Skocz do zawartości

Moje zeszyty, nie tylko Oxford


Kleks

Polecane posty

Otóż dziś natknąłem się w księgarni WH Smith, na zeszyt, który ucieszył moje oko okładką przypominającą mi dzieciństwo i Polskę Ludową...

idGg7tp.jpg

Na dodatek kosztował 50 pensów, czyli około 2,50 zł. Sześćdziesięciokartkowy, w kratkę, ale nieco większą, niż ta znana nam, leżały na półce cztery sztuki. Wziąłem jeden, ale po tym, co zobaczyłem, jutro wrócę po resztę.

eahslJ7.jpg

I tył tej samej kartki, gdzie wyraźnie widać, że choć widać pismo (w końcu to zaledwie 75 gsm, czyli dość cieniutko), to nie ma mowy o żadnym przebijaniu. Nawet ździebka!

QPYiP4z.jpg

Jeszcze raz powtórzę - To papier o gramaturze 75 gsm! Tani! Jak oni to robią że nie przebija, bez supertechnologii "OPTIK paper"? A Oxford w kratkę, kupiony w Polsce, o gramaturze 90 gsm, przebija, jak wściekły? Fakt, że ze względu na cieniznę, widać trochę pismo na odwrocie, ale nie w sposób uniemożliwiający pisanie na obydwu stronach, czy zakłócający w jakiś sposób czytanie. No i ta kratka. Nasza pięciomilimetrowa, jest trochę za gęsta dla mnie. Linia pojedyńcza, za duża. Siedem milimetrów to ideał.

Firma się nazywa Silvine, co można przeczytać na tylnej okładce:

XKIJ068.jpg

No i co o tym myślicie? :huh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 80
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Jestem za a nawet za. Lubię takie "czyste" zeszyty bez drążących gały nadruków- nadaje się do wszystkiego z racji swojej neutralności. Lubię też taki "surowy" papier, który czuć pod stalówką (oczywiście, pod warunkiem braku strzępienia). Szkoda, że nie widziałem go u nas. Ale zanotowałem sobie nazwę firmy, w wolnej chwili poszperam. Dzięki. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko. Ja znalazłem tutaj ich stronę, mają dziesięciopak sześćdziesięciokartkowych zeszytów A4, za siedem funtów, czyli za jakieś 3,50zł za zeszyt. Ale będę polował na te A5. Bo one mi przypominają dzieciństwo. Ty nie masz pojęcia, co ja bym dał, żeby gdzieś znaleźć nasze zeszyty ze Strzegomia, albo z Wrocławia. Jakby tak się można było cofnąć w czasie, to by się nakupiło :P

O, takich:

BaePVpD.jpg

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bop zeszyty ze Strzegomia, albo z Wrocławia, to było po prostu dzieło sztuki. Socjalistyczne, ale i tak bardzo dobre. A pamiętasz ekierki i linijki firmy Skala? Dziękuję Ci, naprawdę, że dostrzegasz podobieństwo mojego pisma do pisma dziadka, bo ja nie jestem tu aż tak dużym optymistą. Chciałbym Mu kiedyś dorównać. Pracuję nad tym :D A takie zeszyty, też gdzieś powinienem mieć. Na strychu... Ale całkiem możliwe, że już ich nie mam. Zbieram się, żeby zagościć u Rodziców na dłużej i poszperać, ale... Nie wiem, kiedy to będzie znowu możliwe.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Skali, mam przyjemność znać jakość tej firmy. Mam po obu Dziadkach pamiątki w postaci dwóch różnych kompletów przyborów technicznych tej firmy: jeden kreślarski z pisakami i cyrklami; drugi "kartograficzny"- pełny komplet cyrkli plus stalówki techniczne w obsadce. Do tej pory nie znalazłem nigdzie lepszych narzędzi tego typu...

Edytowano przez Fiamat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oż Ty... Szczęściarz z Ciebie. Ja niestety mam tylko parę ekierek i sławną, dziesięciocentymetrową linijkę, która była marzeniem każdego ucznia. Ale niech mi ktoś powie, czemu dziś nie ma tych wszystkich firm?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeszyty ze Strzegomia i Wrocławia przypomniały mi lata szkolne....  Wspomnień czar.... i pomyśleć, że kiedyś wydawały się zwykłe i przaśne, że ubierało się je albo w okładkę zrobioną z kolorowej gazety albo w foliową oprawę (miałam niebieskie i brzydkoróżowe). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa... Też miałem. Ale najbardziej mnie rajcowały te z Wrocławia, z nadrukiem wrocławskiej ulicy. Zarówno A5, jak i A4. Moje pierwsze zeszyty, w pierwszej klasie, to były oczywiście te w trzy linie. Mieliśmy w klasie taką jedną Beatkę, która nie wiedzieć czemu, za każdym razem, jak "pani" dyktowała, co piszemy,  to pytała - Pełne lenijki?

No bo... Ekhem, było coś takiego, jak akapity i te panie próbowały nas tego nauczyć. A Beatka chciała być najlepsza, więc za każdym razem pytała...

Wiadomość z ostatniej chwili jest taka, że wróciłem dziś do tej księgarni i kupiłem pozostałe dwa zeszyty w kratkę (7 milimetrową) i jeden w linie. I wpadłem na pomysł. Mam teraz cztery zeszyty, które wyglądają, jak... No sami wiecie. Pierwszy podpisałem swoim imieniem i nazwiskiem, oraz klasą. Wpisałem - Zerówka. Następne trzy będą do pierwszej, drugiej/trzeciej* i czwartej klasy. Pomyślałem, że to świetna okazja do zapisania wszystkiego, co pamiętam, z tych czterech lat. Zerówka już się pisze, aż ze stalówek się dymi :D

* drugą i trzecią klasę podstawówki zrobiłem w jednym roku. Eeee... Długa historia.

ALE TERAZ BĘDZIE NAJLEPSZE!

Ten zeszyt po prawej stronie, prawdopodobnie w trzy linie, został wyprodukowany przez Zakłady Celulozowo Papiernicze im. Juliana Marchlewskiego we Włocławku. W 1994 ogłosili upadłość. W trakcie kryzysu fabryka sprzedawała swoje budynki i tereny. Jednym z przykładowych przedsiębiorstw, które się tam osiedliły, jest Firma Rolls. Zakład zajmuje się produkcją papieru higienicznego. Do dziś. Rok po zamknięciu największej w Polsce Fabryki Celulozy i Papiernictwa, kilka budynków wykupiło warszawskie przedsiębiorstwo TOP2000. Dyrektorem produkcyjnym został były szef Celulozy - Tomasz Kaczor. I to właśnie on sprzedał to, co zostało, Francuzom. Tak, to jest ten zakład! Tam produkują dziś Oxforda. Wiecie co? Płakać mi się chce. W miejscu, gdzie robili nasze zeszyty do szkoły, gdzie  była jedna z największych polskich firm papierniczych, dziś jest obóz koncentracyjny. Prowadzony przez żabojadów...

Jeszcze raz wstawię zdjęcie. Ten zeszyt po prawej stronie, to jest to, co musiało umrzeć, by mógł się narodzić Oxford w kratkę. W przeciwieństwie do naszego niebieskiego zeszytu w trzy linie, Oxford przebija. Na wylot...

BaePVpD.jpg

I po co? Czy naprawdę nasze zeszyty były gorsze? Czemu ogłoszono upadłość? Tak właśnie wygląda prywatyzacja po polsku. To nie jest temat, żeby o tych sprawach mówić, ale w ten sam sposób zniszczono całą polską gospodarkę. Zakłady  produkujące maszyny, zakłady meblowe, polskie kable, huty, Wedel, Hortex, Foton, WSZYSTKO! Jest już zagraniczne. A przecież nasze było dobre. Ciekawy jestem, czy tych zbrodniarzy odpowiedzialnych za tzw "przemiany ustrojowe" kiedykolwiek ktoś rozliczy...

Polecam przeczytanie tego

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały news. Byłem ostatnio w dwóch dużych sklepach - jeden dla artystów, drugi też dla artystów, ale z bardziej rozbudowanym działem papierniczym. W pierwszym to samo, co w supermarketach, czyli Oxford i najtańsze badziewie, którego nawet nie sprawdzam, bo z góry wiadomo, jak się będzie zachowywało. I uwaga! Pomiędzy nimi, jak rodzynek w cieście "legendary netebook Moleskine" w różnych formatach. Popatrzyłem na ceny i zadrżałem. Malutki notesik o wymiarach 9x13cm, czyli pocket, w kolorowej okładce z jakimś nadrukiem i gumką, kosztuje... Szesnaście funtów! Pomyślałem, że chyba są letko przeziębieni, zwłaszcza, że pisałem kiedyś po papierze tej firmy i nie jest wcale doskonały. Dlatego z Moleskine dałem sobie spokój. W drugim sklepie, natrafiłem na te zeszyty, którymi zacząłem temat, czyli Silvine. Nabyłem jeszcze kilka takich samych, jeden w różowej okładce (w linie) i jeden A4 (też w linie). Zaczynam je naprawdę lubić. Wprawdzie, jak już mówiłem, widać po drugiej stronie pismo, ale nie przebija. No i ta 7 milimetrowa kratka. Mmmm...

A, zapomniałem dodać, że za A5 dałem tym razem 45p, za A4 49p, co odpowiednio wynosi 2,25zł i 2,50zł. Dziś wybieram się jeszcze do jednego dużego marketu papierniczo-artystyczno-wszystkiegopotrochu. Zobaczę, co tam mają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już będzie trzeci post w serii, ale wybaczcie. Możliwość edytowania znika dość szybko, więc nie mam wyjścia.

Otóż byłem w tym trzecim sklepie i tu mała niespodzianka. Oxforda prawie wcale, zamiast niego papier Clairefontane, pod postacią zeszytów "na sprężynce", A5 i A4, o nazwie Europa Notemaker. Poza tym dużo zeszytów Sylvine, ale tych budżetowych i czegoś, co ma napisane z tyłu "wyprodukowano w Chinach". Bez nazwy. Nabyłem więc taki oto zestaw (mały notesik na wierzchu nabyłem w Tesco, trochę później):

fq2FfZG.jpg

Zacznę od tego notesiku. Jest taki mały, bo był najtańszy, a chodziło mi tylko o próbę. Chciałem się przekonać jak się pisze po papierze, którego jest pięć razy więcej na półce, niż Oxforda i który na dodatek kosztuje prawie tyle samo. Efekt poniżej:

psL9wf8.jpg

opG8m1w.jpg

Przebija jak widać, choć pisze się po nim normalnie. Nie strzępi, nie zachowuje się jak papier ścierny, no ale ludzie... Dlaczego kosztuje tyle co Oxford? Poza tym to 80 GSM, a nie 90. Tak czy inaczej, spróbowałem, dziękuję.

Teraz Sylvine. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to okładka zrobiona z dziadowskiego papieru (w domu zwinęła mi się w trąbkę) w walących po oczach kolorach. Wybrałem najmniej rażący. W środku papier w linie, bez marginesów, na pierwszy rzut oka, gorszej jakości, niż w tych zeszytach z początku tematu. Zresztą napis "made with care from sustainable sources" mówi wiele. Nie jest jednak tak źle, jak by się wydawało. Pisze się po tym papierze rewelacyjnie, nawet pióra, które skrobały do tej pory, po nim nie skrobią, atrament zasycha w miarę szybko, a kreska wydaje się soczystsza i bardziej nasycona, niż gdzie indziej...

Uzalu95.jpg

XWbTeht.jpg

Niestety, z racji małej gramatury, pismo jest jednak widoczne i w kilku miejscach trochę przebija. W porównaniu jednak z produktami "Pukka Pad", które są blisko 10 razy droższe, to absolutna rewelacja. Zostanę jednak przy tej samej firmie, ale przy tych lepszych zeszytach.

Na koniec sławny Clairefontaine. Brrrr! Jakżesz niemiło się po tym pisze! Drodzy koledzy, szczególnie ci, którzy twierdzą, że Oxford jest śliski jak folia. Jeśli po Oxfordzie się pisze, jak po folii, to po Clairefontaine jak po folii grubo polanej olejem. Miejscami nawet miałem wrażenie, że atrament się zbiera w małe kropelki (jak na folii właśnie). Najwłaściwszym określeniem dla tego papieru to... Nie. Nie śliski. Gładki też nie. On jest po prostu tłusty. Na miłość boską, ja rozumiem, że producent stara się przyciągnąć klienta tym, że papier nie przebija na drugą stronę i głośno to reklamuje, ale bez przesady. On rzeczywiście nie przebija, ani nie prześwituje, kartka po drugiej stronie wygląda tak, jakby nie była w ogóle tknięta piórem. Ale osobiście oddałbym z chęcią część tej rewelacyjnej nieprzebijalności, za choć odrobinę z przyjemności pisania po tej jednej stronie...

a6bFbpm.jpg

Nie wiem, może (a nawet na pewno) nie wszystkie papiery Clairefontaine są takie, ale notatniki Europa Notemaker z pewnością są. Na mnie zrobiły bardzo złe wrażenie, a że kupiłem je aż trzy, to teraz nie wiem, co z nimi zrobić. Podsumowując, pomimo niewielkiego przebijania, jednak dzisiejszym faworytem jest dla mnie zeszyt Sylvine. Po tym czymś, co się nazywa "Pukka Pad", nie spodziewałem się zbyt wiele. Najbardziej mnie rozczarowało Clairefontaine.

Pozdrawiam :D

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Właściwie to nie wiedziałem, czy umieścić ten wpis tutaj, czy w dziale kaligrafia... A może w atramentach? Bo to jest tak: Mam nowy zeszyt, w którym zacząłem moje pierwsze, beznadziejne próby kaligrafowania, no i użyłem atramentu, który też jest moim najnowszym nabytkiem, a mianowicie czerwonego Manuscripta. No dobra, z kaligrafii proszę się nie śmiać, bo dopiero zacząłem i jeszcze mi idzie... Jak widać. O, nawet mi się rozmazało.

Zeszyt kupiłem w sklepie, w którym jest właściwie wszystko, ze szczególnym wskazaniem jednak na artykuły papiernicze i artystyczne. Nazywa się toto Tiger i zostało wyprodukowane w Chinach. Spodobała mi się jednak okładka (zrobiona z kreta) i kremowość papieru. Wygląda toto tak:

ST8vcMe.jpg

Pisze się w tym rewelacyjnie i choć moje pióro Manuscript ze stalówką 2B nie żałowało atramentu, aż musiałem używać bibułki...

puWup8B.jpg

... To jednak po drugiej stronie nie pojawiła się ani jedna kropeczka.

Cave5Vf.jpg

Kurczę, jutro muszę wrócić do tego sklepu i kupić jeszcze kilka tych "Tigerów". Format A5, papier 100gsm, bezkwasowy, kremowy, cena 4 funty, czyli 20 zł.

 

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.02.2017 o 16:42, Kleks napisał:

Jak oni to robią że nie przebija, bez supertechnologii "OPTIK paper"? A Oxford w kratkę, kupiony w Polsce, o gramaturze 90 gsm, przebija, jak wściekły?

Ja piszę na Oxfordzie dość często i mi nie przebija, a zdarzało mi się pisać i jakąś stalówką B i Plumixem BB, który raczej suchy nie jest. No chyba, że ty próbowałeś swojego pisząc Parallelem 6,0. Fakt, jest trochę śliski, ale ja tam to lubię. Kwestia gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tales... Widzę, że nie zapoznałeś się z dyskusją na temat papierów Oxford, która toczyła się w równoległym wątku, była bardzo burzliwa i brałem w niej udział. Bo gdybyś się zapoznał, to byś zobaczył próbki pisma na papierze Oxford, w kratkę, kupionym w Polsce, na których przebija bardzo i to pisane stalówką F. Być może też byś zrozumiał, że moje słowa, te które zacytowałeś, odnosiły się właśnie do tamtej dyskusji i nie należy ich brać dosłownie, ale właśnie w kontekście całości. Bo wszyscy tu wiedzą, że ja raczej należę do obrońców papieru Oxford i to tych najzagorzalszych. Dlatego też, zanim następnym razem zdobędziesz się na podobną ironię, tudzież na "pojechanie mi" z małej litery, zastanów się i poczytaj. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Kleks napisał:

Tales... Widzę, że nie zapoznałeś się z dyskusją na temat papierów Oxford, która toczyła się w równoległym wątku, była bardzo burzliwa i brałem w niej udział. Bo gdybyś się zapoznał, to byś zobaczył próbki pisma na papierze Oxford, w kratkę, kupionym w Polsce, na których przebija bardzo i to pisane stalówką F. Być może też byś zrozumiał, że moje słowa, te które zacytowałeś, odnosiły się właśnie do tamtej dyskusji i nie należy ich brać dosłownie, ale właśnie w kontekście całości. Bo wszyscy tu wiedzą, że ja raczej należę do obrońców papieru Oxford i to tych najzagorzalszych. Dlatego też, zanim następnym razem zdobędziesz się na podobną ironię, tudzież na "pojechanie mi" z małej litery, zastanów się i poczytaj. ;)

Masz rację, wtedy jej jeszcze nie przeczytałem, ale teraz już przeczytałem i wiem. Przepraszam, jeśli mój wpis zinterpretowałeś jako naskok na ciebie. Nie to było moim celem. Celem moim było zaznaczenie, że jeśli twój zeszyt Oxfordu ci przebijał, to wcale nie oznacza, że każdy zeszyt Oxfordu przebija.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale teraz już wiesz, że właśnie o to toczyła się cała dyskusja. Bo jedni dowodzili, że im przebija, a inni (w tym ja), że im nic nie przebija. I w końcu doszliśmy do tego, że nie chodzi tu o to, czy moje, czy nie moje. Po prostu zeszyty Oxforda w kratkę, kupione w Polsce, w supermarkecie, przebijają strasznie (sam zrobiłem test porównawczy, ze zdjęciami), a zeszyty z papierem w linie, kupowane przeze mnie w Wielkiej Brytanii, również w supermarkecie, nie przebijają, choćby nawet je polewać atramentem z węża. Przypomnę tylko jedno zdjęcie, na którym widać lewą stronę obydwu papierów, po zrobieniu identycznego kleksa. Co ciekawe, kilka osób jeszcze to potwierdziło.

To już sobie wyjaśniliśmy, a więc zdrówko :zdrowie:

iUVnYtv.jpg

 

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś kupiłem zeszyt, a właściwie notatnik, który już od dawna mnie nęcił. To, co mnie odstraszało, to informacja na metce, że był wyprodukowany w Chinach. Z drugiej strony, ciekawy design i wcale nie mała cena. Jak się okazało, płacimy tylko za design, bo papier...

Ale od początku. Zeszyty tej firmy widziałem w WHSmith i jeszcze w paru sklepach o tak zwanym profilu artystycznym. Przykładowe produkty NU: wyglądają tak:

hnAXa5V.jpg

lEtqAra.jpg

Ja kupiłem coś, co bardzo mi się spodobało, ze względu na nietypowy, ale bardzo poręczny format (127 x 210) i bardzo fajną okładkę, wprawdzie ze sztucznej skóry, ale naprawdę świetnie wyglądającej.

X4x43Ih.jpg

Ta opaska, czy też po prostu gumka, jest w poprzek, bo jak reklamuje sprzedawca, "służy ona do włożenia za nią "ajfona", albo "smartfona". Niestety, ja nawet nie wiem co to takiego. Domyślam się tylko, że to jakiś rodzaj telefonu. Ja też mam telefon, więc go włożyłem. Myślicie, że może być?

1dnl0pz.jpg

Teraz najważniejsze, czyli papier. Po stronie piszącego, wygląda nawet nieźle, choć, jak się bliżej przyjrzeć, to trochę strzępi, a i liniatura mogłaby być nieco subtelniejsza...

a61zxmp.jpg

Po odwróceniu strony, jednak nie wygląda to już dobrze. Tekst nie tylko prześwituje, ale i przebija. Czyli "pięknie opakowany szajs". Jaka szkoda :(

6iADOMP.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy zakup upewnił mnie, żeby trzymać się z daleka od zeszytów, które zostały wyprodukowane w Chinach. Przy okazji małe sprostowanie. Zeszyty "Tiger", o których pisałem wcześniej, nie są jednak produkowane w Chinach, tylko w Wielkiej Brytanii.

Dziś kupiłem coś, do czego też przymierzałem się od dawna. Powstrzymywała mnie cena i kraj produkcji. Skoro jednak powiedziałem "A" i kupiłem zeszyt firmy NU:, to trzeba było powiedzieć "B" i kupić to:

hqXp4SN.jpg

xqUZv6z.jpg

Okładka, zarówno z przodu, jak i z tyłu, piękna. Papier lekko kremowy, 100 gsm (to dużo) z subtelną, różową liniaturą. Pisze się po nim świetnie.

XSLaVXw.jpg

Niestety, po odwróceniu na drugą stronę, naszym oczom ukazuje się tragedia...

0fei0up.jpg

Nie ważne, czy mamy do czynienia z papierem o gramaturze siedemdziesiąt, czy sto tysięcy. Nie ważne, jak gładki i piękny jest papier. Jeśli metka na zeszycie informuje, że został wyprodukowany w Chinach (w tym przypadku "dla Tesco"), to możemy być niemal pewni, że będzie przebijał i prześwitywał, jak wściekły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Już kiedyś wspominałem o papierze ploterowym, który swego czasu zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Niestety, nie jest idealny, ale ma pewne zalety. Konkretnie, to papier Oracal 051, występujący w rolkach o szerokości 120 cm, którego używają akurat u mnie w pracy. Jest wiele papierów z przeznaczeniem do plotera, mających większą, lub mniejszą gramaturę, różnych firm, więc jestem pewien, że można znaleźć lepszy. Z drugiej strony, taki papier musi mieć pewne określone właściwości, które przy okazji czynią go świetnym papierem do pisania piórem...

5nulDTw.jpg

hAmLVEx.jpg

6udx9uU.jpg

0r1YrBN.jpg

Generalnie chodzi o to, że akurat ten papier bardzo prześwituje. Nie przebija i to choćby wylać na niego wiadro atramentu, ale prześwituje, niemal jak kalka techniczna. Przy cieniej piszących piórach jeszcze jest nieźle, ale przy grubszych... Konkluzja jest następująca: Jeszcze poszukam innych papierów ploterowych, może innych firm, może o większej gramaturze. Jeśli jednak mam oceniać właśnie ten, to nie nadaje się z pewnością do pisania po obu stronach. Jeśli chcemy pisać tylko po jednej stronie, to jest to najlepszy papier wszechczasów. Najgładszy, najlepiej przyjmujący atrament, no po prostu pisze się po nim, jak po maśle. Dlatego, choć nie nadaje się na pamiętnik, to będzie wprost nieocenionym papierem, do ćwiczeń z kaligrafii. A także do rysunków. I do pisania, po jednej stronie. Ponadto jego największa wada, czyli prześwitywanie, może stać się zaletą, jeśli będziemy potrzebowali napisać coś z użyciem "liniuszka"...

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe... Ploterówki zaczynają wyglądać obiecująco.

Ja ostatnio potrzebowałem kilku zeszytów formatu A5 w twardej, możliwie jednobarwnej okładce. Zachodzę do sklepu papierniczego i co widzę? Ano, klasycznie: Oxford, Oxford, Oxford... cena: 10,90  za 96 kartek.

Grzebię dalej, z twardego zeszytu A4 uczyniłem sobie łopatę i przerzucam nią z półek stosy Oxforda, aż nagle moim oczom ukazuje się prawie doskonale jednolita okładka. Cena: 4,90. Producent: Interdruk. Kartek takoż 96 a zeszyt cieńszy od oxfordzkiego niemalże dwukrotnie. "Będzie niedobrze", pomyślałem. Papier cieniutki, kartki mają lekką transparentność jakby już od urodzenia stały jedną nogą w Krainie Wiecznej Celulozy. To nie jest Midori ani żaden Tomoe River, żeby uznać to za cechę niewpływającą na jakość.

Chwilę porachowałem i mi wyszło: dwa zeszyty Interdruk zapisywane jednostronnie = jeden zeszyt Oxford (przyjmując, że trafię na dobry Oxford). Ale czy 2*4,90=10,90? Otóż nie. Ponadto zgrabność tego zeszytu również mi pasowała. Co mi tam, w najgorszym przypadku będzie strzępił, to przynajmniej sobie przypomnę niedawne czasy szkolne. Kupiłem cztery egzemplarze, żeby mieć efektywnie dwa zeszyty.

Strzępi? Lekko. Przebija? Trochę. Prześwituje? Bardzo. Działa? Działa. Pisze się po nim podobnie, jak po dobrym xero, więc jest dobrze, jak na moje proletaryackie papiernicze gusta.

Ave.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Najlepsze są notatniki szyte, to wie chyba każdy. I rozkłada się toto ładnie i kartki nie wypadają i trwałe jest. Niestety nie ma ich na rynku zbyt wiele, a te które są, nie należą do najtańszych. Nic dziwnego, w końcu taniej jest posmarować grzbiet klejem, albo wyciąć dziury i włożyć w spiralę z drutu. Moje ulubione zeszyty Oxforda, tak są właśnie robione. Niedawno pojawił się wszakże, przepiękny zeszyt tej firmy, właśnie szyty, o formacie B5. Co z tego, jak prawie nie można go dostać... A tzw Refill Padów mam zapas, jak na wojnę. Pomyślałem więc, że zszyję sobie parę i zobaczę, jak będą się spisywać. Oczywiście sposób takiego szycia, wyklucza idealne otwieranie się na płasko, ale co tam, przynajmniej kartki nie będą wypadali...

Surowiec wygląda tak...

WjiK3aL.jpg

Jak widać na zdjęciu poniżej, zszyłem go tak, żeby ominąć dziury, później obciąłem je na gilotynie (zostawiając 3 - 4 mm), zakleiłem i oprawiłem. Ponieważ jednak i tak tracę centymetr (ze względu na rodzaj szycia), więc tym razem zdecydowałem się zachować całość.

nNLtcGs.jpg

Najpierw musimy odedrzeć okładki...

QHrAtmL.jpg

Zaznaczyć linię i miejsca wiercenia... Zwróćcie uwagę, że pierwszy otwór powinien być jak najbliżej brzegu.

skreGoR.jpg

Znaleźć wiertło 1mm

oeq2Qcm.jpg

I wiercić, bardzo ostrożnie, bo takie wiertło łatwo złamać.

yVlEdFq.jpg

Po wywierceniu (tu widok od tyłu)...

luomXNT.jpg

...Przygotowujemy mocną poliestrową nić, średnią igłę i szczypce do przeciskania igły przez kartki.

6Pzd5Mv.jpg

Usuwamy wierzchnią kartkę i szyjemy, wbijając raz z jednej, raz z drugiej strony. Później zawracamy i znów na przemian. Koniec podwójnej nitki zawiązaliśmy na supełek, zostawiając za nim jeszcze kawałek. Gdy wrócimy do początku szycia, zwiążemy nitkę z tym zostawionym końcem.

QGi8eOQ.jpg

Tak wygląda po zszyciu (tu akurat od spodu)

wcGxPNb.jpg

Teraz przygotowujemy rynienkę z papieru (nie musi być czerwony) tak, żeby brzegi zachodziły na ścieg. Smarujemy ją klejem (POV), nakładamy na grzbiet i mocno ściskamy.

aP6SlTf.jpg

ZkMf1Nh.jpg

Rynienka ta nie wzmocni w znaczący sposób grzbietu. Chodzi o to, żeby zakleić ścieg, zapobiec rozsupłaniu się jego końców i wcisnąć trochę kleju w otworki z nitką.

8AkEl3K.jpg

Zostawiamy to w ściskach na co najmniej kilka godzin. Nie pożałowaliśmy kleju, więc musi dobrze wyschnąć. Jak wyschnie, pokażę co dalej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...