzeba eksperymentować. Trzeba wstawić, hm jak to nazwać, niech będzie ogranicznik przepływu. Na FOP był kiedyś poradnik jak to zrobić. Pisząc ogólnie, trzeba wstawić w szczelinę spływaka(patrząc od tej prosto uciętej strony) bardzo cieniutki kawałek plastiku. Chłopaki wycinali taki języczek z opakowań po płytach CD i wciskali w szczelinę spływaka, w ten sposób ogranicza się to co tak fajnie opisałeś. Nie będę teoretyzował, nie robiłem tego, słyszałem że w taki sposób pozbywają się problemu chlapania czy "parskania" atramentem przez te pióra.

Fajnie, ale kurza twarz nie bardzo wiem jak to zrobić, bo przywiozłem trochę tych piór i nie chciałbym, żeby mnie ludzie przeklinali... Jak masz jakieś zdjęcie to podrzuć tutaj, niech inni skorzystają. Fajny się w sumie temat zrobił. Trochę niszowy, ale czemu nie... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro sam będę to robił, ciężko to znaleść, jak potrzeba czegoś to człowiek nie może znaleść ;) Ogólnie chodzi o to żeby w kanale(w spływaku) doprowadzającym atrament zmniejszyć jego średnicę, przekrój. Innymi słowy przytkać trochę kanał w spływaku tylko od tej strony gdzie wpływa atrament. Ten kanał nie może być całkowicie zatkany bo którędy dostanie się atrament :D tu mamy pole do popisu, coś dopasować żeby zmniejszyło przekrój kanału. Z tego co pamiętam, wycinali z tych przezroczystych plastików z CD takie paseczki i robili takie kliny które wciskali w kanał spływaka, to tylko jeden z przykładów a co można jeszcze wymyślić to sam jutro pokombinuję 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki mi do głowy pomysł podszedł. A jakbyś spróbował kawałka cieniutkiej żyłki wędkarskiej? Tylko tak dobrać, żeby nie zablokowała całego przepływu? Nie wiem, tak improwizuję. A za to coś koledze podpowiem, bo widziałem jak to Hidndus robi, osobiscie nie próbowałem. Mają sposób na wyjmowanie spływaków z tych piór taki, że wkładają okrągły patyk na wymiar do korpusu i powoli zakręcają. Spływaki same wychodzą. Hindus mi "ustawiał" stalówkę w piórze, więc mi się zapamiętało. Faktycznie wyjąć taki spływak palcami to wyzwanie. A tak sam wyłazi. Może Ci się przyda.

Edytowano przez Gość
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...