Skocz do zawartości

Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'Pilot'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Blogi

Brak wyników do wyświetlenia.

Forum

  • Witamy na Pióra Wieczne Forum
    • Regulamin Forum
    • Misja Forum
    • Przedstaw się
  • Z życia PWF
    • Aktualności
    • Atrament forumowy 2018
  • Wybór pióra wiecznego
    • Wybór i zakup pióra wiecznego
  • Forum o piórach wiecznych
    • Pióra wieczne i akcesoria
    • Historia piór wiecznych
    • Atramenty
    • Papiery i notatniki
    • Galeria
  • Pracownia naprawy i konserwacji
    • Naprawa piór wiecznych
  • Forum o długopisach i ołówkach
    • Długopisy
    • Ołówki i inne przybory piśmiennicze
  • Recenzje
    • Recenzje piór wiecznych
    • Recenzje atramentów
    • Recenzje akcesoriów piśmienniczych
  • Książki o piórach wiecznych i kaligrafii
    • Książki o piórach wiecznych i kaligrafii - recenzje
  • PWF dla sztuki
    • Kaligrafia
    • Pracownia artystyczna
  • Agora
    • Targowisko PWF
    • Co w trawie piszczy?
    • Kawiarenka
  • Rynek piór wiecznych
    • Obserwator aukcji
    • Łowcy okazji
    • Oferty firm
  • Prezentacje
    • Prezentacje, katalogi i inne materiały informacyjne
  • Opinie o sklepach

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Data dołączenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Grupa


WWW


Facebook


Instagram


Twitter


Snapchat


Skąd jesteś?


Zainteresowania

  1. Pilot wyprdodukował jakiś czas temu model: KAKUNO (zdjęcia ze strobny producenta): Przyjrzyjcie się stalówce
  2. Dzień dobry, poszukuje pióra na studia, budżet do 400zl ale nie pogardzę o wiele tańszymi, obecnie używam kaweco perkeo i pisze się nim bajecznie, gładziutko sunie po papierze, jednak ma on stalówkę M która będzie za gruba na moje szybkie notatki, wiec poszukuje pióra ze stalówka F/EF, które nie będzie skrobać po papierze, mam tez watermana i wlansie to mi w nim bardzo przeszkadza. Czy już taka uroda cieńszych kresek czy jednak da się znaleźć coś przyjemniejszego? Ewentualnie będę wdzięczna za informacje gdzie znaleźć i jak wymienić stalówkę w moim kaweco. Na tą chwilę zastanawiam się między firmami lamy i twsbi. Lamy ma bardzo dobre opinie do notatek a twsbi maja ta zaletę ze mieszczą dużo atramentu i od razu widać jego poziom. Wiec stawiam zdecydowanie na użyteczność i wygodę pisania bez dociskania pióra do kartki. Wolę pióra metalowe bo wygodniej mi leżą w dłoni, ale nie jestem zrażona do plastiku. Dziekuje z góry za każda pomoc i życzę forumowiczom miłego dnia
  3. Po udanej przygodzie z TWSBI 580, skusiłem się na kolejne transparentne pióro. Kryteria miałem jasno określone: tłokowy system napełniania, dostępność w wersji bez złoceń i, z przymusu, akceptowalna cena. Pierwsze skojarzenie - Aurora Ottantotto: Źródło Byłoby miło, ale jak to pisał Wyspiański "A tak by się serce rwało do ogromnych, wielkich rzeczy, a tu pospolitość skrzeczy, a tu pospolitość tłoczy, włazi w usta, uszy, oczy". Zapomniał jedynie o kieszeni. Życie. Szczęśliwie mogę pozwolić sobie na nieco szerszy wybór niż - zaskakująco udany - pakistański Dollar Pen albo - zdecydowanie nieudany - FPR Guru prosto z Indii. Po rozważeniu za i przeciw kilku modeli, zdecydowałem się na Pilota Custom Heritage 92 z tłokowym systemem napełniania i zgrabną stalówką wykonaną z czternastokaratowego złota. Dostępne jest w czterech wariantach kolorystycznych: W Japonii pióro to kosztuje 12-14 000 jenów (380-420 PLN), w Europie kosztuje dwukrotnie więcej. Polityka cenowa Pilota jest zaskakująca. Zwłaszcza w dobie internetu, porównywarek cenowych, kantorów internetowych, przedpłaconych kart walutowych i nieograniczonych możliwości zadośćuczynienia swoim zachciankom na całym świecie. Temat ten był wielokrotnie poruszany w blogosferze i na forach internetowych, ale wszystko wskazuje na to, że bonzowie Pilota nie mają serca. Może chodzi o to, że są patriotami i wcale nie chcą zwiększać poziomu sprzedaży u swoich zagranicznych dystrybutorów, tylko wzmacniać japoński eksport? Trudno byłoby mi zrozumieć osobę, która jest skłonna zapłacić w polskim sklepie prawie 900 złotych za pióro, które można kupić w Japonii za (wliczając wysyłkę) 400 złotych. Cła i VATu nie dodaję. Dzięki zakupom u odpowiednio dobranych sprzedawców, można uniknąć tych niepożądanych zjawisk atmosferycznych. Dałem upust emocjom, wróćmy do tematu. Czyli do pióra. W Pilocie tym wszystko mi się zgadzało: wygląd, rodowane elementy, tłokowy system napełniania, cena (ale nie ta europejska, tylko ta japońska). Opinie na forach zbierał niezłe. Nad czym tu się zastanawiać? Zamówiłem. Pióro dotarło do mnie szybko, używam go od około ośmiu miesięcy i nadszedł czas, żeby podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat tego japońskiego cudu techniki. Pierwsze wrażenia Pióro zapakowano w zgrzebne plastikowe pudełko. Nie zraziłem się. Większości pudełek pozbywam się od razu po rozpakowaniu pióra. A pióro prezentuje się znakomicie. Ma klasyczny, lekko cygarowaty kształt. Co więcej zakończenie pióra i z jednej i z drugiej strony jest ścięte. Dokładnie tak, jak lubię. Pilota wykonano z miłego w dotyku i dla oka tworzywa sztucznego. Lubię TWSBI 580, uważam, że jest to porządne pióro w bardzo rozsądnej cenie, ale już po chwili zabawy Pilotem, musiałem przyznać, że Tajwańczyk znacznie ustępuję Japończykowi jakością materiałów i precyzją wykonania. Pilot sprawia wrażenie dużo trwalszego, niemal nie do zdarcia. Jest lepiej wyważony i lepiej wyprofilowany. Konstrukcja Heritage 92 to doskonale wykonane pióro wieczne. Próbę czasu (na razie krótką, bo ośmiomiesięczną) zdało celująco. Tworzywo sztuczne, z którego wykonano Pilota ma w sobie coś fajnego, sprawia wrażenie o wiele bardziej solidnego i „masywnego” niż tworzywo sztuczne użyte w korpusie TWSBI albo Pelikana M205. Nie wiem, jak to ładnie ująć, wena nie przychodzi, ale ten plastik nie jest w dotyku plastikowy. Jest solidny, trwały, zbity. Pilot nie należy do piór wagi ciężkiej, nawet po dłuższej sesji odręcznego pisania nie powinny wystąpić zakwasy. Waga: 20 g Zamknięte: 137 mm Otwarte: 129 mm System napełniania Bajka. Pilota wyposażono w udany tłokowy system napełniania. Tłok chodzi lekko, nie miewa kaprysów, nie stęka. Wystarczy zanurzyć stalówkę w inkauście, przekręcić tłok do oporu, wytrzeć stalówkę i sekcję i można zacząć pisać. System działa bezbłędnie. Co ciekawe Pilot Custom Heritage 92 jest, jak dotąd, jedynym piórem Pilota napełnianym w ten sposób. Z bliżej nieokreślonych powodów japomnscy producenci piór wiecznych przez dłuższy czas jak ognia unikali ciekawszych niż tłoczek albo nabój systemów napełniania. Ale jak już system taki skonstruowali, zrobili to bardzo dobrze. Stalówka Właśnie. Stalówka. To od niej wszystko zależy. Nawet najlepiej wykonane pióro nieziemskiej urody wyposażone w słabą stalówkę, pozostawi po sobie co najwyżej niesmak. Pilota wyposażono w złotą, rodowaną stalówkę dostępna w standardowych rozmiarach EF, F, M i B. To przykre. W końcu Pilot ma w ofercie ponad piętnaście wariantów stalówek. Widocznie uznali, że co za dużo i niezdrowo i nie pozwolą Klientom na połączenie ekstrawaganckiego systemu napełniania z nietypową stalówką. Szkoda. Wybrałem emkę. Żałuje tego wyboru. Powinienem był zamówić stalówkę w rozmiarze B. Ponieważ jednak tego nie zrobiłem, piszę emką. I jak? Jak się nią pisze, zapytacie. Dobrze? Bardzo dobrze? Fantastycznie? Hmmm. No jak? W końcu to Pilot, klasa sama w sobie. A ja wam powiem, że Pilotem pisze się tak sobie. Stalówka w rozmiarze M jest nieprzyzwoicie sztywna. Kreska jest, jak dla mnie, za wąska, ale na to przymknąłbym oko, gdyby była mokra a pióro pisało bez przyłożenia siły. Niestety to się nie dzieje. Stalówkę trzeba docisnąć do papieru, żeby uzyskać rozsądny efekt. Czuję się nią zawiedziony. Gdyby ktoś miał pomysł na poprawę przepływu, niech się nie krępuje i da znać. Podsumowanie Warto czy nie warto? Zależy. Od oczekiwań, możliwości finansowych, przeznaczenia pióra. gdybym wiedział to, co wiem, nie kupiłbym go ponownie. Może źle trafiłem, może stalówkę trzeba jeszcze trochę rozpisać? W sumie nie używam go tak często, przegrywa z TWSBI 580 (stub 1,1 jest po prostu genialny), Lamy 2000 i Van Goghiem. Bez dwóch zdań jest to piór warte uwagi, wykonane lepiej niż TWSBI i Pelikan 205, ale fani „masełka” mogą poczuć się zawiedzeni. Czy pióro to jest warte swojej ceny? I tak i nie – jest warte swojej japońskiej ceny (400 PLN +/- 10 %), nie jest warte swojej europejskiej ceny (ok. 850 – 900 PLN). Plusy jakość wykonania jakość użytych materiałów system napełniania pojemność (ok. 1,2 ml) Minusy cena (poza Japonią) sztywna stalówka
  4. Pilot Namiki Custom 742 vs 743 Historia Marki. Ryosuke Namiki, założyciel Namiki Manufacturing Co Ltd., w 1918 roku, był absolwentem i profesorem Szkoły Morskiej w Tokio. Po wielu eksperymentach udało mu się z powodzeniem zastosować odpowiednie stopy złota do konstrukcji stalówek. Do dzisiaj Pilot jest jednym z nielicznych producentów, którzy samodzielnie wytwarzają stalówki poczynając nawet od wytopu odpowiedniego stopu. Sukces Namiki po części zależał od współpracy z jego przyjacielem i kolegą Masao Wada autorem "Zen and the Art of Making Pen". W 1926 roku spółka powołała pierwsze zagraniczne biura w Malezji, Singapurze, Bostonie, Londynie i Szanghaju. W 1938 roku nazwa firmy została zmieniona na Pilot Pen, Ltd. Firma została ponownie przemianowana w 1950 roku jako Spółka Ink Pilot, W 1954 roku został otwarty oddział w Brazylii. W latach 1972 - 1999 nastąpił okres dynamicznej ekspansji firmy, zostały utworzone w wielu miejscach na świecie różne spółki zależne. Aktualna ‘zbiorcza’ nazwa koncernu, to Pilot Corporation. Koncern jest największym wytwórcą materiałów piśmienniczych w Japonii i zarazem jednym z największych światowych producentów w branży. Wg niektórych źródeł po konsolidacji w 2008 roku był drugim światowym producentem w branży. Ostatnio Pilot rozpoczął politykę „BeGreen”, tj. linię produktów, min. długopisów i ołówków, wykonanych z materiałów pochodzących głównie z recyklingu. Kluczowe daty w historii rozwoju firmy można zobaczyć np. tutaj. Jako ciekawostkę podam, że słowo Pilot w nazwie firmy nie ma nic wspólnego z lotnictwem (sic!). Otóż Pilot w tym przypadku oznacza niewielką jednostkę pływającą wprowadzającą duże statki do portu . Uwaga o materiałach źródłowych. W dalszej części będę korzystał z materiałów źródłowych pana Taizo Okagaki (engeika.com) za pisemną zgodą ich właściciela oraz z materiałów zamieszczonych na blogu kpmn oraz witrynie producenta. Trochę o stalówkach. Jak powiedziano wcześniej Pilot produkuje całą gamę bardzo dobrych stalówek, z których miałem okazję kilka wypróbować i naprawdę można się nimi autentycznie zachwycić Na zdjęciach poniżej można zobaczyć interesujące zestawienia dostępnych modeli stalówek. Porównanie wielkości stalówek: Dostępność stalówek dla poszczególnych modeli: Interesująca nas rodzina produktów. Pilot oczywiście produkuje bardzo bogaty asortyment materiałów piśmiennych jednakże chciałbym się skupić teraz na rodzinie piór wiecznych oznaczonych jako: 845, 823, 743, 742, 74, 912, 91 i 92. Dla porównania pióra zamknięte: oraz pióra otwarte: i jeszcze zestawienie 'parametrów' piór: Dochodzimy wreszcie do naszych dwóch tytułowych bohaterów, którzy są dla siebie niczym Don Kichot i Sancho Pansa, czyli do modeli 742 i 743. Na początek, rzut oka na obu pilotów: Model 742: Model 743 (przy okazji możemy zobaczyć konwerter CON-70): I jeszcze piękna stalówka F w rozmiarze #15: Pilot Namiki 742 vs 743, główne starcie. Parametry piór, w rodzaju: waga pióra, długość ze skuwką i bez, rodzaj stalówki, itd. Podane zostały w tabelach wyżej. System napełniania - naboje/konwerter CON-70 o pojemności 1,1ml. Niestety nie pasują ani naboje ani konwertery typu „international” aczkolwiek dostępna jest ‘przejściówka’. Chciałbym teraz trochę bardziej subiektywnie opowiedzieć o ich użytkowaniu. Pierwsze zakupione przeze mnie piórko, to Pilot 742. Dość długo korespondowałem z panem Taizo bo nie mogłem zdecydować się na którąś ze stalówek. Nie miałem z nimi wcześniej do czynienia, a mnogość rodzajów nie ułatwiała zadania. Na stronie (niestety tylko japońsko-języcznej) firmy Pilot można znaleźć krótkie filmiki instruktażowe jak pisać różnymi rodzajami stalówek. Trzeba też wiedzieć, że stalówki japońskie mają znacząco mniejszy ślad w stosunku do rozmiarów europejskich. Dla przykładu japońskie M, to w przybliżeniu europejskie F. Ogólna (przybliżona) zasada jest taka, że im szybsze notatki chcemy robić tym stalówka powinna być cieńsza. Potrzebowałem czegoś do takiego codziennego pisania i zdecydowałem się na stalówkę Soft Fine Medium (SFM), reklamowaną jako przeznaczoną do notatek dla studentów . Pierwsze wrażenia z pisania były wręcz piorunujące. Stalówki typu soft są czymś pomiędzy normal (hard), a flex. Zostawiają nieco bardziej mokry ślad. Właściwie nie wymagają najmniejszego wysiłku przy pisaniu. Najlżejsze nawet dotknięcie papieru pozostawia ślad atramentu. Moim zachwytom nie było końca i nadal uważam, że japońskie stalówki typu soft są czymś absolutnie fantastycznym. Rzut oka na oba pióra (742 jest czarny, 743 bordowy). Dla porównania Piloty umieściłem w towarzystwie MB 149: ... i jeszcze pióra otwarte: MB 149, to jednak straszny „grubas”. Dla niektórych wręcz nie nadaje się do dłuższego pisania, a jedynie do prestiżowego stawiania podpisów. Jest w tym ziarnko prawdy bo z autopsji wiem, że piloty są zdecydowanie lżejsze i wygodniejsze do trzymania przy pisaniu. Zanim przejdę do modelu 743 zatrzymam się chwilę nad pewnym fenomenem cenowym i jak mniemam marketingowym. Otóż model 742 wg cennika producenta kosztuje 21 000 Y (ok. 180 USD), a można go czasem kupić nawet za kwotę na poziomie 150 USD, podczas gdy model 743 kosztuje już 31 500 Y (ok. 280 USD). Sprzedawcy, szczególnie amerykańscy sprzedają ten model nawet w cenie ok. 330 USD, a najwyższa cena jaką widziałem, to 416 USD. Mowa oczywiście o wzorze podstawowym, tzn. nie zdobionym techniką maki-e oraz lakierem urushi. Wizualnie oba modele niewiele się różnią. 742 ma dwie gwiazdki na złotym pierścieniu wokół skuwki, 743 – trzy gwiazdki. Pierścienie na końcu korpusu i końcu skuwki w 743 są nieco szersze niż w 742. Pióra zamknięte są niemal identyczne. Sekcje i korpusy pasują do siebie i można je nawet wymienić (zdjęcie pod akapitem). Największa różnica dotyczy właściwie stalówek: model 742 posiada stalówkę w rozmiarze #10, a model 743, stalówkę w rozmiarze #15. Mimo, że stalówki te różnią się wagą o ok. 30%, to otwarty model 743 jest dłuższy od 742 tylko o ok. 3mm. Teraz małe ‘czary mary’, zamieniamy sekcje i… …i orientujemy się, że różnica długości zależy właściwie tylko od wielkości stalówki. I właśnie te 3mm różnicy wzbudzają najwięcej emocji wśród fanów piór marki Pilot. Nieco przewrotnie można zapytać, czy 3mm różnicy warte jest ok. 100 USD? „Zdania uczonych są podzielone”. Kilka lat temu śledziłem dość emocjonalne dyskusje m.in. na fpn. Dla wielu użytkowników tak minimalna różnica w wielkości pióra nie uzasadnia tak dużego skoku cenowego. Dyskusje często kończyły się dobrą radą w stylu: „kup któryś z tych dwóch modeli i już później nie oglądaj się za siebie”. Jeśli spojrzymy na zdjęcia rodziny piór zamieszczone na początku zauważymy, że pomiędzy modelem 742 i 743 przebiega jakby umowna granica podziału pewnej rodziny produktów. Na przykład w piórach: 743, 823 i 845 pierścienie na korpusie są identyczne i jednocześnie szersze niż w modelach niższych. Moim zdaniem skok cenowy w tym przypadku wynika z polityki marketingowej firmy. Model 743 zapoczątkowuje niejako nieco wyższą klasę produktów, możnaby powiedzieć nieco bardziej prestiżową. Oczywiście nie skorzystałem z dobrej rady żeby nie oglądać się za siebie i... kilka miesięcy później kupiłem model 743 ze stalówką F dla odmiany. Przyzwyczajony do miękkiej i raczej mokrej stalówki SFM przeżyłem lekkie rozczarowanie japońską F-ką. Jak dla mnie za sucha, skrobie i dość twarda (porównując oczywiście z wcześniejszą SFM'ką). Pomyślałem, że to trochę za drogie pióro żeby tolerować takie rozczarowanie i wysłałem je do tuningu do @Alveryna. Po poprawkach stalówka jest naprawdę znakomita. Minimalnie bardziej mokra oraz nie drapie. To wystarczyło aby z czasem pióro stało się moim wręcz podstawowym narzędziem do pisania. Szczególnie do robienia szybkich notatek, zapisków w terminarzu, itp. Poniżej przedstawiam porównanie śladu obu stalówek (moim zdaniem skan jest jednak jakieś 15% ciemniejszy niż w realu): Nie ma właściwie znaczenia czy piszemy wolno czy szybko, nie odnotowałem żadnych problemów z przepływem atramentu. Subiektywnie wydaje mi się, że te pióra „lubią” raczej atramenty rzadkie, o dobrym przepływie. Robiłem szybkie podkreślenia, albo nawet rysunki techniczne odręczne i z pokorą muszę przyznać, że te stalówki nigdy mnie nie zawiodły. Wykonuję często następujący test – stawiam szybko pionowe kreski stopniowo zmniejszając nacisk stalówki na kartkę. Odmiana tego testu to cykliczne zmienianie nacisku na kartkę, oczywiście tak, żeby jednak nie przestać pisać. Najczęściej w pewnym momencie pióro zaczyna przerywać, z reguły na początku stawiania kolejnej kreski. Tymi pilotami wykonałem taki test robiąc ok. 200 kresek, nigdy nie przerwały ani jednej kreski. Można pisać pod niemal dowolnym kątem (ale oczywiście w granicach rozsądku, czyli np. nie krawędzią boczą stalówki). Jednak nie można pisać stalówką odwróconą „na plecy”. Mam wrażenie, że w kolekcji każdego uznanego producenta pojawiają się takie „kontrowersyjne” pary w rodzaju: Pelikan M800 (805) vs M1000; MB146 vs MB149; Osmia 883 vs 884; itd. Rozpoczynają się wtedy dyskusje z cyklu „O wyższości…” i… życie pióro-maniaka jest ciekawsze!
  5. Cześć, od zawsze pamiętam, że używałem pióra do pisania, ale nigdy jakoś szczególnie nie skupiałem się przy jego wyborze. Przez ostatnie lata pisałem Parkerem z serii IM black GT ze stalówką F, którego dostałem na 18 urodziny. Będą laikiem w wyborze piór muszę prosić o polecenie paru dobrych egzemplarzy do kwoty 400 zł +/-. - Wymiarowo parker dobrze leży w mojej dłoni, nie lubię małych piór jako że mam dość duże ręce. - Zastanawiam się jeszcze nad stalówką M. M jest równe M u innych producentów? - myślałem o "miększej" stalówce; ta z Parkera jest bardzo sztywna - dobrze, gdyby pióro nie szarpało papieru Z góry dzięki
  6. To pióro znają prawie wszyscy. Często jest wskazywane jako najlepszy wybór dla amatora piór oraz lider w kategorii cena/jakość. Przyznam, że kiedy przyjechał do mnie pierwszy Pilot 78G skonsternowałem się. O co chodzi? – pomyślałem – To COŚ ma być strzałem w dziesiątkę? Niemożliwe. Napiszę to wprost – pióro to jest w mojej ocenie brzydkie, nie podoba mi się ani trochę. No ale skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Napełniłem Pilota atramentem, popisałem nim trochę i na zawsze odłożyłem go do szuflady. Tak chwalona stalówka w rozmiarze F okazała się suchą igłą. Może miałem pecha? Trudno powiedzieć. Skądinąd wiem, że są amatorzy podobnych stalówek. Rzecz w tym, że nie jestem jednym z nich. Po jakimś czasie, kiedy odkryłem, że atramenty kręcą mnie bardziej niż pióra, zacząłem szukać czegoś do testów. Czegoś z grubą stalówką. Czegoś, co pozwoliłoby mi różnicować grubość linii. Markowe pióra straszyły ceną. Pilot cenę miał umiarkowaną. Zamówiłem cztery sztuki ze stalówką B. Jestem z nich zadowolony. Nie wyładniały ani trochę. Nie piszą genialnie. Spełniają za to moje oczekiwania. Są tanie, łatwo się je czyści, nie będę płakał, kiedy odjadą / rozpadną się / zje je pies / nadepnę na nie. Traktuję je trochę tak jak tanią plastikową obieraczkę do ziemniaków. Spełniają swoją rolę. wracają do szuflady i czekają na następne zadanie. Wygląd (3/10) Pilot 78 G jest w moim odczuciu jednym z najbrzydszych piór na rynku. Wygląda plastikowo i tandetnie. Namalowany „złoty” ring nie dodaje mu uroku ani nie czyni go bardziej stylowym. Przeciwnie – podkreśla jarmarczny wygląd tego pióra. W wielu egzemplarzach zarówno na zakończeniu skuwki i korpusu widać ślady po wtryskarce. Pilota 78G można nabyć w czterech kolorach: czarnym, morskim, zielonym i czerwonym. Czy coś mi się podoba? Kształt. Kształt jest znośny, ale całość do mnie nie trafia. Jak pokazała pomysłowość jednego z forumowiczów www.fountainpennetwork.com z Pilota 78G można zrobić nieźle wyglądające pióro. http://www.fountainpennetwork.com/forum/index.php/topic/221020-ef-pen-suggestions/page-2#entry2342219 Mnie brak umiejętności manualnych, żeby uzyskać taki efekt, ale jeśli się nie mylę Alveryn uzyskał zbliżony efekt. Konstrukcja Jeszcze żaden się nie rozpadł. To miłe. Zdarza się, że klips lata na boki, ale nie jest to nic, z czym domorosły pen (pseudo)doctor nie mógłby sobie poradzić. Wystarczy dokręcić czubek skuwki Pióro wygląda słabo, ale jest odporne. Ma przemyślaną konstrukcję i, na upartego, można je przekształcić w eye droppera. Ja nie mam takiej potrzeby, bo wykorzystuje je tylko do recenzji, ale przykładny, dużo notujący student, mógłby rozważyć tę możliwość. Stalówka Stalówka w rozmiarze B to sucha italika – chyba najtańsza na rynku. Prawie najtańsza. Tańszy jest chyba Pilot Pluminix. Stalówka ta nie jest idealna, ale w cenie około czterdziestu złotych wyróżnia się na tle konkurencji. Lubię pisać nią testy atramentów bo ładnie ukazujje kolor i cieniowanie. Stalówka F okazała się dla mnie zbyt sucha. Nie lubię jej. System napełniania Konwerter lub naboje Pliota. Wymiary Zamknięte: 135 mm Otwarte: 120 mm Cena / Jakość (5/10) To nie jest złe pióro. Dla mnie jest jednak brzydkie i traktuję je jako narzedzie, które nie budzi we mnie pozytywnych emocji. Nie męczę się pisząc nim. Nie będę popadał w przesadę. Moim zdaniem można kupić w tej cenie wiele ładniejszych, lepiej skonstruowanych i lepiej piszących piór wiecznych (Diuki, Kaigelu, niektóre Jinhao). Na korzyść Pilota przemawia udana stalówka B – jeśli ktoś chciałby pobawić się italiką, Pilot 78G będzie dobrym wyborem. Jeśli ktoś szuka pierwszego, dobrego i ładnego pióra – niech szuka gdzie indziej Próbka pisma (atramentem Inti w notatniku Franklin - Christoph)
  7. W grudniu 2007 roku Pilot wprowadzil na rynek serię dopracowanych w każdym szczególe atramentów. Serię tę nazwano iroshizuku, co oznacza kropla koloru (色彩 kolor, 雫 kropla) .Uwagę użytkowników piór na całym świecie zwróciły ciekawe kolory i elegancki kałamarz. Pomysłodawczynią kolorów byla Kiyomi Hasegawa, która pracując przez piętnascie lat w sklepie papierniczym, słuchała uważnie Klientów i doszła do wniosku, że wbrew pozorom nie wszyscy użytkownicy piór wiecznych chcą pisać na czarno i na niebiesko. Mądra kobieta. Serię atramentów Iroshizuku tworzą dwadzieścia cztery kolory. Dodatkowo na japońskim rynku pojawiły się na chwilę trzy atramenty z serii limitowanej: Edo-Murasaki, Fukagawa-Nezu and Shimbashi-Iro. Skany tych kolorów można znaleźć w internecie i, prawdę mówiąc, wyglądają rewelacyjnie. Dziwię się, że nie weszły do obecnie produkowanej linii. Edo - Murasaki wygląda wspaniale, podczas gdy Murasaki-Shikibu wygląda bezpłciowo. Mimo że lubię Fuyu-Syogun, Fukagawa-Nezu wygląda ciekawiej. Z tego, co wiem, Pilot nie planuje poszerzenia serii. Przyjrzyjmy się więc temu, co można kupić. Z czasem postaram się zrecenzować całą linię. Część atramentów zrecenzowałem kiedyś, ale obecnie staram się ujednolić format recenzji i recenzje planuję powtórzyć. Gdyby ktoś mógł podrzucić mi próbkę któregoś z Iroshizuku (mam Asa-Gao, Yu-yake, Fuyu-Gaki, Yama-Budo, Tsukushi, Chiku-Rin, Ina-Ho), nie będę się wzbraniał. Ajisai Ama-Iro Asa-Gao Chiku-Rin Fuyu-Gaki Fuyu-Syogun Ina-Ho Kiri-Same Kon-Peki Kosumosu Ku-Jaku Momiji Murasaki-Shikibu Shin-Kai Shin-Ryoku Syo-Ro Take-Sumi Tsuki-Yo Tsukushi Tsutsuji Tsuyu-Kusa Yama-Budo Yama-Guri Yu-Yake Próbkę kiri-same podesłał mi Traumeel. Wielkie dzięki. Kiri-same (jesienna mżawka) to całkiem przyjemny odcien szarości, ale nie porwał mnie jakoś szczególnie. Atrament jest w pewnym stopniu wodoodporny, widoczny jest wyraźny ubytek barwnika, ale das się odczytać tekst. Chromatografia nie wygląda ekscytująco: Moje zdanie na dzisiaj: przyjemny, ale mało ciekawy odcień szarego, może za jakis czas docenię. Ekspresjonizm abstrakcyjny (papier firmowy nieznanej proweniencji) Krople atramentu na ręczniku kuchennym Software ID Oxford Recycled ( 90g), Kaweco Classic Sport używany jako zakraplacz, stalówka B Kalendarz Porównanie
  8. Przedstawiam test atramentu Pilot Iroshizuku Ajisai o fajnym jasnoniebieskim kolorze. Wśród kolekcjonerów piór odcień nazywany jest „szkolnym niebieskim”. Wielu uważa go za przeciętny czy nieatrakcyjny kolor. Mnie się podoba. Technicznie jest jeszcze ciekawszy. Ma bardzo dobry przepływ. Pisze się nim nadzwyczaj dobrze. Szybko wysycha, co również jest na plus dla tego produktu. Częściowo wodoodporny. Jak dla mnie produkt godny polecenia. Producent: Pilot Seria, kolor: Iroshizuku Ajisai Pióro: Waterman Hemisphere „F” Papier: Image Volume (gramatura 80 g / m2) Parametry techniczne: Przepływ: bardzo dobry Lepkość: dobra Przebijanie: możliwe punktowe Cieniowanie: zauważalne Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę [klasa B] Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Próbka pisma w zeszycie Oxford A5 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma w zeszycie Rhodia No 16 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma na karcie Clairefontaine (gramatura 120 g / m2) Paleta odcieni (pobranych z 7 punktów kleksa)
  9. Witam Serdecznie, w recenzji japońskiego atramentu Pilot Iroshizuku - Hoteison 100th Anniversary Nim przejdziemy dalej, krótki wstęp, posłużę się cytatem bo tak będzie sensowniej: Firma Pilot została założona w Japonii w 1918r, po pełnych 100 latach, zaczyna się świętowanie 100 lecia firmy czyli rok później niż w Europie. Tak się składa że mamy rok 2019 i Po 12 latach od wydania tej "luksusowej" linii atramentów Pilot Iroshizuku postanowiono wydać serię 7 atramentów urodzinowych. Jako że Japończycy lubują się w bogatej symbolice, nie inaczej jest w tym wypadku i seria jest dedykowana 7 bożkom szczęścia i pomyślności wywodzących się z buddyzmu i zaadoptowanych w rodzimym shinto i mitologi japońskiej. Każdy kolor ma coś wspólnego z jednym z bogów. Jak przeczytać możemy na Wikipedii pod hasłem Shichi-fukujin W "mitologii japońskiej, siedmioro bogów szczęścia podróżuje razem po morzach cudownym "statkiem pełnym skarbów" (takara-bune) w kształcie smoka, wypełnionym skarbami i magicznymi przedmiotami, m.in.: czapką-niewidką i workiem zawsze napełniającym się pieniędzmi. Swoim wyznawcom przynoszą szczęście, bogactwo i powodzenie w życiu." Tytułowy Hotei (son chyba zastało dodane przez Japończyków jako tytuł? Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się że chodzi o syna) to uśmiechnięty budda z łysiną i workiem w którym trzyma dzieci, ale tutaj chodzi pewnie o zabawę i symbolikę bycia patronem własnie dzieci, dobrego humoru, rodziny i może nieco zabawy. Czemu wybrano kolor zielono - czarny dla tej postaci, szczerze mówiąc nie wiem - przypuszczam że czarny to ta dorosłość i dojrzałość, a zieleń to te aspekty dzieci i rodziny. Z drugiej strony kolor w sumie wydaje mi się nieco ciemny do tak ważnej roli. Butla: Recenzja właściwa: Atrament P.I. Hoteison to kolor czarno-zielony, o właściwościach bez zarzutów. Kolor jest zależny od grubości stalówki i papieru, pisząc cieńszymi stalówkami np. japońskimi M-kami albo europejskimi F-kami lub EF-kami atrament będzie bardziej ciemny wręcz czarny z nutą zieleni, im grubsza stalówka tym większa tendencja do ukazywania zieleni z zanikaniem czerni. Skany są nieco mylne bo w rzeczywistości przy zwykłym oświetleniu ten atrament naprawdę jest ciemny i wydaje się wręcz czarny, dopiero po dokładnym przyjrzeniu zauważyć można zielonkawość. Papiery słabszej jakości jeszcze przyciemniają jego moc, natomiast te lepszej rozjaśniają. Cieniowanie jest dostrzegalne również przy grubszej stalówce lub przy świetle słońca. W sumie kolorek pasuje do romantycznej jesiennej meandry. Jeśli chodzi o schnięcie to atrament schnie typowo 6-7s na papierze Xero co jest wynikiem podobnym do większości testowanych przeze mnie atramentów, przypływ i smarowanie jest na wysokim poziomie i pióro nie ma większych problemów z rozruchem. Co ciekawe atrament charakteryzuje się pełną wodoodpornością, nie jestem pewien czy cała seria 7 bóstw tak ma, ale to też ciekawy element który przetrwać może kolejne 100 lat tradycji piśmienniczej. Ekonomicznie z jakiegoś powodu wszystkie sklepy w Polsce jak jeden mąż sprzedają atrament po cenie 165zł za butlę o pojemności 50ml, doprawdy jest piękna, minimalistyczna i daje poczucie luksusu. Prawdopodobnie Pilot dyktuje cenę na cały rynek Polski, traktując kraj ten jak kraj trzeciego świata z dalekiej Afryki. Na szczęście jeśli ktoś ma ochotę i go stać może sprowadzić sobie atrament prosto z Japonii lub USA, uwzględniając inny Vat, przewalutowanie i potencjalne cło. Poczta lotnicza nie bardzo lubi ciecze więc przesyłka może iść nieco dużej zapewne, ale i tak ostatecznie, gra może być warta świeczki. Inną alternatywą są próbki z których ja skorzystałem. Podsumowując jeśli nie boisz się mixu czarnego z zielonym i atrament ten może być w zasięgu twojej kieszenie, warto - można poczuć tą moc dopracowanego atramentu. Jeśli nie ten kolor, w palecie zostało jeszcze 6 do zrecenzowania, jeśli nie ta cena to pewnie znajdzie się coś tańszego. Próba pisma na papierze Xero 80gsm Smart Line: Próba pisma na papierze Rhodia No. 85 80gsm: Test wytrzymałości na zamoczenie: Oxford 80gsm: Paleta kolorów z 7 punktów:
  10. W grudniu 2007 roku Pilot wprowadzil na rynek serię dopracowanych w każdym szczególe atramentów. Serię tę nazwano iroshizuku, co oznacza kropla koloru (色彩 kolor, 雫 kropla) .Uwagę użytkowników piór na całym świecie zwróciły ciekawe kolory i elegancki kałamarz. Pomysłodawczynią kolorów byla Kiyomi Hasegawa, która pracując przez piętnascie lat w sklepie papierniczym, słuchała uważnie Klientów i doszła do wniosku, że wbrew pozorom nie wszyscy użytkownicy piór wiecznych chcą pisać na czarno i na niebiesko. Mądra kobieta. Serię atramentów Iroshizuku tworzą dwadzieścia cztery kolory. Dodatkowo na japońskim rynku pojawiły się na chwilę trzy atramenty z serii limitowanej: Edo-Murasaki, Fukagawa-Nezu and Shimbashi-Iro. Skany tych kolorów można znaleźć w internecie i, prawdę mówiąc, wyglądają rewelacyjnie. Dziwię się, że nie weszły do obecnie produkowanej linii. Edo - Murasaki wygląda wspaniale, podczas gdy Murasaki-Shikibu wygląda bezpłciowo. Mimo że lubię Fuyu-Syogun, Fukagawa-Nezu wygląda ciekawiej. Z tego, co wiem, Pilot nie planuje poszerzenia serii. Przyjrzyjmy się więc temu, co można kupić. Z czasem postaram się zrecenzować całą linię. Część atramentów zrecenzowałem kiedyś, ale obecnie staram się ujednolić format recenzji i recenzje planuję powtórzyć. Gdyby ktoś chciał podrzucić mi próbkę któregoś z Iroshizuku (mam Asa-Gao, Yu-yake, Fuyu-Gaki, Yama-Budo, Tsukushi, Chiku-Rin, Ina-Ho), nie będę się wzbraniał. Ajisai Ama-Iro Asa-Gao Chiku-Rin Fuyu-Gaki Fuyu-Syogun Ina-Ho Kiri-Same Kon-Peki Kosumosu Ku-Jaku Momiji Murasaki-Shikibu Shin-Kai Shin-Ryoku Syo-Ro Take-Sumi Tsuki-Yo Tsukushi Tsutsuji Tsuyu-Kusa Yama-Budo Yama-Guri Yu-Yake Tsukushi to przyjemny brąz. Są ciekawsze, ale w zasadzie nie ma sie do czego przyczepić. Tsukushi charakteryzuje się świetnym przepływem, nasyceniem i lekką wodoodpornością: Kolor to ciekawy. Zainspirowany barwą rozwijających się jasnobrunatnych pędów zarodnionośnych skrzypu polnego: www.djsphotography.co.uk Butelka Ekspresjonizm abstrakcyjny Krople atramentu na ręczniku kuchennym Software ID Zakres koloru Oxford Recycled ( 90g, satined paper), Kaweco Classic Sport turned to eyedropper, broad nib Poljet 80
  11. Piórem pisałem od pierwszych lat podstawówki. Tak samo jak wiele innych dzieci, których rodzice starali się sprzyjać wyrabianiu ładniejszego charakteru pisma? u pociech. Pióro też miało jakoby lżej pisać, tak pamiętam. Przewijały się przez moje dłonie dostępne wówczas: pióra chińskie Wing Sung? Hero?, polskie Zenity, INCO i siajowe no namy, NRD-owskie Heiko Arystokratą w tym gronie było północnokoreańskie, wyposażone w złotą stalówkę Chollima. Do kompletu - atrament Astra albo "bardziej szlachetny" od niego Hero (jak się udało) lub naboje marki naboje. Pamiętam jak cienką kreską pisał Zenith i jak bardzo różniło się od niego mokro piszące INCO, które przebijało na drugą stronę zeszytu , robiło kleksy, wylewało doi skuwki. Nieodłącznym towarzyszem -upaćkane w atramencie palce. Pióra od czasu do czasu rozlewały "same z siebie", nie tylko podczas bitwy na teczki w szatni. W czasie prób uruchamiania robiły kleksy, atrament często przebijał przez papier, albo trzeba było pióro różnymi technikami ożywiać, bo "zasychały". Stalówki zaczynały zbyt grubo pisać, ulegały uszkodzeniom (jak to u piór bywa), plastik w korpusie lub sekcji też pękał, pióra dodatkowo brudziły. Sukcesem było wyszukać pióro które w miarę niezawodnie i cienko pisało i nie rozpadało się w dłoniach.. Budżet był bardzo ograniczony więc nic lepszego nigdy nie nabyłem, a co się dało naprawiałem sam. Jakie czasy, takie pióra. Jaki budżet takie doświadczenia. Co się namęczyłem z powodu tych siajowych wynalazków z demoludów, to moje. 😉 Dobrowolnie używałem pióra również w liceum i na studiach - bo piórem się faktycznie wygodniej pisze, choć zabawy z ich ogarnianiem było co niemiara. Po zakończeniu regularnej edukacji, w naturalny sposób moje zapotrzebowanie na ręczne pisanie zmalało niemal do zera i pióra poszły "do szuflady".... Weszliśmy w XXI wiek.... Czas płynął dalej.... Tak się złożyło, że od pewnego czasu znów co nieco więcej mam okazję ręcznie pisać. Dla mojego "Mikołaja" (który sam pisze piórem) był to dobry przyczynek do tego, by jako prezent pod choinkę dać mi Parkera Urbana Classic. Pierwsza reakcja - "wow jaka ładna i solidna rzecz",, i zaraz po tym "tylko na co mi taki drogi, niepraktyczny przedmiot o zmysłowych kształtach?". Pojojczyłem nieuprzejmie, że szkoda kasy na coś tak mało praktycznego. Otrzymałem w rewanżu instrukcję by używać wyłącznie markowych atramentów (czyli nie takich za 3 zł). "Mikołaj" od trzech dekad z okładem śmiga Watermanem na Watermanie (kto bogatemu zabroni). Przez dwa albo trzy tygodnie pióro leżało na półce. Nie miałem ochoty znów babrać się w atramencie. W końcu, żeby nie sprawić przykrości "Mikołajowi" postanowiłem pióro przetestować. Nabiłem nabój, zapakowałem do torby długopisy i pióro stalówką do góry (co by w czasie podróży nie zalać plecaka atramentem) i poszedłem na uczelnię... Kiedy przykładałem je do papieru byłem sceptyczny. I.... Pióro wystartowało od pierwszego dotknięcia. A moje palce po wielu godzinach pisania były wciąż czyste. Nie byłem w stanie rozmazać tego co napisałem, kreska była dość cienka, a atrament szybko wsiąkał i wysychał. Mogłem pisać odwrotną stroną stalówki - dysponując naprawdę super cienką jak włos linią. Po paru dniach przerwy pióro wciąż startowało bezzwłocznie. Mogłem też parę zdań zanotować na kartce położonej na pionowej ścianie. A tego się nie da zrobić długopisem!!! Pióro ani razu nie wylało do skuwki, nie zaschło, Zero kleksów, nawet po potrząsaniu,. Nigdy nie musiałem kombinować by je rozpisywać I w ten sposób Parker Urban "Lolobrigida" wkręcił mnie w lekką pióro-manię. Po pewnym czasie postanowiłem nabyć podobny egzemplarz, jako podarunek dla najbliższych i dla "Mikołaja" (w ramach rewanżu i ponieważ jego Waterman już dość marnie wygląda po 30-tu? latach używania, to tez dobry pretekst). Z rozpędu nabyłem parę kolejnych Urbanów, pozyskałem jednego w nowej wersji 2016, parę 45-tek, Ungaro, Hemi, IPG, Duke, odkurzyłem stare szkolne pióra z szuflady, zrobiłem remanenty resztek atramentu.. I jestem tu i Pozdrawiam z Łodzi P.S. DYGRESJA - jak chodzi o kulturę pracy cudownych piór z PRL-u Ostatnio postanowiłem przetestować jak działają moje stare Heiko Świeżo nabite nawet dość gładko , sensownie pisały. Jednak po nałożeniu skuwek i odłożeniu stalówką w dół... Następnego dnia jeden egzemplarz nie chciał pisać, a drugi wylał do skuwki. I jak się tu dziwić, że lubiąc pisać piórem, a w ramach edukacji męcząc się z badziewiem, teraz jestem urzeczony zachowaniem Parkera?
  12. Cześć. Zakładam ten temat już po moich pierwszych piórowych zakupach (dokładnie 3 sztuki). Do piór wiecznych wróciłem po wielu latach od podstawówki w momencie, jak zacząłem więcej pisać ręcznie w notatniku, co było następstwem porannej, rytualnej czynności związanej z wczesnym wstawaniem. Przedtem pisałem w kieszonkowym notatniku, ale tylko krótkie, hasłowe zapiski. Nie był to długi tekst. Pierwsze kupione pióro: Lamy Al Star M. Do niego konwerter i atrament Pelikan 4001 blue-black. Wrażenia z pisania bardzo fajne, kolor atramentu bardzo ciekawy, ale było za grubo. Dokupiłem wymienną stalówkę F. Jest cieniej i taka konfiguracja zostanie, choć kreska nadal do cienkich nie należy. Drugi zakup to pióro Faber-Castell Ambition F. Chciałem mieć cienko piszące pióro już na teraz, choć wiedziałem że całościowo to jeszcze nie jest to. Do zamówienia dodałem oczywiście konwerter i atrament F-C Cobalt Blue i tym sposobem mam już dwa zupełnie różniące się od siebie pióra 🙂 Z Fabera jestem zadowolony. Precyzja pisania tą stalówką robi wrażenie! Cienka, równomierna i ładna kreska do pisania drobniejszego tekstu w linijkach lub kratkach. Obawiałem się, czy przyzwyczaję się do trzymania pióra o takim kształcie. I nadal nie wiem. Jak o tym myślę to trzyma się dziwnie. Jak nie myślę tylko piszę więcej tekstu to jest OK. Na plus oczywiście nowoczesny i bardzo schludny design pióra 👍 Cały czas jednak czytałem i szperałem w celu wybrania lepszego pióra; takiego, które będzie mi się podobało BARDZO. Budżet do 1200zł czyli gdzieś tak do Pelikana M400, dobrego technicznie oraz dającego świetne wrażenia z pisania. Po głowie chodziły: Pelikany, Lamy ze złotą stalówką, droższe Parkery, Watermany, Kaweco Dia 2, Piloty 74 i klasyczne Sailory. W każdym przypadku mi coś nie pasowało. A to estetycznie, a to opinie na temat wrażenia z pisania. Wśród Pilotów serii 74 i 92 duży wybór modeli i stalówek mieszał w głowie, nie wiedziałem czego chcę. Zaczęły się porównania i analizy. Z tych dwóch serii (74 i 92) okazało się, że wolałbym w srebrnej stylistyce, aniżeli w złotej. Czarny 74 to bardzo ładny, klasyczny model z ogromnym wyborem stalówek, ale to złoto... W linii 92 zwróciły uwagę modele 91 i 912. Wiedziałem, że nie chcę stalówki F bo pisanie może nie być płynne, ani M, bo może być zbyt mokro i drobne literki mogą się zlewać. No więc jest FM, ale na forum bardzo polecana jest również SFM. No i dylemat 🤔 Przejrzałem ebaya i zastanowiłem się, co mogę mieć za jaką cenę. Stwierdziłem, że do codziennego pisania dłuższych notatek dobrym wyborem będzie stalówka FM, a jak w przyszłości nabiorę apetytu to po prostu kupię jeszcze kolejne pióro 912 SFM. Po tych wszystkich rozważaniach padł ostateczny wybór i złożyłem zamówienie 🙂 Pilot Custom Heritage 92 FM, kolor niebieski transparent. No i czekamy 🙂 Jeśli po otrzymaniu pióra spełnione zostaną moje oczekiwania co do wykonania i wrażeń z pisania, to właśnie w tej linii widzę pióra, które bym chciał - 91, 92, 912. To tyle jeśli chodzi o moje dotychczasowe wybory. Dam znać jak pióro do mnie przyjdzie z Japonii i obiecuję opisać wrażenia. Pozdrowienia, Maciek
  13. Dziwny to kolor. Spod stalówki wychodzi ciemna turkusowa linia, która szybko zasycha i zmienia się w niebiesko-szarawo-zielonkawy odcień koloru morza. Więcej tu niebieskiego niż zielonego, ale co tam. Na początek zamieszczę próbkę Syo-ro (co można przetłumaczyć jako Rosa na Sosnowym Igliwiu) na chłonnym pergaminie (ślad pozostawiony stalówką "szpachelką" o szerokości 5 mm): Recenzja: INFORMACJE / PARAMETRY Producent: Pilot Kolor: Syo-ro Opakowanie: 50 ml Cena: ok. 140 PLN w Polsce, 75 - 80 PLN z wysyłką do Polski na świecie. Polskiemu dystrybutorowi podziękujemy (chęci na pewno ma dobre, ale polityka cenowa Pilota na Europę jest co najmniej zastanawiająca. W Japonii atrament ten kosztuje ok. 40 PLN). Nasycenie: Umiarkowane, kolor jest lekko spłowiały Przepływ: Dobry Cieniowanie: Całkiem miłe dla oka Jakość linii: dobra, powtarzalna na papierach różnej jakosci Osadzanie się na stalówce: zobaczymy za tydzień Wpełzanie na stalówkę: zobaczymy za tydzień Rozruch: musi chwilę się zastanowić, zanim przystąpi do działania Przebijanie: prawie w ogóle Strzępienie: niewielkie Wysychanie: szybkie Inne: trochę zawiało nudą SKANY (Pismo + cieniowanie): 1. Na satynowanym papierze ColorCopy (MONDI) 90g 2. Na papierze Oxford 90 g 3. W kalendarzu wyprodukowanym przez LEB Model:
  14. Jak po temacie widać, chciałbym dowiedzieć się co nieco o pilocie parallel. Uwielbiam pisać wszelkiego rodzaju italiką bądź frakturą, ale nie wiem czy parallel będzie lepszy od zwykłych stalówek.
  15. Przedstawiam test atramentu Pilot Blue o tradycyjnym kolorze niebieskiego, tzw. szkolnym. Zapachem również przypomina szkolną plakatówkę. Atrament ma dobre właściwości, szybko wysycha i ma zauważalne cieniowanie. Jeśli ktoś poszukuje takiego koloru to można mu polecić. Jedynym felerem jest przebijanie, ale dotyczy tylko kiepskiego papieru ksero. Producent: Pilot Seria, kolor: Blue Pióro: Waterman Hemisphere „F” Papier: Image Volume (gramatura 80 g / m2) Parametry techniczne: Przepływ: dobry Lepkość: dobra Przebijanie: zauważalne Cieniowanie: zauważalne Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę [klasa B] Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Próbka pisma w zeszycie Oxford A5 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma w zeszycie Rhodia No 16 (gramatura 90 g / m2) Paleta odcieni (pobranych z 7 punktów kleksa)
  16. Przedstawiam test atramentu Pilot Iroshizuku Kiri-Same o bardzo ładnym odcieniu szarego z nutą fioletu. Atramentem pisze się bardzo dobrze, stalówka jest dobrze nawilżona. Cieniowanie zauważalne jest już przy stalówce F. Wysychanie na bardzo dobrym poziomie, co jest dobrą wiadomością dla osób leworęcznych. I ta wodoodporność! Świetny atrament. Producent: Pilot Seria, kolor: Iroshizuku Kiri-Same Pióro: Waterman Hemisphere „F” Papier: Image Volume (gramatura 80 g / m2) Parametry techniczne: Przepływ: bardzo dobry Lepkość: dobra Przebijanie: niezauważalne Cieniowanie: zauważalne Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę [klasa A] Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Próbka pisma w zeszycie Oxford A5 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma w zeszycie Rhodia No 16 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma na karcie Clairefontaine (gramatura 120 g / m2) Paleta odcieni (pobranych z 7 punktów kleksa)
  17. W grudniu 2007 roku Pilot wprowadzil na rynek serię dopracowanych w każdym szczególe atramentów. Serię tę nazwano iroshizuku, co oznacza kropla koloru (色彩 kolor, 雫 kropla) .Uwagę użytkowników piór na całym świecie zwróciły ciekawe kolory i elegancki kałamarz. Pomysłodawczynią kolorów byla Kiyomi Hasegawa, która pracując przez piętnascie lat w sklepie papierniczym, słuchała uważnie Klientów i doszła do wniosku, że wbrew pozorom nie wszyscy użytkownicy piór wiecznych chcą pisać na czarno i na niebiesko. Mądra kobieta. Serię atramentów Iroshizuku tworzą dwadzieścia cztery kolory. Dodatkowo na japońskim rynku pojawiły się na chwilę trzy atramenty z serii limitowanej: Edo-Murasaki, Fukagawa-Nezu and Shimbashi-Iro. Skany tych kolorów można znaleźć w internecie i, prawdę mówiąc, wyglądają rewelacyjnie. Dziwię się, że nie weszły do obecnie produkowanej linii. Edo - Murasaki wygląda wspaniale, podczas gdy Murasaki-Shikibu wygląda bezpłciowo. Mimo że lubię Fuyu-Syogun, Fukagawa-Nezu wygląda ciekawiej. Z tego, co wiem, Pilot nie planuje poszerzenia serii. Przyjrzyjmy się więc temu, co można kupić. Z czasem postaram się zrecenzować całą linię. Część atramentów zrecenzowałem kiedyś, ale obecnie staram się ujednolić format recenzji i recenzje planuję powtórzyć. Gdyby ktoś mógł podrzucić mi próbkę któregoś z Iroshizuku (mam Asa-Gao, Yu-yake, Fuyu-Gaki, Yama-Budo, Tsukushi, Chiku-Rin, Ina-Ho), nie będę się wzbraniał. Ajisai Ama-Iro Asa-Gao Chiku-Rin Fuyu-Gaki Fuyu-Syogun Ina-Ho Kiri-Same Kon-Peki Kosumosu Ku-Jaku Momiji Murasaki-Shikibu Shin-Kai Shin-Ryoku Syo-Ro Take-Sumi Tsuki-Yo Tsukushi Tsutsuji Tsuyu-Kusa Yama-Budo Yama-Guri Yu-Yake Próbkę kon-peki podesłał mi Traumeel. Wielkie dzięki. Kon-peki to - z nazwy - odcien zainspirowany kolorem ceruleum, czyli bladobłękitnego pigmentu używanego w malarstwie. Spojkojnie można go objąć nazwą lazur i zestawić z Topaz Edelsteina czy Mediterranean Blue Diamine. Atrament jest trochę wodoodporny, widoczny jest silny ubytek barwnika, tekst da się odszyfrować. Jeśli szukacie w pełni wodoodpornego lazuru, szukajcie dalej. Chromatografia : Traumeel wspomniał gdzieś, że kolor ten ma tendencję do blaknięcia po kilku dniach spędzonych w piórze. Polecam wobec tego pisać kon-peki dużo i od razu zużywać konwerter A poważniej - zrobię test czternastodniowy, codziennie napiszę w kalendarzu linijkę tekstu piórem i wrzucę wynik tej zabawy za dwa tygodnie. Moje zdanie na dzisiaj: Kolor to świeży i przyjemny, ale ostatnio niespecjalnie odpowiadaja mi takie odcienei. Gdybym miał wybierać, wolę Topaz z serii Edelstein, który ma głębszy kolor i intensywniej cieniuje. Kon-Peki "świeci". Jeśli lubicie taki efekt, wrażenia murowane. Ekspresjonizm abstrakcyjny (papier firmowy nieznanej proweniencji) Krople atramentu na ręczniku kuchennym Software ID Oxford Recycled ( 90g), Kaweco Classic Sport używany jako zakraplacz, stalówka B Kalendarz Porównanie
  18. Plumix to linia piór japońskiej marki Pilot przeznaczonych do kaligrafii. Pióra w całości wykonane są z plastiku ze stalową stalówką dostępną w rozmiarach od EF do BB w japońskiej skali w systemie napełniania standardowymi nabojami. Recenzowane pióra są w kolorze czarnym z przezroczystym uchwytem umożliwiającym sprawdzenie ilości atramentu w naboju. BUDOWA Pióro ma wydłużoną, profilowaną i symetryczną konstrukcje pozwalającą na używanie zarówno przez prawo- jak i leworęcznych. Nie posiada ono klipsa, a skuwka jest zakręcana i można założyć ją na tył obudowy. Mimo wykonania z błyszczącego plastiku nie sprawia wrażenia tandetności, a samo tworzywo nie jest niskiej jakości. Na obudowie są dwa oznaczenia, oprócz napisu Pilot Plumix, który z czasem się ściera jest również oznaczenie rozmiaru stalówki, przydałoby się oprócz tego oznaczenie kolorem, bo szukanie odpowiedniego wśród kilku bywa uciążliwe. ERGONOMIA Ze względu na swoje przeznaczenie, piórom tym nie można wiele zarzucić w kwestii ergonomii. Zdecydowanie postawiono na wygodę użytkowania, a uchwyt mimo, że plastikowy trzyma się pewnie. Do tego trzeba dodać, że cała konstrukcja jest bardzo lekka i dobrze wyważona. Przydałaby się jedynie zatrzaskiwana skuwka w miejsce odkręcanej, bo obecne rozwiązanie jest po prostu niewygodne, tym bardziej gdy używamy wielu piór naraz. UŻYTKOWANIE Plumixów używam już od ponad roku, w szczególności w rysunku i jestem z nich bardzo zadowolony. Mam co prawda pewne zastrzeżenia do problemów z systemem zasilania, które nie zawsze podaje odpowiednią ilość atramentu (w stalówkach B i BB), ale zdarzają się incydentalnie. Gdyby nie to, pióro sprawdza się bardzo dobrze przy dynamicznych kreskach i bardzo precyzyjnych ruchach. Stalówki wymagają początkowego przyzwyczajenia się, bo minimalnie nieodpowiedni docisk może drapać papier. https://youtu.be/drim3XZw9zM PODSUMOWANIE Plumix w internecie kosztuje około 25-30 złotych. Po raz kolejny mam wrażenie, że za taką kwotę dostaję więcej, niż mógłbym się spodziewać. Produkt jest dopracowany i mocno ukierunkowany na konkretnego użytkownika. Nie jest to pióro do robienia notatek, ale jeśli szuka się taniego i wygodnego piórka do kaligrafii to produkt Pilota zdaje się być bardzo dobrym wyborem. Plusy: -cena, -ergonomiczna i lekka budowa, -właściwości piśmiennicze. Minusy: -zakręcana skuwka bez klipsa, -brak kolorowego oznaczenia rozmiaru.
  19. PILOT V5 jest określany mianem cienkopisu kulkowego. Dostępne są dwie wersje - częściej spotykana jednorazówka z tuszem w korpusie, oraz wersja na naboje, którą postanowiłem przetestować z atramentem do pióra. Wykonanie i wygląd wersji na naboje nie odbiega zbytnio od jednorazówki. Ot, takie plastikowe pisadło, nadające się najbardziej do biura lub do notatek w szkole, na studiach czy na szkoleniach lub konferencjach. Bardziej oficjalne okazje do pisania należy raczej obsłużyć czymś innym. Plastik, choć nie wygląda zbyt pięknie, jest dobrej jakości i nie sprawia wrażenia kruchości. Na korpusie jest nadruk, który może się wycierać. Sam korpus, w przeciwieństwie do skuwki, jest z przezroczystego tworzywa, co pozwoliło na umieszczenie okienka do podglądu poziomu tuszu. Końcówka pisząca ma postać igły, a w zasadzie bardzo cienkiej rurki z kulką na końcu. Średnica kulki w Pilocie V5 wynosi pół milimetra, co, jak podaje producent, przekłada się na linię grubości ok 0,3 mm. Linia taka jest możliwa do uzyskania, ale pod warunkiem pisania w bardzo pionowej pozycji, aby papieru dotykała tylko kulka. Możliwe jest pisanie nawet pod bardzo małym kątem, ale od kąta ok 45 stopni papieru dotyka łączenie kulki z igłą. Powstaje wtedy grubsza linia a odczucie w trakcie pisania jest bardziej "piórowe" niż kulkowe. Mam wrażenie, że atrament wtedy jest wyciągany na papier ze styku kulki i rurki podobnie jak przez szczelinę w stalówce (na zdjęciu pionowe i poziome linie u dołu, od lewej pionowe ustawienie, po prawej pod kątem). Naboje sprzedawane do tego modelu zawierają tusz. Producent ostrzega, aby nie używać tych nabojów z innymi instrumentami piśmienniczymi. Sama konstrukcja naboju jest identyczna jak nabojów piórowych Pilota (na zdjęciu nabój do Pilota Parallel - zawiera kulkę, której brak w naboju do cienkopisu). Tworzywo naboju jest ciemniejsze i ma żółty zafarb w części, która miała kontakt z tuszem. Nie wiem, czy jest to różnica konstrukcyjna, czy może stałe przebarwienie od tuszu. Fabryczny tusz jest rozpuszczalny w wodzie, ale zachowuje się nieco inaczej niż atrament - ma chyba inną lepkość. Przy płukaniu naboju z resztek tuszu, zostawał czarny osad nierozpuszczalny lub trudniej rozpuszczalny w wodzie. Sam proces płukania cienkopisu jest mało kłopotliwy, porównywalny z przemywaniem pióra. Użyłem pompki/gruszki dołączonej do Pilota Parallel (na zdjęciu). Płukanie spływaka jest bezproblemowe - pomiędzy spływakiem a igłą jest dziurka zapewniająca dobry przepływ. Sama igła też nie sprawia kłopotu - po zanurzeniu w wodzie tusz jest samoczynnie wyciągany od strony kulki. Po osuszeniu całości nabój napełniłem turkusowym atramentem KWZ Ink. Po kilku chwilach można już było pisać. Dużej różnicy w zachowaniu cienkopisu nie zauważyłem. Jedynie wrażenie większej suchości w trakcie pisania, a w zasadzie tylko zwiększony feedback, gdyż ilość dozowanego atramentu jest w zupełności wystarczająca i chyba nawet większa niż oryginalnego tuszu. Cienkopis zachowuje się z atramentem bardzo dobrze - nie przerywa, startuje od razu, nie zasycha nawet po 1,5 godz. z otwartą skuwką, atrament nie wypływa w nadmiarze. Różnica w grubości linii pionowo i pod kątem też występuje. Reasumując - nie zastąpi mi pióra jeśli chodzi o przyjemność pisania, ale do użytku w trudnych warunkach z ulubionym atramentem jak najbardziej mogę polecić. Tym bardziej, że sama obsługa zmiany atramentu i czyszczenia nie odbiega zbytnio od obsługi pióra i nie wymaga specjalnych zabiegów czy narzędzi.
  20. Przedstawiam test atramentu Pilot Iroshizuku Yama-Guri o bardzo ładnym kolorze gorzkiej czekolady. Bardzo ciekawa pozycja wśród kolorów Pilota. Atramentem pisze się bardzo dobrze, równie dobry ma czas wysychania. Cieniowanie występuje, ale jest słabo zauważalne. Na papierze ksero bardzo rzadko, ale potrafi tu i ówdzie przebić punktowo. Polecam! Producent: Pilot Seria, kolor: Iroshizuku Yama-Guri Pióro: Waterman Hemisphere „F” Papier: Image Volume (gramatura 80 g / m2) Parametry techniczne: Przepływ: dobry Lepkość: dobra Przebijanie: możliwe punktowe Cieniowanie: zauważalne (słabo) Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę [klasa B] Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Próbka pisma w zeszycie Oxford A5 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma w zeszycie Rhodia No 16 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma na karcie Clairefontaine (gramatura 120 g / m2) Paleta odcieni (pobranych z 7 punktów kleksa)
  21. Obiecałem sobie, że w tym roku nie będę kupował piór wiecznych. Zgodnie z założeniami w kwietniu miałem odebrać na Pen Show Peruna i mieć spokój. Niestety nie udało się. Prawdę mówiąc poniosłem sromotną klęskę. Styczeń i luty zamiast przynieść wytchnienie mojemu portfelowi, doszczętnie go wydrenowały. Jednym ze styczniowych nabytków jest Pilot Capless. Pióro to nigdy mi się nie podobało, ale uznałem, że mając na uwadze setki głosów pełnych zachwytu nad tym modelem, dam mu szansę. Tym bardziej, że kiedyś odrzucało mnie na samą myśl o Lamy Al-Star / Safari a obecnie stałem się ich zagorzałym fanem. Kto wie, może z czasem i Capless by mnie do siebie przekonał? Czy to ptak? Czy samolot? Pióro czy długopis? Produkowany od 1964 r. model Capless (w USA sprzedawany pod nazwą Vanishing Point) jest reklamowany jako jedyne na świecie automatyczne pióro wieczne. Ki czort? Wygląda jak przerośnięty długopis ze zmutowanym klipsem. I z przydługą nakrywką systemu automatycznego wysuwu. Są ludzie, którzy zachwycają się konstrukcją tego pióra i leżącą u jej podstaw myślą techniczno-inżynieryjną. Lubię rozwiązania eleganckie w swojej prostocie, ale Capless jak dla mnie zbyt wiele poświęca na rzecz funkcjonalności. Po blisko dwóch miesiącach sporadycznego używania tego pióra wciąż nie przekonałem się do jego wyglądu. Wygląd to nie wszystko. Tak mówią. Czy mają rację? Niech każdy oceni sam. Design No właśnie. Jedni zachwycają się wyglądem Caplessa, inni patrzą na niego z zaskoczeniem zachodząc w głowę czy im się podoba czy nie. Jeszcze inni uważają go za mutanta. Capless nie wygląda jak pióro wieczne. Wygląda jak niespecjalnie ładny długopis. Tym, co od razu przykuwa uwagę jest bardzo krótka sekcja zakończona otworem wylotowym. Po naciśnięciu przydługiego zakończenia nakrywki mechanizmu wysuwu, z dzioba wysuwa się krótka stalówka, która z daleka można wziąć za zakończenie naboju do długopisu. Mamy jeszcze klips. Wielki. Trwale połączony z sekcją. To chyba właśnie klips powoduje, że opinie na temat twego modelu są tak silnie spolaryzowane. Ładnie to nie wygląda, ale da się z tym klipsem żyć. Przeważnie trzymam sekcje bardzo blisko stalówki a chwytu nauczyłem się pisząc Al.-Starem. Prawdę mówiąc klips nie przeszkadza mi wcale w pisaniu. Mam jednak wrażenie, że osoby które silnie zaciskają palce na sekcji i trzymają pióro pod dziwnym kątem, mogą mieć z tą konstrukcja sekcji problem. Stalówka Model Capless jest dostępny ze stalówkami wykonanymi ze stopu żelaza (tzw. special alloy nib) lub złota (złote i rodowane). Różnica w cenie między modelem ze stalową a modelem z rodowaną złotą stalówka wynosi około 50 $. Zdecydowałem się na najdroższy wariant – nie lubię złoceń. Wybrałem stalówkę w rozmiarze M. Nie zawiodłem się. Jest to stalówka mała rozmiarem, ale nadrabia możliwościami. Po papierze sunie przyjemnie, ale nie super gładko. Na tańszych papierach typu Lyreco słychać lekkie szuranie po papierze. Atrament jak na „Japończyka” podaje nad wyraz Chojnie. Mam Pilota Custom Heritage 92 ze stalówką w rozmiarze M, który w porównaniu do Caplessa cierpi na suchoty. Co do mechanizmu wysuwania i chowania stalówki – działa Perfekcyjnie. Wieść niesie, ze nawet kilkudziesięcioletnie Caplessy zachowują sprawność mechanizmu wysuwy. Czad. Inżynieryjny cud w świecie, w którym najprostszy opiekacz sypie się po paru latach. Stalówka Caplessa powinna przypaść do gustu tym, którzy lubią czuć choć trochę papier pod irydowym ziarnem. Fani „masełka” nie osiągną z Caplessem stanu Nirvany. System napełniania Pióro jest zasilane nabojami albo poprzez konwerter umieszczony w metalowej obudowie. Całość prezentuje się niexle, jednak po wyjęciu konwertera ze zbroi, okazuje się, że ma on niewielką pojemność. Nepłnienie konwertera jest trochę bardziej czasochłonne niż w wypadku innych, bardziej typowych piór wiecznych. Pióro trzeba rozkręcić, wyjąć z niego nabój, zanurzyć go do połowy w kałamarzu, zassać atrament, wytrzeć całość chusteczka i złozyć pióro. Alternatywą jest oczywiście napełnianie konwertera strzykawką. Wszystko działa sprawnie, ciekawie wygląda. Mozna przyczepic sie jedynie do pojemności konwertera. Wymiary Capless to pióro wykonane z lakierowanego metalu. Swoje waży - 32 g. Długość: 135 mm przed wysunięciem stalówki, 138 mm po wysunięciu stalówki. Podsumowanie Pilot Capless / Vanishing Point to jedno z tych piór, które wszyscy mieli, chcą mieć lub którego nie trawią w ogóle. Po dwóch miesiącach przygody z Caplessem postanowiłem się z nim rozstać. Nie używam go zbyt często (wypisałem trzy konwertery) a kiedy go nie używam, nie tęsknię za nim, sięgam po Van Gogha albo Al-Stara. Albo Operę. Z drugiej strony uważam, że to dobrze wykonane i trwałe pióro wieczne warte uwagi pod warunkiem, że charakterystyczny design i nacisk położony na funkcjonalność wam odpowiadają. W Polsce model ten kosztuje prawie tysiąc złotych. W Japonii można go kupić za około 110-120 dolarów. Za swój egzemplarz z wliczonym kosztem wysyłki i opłatami celnymi zapłaciłem 528,48 PLN. W cenie do 600 PLN uważam Caplessa za mocnego zawodnika. Jest innowacyjny, ciekawy z technologicznego punktu widzenia, praktyczny, dobrze wyważony i dobrze wykonany. Konkurować z nim może tylko Lamy 2000. A właściwie mogłoby, gdybyśmy wszyscy podejmowali decyzje zakupowe wyłącznie w oparciu o parametry techniczne i stosunek ceny do jakości. Tak się nie dzieje. Dlatego ja dalej będę polował na gorzej wykonane włoskie pióra wieczne, które dają mi po prostu większą frajdę. Co do polskiej ceny rynkowej powiem tak – niech się gonią. Nawet po dodaniu do ceny pióra cła i vatu całkowita cena Caplessa sprowadzonego z Japonii będzie niższa o co najmniej 30 % a jak wam się poszczęści to nawet o 50 %. Plusy design (dla innych, w tym dla mnie, minus) funkcjonalność trwałość udana stalówka Minusy design lakier błyskawicznie „łapie” odciski palców mała pojemność konwertera
  22. Pilot Iroshizuku Yu-Yake Próbka tekstu Maźnięcie wacikiem Kleks rozmazany stalówką Kreski Odporność na wodę (2 krople) HSL + RGB w programie graficznym pixlr.com Próbka pisma w zeszycie Oxford Karta testowa w całości
  23. Przedstawiam test atramentu Pilot Iroshizuku Ku-Jaku o bardzo ładnie skomponowanym morskim kolorze. Porównałem odcień z Pelikanem Edelsteinem Aquamarine oraz z Diamine Eau de Nil, gdzie Ku-Jaku wypadł po środku. Przy czym Eau de Nil był tym najciemniejszym i najbliżej mu do niebieskiego. Atramentem pisze się świetnie i takie też ma walory techniczne. Jeśli macie okazję zakupić, kupujcie i delektujcie się. Producent: Pilot Seria, kolor: Iroshizuku Ku-Jaku Pióro: Waterman Hemisphere "F" Papier: Image Volume (gramatura 80 g / m2) Parametry techniczne: Przepływ: bardzo dobry Lepkość: dobra Przebijanie: niezauważalne Cieniowanie: zauważalne Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: bardzo dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę [klasa B] Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Karta testowa Próbka pisma w zeszycie Oxford A5 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma w zeszycie Rhodia No 16 (gramatura 90 g / m2) Próbka pisma na karcie Clairefontaine (gramatura 120 g / m2) Paleta odcieni (pobranych z 7 punktów kleksa)
  24. "Iroshizuku" to połączeniem japońskich słów "iro" (kolor, kolorystyka) oraz "shizuku" (kropelka), całość można przetłumaczyć jako „kolorowe kropelki”. Nazwa każdego atramentu wywodzi się od nazw japońskich naturalnych krajobrazów i roślin, a jest ich aż 24 odcieni. Pilot od początku swego istnienia produkuje własne atramenty, które znane są i cenione na całym świecie. Przedstawiam test atramentu Pilot Iroshizuku Yama-Budo, który powinien być reklamowany słowami „jeśli twoja szminka nie jest takiego koloru – spraw sobie takie atrament”. Pomimo żartu uważam kolor za bardzo ciekawy i wart zakupu. Ma doskonały przepływ i szybko wysycha. Jeśli chodzi o przebijanie to jest to zauważalne na tanim papierze ksero, na papierze Oxford przebijanie pojawia się już tylko punktowo, natomiast na papierze Rhodia brak przebijania. Producent: Pilot Seria, kolor: Iroshizuku Yama-Budo Pióro: Waterman Hemisphere "F" Papier: Image Volume 80 g / cm2 Parametry techniczne: Przepływ: bardzo dobry Lepkość: dobra Przebijanie: zauważalne (na papierze ksero) Cieniowanie: zauważalne Strzępienie: niezauważalne Nasycenie: dobre Kleks rozmazany stalówką Maźnięcie wacikiem Kreski Odporność na wodę Czas wysychania Kleks na chusteczce higienicznej Chromatografia Próbka tekstu na papierze ksero Próbka pisma w zeszycie Oxford Próbka pisma w zeszycie Rhodia
×
×
  • Utwórz nowe...