Właśnie coraz bardziej się ku niemu (Laureat) skłaniam. Z rozsądku chyba. Choć nie ukrywam, że Pelikan M200 trochę kusi. Z jednej strony mam sentyment do WM, bo nigdy się na nim nie zawiodłam, z drugiej zaś, chętnie spróbowałabym jakiejś innej marki. Tylko boję się tego plastiku w Pelikanie. Staram się dbać o swoje rzeczy, ale nie mogę wykluczyć różnych dziwnych przygód, np. upadku z wysokości. Aż nie chcę myśleć, co mogłoby się z tym piórem stać... A zdarzało się i tak. Na plus zasługuje za to sposób napełniania. Mimo że wcześniej nie miałam z takim systemem do czynienia, to wydaje się on bardzo poręczny.
No i problem się wcale nie rozwiązał.
Preface bardzo trafia w mój gust. Zielone ze złotem jest piękne. Tak jak i Barleycorn Pattern Blue.