Skocz do zawartości

stickyfinger

Użytkownicy
  • Ilość treści

    100
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

787 wyświetleń profilu

stickyfinger's Achievements

F

F (3/6)

  1. Witajcie, to ja jestem tym panem z Chorzowa. Widzę, że mamy tu mały i niepotrzebny zamęt. Napiszę małe wyjaśnienie i zrobię to tylko raz, bo wolę w takich sytuacjach coś oświadczyć, niż dyskutować w nieskończoność. Otóż zajmuje się piórami już kilkanaście lat, z czego od kilku mam stacjonarny warsztat. Cały ten czas i ilość piór (moich i niemoich), które przetoczyły się przez moje ręce pozwoliły mieć wyrobiony look na nie. Przyjmijmy, że jest to doświadczenie. Zasada mojej działalności jest jasna i prosta: naprawiam pióra. Co to znaczy? Odp.: wszystkie? Co znaczy wszystkie? Odp.: takie, które są naprawialne, a raczej te, które umiem naprawić. Ich klasa i jakość są obojętne, czyli: klient chce - ja robię. Jendakże, jako, że jestem gadułą, a w szczególności piórowym gadułą, często gadam o szczegółach. Jako, że padło słowo "profesjonalizm", to jako pretendujący do bycia profesjonalistą często przestrzegam klientów nt. stosunku wartości (stanu i jakości) do kosztów ewentualnej naprawy. Nie mam serca pchać klienta w koszty przekraczające wartość pióra. Zawsze informuję o powyższym, jednak zaskakująco często klienci chcą naprawić ww. pióra. Takie podejście po prostu uznaję na uczciwe. Jeśli ktoś uważa, że o powojennych polskich piórach wyrażałem się pogardliwie, cóż, muszę go z tym pozostawić. Nazywam pióra, tak jak je widzę. Mam raczej złe zdanie o nich, tj. ich materiały nie przetrwały próby czasu i w mojej ocenie są po prostu kiepskie. Nie oznacza to, że odrzucam pióra za ich jakość, odrzucić może je tylko właściciel. To tyle. Przemek
  2. Żegnaj Jose!!! Pióro jest już w drodze do właściciela. To było świetne doświadczenie.
  3. Prace trwają. Na razie imprint usunięty, i pouzupełniałem tu i ówdzie.
  4. Hmmm, nie mój cyrk nie moje małpy. Doniesiono mi, że facet o takich personaliach był prezydentem czegoś tam (Wysp Zielonego Przylądka?? czy jakoś tak). Ale co mi tam. Dodam, że miałem kiedyś Vacumatic'a i personalizacją: BOB ZIMMERMANN. Ha!
  5. Czołem, Dzisiaj równolegle do zabaw celuloidem shortcapa, tym razem odcinek Rock'n'rollowego Szpitala Stickiego: "Już cię nie kocham Jose!" W roli głównej Pelikan Emege Magnum Oto pacjent: Zabawa będzie polegać na usunięciu wspomnień o Jose. Rozstajemy się z nim! Ot co!
  6. EF, F, były. Miałem takie w tych piórach. Szerokość kreski była potwierdzana przy pokrętle.
  7. Wywołany do tablicy... potwierdzam j.w. Dane namacalne: - ebonitowe końcówki. Na pewno wcześniejsza produkcja. Logo na itp. - stalówka Kasi jest wczesna. Skąd wiem? Nie wiem, jest podoba do wcześniejszej stylistyki Soenneckena. Zawsze trafia mi się w przypadku piór z ebonitowymi końcówkami. Stalówki z ulotki, to chromonikle (lub inne mało szlachetne materiały) trafiały mi się przeważnie w piórach w całości z tworzywa sztucznego. - pytanie, skoro w 45 r. był restart, to kiedy zakończono I fazę produkcji? Cytowana strona strona mówi o roku 1938 jako początku produkcji. Folder jest z 37-38. Bez sensu. A teraz kilka smaczków. Miałem S510 bez okienka podglądu. First year? Period? Miałem też Soenneckena 510 bez napisu 510. Tylko Soennecken. I gdzie to wsadzić? Trafiają się też pióra z serii 5xx bez logo na szczycie. Sonny jest bardzo słabo opisany. Więc więc jest wiele domysłów. Dużo informacji posiadam z badań organoleptycznych.
  8. A tak bajdełej, ktoś przyznał się do tego pióra? Coś więcej powiesz?
  9. Gratuluję zakupu. Dodam, że pióra safety tak do końca safety nie były. Pamiętajmy jednak jakie to lata, więc jak na czas powstania i próby poszukiwań najlepszego rozwiązania, były raczej bezpieczne. Cały bajer polega, jak napisałaś, aby wlać kapkę prosto w mordkę, a potem wysunąć stalówkę i pisać. Pióro nie powinno jendak kleksić. Konstrukcja wygląda tak: w środku jest sztyca zakończona stalówką, która jest przebita małym trzpieniem poruszającym się po "negatywie" śruby archimedesa. Kręcąc pokrętłem, trzpień jedzie po wyżłobieniu, aż trafia na opór (koniec) - i to jest maksymalne wysunięcie stalówki. Ten punkt powinien być idealnie spasowany z końcówką korpusu, tak aby całość była szczelna. Wiele lat kręcenia wyrabia ścieżkę, a zatem pióra te przestają być szczelne. Osobną sprawą jest uszczelka korkowa (w większości sejfciaków) znajdująca się w środku pokrętła. Tutaj też lubi pokleić.
×
×
  • Utwórz nowe...