Kompletnie nie pojmuję tej idei i mam nadzieję szczerą, że ten "wynalazek" nie znajdzie odbiorców, a przynajmniej nie na szeroką skalę. Swoją drogą rozbawiła mnie zmienność przyrządów piśmiennych i wyobrażam sobie taką akcję - lecimy do sklepu, żeby kupić pióra, które potem wciskamy w robocika, żeby popisał za nas. O, mam, taką myśl techniczną zaliczyłabym do kategorii Smutnych.