EDYCJA
Trochę się zagalopowałem z niniejszym postem.
Czytałem wątek nieuważnie. Sądziłem, że chodzi o OBDAROWANIE Japonki.
Przepraszam za zamieszanie!
====================================
Z racji kontaktów zawodowych poznałem paru Japończyków. Wszyscy, bez wyjątku (a śmiem twierdzić, że zakrawa to na cechę narodową) bardzo sobie cenią wszystko to, co nie jest masowo produkowane.
Każde rękodzieło jest dla nich przedmiotem adoracji. Ma zatem również odpowiedni kontekst finansowy.
I tu pojawia się istotny szkopuł: relatywnie wysoka cena prezentu.
Japończycy nie obdarowują drogimi prezentami. I vice versa - Japończyka wypada obdarować jedynie drobiazgiem. Oczywiście przemyślanym i czujnie "sfokusowanym" na obdarowywanego, ale jednak drobiazgiem. Tu się od nich bardzo różnimy.
Zasada drobiazgów dotyczy nawet kontaktów biznesowych na wysokim poziomie.
Liczy się przede wszystkim intencja i należna uwaga poświęcona obdarowywanemu.
Pomysł z polskim piórem jest genialny w swej prostocie, ale wymagający ostrożności i dużego taktu.
Szkoda byłoby, gdyby obie strony poczuły się niezręcznie.