Skocz do zawartości

krajcarek

Użytkownicy
  • Ilość treści

    13
  • Rejestracja

  • Ostatnio

O krajcarek

  • Urodziny 16.08.1967

Profile Information

  • Płeć
    Male
  • Skąd jesteś?
    Śląsk Górny

Ostatnio na profilu byli

394 wyświetleń profilu

krajcarek's Achievements

XXF

XXF (1/6)

  1. Kupiłem to pióro w wersji 1.1 i bardzo podoba mi się jak pisze. Również jego rozmiar jest w mojej ocenie świetny; z tym że do pisania bez skuwki. Intryguje mnie jedynie ten smar w pudełku. Dlaczego Pelikan przy tym samym systemie napełniania nie stosuje takiego smaru? W czym tkwi różnica? Po zakupie pióro umyłem, tłok przesmarowałem, a napełnione pióro pozostawiłem na noc stojące pionowo na skuwce. Rano niespodzianka, bo ponad połowa atramentu wypłynęła do skuwki. Założyłem, że to może kwestia nieszczelności na tłoku [co jak teraz myślę było by dość groźne] i mocniej posmarowałem go smarem. Teraz od dwu dni obserwuję pióro, ale nic złego się nie dzieje. A może wyciek spowodowany był inną przyczyną? Czy macie jakieś sugestie?
  2. Dziękuję za słowa uznania. Porównanie do Clarksona było szczególnie budujące Ps. Nabój jest plastikowy z metalową końcówką.
  3. Chciałbym Wam przedstawić jedno z moich piór. Jest od wielu lat w handlu niedostępne, gdyż popełniono je wiele lat temu. Dlatego jako wynalazek sprzed lat, postanowiłem Wam je opisać. Uwielbiam pióra, a to jest jedynym z niewielu piór, które potrafią doprowadzić mnie do wściekłości. To Waterman Vanguard. Vanguard znaczy po polsku „awangarda”. Wygląda, że to chyba awangarda awaryjności. Waterman kojarzy się z USA, lub teraz z Paryżem; ale ten dziwny jest, bo „Made in Italy” na boku nosi. Zrobiono te proste „szkolne pióro” w czasach gdy zaczęto stosować naboje do piór. Te użyte w moim, są wybitnie oryginalne. Jedne z pierwszych. Mam niestety jeden jedyny, więc drżę na myśl, że mogło by się z nim coś stać unieruchamiając pióro w ogóle. Napełniam więc nabój cierpliwie strzykawką, licząc że będzie miał ochotę współpracować. Nie jest to bowiem pewne. To jedno z tych piór, które władają właścicielem, a nie odwrotnie. Gdy ma kaprys pisać, to pisze. I to nawet poprawnie. Nie żeby pięknie, żadnej euforii nie ma. Co najwyżej znośnie. Można nim czynić notatki [moim zdaniem to grubość M] lub podpisywać niezbyt ważne dokumenty. Ale częste są stany gdy odmawia współpracy. Nie chce pisać i już. A ty musisz się z tym pogodzić. Rzecz jasna w „nagrodę” można wysłać pióro na relaks do spa gdzie się wymoczy w ciepłej wodzie. Ale czy się odwdzięczy równą kreską, tego nie można być pewnym. Jest więc jak kobieta. I za to je lubię. Za nieprzewidywalność. Za ładną kreskę, ale tylko wtedy gdy samo chce to uczynić. Za to, że o poranku w pracy nie wiem czego się po nim spodziewać. Może i za to, że można je uchwycić subtelnie dzięki temu że karbowane w odpowiednim miejscu jest. Mówiąc po ludzku, świetne się je trzyma. Pewnie z tych powodów lubię to pióro. Może też dlatego, że jest to Waterman wyglądający jak Parker. Parker 51 lub trywialne chińskie Hero 616, tyle że od nich smuklejsze. Do tego jest to Waterman starodawnie pisany jako „Waterman’s”. Z „s” na końcu [odwrotnie niż Psikutas bez „s” na końcu z „Chłopaki nie płaczą” J]. Długie jest na 132 mm, a w stanie do otwartym, do użytku wydłuża się do 141 mm, przy średnicy 11 mm. Jest więc raczej drobne. Może lubię je też dlatego, że z kosmosem ma coś wspólnego. Bo zgodnie z Wikipedią: Vanguard to „pierwsza amerykańska rakieta nośna. Powstała na bazie cywilnych rakiet atmosferycznych Viking. Konstrukcję rakiety nadzorowała Marynarka Wojenna USA. Vanguard, w ramach Międzynarodowego Roku Geofizyki, miał wynieść pierwszego amerykańskiego sztucznego satelitę. Jednak fiasko programu (wysoka zawodność) zadecydowało, że pierwszego satelitę USA wyniosła rakieta Jupiter C.” Wysyłano Vanguardy w kosmos od 23 października 1957 do 18 września 1959 roku. Jak widać zawodność była cechą nie tylko piór, ale i ich pierwowzorów. Mam tak wiele piór, że rzadko go używam ze względu na tę nieprzewidywalność. Mimo to mam do niego sentyment. Jak sobie o nim przypomnę, biorę je do pracy, ale wraz z innym Watermanem, niezawodnym Charlestonem Ivory. Tak na wszelki wypadek, gdyby stary Vanguard miał humory. Jak widać w tej recenzji techniki niewiele. Więcej subiektywnych, wręcz negatywnych odczuć. Ale jak to u starego miłośnika dziwnych przedmiotów J, to jednak uczucia przepełnione sympatią do omawianego tu kawałka plastiku. Poniżej [ściągnięte z sieci] zdjęcie zestawu w jakim Vanguarda sprzedawano oraz zdjęcie mojego.
  4. Otrzymałem dziś katalog 130 aukcji Krakowskiego Antykwariatu Naukowego, która odbędzie się 21 listopada 2015 roku. Przeglądając go natrafiłem pod pozycją 137 na "Katalog piór Castell" firmy Faber Castell z 1936 roku.Ma 16 stron, a jego cena wywoławcza to 80 złotych. Informuję o tym, bo może któregoś z pasjonatów tej marki pozycja ta zainteresuje.
  5. Skradziono mi jedno pióro. Niemniej, bardzo bolesna była to strata. Po pierwsze dlatego, że był to czarny Parker Sonnet pierwszej serii ze złotą stalówką. Pierwsze w życiu moje lepsze pióro, na które - jak wtedy myślałem - wydałem majątek. Pisało niespecjalnie, ale wyglądało świetnie. Po drugie dlatego, że dotkliwe było to iż pióro spoczywało w teczce, a teczka była w samochodzie. Całkiem nowym samochodzie. I to takim który przez krótki czas użytkowania polubiłem. Jedyny nietragiczny element tego zdarzenia był taki, że kradzież miała miejsce w prima aprilis. Kolega którego poprosiłem by po mnie przyjechał na posterunek policji po złożeniu zeznań, uznał moją prośbę za świetny dowcip primaaprilisowy i długo go musiałem przekonywać, że tak nie jest.
  6. Raz zdarzyło mi się przed laty, że małżonka [czasami pisząca piórem] wypróbowała moje. Przez miesiąc nie mogłem poprawnie nim pisać. Z ideału zmieniło się w koszmar. Nie wiem, czy coś zrobiła pisząc ze stalówką? Ale dopiero po czasie pióro odzyskało swe właściwości. Po tym doświadczeniu byłem zwolennikiem twardej obrony własnego pióra. Aktualnie każde moje nowe pióro [gdy tylko je zauważy] bierze praktycznie bez pytania koleżanka z pracy. Istota, której nigdy piszącej własnym piórem nie widziałem. Wypróbowuje moje pióra, pisze kilka zdań, chwali lub gani. Nigdy nie zauważyłem by coś złego się z nimi stało. Albo miałem wiele lat temu pecha, albo jest to przykład, że koleżanka może być delikatniejsza niż żona :)
  7. To wspaniale, że lubisz pisać piórem. Myślę że św. Mikołaj to doceni. Przecież on też żyjąc przed wiekami, pisał zapewne piórem.
  8. Przeczytałem z przyjemnością. A i wrażenia wzrokowe też są wspaniałe. Piękne pismo.
  9. Carleston Ivory to jedno z moich ulubionych piór. Z reguły mam je przy sobie, choć zwraca uwagę nietypowym kolorem. Jest niezawodne: nie brudzi i nawet po długim okresie postoju pracuje bez oporów, od razu. Waga i wielkość w sam raz. Nie jest bynajmniej ciężkie. Pisze gładko, bez chropowatości. A rozmiar F mi odpowiada. Jest optymalny i dla poprawek i dla podpisu. Mimo że mam nieuzasadniony sentyment do Parkerów [które potrafią mnie zdenerwować] przyznaję, że Charleston w użytkowaniu jest lepszy od Parkera Sonneta czy Rialta oraz każdego Sheaffera jakego posiadam.
  10. Przed chwilą skończyłem pisać Lamy Safari. Wygląda jak Vista. Moje jest żółto czarne ze stalówką EF. Designersko świetne [szczegółnie w tych barwach], ale to chyba jedyna moja pochwała. To ich EF to najwyżej grube F. Nienajlepiej się je trzyma. No i sposób pisania. Odbieram to tak, jakbym pisał zaostrzonym kawałkiem drewna. Jest niesamowicie sztywne i taki też "kołkowaty" kształt posiada. Dlatego trzymam je w samochodzie jako awaryjne pióro, gdyby coś na urlopie trzeba było napisać. Niestety dziś ostatni dzień urlopu .
  11. Nie mam doświadczenia z czymś grubszym niż M. Jednakże mam dwie preferencje. Do podpisu lubię mieć M [lub parkerowskie "grube" F], zaś do nanoszenia poprawek w tekscie, lub własnych notatek idealne jest dla mnie azjatyckie F [czyli po naszemu EF].
  12. Posiadam dość stare pióro, które ma w skuwce dziurkę/otwór. Mam również jakieś dziwne chińskie pióro, gdzie poprzedni właściciel taki otwór dorobił [na szczycie skuwki]. Dzisiejsze pióra nie posiadają takich otworów. Stąd moje pytanie. Jakie miał on znaczenie i dlaczego dziś się go nie stosuje?
  13. Istotnie, kupiłem go w 1993 lub 1994 roku. Mam pytanie. NIe dostrzegam regulaminu Forum. To pewnie dlatego, że mało rozgarnięty jestem. Nie wiem więc dlaczego nie mogę rozpocząć nowego tematu? Choć w tym dziale mogem.
  14. Moja pasja to numizmatyka. Widać to zresztą z nicku. Zawsze ceniłem sobie pisanie piórem. Jestem z tego pokolenia, które w pierwszej klasie podstawówki pisało stalówkami maczanymi w kałamarzu [ostatni rok elementarza Falskiego]. W drugiej klasie można już było mieć pióra wieczne [czyli niemiecki/śląski ordnung]. Wiele lat temu po zaliczeniu pewnego etapu w życiu, postanowiłem zakupić „prawdziwe” pióro. Był to Parker Sonnet Mk1. Czarny ze złotą stalówką [dziś już takich nie ma, bo jest tylko pozłacana]. Jak dziś sobie je przypomnę to muszę powiedzieć, że pisało fatalnie. Przerywało, brudziło, a linia jak na mój gust była za gruba. Mimo to lubiłem je. Może był to efekt lektury „Króla Szczurów”. Niestety w 2003 roku, 1 kwietnia, w prima aprilis ktoś mi je skradł. Co gorsza było opakowane w teczkę i nowy samochód. Po kilku latach kupiłem Watermanna Charlestona Ivory i jestem z niego zadowolony. Teraz mamy koniec roku szkolnego. Córce skończył się Parker Vector, a mając w perspektywie sporo czasu [wakacje], postanowiłem spokojnie rozejrzeć się za piórem dla niej. Takim które będzie cienko piszącym, w porównaniu z Vectorem. Chwalić Boga, ona chce pisać piórem; choć nie ma szkolnego przymusu, jak za mego dzieciństwa. Trafiłem więc na fora – stare i nowe – oraz Wasze opinie o piórach. Przy okazji pomyślałem o sobie. Postanowiłem przez sentyment wrócić do Sonneta, ale przez zupełny przypadek stałem się właścicielem prawie nieużywanego Parkera Victory Mk.V. Można by go uznać za stylistyczny pierwowzór Sonneta. I tutaj, przykrością muszę stwierdzić, że dzisiejsza produkcja tej firmy to naprawdę produkty niskiego lotu [czyli badziewie]. Pamiętam jak się pisało Sonnetem 10 lat temu i jak się pisze tym „antycznym” piórem. Stare jest „o niebo” lepsze. Cieszę się że trafiłem tutaj. Jesteście pełni wiedzy i pasji. Wiedzy i pasji, które dla 99% społeczeństwa są zupełnie bezużyteczne. Mam jednak taki charakter, że dla mnie jest to niezwykle cenne. Jak każda życiowa pasja, a szczególnie ta związana z kolekcjonerstwem. Pozdrawiam Wszystkich J.K.
×
×
  • Utwórz nowe...