Skocz do zawartości

Oxford - moje refleksje nt "doskonałego" papieru


jurher

Polecane posty

To ja jeszcze wtrącę swoje 3 grosze w temacie papieru Oxford. Nie tak dawno, bo wczoraj, miałam okazję w Empiku pomacać oxfordowe zeszyty w formacie A5. Niestety zeszyt zeszytowi nierówny i sprawdziła się teoria, że Oxford coś zmienił w formule papieru. W domu posiadam zakupione tydzień temu w Lidlu zeszyty w formacie A4 i papier pod ręką jest gładki, satynowy, bardzo przyjemny w dotyku. Po nim moje pióra suną wyśmienicie - zarówno chińskie ze stalówką F i vintage'owy Waterman z fleksującą. To pewnie ten, któremu część użytkowników zarzuca zbytną "śliskosć". Cześć zeszytów w Empiku posiadała taki papier, część zupełnie inny - bardziej chropowaty, zbliżony do gładkich papierów ksero. Nie było to zależne od liniatury, bo i zeszyty w linię i w kratkę zdarzały się z tym papierem. Być może Wasze doświadczenia z tego właśnie powodu są tak różne, gdzie jednocześnie dochodzą pewnie przyzwyczajenia do innych notesów itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Rzeczywiście wygląda na to, że papier papierowi nierówny, ale co mnie bardzo zdziwiło (jak pisałem parę postów wcześniej), to to, że papier w kratkę, w zeszycie kupionym w Polsce, wydaje się gładszy i mniej chłonny od tego w linie, kupionego w UK. "Na chłopski rozum", powinien więc być bardziej odporny na "przebijanie". Tymczasem sprawdziłem przed paroma chwilami i jednak ten w kratkę trochę przebija :blink: Nie tak jak u Vermisa, ale jednak. Tymczasem w moich "codziennych" zeszytach w linie, nawet tam, gdzie pióro dosłownie lało atramentem, jak z węża, ani trochę. Nigdzie, nawet jednej kropeczki.

Wniosek z tego, że chłonność różnych Oxfordów się zmienia, ale niekoniecznie idzie w parze z przebijalnością. Nie wiem... Może to kwestia subtelnych różnic w grubości papieru, albo... Po prostu różne papiery, tyle że sygnowane przez tą jedną firmę. Tak w ogóle, to moja kratka jest zupełnie inna. Bardzo delikatna i niebieska, ale to akurat chyba nie ma znaczenia. Jak znajdę chwilę, to spróbuję później wstawić jakieś zdjęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Faktycznie, coś jest na rzeczy ----- przeszukałem sklep gdzie zawsze kupuję zeszyty OXFORD i tu nigdy się nie zawiodłem, i bardzo możliwe jest że jakość papieru może się różnić ze względu na gramaturę, jak również na datę produkcji oraz na warunki magazynowania -- przechowywania.Ogólnie OXFORD ma 90g/m, ale są zeszyty bruliony z gramaturą 80g/m ---- przykłady:

 http://rico.com.pl/pl/p/NOTATNIK-OXFORD-EVERYDAY-A4-80-kart.-/318

 http://rico.com.pl/pl/p/KOLONOTATNIK-ORGANISERBOOK-A4-OXFORD-INTERNATIONAL/394

 http://rico.com.pl/pl/p/BLOK-NOTATNIK-A4-LINIA-50-Kart./238

 http://rico.com.pl/pl/p/NOTATNIK-OXFORD-EVERYDAY-74x210-mm-80-kart.-100106276/519

http://rico.com.pl/pl/p/NOTATNIK-OXFORD-NOTEPAD-A4-LINIA-/181

 http://rico.com.pl/pl/p/NOTATNIK-OXFORD-NOTEPAD-A4-LINIA-ZOLTE-KARTKI/286

 i wiele wiele innych, -- więc słabsza gramatura może skutkować tym że atrament łatwiej przebije papier, są też również zeszyty wykonane z tak zwanego papieru recyklingowego  --- przykład:

 http://rico.com.pl/pl/p/BRULION-OXFORD-A5-96-kart.RECYCLED-KRATKA-/360

pomimo że ten zeszyt ma 90g/m to też może się różnić chłonnością co skutkuje przebijaniem na druga stronę. Ogólnie kupuję 90g/m są też 100g/m i takiego problemu z przebijaniem nie mam :bezradny:

Edytowano przez YAMAHAL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiem, że uparłeś się, żeby z papieru Oxforda zrobić szmatę, ale popatrz... Zrobiłem porównanie dwóch papierów. Kratki kupionej w Polsce w supermarkecie (też mam ten tekst na wyklejce, że "Oksford przebija wszystko, tylko nie tusz" :D) i papieru w linie, którego używam na co dzień i kupiłem go w UK. Otóż kratka rzeczywiście wygląda tak:

rLNN3fg.jpg

s2pjwRe.jpg

Ale strona z mojego zeszytu w linie już nie:

Vsu2xj7.jpg

KMADUHS.jpg

Moja ocena jest taka, że chłonność papieru nie leży w jego masie, ale na powierzchni. Tam, gdzie przebija, na papierze w kratkę, użyłem pióra z nieco twardszą stalówką. Powyżej, pomimo że stalówka jest dużo grubsza i podaje co najmniej dwa razy więcej atramentu, nie przebija nawet jedna kropka. Ale ta stalówka, sunie po papierze niemal bez dotykania, więc nie narusza delikatnie kredowanej i wygładzonej powierzchni. Stalówka twardsza wprost przeciwnie. Uszkadza ją i atrament dalej już wsiąka, jak wściekły.

Jednak, mój papier w linie nie przebija niczego. Nawet gwoździa. Nie wiem, czy tajemnica tkwi właśnie w wykończeniu powierzchni, czy w samej masie papieru, ale nie przebija i już. Chłonność przy tym, jest doskonała. Właśnie sprawdziłem. Najgrubsze pismo, jakim dysponuję, czyli Jinhao 159, wysycha w 15 sekund. :D

 

 

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno porównać, bo te w kratkę w Polsce, a te tutaj. Nie pamiętam, ile dałem za kratkę, bo to było parę lat temu, ale tu, w Tesco płacę 3 funty za 140 stronicowy zeszyt A4 na "sprężynce i 4,50 za 300 stronicowy "Refill Pad", czyli odpowiednio 15zł i 22,50zł. To jest dość dużo, bo wszystko inne poza Oxfordem jest dwa razy tańsze. Może to tłumaczy, czemu kratka jest taka kiepska. Może rzeczywiście Oxford firmuje czyjeś inne produkty. A cholera wie.

P.S. Przepraszam za "wcześniej", ale po papierze w linie, sam widzisz, że miałem czego bronić :)

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleks pytanko ---- czy gramatura kratki i linii jest taka sama?  Piszesz że chłonność nie zależy od masy lecz od powierzchni, przynajmniej tak to zrozumiałem, moim zdaniem chłonność zależy od wielu czynników, tak jak od masy jak również od powierzchni czy też składu (receptury) papieru jak i od warunków przechowywania, co już wyżej napisałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yamahal, dokładnie tak. Gramatura jest ta sama, 90GSM. Próbowałem dostrzec jakieś różnice w wyglądzie, w dotyku i wydaje mi się, że ten w kratkę jest jakby bardziej śliski, ale ta powierzchnia widocznie jest cieńsza i słabsza, niż na tym w linie. Wiesz... Ja nie jestem pewien, czy moja teoria jest słuszna, nie znam się na technologii produkcji. Ale na chłopski rozum, wykombinowałem, ze skoro pióro o cieńszej kresce, czyli podające mniej atramentu, ale za to twardsze, przebija, a to "mokrzejsze" nie, to chyba jednak papier ma jakąś "powierzchnię", którą ta twardsza stalówka zarysowuje i uszkadza. Ale... Przed chwilą zrobiłem jeszcze jedną próbę i po prostu wylałem na obydwie kartki solidną kroplę atramentu, czyli mówiąc kolokwialnie, puściłem kleksa. Nie będę wstawiał zdjęć, ale na "kratce" dosłownie cały kleks przelazł na wylot, a na papierze w linie, nawet jedna kropeczka! To ja już głupi jestem :blink:

A zresztą, co mi tam... Tak wygląda strona z kleksem. Z papieru w linie musiałem po jakichś pięciu minutach zebrać nadmiar atramentu bibułą, żeby nie upieprzyć skanera. Z papieru w kratkę nie musiałem :mellow:

jbtg57m.jpg

A tak wygląda strona odwrotna...

PW0M3HX.jpg

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że zarówno struktura masy, jak i powierzchnia nie są bez znaczenia dla właściwości papieru (to dość banalne stwierdzenie, wiem). Oczywiście, do rodzaju wykończenia dochodzi też kwestia jego jakości. Przypomina mi to trochę sytuację z dwoma papierami, które testowałem w notesie @juzwy: Mondi Color Copy oraz Antalis Image Impact. Kiedy katowałem je szklanym piórkiem, to Antalis, mimo braku satynowanej powierzchni, strzępił mniej. Podejrzewam, że gdyby jednak go satynowano, to nie miałby aż takich problemów z przebijaniem, na które cierpiał. Mondi, mimo wyższego strzępienia, nie przebijał za grosz, co pewnie zawdzięczał dobremu wykończeniu powierzchni, niestety kosztem gorszej jakościowo masy (to były kartony po 160g/m^2, więc nawet przy słabej strukturze papieru "błona" na tylnej powierzchni Mondi wytrzymywała napór atramentu).

Edytowano przez Fiamat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż zrobiłem niewielki "risercz" i okazuje się, że po pierwsze:

Papier do pisania atramentem, to tzw papier do pisania zwykły, wytwarzany w gramaturach 60-140 g/m2 przeznaczony do pisania atramentem. (oczywiście kiedyś pióro było w powszechniejszym użyciu) Papier taki jest wytwarzany w klasach I-VII, nieprzezroczysty, w kolorze białym, chociaż również barwiony np. na papeterię. Papier do pisania zwykły stosuje się do produkcji zeszytów, notesów, formularzy itp. Musi być dobrze zaklejony, aby atrament lub tusz nie rozlewały się – od pisanej atramentem linii o grubości 1,25 mm nie powinny odchodzić zacieki. Najczęściej stosowany jest papier bezdrzewny klasy III o gramaturze 80 g/m2 i 100 g/m2 oraz klasy V i VII o gramaturach 60 g/m2 i 70 g/m2. Zawartość wypełniacza kaolin wynosi 7-9% masy papieru.

To cytat z Wikipedii. Czyli co? Papier musi byś dobrze zaklejony (w masie) i dobrze wygładzony. Tu nie ma żadnych cudów, a ta cała technologia "OPTIK paper", to jest po prostu marketingowe ględzenie firmy. Żeby papier nie przebijał, wystarczy go porządnie wyprodukować, jako "papier do pisania zwykły". I teraz kwestia słowa "porządnie", czyli - po drugie:

Zeszyty Oxford na rynek polski są produkowane we Włocławku, przez fabrykę, która powstała w 1989 roku, jako TOP-2000. Niedawno firmę przejął francuski koncern Hamelin, który jest właścicielem marki Oxford. Poczytałem sobie na różnych forach o tym zakładzie i włosy mi się zjeżyły na głowie. Ludzie, którzy tam pracują, piszą że od kiedy fabrykę przejęły żabojady, przypomina ona bardziej obóz pracy, niż nowoczesny zakład. Często określają to co się dzieje, jako spadek po równi pochyłej. Tak zwane nowoczesne maszyny, to rozpadające się używki, które właściciel zakupił w Niemczech, a ludzie są zmuszani do morderczej pracy, za psie pieniądze i w atmosferze wzajemnego donoszenia na siebie. Na jednym z forów (o pracy we Włocławku) ktoś zapytał jak tam z pracą i posypały się komentarze w rodzaju - Człowieku! Trzymaj się od tego miejsca z daleka! - a po tym, opis sytuacji, który we wszystkich komentarzach na stronie był przerażający. Tylko jeden komentarz był pozytywny i wyglądał, jak napisany przez kogoś z działu marketingu.

Ja nie wiem, czy w takiej atmosferze i przy tym, co tam się dzieje, można mówić o wytworzeniu czegokolwiek "porządnie". Dodam tylko, że fabryka produkuje zeszyty, ale nie wiadomo, kto produkuje papier? Czy papiernia polska (ta sama fabryka, lub inna, też w Polsce, ale przejęta przez francuzów), czy może... Przyjeżdżają role papieru z dalekich Chin? W obydwu przypadkach niższa jakość papieru wyłaby uzasadniona. Niestety informacja o tym, wydaje się być najpilniej strzeżoną tajemnicą firmy. Trzaby pogadać z jakimiś pracownikami. Pracuje ich tam około 150.

Zeszyty na rynek brytyjski powstają w Suffolk, w Anglii. Ale gdzie powstaje do nich papier, też cholera wie. Jeśli również w Anglii, to wszystko jasne.

 

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano widzisz Bogdanie, mnie też. Dla mnie jest to tym bardziej przykre, że broniłem tej marki. To znaczy... Nadal uważam, że papier Oxforda, w linie, który kupuję tutaj, jest absolutnie świetny, ale tak się akurat składa, że podobnie jak (tak mi się zdaje) większość Polaków, uważam, że ma znaczenie, kto i jak wyprodukował rzecz, którą używam. I jeżeli słyszę o tej firmie takie rzeczy, że traktują pracowników jak bydło, wykorzystują ich w bezwzględny sposób i że starają się wyprodukować niemal za darmo, a sprzedać dużo i drogo, no to niestety czuję się rozczarowany. A jeśli jeszcze dodamy, że ten przypadek wpisuje się w drażliwy problem, jakim jest masowe wykupowanie polskich firm przez zagraniczne koncerny i eksploatowanie "taniej siły roboczej z Polski", to już w ogóle się scyzoryk w kieszeni sam otwiera. Tak na marginesie, podobnie było z LG we Wrocławiu. Czego to oni nie obiecywali. I co? Pensja rzędu 1600zł i niewolnicza praca? Toż to bezczelność!

Wracając do papieru (wszak wątek jest o nim), tu jest tak, że albo Oxford, albo coś, co ma w nazwie słowo "eco", czyli dziadostwo. Nie ma na półce nic "pomiędzy", ani nic podobnego do Oxforda. Oczywiście są droższe i lepsze, znane papiery, zeszyty i kalendarze, ale raczej nie w supermarketach, a w sklepach "artystycznych". To powoduje, że są nieprzyzwoicie drogie. W Lidlach czasami się trafia Herlitz i coś tam jeszcze, ale to też nie jest wysoka półka. Tak więc chcąc mieć dobry papier i mieć go dużo, zostaje mi ino Oxford.

Pomimo tego, zbulwersowany tym, co się dowiedziałem, zamierzam napisać do przedstawiciela marki Oxford w Polsce. Mają wypasioną stronę internetową, gdzie aż kapie od uśmiechniętych twarzy pracowników biura, frazesów o ekologii, trosce o lasy i w ogóle o człowieka, oraz słów typu: innowacyjność, nowoczesność, jakość... Mają też zakładkę - napisz do nas. Więc napiszę, choć wątpię, żebym się czegoś dowiedział.

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra inicjatywa, choć obawiam się, że skończy się na zalaniu Cię w odpowiedzi frazesami w guście tych wyżej przez Ciebie wspomnianych. Ech, sami zresztą zobaczymy...

Powodzenia.

Edytowano przez Fiamat
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 I jeżeli słyszę o tej firmie takie rzeczy, że traktują pracowników jak bydło, wykorzystują ich w bezwzględny sposób i że starają się wyprodukować niemal za darmo, a sprzedać dużo i drogo, no to niestety czuję się rozczarowany. A jeśli jeszcze dodamy, że ten przypadek wpisuje się w drażliwy problem, jakim jest masowe wykupowanie polskich firm przez zagraniczne koncerny i eksploatowanie "taniej siły roboczej z Polski", to już w ogóle się scyzoryk w kieszeni sam otwiera. Tak na marginesie, podobnie było z LG we Wrocławiu. Czego to oni nie obiecywali. I co? Pensja rzędu 1600zł i niewolnicza praca? Toż to bezczelność!

Niektórzy zapominają o tym, gdy kupują pióra Jinhao czy podobne. Wtedy cieszą się że taki chińczyk kosztuje 10 razy mniej, a pisze tak samo jak europejskie pióro. A takie pióro składają tam ludzie za grosze w gorszych warunkach. Muszą składać, bo je kupujemy. Wtedy już nikt nie przejmuje się warunkami pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vermis, bardzo dobry materiał. Nie, ja nie zapominam o Chinach, gdy kupuję pióro Jinhao. Ale w moim mieście jest drukarnia. A raczej była. Pracowało tam kiedyś półtora tysiąca osób. Dziś pracuje piętnaście. Nie piętnaście tysięcy, tylko piętnaście osób. Dowiedziałem się o tym, gdy poszedłem tam szukać pracy, wiele lat temu. Gdy wieczorem, strasznie sfrustrowany, zastanawiałem się, jak to się stało, że dobrze prosperująca drukarnia została zamknięta, moja żona podsunęła mi swoją książkę do Angielskiego, kupioną w brytyjskiej sieci WH Smith i powiedziała - zobacz, czemu zamknęli tę drukarnię. Spojrzałem, Printed in China.

Zamartwiacie się losem Chińczyków, którzy są szczęśliwi, że mogą produkować za dwie miski ryżu, a wczoraj mieli pół, a co myślicie o tych tysiącu pięciuset pracownikach drukarni w Glasgow, którzy stracili pracę i o ich rodzinach? Szczerze? Ja bardziej żałuję ich. Poza tym nie pozostawiono nam wyboru. Właściwie wszystkie towary w sklepach, za wyjątkiem może jedzenia, są wyprodukowane w Chinach, w Bangladeszu, w Indiach... Co mam robić, spędzać całe dnie, wypalać dziesiątki litrów paliwa i jeździć po kraju w poszukiwaniu "lokalnych produktów"? To jest dziś niemożliwe. To wielkie koncerny przeniosły swoją produkcję na Wschód i to one zadecydowały o wyzysku "biednych Chińczyków". Nie ja. Aventador, to nie jest tak, że "oni muszą to produkować, bo my kupujemy". To raczej my kupujemy, bo oni są zmuszani przez wielkie koncerny do wytwarzania za psie pieniądze.

Swoją drogą... Nawet nie wiemy, ile z rzeczy, których używamy na co dzień, jest okupionych czyjąś krzywdą. Musielibyśmy NIC nie używać, żeby mieć czyste sumienie. Albo... Wytwarzać wszystko sami :D

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi Chinami nie byłbym taki pewny. Niestety, wszystko we współczesnym swiecie jest ukrywane i tuszowane. Zauważmy, że nawet Oxford " Mają wypasioną stronę internetową, gdzie aż kapie od uśmiechniętych twarzy pracowników biura" a tymczasem " traktują pracowników jak bydło, wykorzystują ich w bezwzględny sposób i że starają się wyprodukować niemal za darmo" to chyba oczywiste pozostaje, że tak samo może być w przypadku Chin. To logiczne, że gdyby docierały do nas wieści o obozach pracy w Chinach, to trzebaby coś z tym zrobić. To jest też powód, dlatego Oxford nie chwali się faktycznymi warunkami pracy u nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopóki praca jest dobrowolna, to mnie nie interesuje traktowanie pracowników. Gdyby byli zbyt źle opłacani jak na swoje umiejętności, to by po prostu odeszli. Druga sprawa, że jak firma tak jedzie po bandzie, to strzela sobie w stopę, bo odsiewają sobie dokładnie najgorszych ludzi, a za tym idzie spadek jakości. Tak jak w gastronomii - najtańszy kucharz, najgorsze składniki, oszczędzanie na wszystkim, a potem trzeba ogłaszać upadłość.

BTW, widziałem kiedyś taki program o Indiach. Jakiś wizjoner zabronił dzieciom pracować w fabryce. Efekt? Dzieci siedziały w domu, a rodzina ze średniej nędzy wpadła w nędzę najgorszą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby... Pofantazjujmy! Pochwalili się, to coś by zmieniło? Z tego co zdołałem się dowiedzieć, większość produktów, które są sprzedawane przez "wiodących producentów", są okupione niewolniczą pracą ludzi i ich krzywdą. Bo dziś jest tak, że koncern nie może po prostu zarobić. On musi zarobić dużo. Bardzo dużo. Najwięcej, jak się tylko da. Jak się nie da, to dupki w wąskich okularkach zaczynają narzekać, że "się nie opłaca". Że "wolumen zysku nie spełnia oczekiwań". Dlatego strony internetowe producentów będą zawsze wypasione i pełne frazesów, a pracownicy będą wykorzystywani. Jeśli chodzi o pióra, to chyba najuczciwsze wydają się te robione w Indiach, przez małych wytwórców. Choć też nie wiadomo, czy firmy nie ma jakiś cwany Angol, zatrudniający Hindusów za miskę ryżu i każe im udostępniać swoją gębę, że niby to manufaktura, a on (ten Hindus) jest jej jedynym pracownikiem i właścicielem. Dzisiejszy świat jest oparty na kłamstwie i powtórzę - jeśli chcemy mieć czyste sumienie, to naprawdę powinniśmy wszystko robić sobie sami. Od butów i odzieży, które są szyte w Indiach, Bangladeszu i w innych biednych krajach, po elektroniczne gadżety.

Tak więc masz rację, to wszystko jest ukrywane i tuszowane, ale co w takim razie kupować? Jak żyć? Walczyć z tym, czy nie? Poza żywnością, właściwie wszystko jest Made in China/Bangladesch/India/Thailand. Nie ma innych rzeczy. Dziś już nawet ponad połowa każdego Mercedesa jest wytwarzana w Chinach. To nic nie kupować?

Vermis... Na przykładzie firmy Oxford we  Włocławku: Jeden z pracowników na jakimś forum powiedział, że "oni" doskonale sobie zdają sprawę, że Włocławek jest raczej niewielkim miastem, gdzie jest duże bezrobocie i dlatego wiedzą, że mogą sobie pozwolić na najniższe stawki i traktowanie ludzi, jak bydło. Bo ludzie i tak nie będą mieli innego wyjścia, więc będą u nich pracować i zgodzą się na każde warunki. To, że jakiś "wizjoner" zabronił dzieciom pracować w fabryce w Indiach, to rzeczywiście było głupie. Bo on po prostu im powiedział - Ten bydlak, krwiopijca, was wykorzystuje. Przestańcie dla niego robić. Dał im coś innego? Lepszą pracę? Jakąś alternatywę? Jak się chce takim ludziom pomóc, to nie wystarczą czcze frazesy. Żeby móc powiedzieć człowiekowi - pieprz tą robotę i choć za mną - trzeba mu dać coś w zamian.

Ale to już bardzo odbiega od tematu :D

Edytowano przez Kleks
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i masz rację - niewiele by się zmieniło, "ale większość Polaków, uważam, że ma znaczenie, kto i jak wyprodukował rzecz, którą używam. I jeżeli słyszę o tej firmie takie rzeczy(...)". Dlatego myślę, że są ludize którzy wybierali by inne produkty, takie które nie byłby okupione niewolniczą pracą. Wtedy może stałoby się "niemodne" takie wykorzystywanie pracowników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.


×
×
  • Utwórz nowe...